16 czerwca 2024

Lot nad kukułczym gniazdem w polskim ośrodku psychoterapii

 


Otrzymałem list od jednego z byłych pacjentów ośrodka rehabilitacji i terapii psychiatrycznej dla osób z podwójną diagnozą. To, czego ta osoba doświadczyła w szpitalu, nie śniło się jej w najgorszych koszmarach. Napisała do mnie z prośbą o jakąś interwencję. 

Nie jestem kompetentny w tym zakresie, toteż zwróciłem się o pomoc do specjalizującej się w tej problematyce dziennikarki. Obiecała zainteresować się problemem, który przypomina jako  żywo sytuację z książki i filmu na jej podstawie pt. "Lot nad kukułczym gniazdem".   

Co jakiś czas pytałem nadawcę, czy ktoś się do niego zgłosił, by podjąć problem przemocy wobec pacjentów. Jednak do dnia dzisiejszego nikt nie zareagował. Publikuję zatem treść listu, co do którego wiarygodności sam nie mogę się wyrazić, gdyż wymaga taktownego sprawdzenia.  Być może wcale tak nie jest, jak zostało to opisane poniżej, jeśli jednak jest to prawdą, to...?  Przeczytajcie sami:

"Nie wiedziałem że jeszcze gdzieś takie średniowieczne zasady obowiązują. Proszę Pana o pomoc. Przez to co tu jest nie chce mi się już żyć. Już krótko piszę co się tam dzieje. Każą nas za wszystko sprężeniem kiedy musimy cały dzień wykonywać ciężkie prace fizyczne, zakładają nam wtedy kamizelki odblaskowe tak aby inni pacjenci się z nas śmiali i nas poniżali. Nie możemy wtedy przez cały dzień do nikogo nic mówić i usiąść. Jak się coś z tego złamie a często bez powodu to dostaje się kolejne dni sprężenia. Pacjenci nie wytrzymują tego.

      Ogranicza nam się kontakt z rodziną, tylko dwa telefony na 5 minut do rodziców w ciągu tygodnia. A jak ma się karę to zero telefonów. A potrzebuje wsparcia bo jest trudno.

·       Jedzenie jest ohydne. Jak kogoś rodziców stać to przysyłają paczki z jedzeniem żeby przetrwać a jak nie mają pieniędzy to głoduje się. Wprowadzają też taką karę CNP - "ciach na przyjemności", czyli nawet jak rodzic coś przyśle do zjedzenia, to nie możemy tego jeść.

·       Jak rodzice dają pieniądze na jedzenie czy inne rzeczy, żeby nam nie zginęły, to zabierają z tego część na potrzeby szpitala. Jak dostałem 200 zł to 50 zł zabrali na szpital. Wpisują do zeszytu to wszystko, co zabiorą.

·       Ludzie tego nie wytrzymują i uciekają. Znęcają się nad nami psychicznie. O wszystkim musimy mówić na społecznościach albo terapeutom. Jak się nie powie a później ktoś doniesie albo wyjdzie to dostaje się sprężenie i grożą wypiską.

 I jeszcze ważne zapomniałem dodać każą szczoteczkami do zębów szorować podłogę i łazienki i pisać kilkaset razy ręcznie - ja pacjent ośrodka rehabilitacji i terapii psychiatrycznej dla osób z podwójną diagnozą (...) nie będę robił tego i tego".

 Co o tym sądzić? Wymyślone? Nieprawdziwe? Czy może jest w tym jakieś ziarno prawdy o stosowanych metodach terapii?