24 maja 2024

Ponadczasowe pozorowanie pracy

 

 



W dniach 3-4 czerwca 2024 roku odbędzie się w Krakowie na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej  Międzynarodowa Konferencja Naukowa z cyklu UNIWERSALIZM PRACY LUDZKIEJ. Tematyka konferencji będzie oscylowała wokół wyzwań, jakie stoją przed zarządzaniem i edukacją w czasach szybkich zmian społecznych. Środowisko akademickiej pedagogiki pracy i andragogiki kontynuuje cykl międzynarodowych debat naukowych na temat tak ważnej dziedziny ludzkiej aktywności.  

To ważne, by w toku pogłębionej dyskusji i analizy współczesnych wyzwań związanych z pracą ludzką odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie są kluczowe problemy pracy w szkolnictwie powszechnym i wyższym.  Zmienia się rynek pracy, także oświatowej, akademickiej, bowiem niskie płace nie zachęcają najzdolniejszych absolwentów studiów, którzy są bez wsparcia rodziny, do podjęcia pracy nauczycielskiej czy naukowej. Patologie w sektorze publicznym i prywatnym oświaty oraz szkolnictwa wyższego, o których ostatnio coraz częściej jest mowa we wszystkich mediach, podważają zaufanie do rzetelnie pracujących nauczycieli i uczonych, do tych, którzy wykonują dobrą robotę. 

Pół wieku temu Katarzyna Daszkiewicz poświęciła jeden z pierwszych rozdziałów w swojej książce "Traktat o złej robocie" problemowi pracy pozornej. To rodzaj niby-pracy, która jest przejawem trwania w instytucjach, zakładach pracy, firmach, organizacjach itp. patologicznych działań pewnej części osób w nich zatrudnionych, ale nieujawniana z różnych powodów. Ktoś uprawia działalność pozorną zamiast pracować. 

Niestety, w szkolnictwie ponadpodstawowym, gdzie jest na szczęście duży odsetek uczciwych i rzetelnie oddanych swojej pracy nauczycieli, odnotowujemy podatność tego środowiska na ochronę funkcjonujących w nim kuglarzy, pozorantów. W liceach i technikach zatrudnieni są m.in. wypaleni zawodowo nauczyciele, byle tylko dyrekcja miała zatwierdzoną organizację roku szkolnego. Nikogo już nie obchodzi to, jak pracują pozoranci, a raczej jak nie pracują, dlaczego pozorują swoją pracę pedagogiczną. Dyrektorzy są bezradni, bo na "bezrybiu i rak rybą".  

Pisze do mnie mama jednej z uczennic liceum ogólnokształcącego w centrum wielkiego miasta, która jest zdumiona, że można płacić wynagrodzenie nauczycielom, którym już nic się nie chce. Im wystarczy, że przyjdą do szkoły i będą jak klawisze w więzieniu jedynie obecni w sali lekcyjnej, by nikt im nie zarzucił nieobecności w pracy. Oni są obecni, fizycznie, cieleśnie, tylko nie mentalnie i nie zawodowo. 

Przyjdą do klasy. Zasiądą za biurkiem. Sprawdzą listę obecności i .... zajmą się swoimi sprawami, a uczniowie "mają wolne". Mogą robić, co chcą, czyli nic nie robić, co mogłoby mieć jakikolwiek sens i związek z ich pobytem w szkole. Uczniowie mają obecność. Nauczyciel jest obecny, ale to, że nieobecna jest PRACA, nikogo już nie interesuje. 

Młodzież zajmuje się sobą, podobnie jak nauczyciel zajmuje się sobą. Jeśli nastolatkowie mają przy sobie telefony komórkowe, to mogą jakoś zabić tę nudę. Gdyby przez przypadek wszedł do klasy  dyrektor, to natychmiast pseudonauczyciel upozoruje realizację jakiegoś zadania dydaktycznego. Tu nie ma pracy rzeczywistej. Jest STRATA CZASU, BEZSENS i PRZYMUS OBECNOŚCI. 

Maj i czerwiec to czas stracony dla tej części uczniów, których pseudonauczyciele otrzymują wynagrodzenie zgodnie z zasadą: "Czy się stoi czy się leży, pięć tysięcy się należy". Uczniowie zaś mają dni wolne, najpierw ze względu na egzaminy maturalne, a potem odbywają się tzw. wolne lekcje w ramach zastępstw. Ich przedmiotowi nauczyciele wyjechali ze swoją klasą na wycieczkę, albo są zmęczeni i biorą zwolnienia. W końcu niektórzy mają działkę, na której trzeba jeszcze przed wakacjami coś zasiać, wypielić, podlać, przyciąć itp.

Kręci się koło pracy pozornej. Kuratoryjny nadzór pedagogiczny też zajmuje się sobą i biurokracją, sprawozdaniami, które są celebrowaniem samych czynności sprawozdawczych. Kuratorka małopolskiej oświaty już tak nudzi się w swoim urzędzie, że postanowiła pojechać do Nowego Sącza, by opowiedzieć jednej nauczycielce, jak należy oceniać prace maturalne z języka polskiego. Na tyle śmieszne, że aż żałosne.