Napisał do mnie zatroskany rodzic nie tylko o własne dzieci, ale o stan polskiej oświaty, na którą one są skazane.
Panie Profesorze.
14 marca 1964 roku Antoni Słonimski złożył w Urzędzie Rady Ministrów dwuzdaniowy list protestacyjny przeciw cenzurze, który później określano, z powodu liczby sygnatariuszy, jako "List 34".
Szanowny Panie Profesorze.
Zacznę od przytoczenia dialogu, a raczej jego schematu, jaki co jakiś czas mam okazję prowadzić z moimi znajomymi nauczycielami.
- Co słychać na waszych blogach, coś się dzieje ?
- Wymiana poglądów trwa. Jest znaczny consensus co do diagnozy.
- I co dalej, są jakieś efety ?
- Niestety, nie ma. Ale widzę, że środowisko akademickie, profesorowie mają podobne diagnozy, więc może coś ruszy się.
- Bzdury mówisz, naiwny jesteś. Nic się ruszyło i nie ruszy ! Wy sobie piszecie, gadacie, zgadzacie się ze sobą - i nic z tego nie wynika, marnujesz tylko czas.
"Twoi" profesorowie robią sobie badania, konferencje, wydają publikacje - i co ? - kto o tym wie, kto słyszy ich głos ? Siedzicie wszyscy, wy - amatorzy i oni - profesorowie, w zamkniętym kręgu i mówicie do siebie nawzajem. Nauczyciele, rodzice, uczniowie i masowa opinia publiczna nic nie wiedzą o waszych diagnozach, krytykach, wizjach i cytatach.
Moi rozmówcy mają niestety rację. Zwykli ludzie, czyli rodzice, nauczyciele i uczniowie nie znają opinii ekspertów, profesorów, akademików. Mamy takie czasy, że nie wystarczy nawet konferecja prasowa, żeby dotrzeć do "wszystkich". No chyba, że jakiś facet na tej konferencji strzeli sobie w stopę, albo obleje wodą dziennikarza, itp. To też jest jakiś pomysł. Stąd mój "odwieczny" postulat: napisać list otwarty, apel lub protest, pod którym podpiszą się:
- Wariant 1: 34 znakomitości świata nauki i kultury, szczególnie z obszaru nauk pedagogicznych. Widziałbym tu profesorów: Śliwerski, Dylak, Dudzikowa, Kłakówna, Zawodniak, itd.
To byłby odpowiednik listów intelektualistów za czasów komuny, poczynając od listu 34.
Obawiam się, że teraz będzie trudniej zebrać podpisy 34 profesorów niż było to w Peerelu. Obym mylił się.
- Wariant 2: szeroka grupa obywateli, na przykład uczestników Kongresu Obywatelskiego.
Taki list nie jest potrzebny "profesorom", potrzebują go "maluczcy".
Najlepiej byłoby zrobić oba warianty - najpierw pierwszy, po chwili drugi.
Pierwszy wariant uważam, za bardzo ważny. I nie o to chodzi, że taki list-petycja coś zmieni. Bo nie zmieni, tak jak nie zmienił "List 34". On spełni wielką rolę jeżeli tylko dotrze do przestrzeni publicznej.
Wszystkie kongresy, konferencje, debaty, artykuły w gazetach, publikacje naukowe i książkowe, blogi i portale są działaniami bardzo pozytywnymi, ale o charakterze niszowym. 30-sekundowy news w Wiadomościach + w Panoramie + kilkakrotne powtórzenie w TVP Info + w Polonia 24 + w TVN jest w naszych czasach istotniejszy niż godziny debat i kilometry tekstów. Takie COŚ spowoduje "zassanie" NEWSA przez miliony rodziców, nauczycieli i różnych zwykłych ludzi, ale także, co bardzo ważne, przez dziennikarzy. I to COŚ będzie wracać czkawką w różnych miejscach.
Taki list protestacyjny, który zaistniał w telewizjach, będzie obecny w internecie i w głowach ludzi. Będzie o nim się mówić po cichu w pokojach nauczycielskich. Ja będę mógł go wydrukować i wręczyć wszystkim rodzicom na wywiadówce. Nauczyciel, zwykły rodzic lub uczeń będzie miał się do czego odwołać, co zacytować. Najważaniejsze: każdy będzie cytował TO SAMO, a nie tak jak teraz: każdy mówi o tym samym ale inaczej, jesteśmy kompletnie rozproszeni.
Kolejny bardzo ważny aspekt: "List 34" nic nie zmienił, zaszkodził tylko jego autorom. Ale brak tego listu i kolejnych tego typu działań byłby katastrofą. Ten brak byłby materialnym dowodem dla masy zwykłych ludzi, że intelektualiści popierają system komunistyczny. Rozumowanie jest proste: jeśli najmądrzejsi nie protestują, to znaczy że popierają, że wszystko jest w miarę prawidłowe i idziemy w dobrym kierunku. Identyczny przekaz w sprawie oświaty otrzymują teraz zwykli ludzie, nauczyciele, rodzice i urzędnicy. Taki "List 34" przerwałby ten przekaz. To byłaby jego najważniejsza rola. Brak takiego skonsolidowanego głosu, powoduje, że głosy krytyczne i wizjonerskie są wołaniem na puszczy. Psy szczekają, karawana idzie dalej - to naturalny proces. Gdy zabieram głos na wywiadówce, to robię z siebie idiotę. Gdybym miał w ręce taki list, mógłbym oprzeć się na jego treści i na autorytecie jego sygnatariuszy.
