22 października 2013

Transgresje w edukacji

(fot. prof. UWr dr hab. Wiktor Żłobicki - Przewodniczący Konferencji i prof. Chat. dr hab. Elżbieta Czykwin)







to temat wiodący Międzynarodowej Konferencji Naukowej - XXVI FORUM PEDAGOGÓW we Wrocławiu, którą zorganizował zespół pracowników naukowych Katedry Pedagogiki Ogólnej Instytutu Pedagogicznego Uniwersytetu Wrocławskiego w dn. 21-22 października 2013 r. Debacie dodano jeszcze podtytuł: O przekraczaniu progów edukacyjnych .

Jednym z referatów plenarnych było poruszające studium pedagogiczno-kulturowe prof. CHAT dr hab. Elżbiety Czykwin z Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, które poświęciła progom i rygorom socjalizacji młodych mieszkańców Białegostoku na tle rasistowskich incydentów w tym mieście.

O znakomitej książce mojej Koleżanki z ChAT pt. "WSTYD" pisałem już w blogu. Tym razem miałem okazję wysłuchać analizy pedagoga kultury zdarzeń, które tak niedawno obiegły w mediach nasz kraj a dotyczyły przejawów rasizmu części młodzieży wobec osób-mieszkańców innych kultur, narodowości. Referująca wywołała w mojej pamięci zdarzenie, które miało niedawno miejsce także w Łodzi, a dotyczyło brutalnej agresji (znanych przecież ofiarom) młodych sprawców wobec rodzin romskich. Powracają zatem z okresu II RP jak bumerang te same przejawy brutalizacji zachowań wobec INNEGO, OBCEGO postrzeganego i traktowanego jak wróg, a zarazem zdanego na samoobronę, gdyż w dobie płynnej nowoczesności wszystko jest możliwe.

Prof. Elżbieta Czykwin pokazała nam, w jaki sposób można spróbować chociaż zrozumieć, dociec, zbadać powody, dla których dochodzi do przemocy wobec INNEGO. Dopiero po diagnozie można zastanowić się nad tym, co uczynić z wiedzą na ten temat? Czy jest to problem tylko i wyłącznie dla organów ścigania opresorów, czy może ma on też charakter pedagogiczny, edukacyjny? INNYM może być przecież każdy z nas w zależności od sytuacji, w której się znajduje i jest definiowany przez dominująca większość, a więc jakichś SWOICH.

Białystok i Łódź leżą w zupełnie innych regionach Polski, mają inną historię, strukturę ludności, tradycje i osiągnięcia rozwojowe. A jednak jest coś, co łączy te miasta, a mianowicie zdarzająca się wrogość wobec OBCEGO. Łódź także była przez II wojną światową miastem wielu kultu narodowych, wyznaniowych, społecznych, jak miało to miejsce w Białymstoku. Dlaczego zatem w dobie wolności, powszechnie głoszonego pluralizmu, tolerancji i otwartości na INNYCH, są wśród nich "wynajdywani" przez nielicznych tacy, których pozbawia się prawa do godnego życia?

Zdaniem prof. E. Czykwin można uwzględnić w dociekaniu istoty tego zjawiska kilka perspektyw:

1) Spuścizna nieprzejrzystości INNEGO w homogenicznym kulturowo i narodowościowo społeczeństwie. W okresie PRL etnicznie INNY był nieobecny zarówno w świadomości środowiska jego codziennego życia, jak i w dyskursie publicznym.

2) Kłopoty z budowaniem więzi społecznych w lokalnych środowiskach w wyniku stygmatyzowania przez rdzennych mieszkańców miasta - napływowej ludności z środowisk wiejskich.

3) Deficyt w polskim społeczeństwie kapitału społecznego, co wykazują kolejne raporty badawcze prof. J. Czapińskiego. Szczególnie słaby jest kapitał pomostowy, który dotyczy poziomu zaufania do osób spoza własnego środowiska, właśnie wobec OBCYCH, INNYCH. Jeśli ufa się tylko bliskim, co jest charakterystyczne dla kapitału wiążącego, to każdy spoza tego środowiska, układu bywa postrzegany i traktowany jako OBCY, często jako zagrożenie.

4) Agresja młodych mężczyzn wobec OBCYCH jest następstwem nieprzepracowanego przez nich wstydu. Z badań socjologicznych wynika, że wśród agresorów, ale i samobójców dominują młodzi mężczyźni (wiek 18-24 lata), nisko wykształceni, u których podstawą ich gniewu, wściekłości jest zakwestionowany w nich, tłumiony przez nich wstyd znalezienia się w sytuacji bezradności, niemożności czy rozwiniętego silnego kompleksu niższości, upokorzenia raniącego ich poczucie własnej godności. To oni nie mogą znaleźć pracy, a w wyniku niskiego wykształcenia nie są w stanie zabiegać o względy lepiej od nich wykształconych kobiet. Nie rozumieją wartości klasy średniej, do której one aspirują. Niektórzy popadają w frustrację, którą odreagowują na OBCYCH. Przypomina się tu włoski film fabularny z lat 70. XX w. reż. Ettore Scola pt. "Odrażający, brudni, źli".

Co robić? Jak powinni reagować na te sytuacje pedagodzy? - pytała prof. Elżbieta Czykwin. Przede wszystkim potrzebna jest w naszym społeczeństwie, już od najmłodszych lat, edukacja między-i wielokulturowa, gdyż z problemem obcości, odmienności kulturowej będziemy się spotykać coraz częściej i w większym zakresie, niż miało to miejsce dotychczas. Daleko nam do większości państw wielokulturowych Zachodniej i Środkowej Europy, ale wraz z narastającą falą emigracji młodych Polaków, przybywać będzie tu więcej imigrantów, a ich dzieci będą uczęszczać wraz z naszymi do tych samych przedszkoli i szkół, bawić się na tym samym podwórku itp.

Trzeba zatem socjalizować do budowania więzi, łączenia ludzi, a nie ich dzielenia, podkreślania różnic i eksponowania ich jako czynnika zagrożenia. Warto też pokazywać INNOŚĆ jako pozytywną wartość społeczną, kulturową, wartość dodaną do naszego życia. Jednym z przykładów uruchamiania procesów inkluzyjnych społeczności lokalnych są tak w Białymstoku, jak i w Łodzi tzw. budżety obywatelskie, polegające na określeniu przez samych mieszkańców tego, na co władze miasta powinny wydać kilka milionów złotych w ramach takiej części budżetu. A zatem nie jesteśmy tak całkiem bezradni czy obojętni na sprawy małych społeczności w wielkich miastach.