18 grudnia 2018

Zacznijmy walczyć ze strachem



W 1937 r. wybitny uczony psycholog i pedagog zarazem - prof. Józef Pieter wydał w Lwowskiej Bibliotece Licealnej dwie rozprawki pt. "Strach" i "Odwaga". W 1947 postanowił jednak opublikować swoje studium po raz wtóry, gdyż jak pisze w przedmowie: "Do wznowienia i poszerzenia rzeczonych broszur skłonił mnie - poza wyczerpaniem tychże jeszcze przed wojną - ścisły związek "Odwagi" z problematyka pedagogiczną naszych czasów. "Walka ze strachem", to nie tylko opis jednego z najbardziej fundamentalnych a zarazem pospolitych wzruszeń. Jest to poniekąd fragment programu wychowawczego."(s.5).

Tak jak wojna powoduje znikczemnienie moralne u ludzi bez względu na ich wiek, tak też rządy bezprawia czy odgórna, a ideologiczna przebudowa społeczeństwa sprzyjają deprawowaniu charakterów ludzkich, szczególnie wówczas, kiedy są one jeszcze nieuformowane i plastyczne. Podobnie jak Aleksander Kamiński, ów śląski uczony, ówczesny dyrektor Instytutu Pedagogicznego w Katowicach upomina się o uczynienie jednym z niepoślednich środków wychowawczych właśnie DZIELNOŚCI ŻYCIOWEJ.

Jak twierdzi: "Charakter słaby wywodzi się w mierze ogromnej ze strachu: często nadmiernego i nieopanowanego. Strach normalny jest naszym przyjacielem i obrońcą, strach nadmierny deprawuje charakter, a więc trzeba z nim walczyć. Aby go zwalczyć skutecznie, trzeba poznać jego naturę." (s.6)

Czyż politycy posiadający władzę nad społeczeństwem nie manipulują nim odwołując się do mechanizmów strachu? Czy w ten sposób nie niszczą cnoty odwagi, heroizmu i społecznej służby, kiedy wymagają od obywateli "podłej uniżoności", konformizmu, serwilizmu? Propagandziści każdej władzy wiedzą, że ludzie boją się rzeczy w istocie nieszkodliwych, które im niczym nie zagrażają, gdyż nie są wychowani czy przystosowani do radzenia sobie z takimi sytuacjami. Wynikają one bowiem z fałszywych sygnałów wzbudzających strach.

Już w dzieciństwie gromadzimy w swej pamięci wiele znaków do strachu bezpodstawnego. Łatwiej jest bowiem rodzicom czy nauczycielom uzyskiwać posłuch dziecka, kiedy się będzie czegoś bało, niż wzbudzać w nim odwagę. Co gorsza, nie radzimy sobie z sytuacjami wywoływania przez dzieci strachu wyobrażeniowego, który przytłacza, paraliżuje czy osłabia motywacje do działania.

Powiadamy - "Strach ma wielkie oczy", bo potrafimy wyobrazić sobie potencjalne skutki działania czy przyjętej postawy wobec czegoś lub kogoś np. nieprzyjemną rozmowę, karę, zgryzotę, obawę o złą opinię, trwogę przed cierpieniem itp. Wyobraźnia jest sprężyną lęku przywołując wcześniejsze, a przykre doświadczenia czy przeżycia lub tworząc je przez analogię z kombinacji myśli, uczuć, wizji czy obrazów. Zasiedzenie się w strumieniu naszej świadomości wyobrażania sobie sobie sytuacji niebezpiecznych czy niekorzystnych dla nas lub innych, określane jest mianem perseweracji. Człowiek ma skłonność do przesadnego przeceniania zdarzeń, które mogą się pojawić czy też do przeceniania sił przeciwnika, wroga.

Jak pisze Józef Pieter:

"Wyobraźnia uprzytamnia nam na ekranie świadomości niebezpieczeństwa możebne, grożące takim czy innym nieszczęściem, niepowodzeniem, przykrością. Zależnie od bujności wyobraźni, od natarczywości i plastyczności poszczególnych pomyśleń, sytuacje li tylko pomyślane jako groźne stają nam mniej lub więcej wyraźnie przed oczyma, pobudzając do czynności znany nam już fizjologicznie mechanizm strachu" (s. 44)

Rządzący często sięgają po narzędzie przemocy wobec społeczeństwa, kiedy utrzymują je lub określoną grupę społeczną czy zawodową w stanie permanentnej niepewności. Skutkuje to stanem bezustannego napięcia, w wyniku którego osoby nie przeżywają strachu, ale żyją nim, i o to właśnie chodzi władzy, by w momencie ujawnienia powodów owego lęku postrzegana była jako szlachetna, dobra, bo wreszcie odsłoniła prawdę własnych działań czy intencji. W międzyczasie uzyskuje się rozstrojenie moralne i szybki zanik sił fizycznych do oporu, który mógłby tę władzę znieść z piedestału.

