OSOBISTY BLOG poświęcony PEDAGOGICE jako nauce humanistycznej i społecznej oraz EDUKACJI. Treści moich wpisów chronione przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
27 stycznia 2017
Kolejna ekspertyza z ramienia Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN
UWAGI DO PROJEKTU PODSTAWY PROGRAMOWEJ WYCHOWANIA PRZEDSZKOLNEGO DLA PRZEDSZKOLI, ODDZIAŁÓW PRZEDSZKOLNYCH W SZKOŁACH PODSTAWOWYCH ORAZ INNYCH FORM WYCHOWANIA PRZEDSZKOLNEGO przedłożyła profesor zwyczajna Uniwersytetu Gdańskiego - Dorota Klus-Stańska.
Pełna treść ekspertyzy została przekazana Ministerstwu Edukacji Narodowej, ale będzie w całości opublikowana na łamach "Forum Oświatowego". W blogu przywołuję tylko niektóre jej fragmenty. Już na początku Profesor D. Klus-Stańska trafnie stwierdza:
"Proponowana Podstawa programowa wychowania przedszkolnego nie stanowi kroku naprzód w polskiej powojennej tradycji tego rodzaju dokumentów. Nie jest dobrą odpowiedzią na zmiany w wiedzy naukowej na temat rozwoju dziecka w wieku przedszkolnym, jego możliwości i potrzeb. Pozostaje także bez związku z europejskimi i światowymi trendami edukacji przedszkolnej.
Trudno zatem ustalić po co w ogóle jest wprowadzana. Ma wszystkie braki dotychczas obowiązującej Podstawy, dodając do tego nieobecne w niej błędy i zaniedbania. Jest zastąpieniem słabej podstawy przez propozycję znacznie gorszą.
Dalej ma już miejsce bardzo rzeczowa, naukowa, ale przecież wynikająca z bogactwa także praktycznych doświadczeń nauczycielskich, krytyka projektu MEN. Jak pisze prof. D. Klus-Stańska:
Niestety, poza tymi nielicznymi walorami proponowana Podstawa programowa ma rozliczne niepokojące braki, błędy i mankamenty. Należą do nich:
1) Wybiórczość i braki. Podstawę programową cechuje niezrozumiała i niebezpieczna pod względem edukacyjnym wybiorczość. Grozi to pomijaniem wielu kluczowych obszarów rozwoju dziecka i jego fundamentalnych potrzeb i potencjalnie znaczących możliwości. (...)
2) Infantylizacja , która przejawia się w niedocenianiu możliwości psychofizycznych dziecka i wskazywaniu jako osiągnięć dla dzieci kończących przedszkole kompetencji typowych dla wyraźnie niższego etapu rozwojowego. Tworzy to, podobnie jak wybiórczość, ryzyko pozbawiania odpowiedniego wsparcia pedagogicznego. (...)
3) Chaotyczność bowiem proponowany dokument jest niespójny. Zawartość poszczególnych obszarów rozwojowych nie są w żaden sposób pogrupowane, ani uporządkowane. Taki ład mogłoby na przykład zapewnić wskazanie w obrębie rozwoju społecznego takich grup efektów, jak: budowanie koncepcji Ja / relacje z innymi / funkcjonowanie w instytucji / wiedza i rozumienie innych i społeczeństwa; w obrębie rozwoju fizycznego: duża motoryka / mała motoryka / zdrowie, higiena i bezpieczeństwo.(...)
4) Programocentryzm i biurokratyzacja: Widoczny jest on szczególnie w dokumencie widniejącym na stronach internetowych MEN, gdzie rozwój dziecka jest traktowany jako synonim przygotowania do szkoły. Osiągnięcia dziecka są we wszystkich kolejnych obszarach opisane jako „dziecko przygotowane do podjęcia nauki w szkole”. W przedszkolu zgodnym z wizją resortu nie chodzi więc o przeżywanie dzieciństwa, czerpanie radości z aktywności poznawczej, społecznej, praktycznej, ani o wspieranie indywidualnego potencjału.
Życie dziecka zostaje zredukowane do logiki instytucjonalnej, a czas dzieciństwa jest w tej perspektywie pozbawiony wartości autotelicznej, bo służy jedynie przygotowaniu do dalszych etapów kształcenia. Fakt, że ma się to odbywać w możliwie „bezbolesny” i przyjemny sposób nie zmienia istoty tego pedagogicznie nieakceptowalnego dyskursu rodem z socrealizmu. (...)
