Wreszcie, po ponad rocznym przygotowaniu, ukazała się pod redakcją Jacka Piekarskiego i Danuty Urbaniak-Zając rozprawa pt. Wiarygodność akademicka w edukacyjnych praktykach (UŁ 2016), której autorzy ustosunkowują się do kwestii wiarygodności w kształceniu akademickim i prowadzeniu badań naukowych.
Taka kwestia nie mogłaby pojawić się sto lat temu. Podejmowana przez każdego naukowca aktywność badawcza i dydaktyczna musiała spełniać kryterium prawdy, gdyż w przeciwnym razie nie mogła być określana mianem naukowej. Kiedy 40 lat temu studiowałem metodologię nauk pedagogicznych, o wiarygodności pedagogiki jako nauki miało stanowić jej zakorzenienie w paradygmacie badań empirycznych, ilościowych, zaś każda próba czy wyłączność odwoływania się do metod badań filozoficznych czy też badań jakościowych (np. biograficznych) nauk społecznych sprowadzana była do pejoratywnego stygmatu – jaki im nadawano - spekulatywizmu, czyli w ówczesnym rozumieniu - pseudonauki.
Wszystkie rozprawy z filozofii wychowania i kształcenia, których autorem był mój Mistrz – prof. Karol Kotłowski traktowane były z niebywałą arogancją przez ówczesne elity władzy naukowej (członków i recenzentów Centralnej Komisji) w kategoriach pseudonauki, wiedzy spekulatywnej, pogardliwie określanej mianem „kotłowszczyzny”. O publikacjach innych autorów np. Bogdana Suchodolskiego - neopozytywiści powiadali "suchodolszczyzna".
Wyniki badań empirycznych ówczesnych cenzorów naukowości, głównie bazujących w badaniach na sondażu diagnostycznym, dawno są już w koszu na śmieci i - jeśli w ogóle kogoś interesują - to co najwyżej historyków wydarzeń oświatowych czy akademickich. Tymczasem rozprawy z filozofii kształcenia, wychowania czy z komparatystyki idei np. Sergiusza Hessena, Andrzeja Niesiołowskiego, Mieczysława Ziemnowicza, Zygmunta Mysłakowskiego, Bogdana Nawroczyńskiego, Aleksandra Kamińskiego, Heleny Radlińskiej, Stefana Kunowskiego. Karola Wojtyły, Ryszarda Wroczyńskiego, Czesława Kupisiewicza, Wincentego Okonia, Romana Schulza, Romany Miller, Kazimierza Sośnickiego itd., itd. wciąż są aktualne i wykorzystywane do konstruowania różnych modeli badawczych czy studiów hermeneutycznych.
Być może potrzebny był okres wyrównywania strat, jakie poniosła polska pedagogika w wyniku panującej w okresie totalitaryzmu ortodoksji ideologicznej i metodologicznej oraz odzyskiwania pól wolności ku prawu do rozwiązywaniu problemów naukowych różnymi metodami badań, w każdym z powszechnie już nam dostępnych paradygmatach poznawczych. W swoich rozprawach wielokrotnie dawałem wyraz temu, jak nienaukowymi metodami i z opresją istniejącej cenzury usiłowano zniszczyć polską kulturę naukowych dociekań i diagnoz.
Minione 27-lecie wolności jest w tym sensie zupełnie innym okresem czasu, który sprzyja odchodzeniu od kłamstwa, eliminowaniu „białych plam” w historii wychowania i oświaty czy przyspieszonemu odzyskiwaniu nieobecnych dyskursów i myśli pedagogicznej, by w poznawaniu prawdy o fenomenach kształcenia i wychowania skończyć z jej pozorowaniem, ideologicznym kreowaniem czy manipulowaniem nią dla interesów głównie podmiotów władzy.
Wraz z dominacją ponowoczesności, która zarazem osłabiła oświeceniowo-modernistyczne walory i fundamentalne przesłanki dla prowadzenia nauki w wolności (jako kategorii autotelicznej), mamy do czynienia z nowym zjawiskiem (a moim zdaniem ukrytym jego renesansem), które określam mianem przesunięcia politycznego. Jego następstwem nauka i jej instytucje są wchłaniane, podporządkowywane władzy politycznej, także wówczas, kiedy skrywa się jej dyrektywizm w procesach globalizacyjnych wpływów obcego naszej tożsamości narodowej i kulturowej korporacjonizmu.
Zachęcam zatem do lektury tekstów pedagogów, filozofów, socjologów trzech pokoleń, którzy włączyli się do dyskusji na temat wiarygodności akademickiej w szeroko pojmowanych praktykach edukacyjnych. Redaktorom tomu - a gospodarzom zarazem debaty z okazji 70-lecia Uniwersytetu Łódzkiego gratuluję tej inicjatywy i konsekwencji w doprowadzeniu do edycji rozpraw, które przetrwają kolejne lata inspirując do badań czy własnych studiów następne pokolenia.