Summerhill School is in Leiston, Suffolk, in the United Kingdom. That's in the countryside of East Anglia, 10 minutes from the North Sea. Three hours from London.
Jedna z najstarszych szkół alternatywnych na świecie, a zarazem wzbudzająca największe kontrowersje tak w Wielkiej Brytanii, jak i na świecie, przygotowuje się do obchodów swojego jubileuszu. To już prawie sto lat istnienia, działania i promieniowania na tych nauczycieli, którzy - podobnie jak jej założyciel Aleksander Sutherland Neill (1883- 1973) - chcą stworzyć lub też powołali do życia ANTYAUTORYTARNĄ, DEMOKRATYCZNĄ SZKOŁĘ.
Być może rację ma prof. Aleksander Nalaskowski twierdząc, że społeczeństwo będzie liberalne wówczas, gdy młode pokolenia ukończą edukację w szkole konserwatywnej, autorytarnej. Odnosi zresztą ten pogląd do powszechnej edukacji publicznej, a nie tylko prywatnej.
Mnie nie odpowiada taka perspektywa, gdyż wiemy to nie tylko z psychologii kształcenia, ale także - niektórzy z nas z własnego doświadczenia pedagogicznego - że efektywność uczenia się jest tym większa, im bardziej uczący się ma poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, szacunku i otwartości nauczycieli na jego potrzeby, uzdolnienia, zainteresowania i aspiracje.
To są wartości, których nie akceptuje się w edukacji konserwatywnej, autorytarnej, bo w niej dziecko jest przedmiotem urabiania, często też indoktrynacji dla potrzeb władzy sterującej społeczeństwem czy rynkiem pracy (nie ma to znaczenia, jakiej proweniencji jest jej ideologia).
Henry Readhead - wnuk A.S. Neilla uruchomił stronę zapowiadającą huczne obchody 100-lecia Summerhill. Jest ona też platformą dla nas
tych, którzy chcieliby podzielić się swoją recepcją, wspomnieniami czy aplikacją jego antyautorytarnej edukacji w swoim życiu.
Historia tej szkoły sięga 1921 r., kiedy to młody nauczyciel języka angielskiego, po rocznym doświadczeniu pracy w szkole w Hampstead w Londynie, wyjechał do Niemiec. W okolicach Drezna, w miejscowości Hellerau, założył wraz z żoną Lilian Neustatter alternatywną szkołę nadając jej nazwę Dalcroze School.
Nieco później zmienił jej nazwę - najpierw na International School, zaś po przeniesieniu placówki w 1923 r. do Sonntagsberg w Austrii, a w rok później do Lyme Regis w Dorset w Anglii - na Summerhill School. W Leiston, które stało się jej ostatnią siedzibą, jest od 1927 r.
Neill stworzył szkołę z internatem dla dzieci, których rodzice chcą zaoferować swoim pociechom inne środowisko rozwoju i przygotowania do życia. Summerhill jest wyspą oporu edukacyjnego wobec wszelkiego rodzaju przemocy, by przebywające w tam dzieci i młodzież miały możliwość szczęśliwego życia, przeżywania, doświadczania i poznawania siebie, ale też introjekcji wartości społecznych.
Ta szkoła nie powstała przeciwko komukolwiek, gdyż Neill powołał ją do życia dla czegoś i dla kogoś, a więc w duchu wolności pozytywnej, która jest inwersją wolności negatywnej. Nie oznacza to, że w Summerhill nie ma ograniczeń, barier, przeszkód, z którymi dzieci muszą sobie radzić na co dzień.
Summerhill School stała się „kolebką” dla tych, którzy marzą o pracy w takim środowisku lub chcieliby, aby w nim rozwijało się ich dziecko. To jest szkoła dla pasjonatów, wielbicieli życia, które nie jest podporządkowane antagonistycznej rywalizacji, nonsensownemu „wyścigowi szczurów”, redukowaniu człowieka do tego, co ma, posiada, a nie tym, kim jest, co sobą reprezentuje jako istota ludzka.
Niewątpliwie jest to enklawa czy wyspa oporu edukacyjnego przeciwko zdehumanizowanemu światu, pozwalająca zarazem doświadczać prawd życia dorosłych, które nie są jedynie przekazem określonych norm, ale przez nich samych stosowanych na co dzień. Ludzie potrzebują takich miejsc odniesienia do własnych marzeń i wartości, które nie są jedynie na pokaz, efektem upozorowania, marketingowych chwytów.
Są ograniczenia strukturalne, przestrzenne, zarówno w środowisku życia (miejsce noclegu, spożywania posiłków, higieny osobistej, rekreacji, itp.), jak i w wymiarze temporalnym, ale tych nikt z nas nie uniknie. Nie da się żyć i rozwijać poza czasem i przestrzenią oraz z pominięciem innych osób w otoczeniu.
Natomiast to, co wyróżnia tę szkołę na świecie, to uzgadniane przez całą społeczność reguły współżycia, normy, które są przestrzegane, jeśli chce się w niej przebywać. Nikt nie jest na tę szkołę skazany. Jest to placówka niepubliczna. Nikt jednak nie musi w niej realizować obowiązku/przymusu szkolnego. Jak nie chcesz się uczyć, to się nie ucz.
Życie samo zatroszczy się o potrzebę alfabetyzacji, rozwijanie i szlifowanie własnych umiejętności. Można opuścić tę szkołę bez świadectwa jej ukończenia, bo każdy jest sam odpowiedzialny za siebie, a pośrednio i za innych.