5) Niezręczności i niejasności językowe. (...) takie usterki nie powinny mieć miejsca w dokumencie rządowym:
- w podstawie jest mowa o fizycznym / emocjonalnym / społecznym obszarze rozwoju dziecka, ale to nie obszar jest fizyczny czy emocjonalny, ale rozwój (powinno zatem być „obszar fizycznego / emocjonalnego / społecznego rozwoju dziecka); czytamy też, że dziecko „wyraża ekspresję”, „wykonuje własne eksperymenty” (a jak miałoby wykonywać cudze?),
- trudno ustalić, co mają oznaczać na poziomie przedszkolnym takie elementy, jak: o zadaniach przedszkola „wspieranie umiejętności korzystania z rozwijających się procesów poznawczych”; o osiągnięciach dzieci: „czyta obrazy”, „obdarza uwagą inne dzieci oraz osoby dorosłe”.
Ocena ogólna
Jeśli ocenić strukturę dokumentu to stanowi on listę dość swobodnie przytaczanych pomysłów i skojarzeń, nietworzących żadnej uporządkowanej kategorialnie i spójnej wewnętrznie całości, która wynikałaby:
- z dobrej, pogłębionej koncepcji rozwoju psychofizycznego dzieci przedszkolnych,
- z dobrze przemyślanego projektu ich edukacji,
- z klarownych odniesień do ważnych zadań przedszkola, takich jak: organizacja środowiska uczącego, współpraca z rodzicami, miejsce przedszkola w środowisku lokalnym, dzieci obcokrajowców w przedszkolu.
Natomiast pod względem merytorycznym projekt nie spełnia elementarnych wymagań dokumentu, który ma budować ofertę edukacyjną dla dzieci w tak znaczącym dla całego życia i wrażliwym okresie rozwojowym. Jego zawartość jest wsteczna wobec nurtów pedagogicznych i edukacyjnych, jakie mają obecnie miejsce w edukacji przedszkolnej w Europie, a także jest bez związku z niezwykle dynamicznym przyrostem wiedzy naukowej w zakresie psychologii dziecka i jego rozwoju oraz socjologii i antropologii dzieciństwa. U jego źródeł leży wiedza nieaktualna i potoczna.
W mojej ocenie, projekt Podstawy programowej dla wychowania przedszkolnego to dokument nieprofesjonalny: niestaranny, chaotyczny, wybiórczy, niekompletny, znacznie odbiegający formą, strukturą i treścią od analogicznych dokumentów przyjmowanych w podobnych nam innych krajach.
Za ten projekt - jak i wiele innych - Ministerstwo zapłaciło łącznie z pieniędzy podatników 875 tys. zł. Tak jest od lat. Podobne błędy popełniały ministrzyce z Platformy Obywatelskiej. Pani Anna Zalewska nie potrafi wyciągać wniosków z błędów poprzedniej formacji, tylko je powtarza, i to w dodatku w jeszcze gorszym wydaniu.
Wcale się nie dziwię, że przeprowadzany przez premier Beatę Szydło przegląd resortów jest propagandową akcją władzy. Ta bowiem bezkrytycznie płaci rzekomym ekspertom za ich pracę, która niewiele ma wspólnego z profesjonalizmem.
Eksperci MEN powinni najpierw poczytać, czym są podstawy programowe i jaka powinna być zastosowana w ich pisaniu metodologia. Odsyłam do prac chociażby prof. Krzysztofa Konarzewskiego, bo do czytania tych z pedagogiki wczesnej edukacji aż wstyd nawoływać, gdyż wydawałoby się, że są znane. Nie są.
Redakcja dziennika "Rzeczpospolita" oceniała ministrów prawicowego rządu. Najgorszą ocenę - jedynkę - otrzymał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, zaś ministra edukacji Anna Zalewska otrzymała - jak mówią uczniowie - "dopa", czyli ocenę dopuszczającą, bo niedostateczną. Dziennikarze nie znali opinii prof. D. Klus-Stańskiej, bo na tej podstawie powinni wystawić pani minister za pseudoedukacyjne projekty - "ZERO".
