13 kwietnia 2016
Partyjna zmiana warty m.in. w nadzorze pedagogicznym szkolnictwa
Nie rozumiem powodu, dla którego red. Justyna Suchecka z "Gazety Wyborczej" rozdziera szaty w artykule pt. "Szkoły pod kuratelą PiS" nad wymianą kuratorów oświaty? Rozumiem, że wierszówka jest sprawą egzystencjalną, ale warto byłoby taki artykuł poprzedzić chociaż rzetelnym wprowadzeniem. Proces wymiany partyjnej w centralnych i terenowych kadrach oświatowych - sprowadzony w tekście do wymiany jedynie kuratorów oświaty (ci też wymieniają zastępców) - ma przecież cykliczny i systematyczny charakter. Zaczął się w 1993 r. po odzyskaniu władzy przez postkomunistyczny aparat partyjny SLD i "podnóżek" (dla niemalże każdej frakcji) partyjnej nomenklatury PSL. W ostatnich miesiącach mamy zatem podtrzymanie tradycji w zakresie kolejnej zmiany partyjnej warty oświatowej.
Zmiana kadr kierowniczych dotyczy wszystkich urzędów centralnych w naszym szkolnictwie, w tym także dyrektorów departamentów MEN. Nie przypominam sobie, by dziennikarze interesowali się tymi, którzy sterują szkolnictwem w różny sposób i w odmiennych zakresach? Tymczasem kilka lat temu w samym tylko Kuratorium Oświaty w Warszawie pracowało 300 osób (sic!) Ma jeszcze w województwie pięć delegatur, czyli mini-kuratoriów na wzór dawnych inspektoratów oświaty. Tam też zatrudnia się urzędników. Ilu dzisiaj urzędników zatrudnia ten urząd i po co? Jaka jest wartość dodana ich pracy?
Posłowie III RP zapomnieli o uchwałach Zjazdu "Solidarności" z 1981 r. Zdradzili polskie społeczeństwo 23 lata temu utwardzając centralizm w polskim szkolnictwie, by można było traktować jego administrację -jakże nonsensownie dysfunkcyjną, kosztowną i edukacyjnie bezużyteczną - jako partyjny łup dla "swoich". Niektórzy intelektualiści, a autentyczni i zasłużeni działacze opozycji PRL dzisiaj piszą artykuły, felietony, a nawet książki, w których stwierdzają samokrytycznie: "Byliśmy głupi", "Zapomnieliśmy..." , "Zlekceważyliśmy...".
"Elyty" Platformy Obywatelskiej pokazały przez ostatnie osiem lat, że nie istnieje w Polsce EDUKACJA jako DOBRO WSPÓLNE, ponadpartyjne. Dzieliły łupy i potężny budżet wraz z unijnymi dotacjami także dla podreperowania własnych, prywatnych budżetów, zakładania licznych firm, spółek i fundacji, które otrzymywały w ramach pseudo-konkursów dotacje budżetową na realizację własnych celów. Rozporządzeniami i ustawami wnoszonymi przez posłów PO i PSL, a więc z pominięciem konsultacji społecznych, ekspertyz naukowych wyrzucono w błoto miliony z tytułu wydania rządowego elementarza dla klas I-III, który jest hitem arogancji, ignorancji i zaprzeczeniem uczciwości dydaktycznej.
Czyż nie po to zmieniały rozporządzeniami MEN panie K. Hall, K. Szumilas i J. Kluzik-Rostkowska prawo tak, by utrzymać tysiące bezużytecznych dla szkolnictwa urzędników, a wspierać sferę niepubliczną rzekomo dla dobra obywateli? Kto wymyślał i upełnomocniał kompromitujące rząd obniżanie poziomu kwalifikacji i warunków zatrudniania nauczycieli? Kto permanentnie utrzymywał środowisko nauczycielskie na granicy przeżycia ekonomicznego rzucając ochłapy w postaci niewielkich podwyżek płac? Kto - jak nie MEN i kuratoria oświaty - zezwalał na internetowe kursidła dla wychowawców kolonijnych, a potem dziwił się, że grasują w wakacje pedofile? itd., itd.
Przez osiem lat rządzenia można było odejść od partyjniackiej polityki i uczynić edukację, szkolnictwo, troskę o dzieci i młodzież rzeczywiście godną cywilizowanych demokracji świata. Jednak trzeba było obsadzać w ramach "konkursów" ludzi z przeszłością kryminalną, skorumpowanych, ale za to BMW. Trochę późno obudziła się pani redaktor z krytyką obecnej formacji, bo ta - w odróżnieniu od poprzednich SLD, PO, SLD i AWS - niczego nie kryje przed społeczeństwem, nie udaje, że wyłania ludzi w konkursach, które były partyjnym namaszczaniem. Może, zamiast produkowania naklejek i plakatów KOD-u opozycja przeprowadzi poważny rachunek sumienia, przyzna się do oszukiwania narodu, ukrytego manipulowania nim, marnotrawienia milionów publicznych pieniędzy i zaproponuje dla siebie i dla naszego kraju program naprawczy.
Tymczasem to obecna władza musi przypomnieć poprzednikom (jak ksiądz na spowiedzi), jakie popełnili grzechy główne i odpuścić im te drobne. Może za kilkanaście lat powróci w naszym kraju myślenie i działanie kategoriami dobra państwa, dobra narodu, dobra społeczeństwa i wolności, które do ich realizacji są konieczne. Tymczasem musimy latać z zawiązanymi skrzydłami, co i tak jest lepsze od tego, jak nam je podcinano kpiąc z demokracji i demokratycznych praw. Niestety, jako wyborca PO dobrze pamiętam wypowiedź - z przeproszeniem profesora UŁ - posła PO Stefana Niesiołowskiego, który mówił z butą i arogancją: że "jak PiS wygra wybory, to będzie mógł sobie uchwalać prawo takie, jakie mu się będzie podobało, a teraz to my rządzimy". Zdaje się, że zwycięzcy wzięli to sobie do serca.
Właśnie wczoraj dowiedziałem się, że został odwołany dyrektor Ośrodka Rozwoju Edukacji pan dr hab. Marek Piotrowski. Następca będzie już nominowany tak, jak życzył sobie tego POseł S. Niesiołowski.
Przypominam tylko kilka wpisów do zrobienia sobie przez zarządzających w MEN partyjnych funkcjonariuszy rachunku sumienia:
Dziennikarska (o!)presja w MEN i ORE, czyli popierajmy się i nie dajmy się
Co najmłodszym uczniom szykuje Ministerstwo Edukacji Narodowej?
Nowy dyrektor Ośrodka Rozwoju Edukacji w Warszawie
OŚWIATOWE KITY i HITY 2012 roku (część 1)