01 października 2012

Nowy rok akademicki

Dzień 1 października oficjalnie rozpoczyna w naszym kraju rok akademicki, tak jak dzień 1 września inauguruje roku szkolny w oświacie. W niektórych uczelniach i wyższych szkołach zawodowych uroczystości z tym związane już się odbyły, w większości są one jeszcze przed nami. Jest to dobra okazja do przyjrzenia się temu, co dzieje się w szkolnictwie wyższym oraz z jakimi problemami będzie ono zmagać się przez najbliższe dwa semestry kształcenia studentów i prowadzenia badań naukowych. To ostatnie zadanie wpisane jest w funkcję tylko niektórych uczelni, chociaż część szkolnictwa prywatnego usiłuje dorobić sobie wizerunek akademickości prowadzeniem propagandy na temat rzekomych badań, gdyż w większości przypadków mają one charakter dydaktyczny, ewaluacyjny, związany z monitorowaniem wybranych zjawisk społecznych, natomiast nie wnoszą one niczego nowego do rozwoju nauki.

Z czym startujemy w nowy rok akademicki? Publikowane w różnych mediach i ośrodkach dane statystyczne nie są zbyt optymistyczne, kiedy analizuje się je na tle porównawczym szkolnictwa wyższego w innych krajach UE.

W świetle danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w 2013 roku w przemyśle może zabraknąć nawet 46,8 tys. inżynierów, a w sektorze usług niedobór ten może wynieść ponad 22 tys. osób. Resort przeznaczył zatem w roku akad. 2012/2013 aż 250 mln złotych na kształcenie na kierunkach zamawianych ze względu na szczególne potrzeby rynku pracy oraz strategiczne cele rozwoju gospodarki. Nie ma rzecz jasna wśród nich pedagogiki. Wiadomo jednak, że 9 na 10 absolwentów studiów na kierunkach zamawianych otrzymuje natychmiast po ich ukończeniu pracę. Po pedagogice czas oczekiwania wydłuża się już ponad 13 miesięcy. Wśród zatem atrakcyjnych kierunków studiów, także ze względu na dodatkowe stypendium w wysokości 1000 zł. są głównie: automatyka i robotyka, budownictwo, energetyka, informatyka, mechanika i budowa maszyn, biotechnologia, ochrona środowiska, chemia, fizyka, mechatronika i inżynieria materiałowa.

Polska zajmuje ostatnie miejsce wśród państw Grupy Wyszehradzkiej oraz państw OECD w wysokości nakładów na szkolnictwo wyższe w przeliczeniu na jednego studenta. Także ostatnie miejsce mamy z tytułu pomocy stypendialnej dla młodzieży jako % wydatków na szkolnictwo wyższe. Nie rozumiem zatem, dlaczego MNiSW chwali się, że budżet państwa przeznaczy 1,6 miliarda złotych na bezpośrednią pomoc materialną dla studentów, skoro w niczym nie poprawia to ich sytuacji w porównaniu z koleżankami i kolegami studiującymi w pozostałych państwach.

W nowym roku akademickim wzrośnie o 1 mld zł. w stosunku do roku minionego ogólny budżet na szkolnictwo wyższe, wynosząc w 2013 r. 13,6 mld zł. Przewiduje on m.in. wzrost płac na uczelniach - o 907 mln zł., ale o wysokości podwyżki dla pracownika konkretnej uczelni zadecyduje jej rektor. Jedyną szansą na wzmocnienie polskich szkół wyższych jest udostępnianie im środków z funduszy europejskich, co przewiduje w swojej polityce MNiSW.

Raport "Education et Glance 2012" przygotowany przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wskazuje na to, że w 2011 r. wyższe studia ukończyło u nas ponad 70% kobiet i jedynie 39% mężczyzn. Nadal jednak, zbyt wiele osób idzie na studia humanistyczne (takim przykładem studiów, na które co roku jest boom, są nauki polityczne, a przez kilka lat liderem była pedagogika), zbyt wiele też decyduje się na dyplom uczelni prywatnej, które nie prowadzą kształcenia na najbardziej potrzebnych rynkowi pracy kierunkach.

Polki wysuwają się na prowadzenie w Europie pod względem liczby absolwentek studiów, choć nadal nie przekłada się to na ich zarobki oraz ich liczbę na kierowniczych stanowiskach w pracy. W świetle tych badań 66% polskich 15-latek chce wykonywać prestiżowe zawody - menedżerek, lekarek czy prawniczek, zaś takie oczekiwania ma 44% chłopców. Aż 20% młodych Polek i Polaków planuje studia na kierunku inżynieryjnym lub informatyce, przy czym rozkład między płciami pozostaje tradycyjny - taki plan ma co trzeci chłopiec i tylko kilka procent dziewcząt. Kobiety kilkakrotnie częściej niż mężczyźni wskazują natomiast, że chcą pracować w służbie zdrowia.