Przykład. Znalazłem coś takiego: ZAKŁAD POLITYKI OŚWIATOWEJ I EDUKACJI OBYWATELSKIEJ. Jeżeli z tego zakładu nie płynie do narodu fala krytyki wraz propozycjami sanacji obecnego systemu oświaty, to znaczy że uczeni uważają, że polityka oświatowa i edukacja obywatelska są okej. Jeżeli PAN nie zabiera głosu w sprawie, to znaczy, że nie ma sprawy. Niechby tylko środowisko uczonych Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM wysłało w eter wspólne oświadczenie, to byłby już prawdziwy sukces, pretekst i pierwszy krok do debaty społecznej, obywatelskiej. Milczenie profesorów jest odbierane przez opinię publiczną jak aprobata dla obecnego systemy oświaty.
To wszystko co napisałem brzmi zapewne naiwnie. Ale w dobie internetu nie wiadomo co to znaczy "naiwnie". Najprostsze i "naiwne" pomysły zmieniają teraz świat w mgnieniu oka. Przykład pozytywny: Facebook. Przykład negatywny: bzdurny filmik o Mahomecie zrobiony przez dwóch ludzi.
Iosif Brodski: „Jeśli nie budujemy szkół, które uczą myślenia to budujmy więzienia”.
Z wyrazami szacunku
Wiesław Mariański
Zapytałem Autora powyższej inicjatywy, czy ma pomysł na treść takiego listu? Otrzymałem ją i udostępniam. Co Panstwo sądzicie o tym?
Projekt LISTU OTWARTEGO
MEN działa jakby był właścicielem szkoły i stwórcą edukacji. Najistotniejsze decyzje dotyczące uczniów i nauczycieli zapadają w anonimowej centrali, co prowadzi do ubezwłasnowolnienia, nauczycieli, uczniów i rodziców. Są oni sprowadzeni do roli wykonawców najniższego szczebla w niedemokratycznym systemie oświaty.
Szkoła zarządzana i kontrolowana odgórnie skoncentrowana jest na ocenianiu. Wszelkie inne działania i wartości są traktowane drugorzędnie.
Szkoła działa niezgodnie prawami naturalnymi i z fundamentalnymi zasadami cywilizacji, kultury i nauki, a często niezgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Nie odwołuje się w swojej praktyce do zasad: szacunku, dialogu, zróżnicowania, wyboru, rozwoju i sukcesu. Szkoła nie korzysta z osiągnięć nauki, w szczególności pedagogiki, psychologii, medycyny, wyników badań nad mózgiem, historii, filozofii i etyki.
Działania szkoły nie harmonizują z otaczającą rzeczywistością, której znamionami są: dialog społeczny, szacunek i tolerancja, swobody obywatelskie, państwo prawa, zróżnicowanie idei, poglądów i postaw, edukacja i aktywność na rynku pracy przez całe życie, Internet i komunikacja elektroniczna, kultura masowa, powszechna dostępność dóbr i konsumpcja.
Szkoły nie realizują w praktyce celów edukacji deklarowanych w swoich statutach, poza jednym: przygotowują do testów i egzaminów z wiedzy, która dla większości uczniów nigdy nie będzie przydatna. Testy nie mierzą wiedzy i umiejętności, lecz w jakim stopniu nauczyciel i uczeń potrafią przygotować się do zdawania testów.
Szkoła hamuje rozwój osobisty i społeczny uczniów.
Szkoła powinna być miejscem dialogu nauczycieli, uczniów, rodziców, ekspertów. Dialog powinien być jedną z zasad fundamentalnych i codzienną praktyką szkoły.
W oświacie powinien być dopuszczony pluralizm wizji, modeli szkół, ścieżek edukacji.
Matura nie może być jedynym punktem końcowym edukacji. Matura zabija ciekawość poznawczą i kreatywność nauczycieli i uczniów. Ich działania są skoncentrowane na przygotowaniu do egzaminu końcowego, a nie na rozwoju wiedzy, umiejętności i charakteru człowieka.
Należy zmienić usytuowania, strukturę i zadania MEN. To powinien być urząd, niezależny od układów partyjnych władzy, zorganizowany na podobnych zasadach jak UOKiK, Rzecznik Praw Obywatelskich albo wręcz NBP.
Należy odejść od zasady „wszyscy mają uczyć się tego samego w tym samym czasie”. Edukacja ucznia powinna być procesem dynamicznym i elastycznym, dostosowanym do jego możliwości i potrzeb. Dlatego nauczyciel wraz uczniem powinni być współuczestnikami procesów uczenia i uczenia się, w szczególności: planowania treści, tempa realizacji oraz oceny
Szkoła powinna zajmować się w mniejszym stopniu przekazywaniem wiedzy, a bardziej jej poszukiwaniem i rozwiązywaniem problemów. Szkoła powinna mniej zajmować się ocenianiem, wynikami i ewaluacją, a bardziej budowaniem właściwych relacji człowieka z człowiekiem i człowieka ze społeczeństwem.
Należy oceniać osiągnięcia uczniów, a nie w jakim stopniu wypełnili normy postawione przez szkołę. Każdy uczeń potrafi coś stworzyć, zbudować, osiągnąć. Szkoła powinna zainspirować ucznia i wesprzeć w poszukiwaniu dróg prowadzących do osiągania sukcesów.
„Jeśli ktoś chce nauczyć Jasia matematyki, musi znać matematykę … i Jasia”.