Krytycznie, chociaż bardzo oględnie, oceniają ten projekt dyrektorzy przedszkoli. Wiadomo, boją się o swoje miejsce pracy, gdyż każdy wpis na stronie OSKKO będzie odkodowany i spersonalizowany. Piszą jednak: Proponowana podstawa programowa jest przegadana i przepełniona frazesami już na etapie ogólnych celów kształcenia. Zdaniem niektórych - trwa demontaż polskiej edukacji.
Czy jest coś dobrego w ostatnich decyzjach MEN? Tak. To likwidacja kiczowatego, a darmowego "Elementarza", za który podatnicy zapłacili już ponad 60 mln zł. Obawiam się jednak, że czekają nas kolejne straty. Minister nie pokrywa ich z własnej kieszeni, tylko z naszej, wspólnej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
15 komentarzy:
Dziecko nie wydaje się być wartością samą w sobie, ale zasobem do zagospodarowania.
O działaniu MEN krytycznie i rzeczowo wypowiadali się także wrocławscy studenci podczas ogólnopolskiej akcji protestacyjnej 25 stycznia 2017 roku. Na blisko 120 000 studiujących we Wrocławiu w manifestacji wzięło udział około 250, czyli 0,2% (!). To garstka, ale jako jeden z nielicznych nauczycieli akademickich towarzyszących studentom, byłem zbudowany ich poziomem świadomości obywatelskiej, ekonomicznej i politycznej. Cóż - rządzących, tak w przeszłości jak i obecnie, w pysze zdobytej władzy cechuje ignorowanie ekspertyz i uzasadnionych, ale słabych protestów. Ale butna władza prędzej czy później ponosi sromotną klęskę.
Panie Profesorze - daje Pan przykład odważnej, konstruktywnej krytyki, która szczególnie dzisiaj jest powinnością Akademii.
Nie wiadomo czy rodzice tak łatwo się zgodzą na powrót do pakietów za 250 zł skoro płacili 4,80 zł a samorządy na pewno nie stać na finansowanie dobrych podręczników skoro można kupić za 50. Grzechem byłoby wyrzucać podręcznik w błoto od klasy 2 zaczęto je udoskonalać do doskonałości im co prawda daleko ale jako materiał poglądowy (co w nim dobre co do bani) można by te nieszczęsne elementarze oddać uczelniom pedagogicznym, które nigdy nie było stać na zakup różnorodnych, drogich pakietów w ilości wystarczającej dla każdego studenta wczesnej edukacji.
Anonimowy nie czytał książki K. Konarzewskiego więc pisze, co mu żółć na wątrobie podpowiada.
Ale znam efekty kierowania przez Konarzewskiego tworzeniem aktualnie obowiązującej podstawy programowej. A jak mówi pismo"Po owocach ich poznacie!" .... ;-)
Proszę podać wyniki badań przyczynowo-skutkowych.Zapewne będą hitem polskiej nauki.
Rodzice zamiast na pakiety płacili na ksero i papier - w tej konwencji strona kosztuje 5-10 razy drożej niż z drukarni ... ;-)
Warto jednak przeczytać dokument - podstawa programowa wychowania przedszkolnego i wyrobić sobie o nim własne zdanie :
- poraz pierwszy podstawa odwołuje się do potrzeby pracy nad integracją sensoryczną - bardzo nowoczesne podejście ,we wcześniejszych dokumentach tego nie było;
- eksperymenty, badanie rzeczywistości- także tego nie było , a jest i tutaj nie zgadzam się z opinią przytaczaną , uważam ,że jest stereotypowa i najzwyczajniej złośliwa;
- podstawia ładnie opisuje obszar społeczny i emocjonalny - nareszcie ktoś to zrobił - wcześniej nikt nie potrafił;
- jestem członkiem OSKKO i chwalimy tę podstawę
Pozdrawiam.
Porównując podstawę obowiązującą do tej co projektują teraz eksperci MEN daję 6 z plusem dla tej projektowanej. Porządek metodologiczny jest właśnie w tej najnowszej. Akurat przykład i odwołanie się do prof. Konarzewskiego to infantylne wzajemne podkreślanie swojej wielkości. Moi studenci czytają nowy projekt i zauważają w porównaniu z podstawą obowiązującą dużo większą jakość. Przede wszystkim nowocześniejszy język i zapisy które nie będą martwe. Nie widzę ani infantylizmu , ani chaosu. No i przede wszystkim poprawię panią profesor . Dziecko może robić eksperymenty naśladując eksperyment kolegi lub nauczyciela , może także robić swój eksperyment. Ważne,że robi eksperyment. Te opinie u p. profesora są ostatnio tak stronnicze. mam wrażenie,że coś świat nauki ubodło lub zraniło. Przeprszam, ale nie tylko opiniodawcy posiadają umiejętność czytania. Jak widać czasami nie posiadają.
