31 sierpnia 1930 r. można było kupić w Poznaniu za 45 groszy tygodnik "WIELKOPOLSKA ILUSTRACJA", który wydawał Antoni Kawczyński. Ten numer został poświęcony rozpoczynającej się następnego dnia szkole.
Jak napisano na stronie tytułowej: Ojciec prowadzi za ręce swoje dwie pociechy, zdążające do szkoły. Uśmiechnięte twarzyczki malców mówią, że wakacje spędzili wesoło i przyjemnie, a teraz wezmą się do pracy z tem większym zapałem".
Na str. 4-5 znalazła się historia "Pierwszy dzień w szkole" napisana przez anonimowego autora J.G., a zilustrowana przez L. Prauzińskiego. Może ktoś rozszyfruje autora wiersza, w którym odsłania nie tylko różnice społeczne między uczniami, ale i szkolne porachunki między nimi, do jakich dochodziło w czasie przerwy.
Jak dzisiaj mogłaby wyglądać historyjka pierwszego dnia w szkole? W moim wydaniu tak:
"DO SZKOŁY? eeeee..."
Letnia pora się skończyła,
siedmiolatek jest wesoły,
bo minister ustaliła,
że już może iść do szkoły.
Plecak jest zapakowany
mama w drzwiach nerwowo czeka,
Jaś jest bowiem niewyspany,
z wyjściem z domu mocno zwleka.
On się musi zalogować
na facebooku lub twitterze
w szkole przecież chce serfować,
jest zbyt mały do e-zwierzeń.
Wreszcie z mamą próg przekroczył
zmienił buty, wszedł do sieci,
teraz nic go nie zaskoczy
skoro w klasie są e-dzieci.
E-podręcznik i ćwiczenia
ekran też interaktywny
taka szkoła nie dla lenia
nikt jej nie jest już przeciwny.
Minecraft już na nich czeka
będą także programować
w czasie zajęć nikt nie zwleka
kiedy ma się zalogować.
Każdy wie, że edukacja
jest kluczowa dla rozwoju,
Taka szkoła, to atrakcja -
pełna frajdy i e-znoju.
Wszystkim uczniom życzę jak najlepiej spędzonych dni w szkole, nauczycielom - jak najwięcej doznawanej satysfakcji i wdzięczności z tytułu ich trudnej pracy, zaś rodzicom zintensyfikowanego zainteresowania własnymi pociechami i realnego włączenia się w sprawy organizacyjno-wychowawcze i opiekuńcze szkoły.