Oblicze społeczne strachu jest zatem równie ważne, jak to fizjologiczne. Niektórzy władcy otaczają się ludźmi pozbawionymi wyobraźni, a których Pieter nazywa kretynami, osobami całkowicie pozbawionymi świadomości skutków podejmowanych przez siebie działań, gdyż ich wyobrażenie niebezpieczeństwa z tego tytułu jest niskie. Nie bez powodu niektórzy premierzy mówili o swoich ministrach jako "zderzakach" w konfrontacji ich działań z oporem społecznym. "Osobnik głupi i bez polotu nie musi - w warunkach innych takich samych - pokonać tyle oporów psychicznych, co osobnik z wyobraźnią" (s. 63).

Własnie dlatego nadają się do realizowania poleceń autorytarnej władzy ludzie o słabym charakterze, niskim poziomie lęku, ignoranci, a liczący na szczególne gratyfikacje dla siebie i swoich bliskich. akt krytyki będzie przez nich komentowany jako "padający deszcz". Im więcej będzie wokół nich osób równie lękliwych, tym bardziej będą pewni racji własnego działania.

I znowu sięgnijmy do Pietera:

"Zawsze i wszędzie władza państwowa wykorzystywała mechanizm strachu celem zaprowadzenia i utrzymania określonego porządku społecznego. W tym to zasadniczym stanie rzeczy wyróżnić możemy - co prawda - skrajne odchylenia od "złotego środka". Na krańcu jednym znajdujemy - destrukcyjny - terror z okrucieństwem, na drugim - więcej w ideale, niż faktycznie - porządek oparty na samym tylko moralnym autorytecie prawa." (s.66-67)

Żyjemy w społeczeństwie konstruowanym od szeregu lat - a nie dopiero od 2015 r. - na ustawicznym lęku, strachu, gdyż każda władza uzasadnia racje swojego istnienia i działań deprecjonujących czyjeś wartości. Tak czynią ludzie lękliwi, o słabym charakterze, hipokryci, cwaniacy, ale zarazem wychowani w atmosferze nieufności, zakłamania, przemocy, amoralni, którzy (...) obmawiają, szczują, kopią dołki, wywołują panikę (...). Odpłacają w ten sposób za ciągłe upokorzenie, jakie sprawiają sami sobie swą naturą. (...)

Wiadomo, że najbardziej chciwymi krwi i nienasyconymi cierpieniem bliźnich bywają zazwyczaj ludzie w czasach normalnych spokojni, cisi, usłużni, niczym nie narzucający się, innymi słowy: lękliwi.Okrucieństwo nie jest więc wcale głosem krwi, lecz - poza stłumieniem strachu i gniewu - wylewem nienawiści do ludzi szczęśliwych i dzielnych. Jest premią osobistą, ale antyspołeczną za niemoc wobec siebie samego i za trwogę przed światem" (s. 70)

Jak nauczyciele chcą wychowywać dzieci i młodzież do autonomii moralnej, skoro sami są formowani w permanentnym strachu i ulegają lękom bez wnikania w ich rzeczywiste powody?Czy rzeczywiście wychowanie młodego pokolenia XXI wieku ma służyć jego formacji w tchórzostwie, bo sami jesteśmy bezsilni wobec braku odwagi do przeciwstawienia się ignorancji władzy, naruszania przez nią prawa, nieliczenia się z normami moralnymi, z wiedzą o psychologicznych i biomedycznych podstawach rozwoju osoby?

Zdaniem Józefa Pietera: DUCH MĄDREJ DZIELNOŚCI, TO PRAWDZIWA I PODSTAWOWA OSTOJA JEDNOSTEK I NARODÓW" (s. 9) Trzeba zatem zacząć od siebie i przyjrzeć się własnej fdzielności lub tchórzostwu.