A w czym ta krytyka jest konstruktywna?
Pozytywnie należy odnotować:
- używanie w Podstawie argumentu o konieczności przystosowywania zadań przedszkola i ich realizacji do możliwości rozwojowych dziecka oraz podkreślenie potrzeby uważności wobec różnic indywidualnych między dziećmi. To jedna z najważniejszych wytycznych w pracy z dziećmi na tym etapie rozwojowym.
- wyeksponowanie szczególnie istotnej roli zabawy dla tego czasu biograficznego dzieci.
Z uwagi na to, że MEN rozesłało do konsultacji dokument, który nie jest tożsamy z tym, który znajduje się na ministerialnych stronach, nie mogę stwierdzić, czy kolejne dwa elementy, które stanowiłyby niewątpliwie wartość Podstawy, rzeczywiście są w niej zawarte. Chodzi mianowicie o:
- w zadaniach przedszkola wskazanie jako obszaru aktywności dziecięcej eksploracji otaczającej przyrody oraz eksploracji techniki, konstruowania i majsterkowania (w wersji na stronie internetowej MEN nie ma dwóch poświęconych temu punktów),
- rozbudowane treści odnoszące się do zadań przedszkola w zakresie respektowania macierzystej kultury etnicznej dzieci i ich języka (dokument widniejący na stronie MEN tego nie zawiera).
Podstawa budzi zainteresowanie naukowców. To dobrze. Powinna. Jest bardzo dobrym dokumentem. Czyta się z przyjemnością. Natomiast przyczepianie się czy obszar jest fizyczny, czy rozwój ? To tylko zależy od interpretacji. Jeżeli rozwój jest jakąś całością, a jako proces ma swe aspekty poznawcze , czy fizyczne, można prowadząc rozważania o nich potraktować je jako obszary rozwoju i nazwać np. fizyczny obszar tegoż rozwoju. Nie mogę wyjść z szoku jak można taką opinię napisać w ogóle. Dla mnie najistotniejszy zapis to możliwość swobodnej pełnej alfabetyzacji bez wyznaczania sztucznych granic. Spotka się to z krytyką zapewne betonu nauczycielskiego, który lubi od do itd. Gratuluję autorom i życzę siły, wytrwałości w odbieraniu sarkazmów tych, którzy we wszystkim węszą zło,a nie otwieranie możliwości. Podstawa jest krokiem do przodu. Dobrej klasy dydaktyk to widzi.
Trzeba także odnotować pewną konsekwencję podstawy w przedszkolu i w klasach I - III. Rozwój całościowy to najważniejszych aspekt jednego i drugiego dokumentu. Mnie to bardzo cieszy. Widziałem jak ostatnio absurdalnie dyrektorzy przedszkoli dzielili dni na : dzień matematyki, dzień plastyki itd. To te podziały na 1/5 itd. Projekt nowy nie stwarza tych dziwnych ograniczeń czasowych. Patrząc z tej perspektywy jest zatem oczekiwany przez nauczycieli.
Przedstawiam zapis z którego wynika ,że dziecko nie jest zasobem do zagospodarowania w projekcie podstawy. Dobrze byłoby , aby anonimowi czytali pp, a dopiero później opinię.
Celem wychowania przedszkolnego jest wsparcie całościowego rozwoju dziecka. Wsparcie to realizowane jest poprzez proces opieki, wychowania i nauczania – uczenia się, co umożliwia dziecku odkrywanie własnych możliwości, sensu działania oraz gromadzenie doświadczeń na drodze prowadzącej do prawdy, dobra i piękna. W efekcie takiego wsparcia dziecko osiąga dojrzałość do podjęcia nauki na pierwszym etapie edukacji.
Proszę także czytać z głębokim namysłem, a nie chęcią odkrycia i penetracji samego zła.
Jestem również członkiem OSKKO, ale nie odważyłabym się napisać, że my chwalimy tę podstawę. Moim zdaniem nie ma się czym zachwycać. I D. Klus-Stańska ma wiele racji.
Prześlij komentarz