24 sierpnia 2012
Sezon "łowiecki" na studia pedagogiczne
Wchodzimy w fazę zabiegania przez założycieli tzw. wyższych szkół prywatnych w wielkich aglomeracjach miejskich o studentów pierwszego roku, gdzie studia na kierunku pedagogika oferuje kilka takich szkół, niezależnie od tego, że są jeszcze wolne miejsca w państwowych uniwersytetach czy akademiach oraz w uczelniach niepublicznych z uprawnieniami akademickimi (z uprawneiniami do nadawania stopni naukowych i tytułu naukowego). Kandydaci mogą nie mieć rozeznania w tym, co potencjalnie jest trwałe, a co chwilowe oraz czy podjęcie studiów nie zakończy się koniecznością po jakimś czasie zmiany placówki na bardziej wiarygodną.
Tak, jak ulicami miast przejeżdżają samochody (w Warszawie są to np. Fiaty 126p) z reklamą typu: "Chwilówki", "Gotówka od ręki", "Kredyt natychmiast" itp.), proponującą naiwnym i/lub zdesperowanym klientom pożyczkę gotówki przy jej bardzo wysokim oprocentowaniu, tak też i wspomniane "wsp" zachęcają kandydatów na studia banerami typu: "Darmowe semestry", "Tablety", "ipod dla każdego", "Skrócenie studiów o jeden semestr", "Kształcenie na odległość", "Darmowe podręczniki", "Brak opłaty wstępnej", a nawet dowożenie na zajęcia, czyli "akadembusy" itp. Można porównać hasła, jakimi operują oferenci tzw. "chwilówek" z tymi, jakie są na stronach internetowych niektórych szkół wyższych: "Spróbuj! Szybko, wygodnie i korzystnie", "Łatwiej się nie da!", "Chwilówka za darmo", "Dzisiaj Wniosek - Jutro Gotówka", "Minimum formalności", "Pożyczki przez Internet", "Sprawdź i wyślij Prosty Formularz w 1 minutę!" itp.
No proszę, a miało być wraz z reformą szkolnictwa wyższego lepiej, o wyższym standardzie. Tymczasem i w tym sektorze przecena goni przecenę, a w tle promocja promocję. Ciekawe, czy od października będzie miał w niektórych z tych szkółek kto prowadzić zajęcia, bo już w okresie wakacyjnym założyciele niektórych "wsp" pozbawili wypłat comiesięcznych wynagrodzeń swoich dotychczasowych nauczycieli akademickich i pracowników administracyjno-technicznych, oferując im "zaliczkę" na poczet ewentualnego wyrównania, jeśli do szkoły trafi odpowiednia liczba kandydatów albo pozbawiając kadry dotychczasowych dodatków do płacy podstawowej, określanych często mianem premii. Tu, jak w korporacjach i piramidach finansowych, ściąga się z urlopów niektórych pracowników, by zaprząc ich do bardziej intensywnego wspomagania kampanii reklamowej. Jak informuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego jedna piąta szkół wyższych w Polsce znajduje się na minusie finansowym. Szkody finansowe dotykają nawet najpopularniejsze uczelnie państwowe, szczególnie typu politechnicznego. Coraz mniejsza liczba studentów przyczynia się do mniejszych dochodów z opłat za studia, a także realnego zmniejszania dotacji państwa na szkoły publiczne. Jednocześnie rosną koszty utrzymania infrastruktury szkolnej, czyli ceny energii i mediów czy wynajmu budynków.
Dochodzi już w niektórych szkołach do tego, że pracownik może liczyć na zachowanie stałego zatrudnienia lub premię, jeśli pozyska dla swojej "wsp" określoną liczbę kandydatów na studia. Tu zaczynają obowiązywać takie same zasady rynkowej walki o klienta, jak w przypadku rynku ubezpieczeń czy finansów, gdzie pracownicy określonej korporacji usiłują wciskać niezorientowanym klientom tzw. "nowe produkty", a sami otrzymują z tego tytułu odpowiednie profity. Otrzymałem informację, że do tej akcji włącza się nawet studentów z samorządu obiecując im bezproblemowe ukończenie studiów, czyli otrzymanie dyplomu.