Jak wynika z prognoz OECD nasz kraj będzie niebawem miał najwięcej absolwentów studiów wyższych na świecie. Ich liczba rośnie u nas bardzo szybko, bowiem o ile w 2000 r. studia ukończyło 34 % roczników, to w 2010 już 55%. Chociaż w jednym jesteśmy najlepsi. Najwięcej bezrobotnych z wyższym wykształceniem jest wśród ekonomistów, specjalistów do spraw marketingu i handlu, pedagogów, specjalistów do spraw administracji publicznej, specjalistów do spraw organizacji usług gastronomicznych, hotelarskich i turystycznych, politologów, specjalistów do spraw badań społeczno-ekonomicznych, specjalistów bankowości, nauczycieli nauczania początkowego, prawników, legislatorów, pielęgniarek i specjalistów do spraw finansowych. Liczba osób bezrobotnych z wyższym wyksztalceniem wzorsła od 2000 r. pięciokrotnie z 2,6% do 11,5% w 2011 r. Jeśli młodzi czują się oszukani, to powinni mieć najpierw pretensje do siebie, że wybierali niewłaściwe kierunki kształcenia.

Przedsiębiorstwa poszukują przede wszystkim absolwentów studiów technicznych, matematycznych i fizycznych, tymczasem zainteresowanie nimi maturzystów jest jeszcze stosunkowo niskie. Dominacja w sektorze szkolnictwa wyższego niepublicznych uczelni dydaktycznych, wąskozawodowych w stosunku do uczelni publicznych, akademickich, naukowo-dydaktycznych powoduje, że przeważa w szkolnictwie wyższym koncentracja na pozyskiwaniu studiujących jako istotnego źródła dochodów założycieli szkół niepublicznych z równoczesnym nieprowadzeniem w nich działalności naukowo-badawczej. Przewaga szkół zawodowych, dydaktycznych sprawia, że są one pozbawione transferu najnowszej wiedzy naukowej do procesu kształcenia i same też takowej nie generują i nie transmitują do gospodarki, na rynek pracy.

Najnowszy Raport PARP z 2012 r. wskazuje zapotrzebowanie rynku na takich głównie specjalistów, jak przedstawicieli handlowych, agentów ubezpieczeniowych, księgowych, lekarzy i pielęgniarki różnej specjalizacji, specjalistów do spraw ekonomicznych i zarządzania, specjalistów z nauk fizycznych, matematycznych i technicznych (głównie inżynierowie budowlani, architekci, projektanci wzornictwa przemysłowego oraz graficy komputerowi), specjaliści do spraw technologii informacyjno-komunikacyjnych (programiści aplikacji oraz specjaliści do spraw rozwoju oprogramowania systemów informatycznych), specjaliści z dziedziny prawa (radcy prawni, archiwiści i adwokaci), dziedzin społecznych i kultury oraz specjaliści nauczania i wychowania różnych specjalizacji np. wychowanie przedszkolne, opieka nad osobami starszymi, edukacja domowa czy edukacja dorosłych. Jest to jednak efekt zmian sezonowych lub też dostosowywania się rynku pracy do kryzysu gospodarczego. Zawody z takich branż, jak medycyna, farmacja, technologie oferują w 2012 r. największe możliwości rozwoju na rynku pracy i najlepsze perspektywy zarobkowe.

Skala prac naukowo-badawczych polskich naukowców w naukach technicznych i przyrodniczych jest rozczarowująco mała. Profesja akademicka jest przestarzała, co szczególnie widoczne jest na wydziałach nauk społecznych i humanistycznych, gdzie przetrzymuje się do emerytury nauczycieli akademickich, którzy niewiele wnoszą do nauki. Uniemożliwia to dostęp zdolnych naukowców do podejmowania rywalizacji w skali chociażby europejskiej.

Istotną rolę w polityce kadrowej uczelni zacznie odgrywać art. 129 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, gdzie jego punkt 1 stanowi, że “nauczyciel akademicki może podjąć lub kontynuować w ramach stosunku pracy (umowy pracy bądź mianowania, sic!) tylko u jednego dodatkowego pracodawcy prowadzącego działalność dydaktyczną lub naukowo badawczą. Podjęcie lub kontynuowanie przez nauczyciela akademickiego u dodatkowego pracodawcy, o którym mowa w zdaniu pierwszym (a więc chodzi o ww. stosunek pracy u tego jednego dodatkowego pracodawcy prowadzącego działalność dydaktyczną lub naukowo badawczą) wymaga zgody rektora. Podjęcie lub kontynuowanie dodatkowego zatrudnienia bez zgody rektora stanowi podstawę rozwiązania stosunku pracy za wypowiedzeniem w uczelni publicznej stanowiącej podstawowe miejsce pracy”.

Nie są to przelewki, gdyż ten sam artykuł, a więc art. 129 w ust. 8 stanowi: “Wypowiedzenie stosunku pracy, o którym mowa w ust. 1 (a więc powyżej zacytowanym) następuje z końcem miesiąca następującego po miesiącu, w którym rektor powziął wiadomość ...” Uwaga! Decydujące jest samo powzięcie wiadomości! Minister prowadzi centralny rejestr nauczycieli akademickich.

O wielu innych problemach szkolnictwa wyższego mówi w dzisiejszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej prof. Aleksander Nalaskowski z UMK w Toruniu.