18 marca 2013
Paradoks redukcji osiągnięć naukowych
Jaki pisze Bernhard Waldenfels: Nie jest tajemnicą, że współcześnie paradoksy mają szczególną koniunkturę. Paradoksy, mówiąc dosłownie, to poglądy kłócące się z poglądem obiegowym (...). Jak w przypadku wszelkich innych „para-”[por. parazyt. Parestezja, para logia czy parapsychologia], także paradoksy zakładają normalność rzeczy. Dopóki jednak paradoksy odbiegają tylko od obiegowych mniemań, można umocnić je wobec wszelkiego oporu. Inaczej, gdy jakaś teza kłóci się ze swoimi własnymi założeniami, tak że wzmocnienie jednej tezy prowadzi do osłabienia drugiej i na odwrót. (Podstawowe motywy fenomenologii obcego, Warszawa 2009, s. 20) Paradoks sam w sobie nie jest błędem, lecz odkrywa absurdalność zdarzeń, rozwiązań, sytuacji, w jakich znajduje się człowiek nim dotknięty. Paradoks pojawia się tam, gdzie chce, a więc także w sferze akademickiej.
Proponuję spojrzeć na dwa paradoksy jako coś niebezpiecznego i paraliżującego, szkodzącego strukturom społecznym szkolnictwa wyższego, nauki i naukowcom. Dwa paradoksy, a można byłoby przytoczyć tu co najmniej dwieście, pojawiły się ostatnio jako absurdy, akademickie lapsusy, zagnieżdżając się w rozwiązaniach prawnych, które w swej istocie niszczą zdrową tkankę nauki i polskiego szkolnictwa wyższego. Pierwszy absurd wiąże się z wydanym przez ministrę nauki i szkolnictwa wyższego rozporządzenia z dnia 1 marca 2013 r. w sprawie nagród ministra dla nauczycieli akademickich (Dz. U. z 2013 r., poz. 296). Niby nic takiego, bo w końcu każdy minister ma prawo określić warunki, na mocy których wyróżnieni zostaną akademicy.
Wprawdzie szkolnictwo wyższe to nie sport i związana z tym infrastruktura czy masowość imprez, toteż naukowcy nie mogą liczyć na hojność pani ministry i premie w wysokości półtora miliona złotych. Nie o takim paradoksie chcę tu pisać. Zwracam uwagę na radykalną zmianę kryteriów i kategorii, na podstawie których będą przyznawane nagrody. Zwracam uwagę na pierwszą kategorię nagród, jaką są osiągnięcia naukowe. Otóż od tego roku jedynym osiągnięciem naukowym, jakie zostało uznane za godne powyższej nagrody, są publikacje będące przedmiotem wąsko pojmowanego awansu naukowego nauczycieli akademickich, a mianowicie te, które były podstawą do ubiegania się o stopień naukowy doktora habilitowanego, doktora habilitowanego sztuki lub stopień naukowy doktora lub stopnia doktora sztuki. Kandydatami do nagrody mogą być nauczyciele akademiccy posiadający obywatelstwo polskie, w tym pracujący za granicą, oraz cudzoziemcy, którzy w okresie pobytu w Polsce uzyskali omawiane osiągnięcia.
Kto może wnioskować o przyznanie nagrody za osiągnięcie naukowe? Sama pani minister, rektor uczelni, w której nauczyciel akademicki jest zatrudniony (z zastrzeżeniem, że wniosek o przyznanie nagrody obejmuje wyłącznie osiągnięcia uzyskane w związku z pracą w tej uczelni), przewodniczący organu opiniodawczego lub przedstawicielskiego środowiska akademickiego, a w szczególności: Przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej, Przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Przewodniczący Konferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych lub przewodniczący ogólnokrajowej organizacji lub ogólnokrajowego zrzeszenia (federacji) związków zawodowych pracowników szkolnictwa wyższego. Wnioskodawca może zgłosić w danym roku jednego kandydata do nagrody w danej kategorii. Nie ma w gronie wnioskodawców przewodniczącego Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów, a przecież to w tym organie dokonuje się weryfikacji naukowego poziomu osiągnięć nauczycieli akademickich. Jak widać przewodniczący związków zawodowych jest bardziej kompetentny dla MNiSW.
Nie to jednak jest paradoksem, chociaż także, ale przede wszystkim to, że zostały wyeliminowane z kategorii "osiągnięcia naukowe" rozprawy, które nie są związane z awansem naukowym. Tym samym znakomite dzieła przed- i pohabilitacyjne, jak i prace naukowe profesorów nie mogą być już przedmiotem wniosku o nagrodę ministra.
Przypominam zatem, że od 2007 r. obowiązywało 6 kategorii nagród, w tym także za prace doktorskie i habilitacyjne, a mianowicie:
3. Nagrody były przyznawane przez ministra w szczególności za:
1) oryginalne i twórcze osiągnięcia naukowe, udokumentowane:
a) publikacjami naukowymi, mającymi istotny wpływ na stan wiedzy i kierunki dalszych badań,
b) pracami konstrukcyjnymi, technologicznymi i projektowymi, charakteryzującymi się nowatorskim, naukowym podejściem do problemu, lub pracami artystycznymi;
2) wyróżnione rozprawy habilitacyjne i doktorskie;
3) kształcenie kadr naukowych potwierdzone podejmowaniem zainicjowanej problematyki badawczej przez innych pracowników nauki, pełnieniem funkcji promotora, konsultanta i opiniodawcy innych prac naukowych lub recenzenta;
4) autorstwo lub współautorstwo wyróżniających się podręczników, skryptów, przewodników metodycznych albo programów nauczania;
5) osiągnięcia organizacyjne, w tym konkretne działania, które spowodowały istotną poprawę warunków pracy dydaktycznej, wyników kształcenia i poziomu prac dyplomowych;
6) całokształt dorobku.
W ramach oszczędności zapewne, bo czym innym tłumaczyć ów paradoks cięć osiągnięć naukowych, zostały wyeliminowane nie tylko wybitne dzieła monograficzne, ale także prace zespołowe oraz podręczniki akademickie. Widać jak na dłoni, na czym polega troska MNiSW o jakość nauki i szkolnictwa wyższego.
O drugim paradoksie naukowym napiszę w kolejnym poście.