W 2009 r. gościem organizowanej przeze mnie i moich współpracowników Międzynarodowej Konferencji "Edukacja alternatywna - dylematy teorii i praktyki" w Łodzi była córka A.S. Neilla, która przyleciała do nas wraz z nauczycielem Leonardem Turtonem i uczniami.
Mogliśmy rozmawiać z Zoë Neill Readhead o tym, jak współtworzy wyspę edukacyjnego oporu i jak postrzega po latach jej wartość.
W okresie PRL pisali o Summerhill mimo panującej cenzury: Jan Konopnicki, Wincenty Okoń, Karol Kotłowski czy Mieczysław Łobocki. Śladowe napomknienia o niej nie były bowiem wygodne dla totalitarnej władzy. W okresie transformacji ustrojowej została włączona przeze mnie do monografii jako jedna z teorii wychowania antyautorytarnego na świecie.
Dopiero zlikwidowanie cenzury i zmiana ustroju umożliwiły nie tylko dostęp do zagranicznej literatury na temat alternatywnych szkół, ale wreszcie pojawiły się pierwsze przekłady na język polski książek A. S. Neilla. Te szybko znikały z księgarskich półek, bowiem tchnęły jakże upragnioną tęsknotą za prawdziwą wolnością. Sam też uwzględniłem niektóre z rozwiązań Neilla w modelu klasy autorskiej w państwowej wówczas szkole podstawowej.
Edyta Januszewska znakomicie oddała w swojej etnopedagogicznej monografii specyfikę i klimat szkoły Neilla w książce p.t. "Dojrzewanie do wolności w wychowaniu. Rzecz o A.S.Neillu" (Warszawa: Wydawnictwo APS 2002), która była pokłosiem jej pracy magisterskiej (promotorem była prof. APS Jadwiga Bińczycka). Autorka była tam kilka miesięcy na przełomie 1996/1997 roku, by dotrzeć u źródeł do "serca" Summerhill.
Z książki rodzimej pedagog społecznej dowiemy się m.in. o tym, jak trudne dzieciństwo miał Neill oraz o powodach tworzenia dzieła swojego życia, które otaczane jest nie tylko różnego rodzaju mitami, ale także nieprawdziwymi, bo opartymi na ideologicznej walce tezami, mającymi na celu zniechęcenie potencjalnych ciekawskich do naśladownictwa. Są tam
W odróżnieniu od polskich kreatorów szkół niepublicznych, dla których w dużej mierze alternatywna edukacja ma przede wszystkim służyć interesom (także w rozumieniu - zainteresowaniom czy pasjom) prywatnym ich założycieli, Summerhill nie powstał dla biznesowych potrzeb. Po śmierci Neilla szkoła ta stała się jednak rozsadnikiem idei i modelu szkoły demokratycznej, które stały się dla wielu jej absolwentów szansą na zatroszczenie się o w miarę rzetelną jej kontynuację w innym miejscach i stronach świata.
Neillowi jednak nie zależało na tym, by jego model edukacji był koniecznie kopiowany, a on miał z tego tytułu finansowe korzyści. Inni wpadli na pomysł, że można tworzyć sieć szkół demokratycznych, ale niektóre z nich nie są i nie będą taką, jaką stworzył Neill, gdyż o każdej tego typu inicjatywie zawsze decyduje i czyni ją niepowtarzalną twórca, założyciel i prowadzący.
Niezależnie od tego, ile osób przeczyta książki Neilla, uda się do Leiston, pozna inne szkoły wyrosłe z jej ducha i treści, nie będzie klonu Summerhill. Także ta placówka po śmierci Neilla jest już nieco inna, chociaż przestrzega się w niej pryncypiów twórcy.
W 2000 r. Zoë Neill Readhead musiała walczyć przed sądem o prawo do kontynuowania tego modelu szkoły, gdyż nadzór oświatowy czynił wszystko, by ją zamknąć, by nie pozwolić na jej działalność. W sądzie wygrała demokracja, zwyciężyło prawo do prowadzenia placówki stymulującej dzieci i młodzież do uczenia się, którego jakość nie musi być redukowana do parametrycznych osiągnięć szkolnych. Dobro dziecka i jego szczęśliwe życie jest największym wskaźnikiem sukcesów, których jakość doświadczać mają wychowankowie, a nie urzędnicy pedagogicznego nadzoru.
Na początku lat 90. w Łodzi grono psychoterapeutów i pedagogów opracowało koncepcję demokratycznego liceum w
oparciu o idee Neilla, jednak ten eksperyment został skutecznie przerwany po kilku latach. Poświęciłem mu specjalny rozdział pt. Niechciane przez MEN eksperymenty pedagogiczne” w książce: Jak zmieniać szkołę? Studia z polityki
oświatowej i pedagogiki porównawczej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”
1998. Sprawowałem nad 44 LO naukową opiekę.
Twórcy 44 LO stworzyli szkołę
wolnego wyboru, w pełnym tego słowa znaczeniu, tzn. dla tych, którzy poznali
jej założenia, nauczycieli i chcieli wspólnie podjąć samodzielny trud uczenia
się z ich pomocą. Można powiedzieć, że był to swoistego rodzaju początek tutoringu.
Nie było do tego LO egzaminów wstępnych, ale też nie było
obowiązku uczęszczania na lekcje. Nie oznaczało to jednak, że uczniowie mogli
otrzymać świadectwo za nicnierobienie. Konieczną do zaliczenia określonego przedmiotu wiedzę i umiejętności mogli zdobywać samodzielnie, w trakcie zajęć szkolnych, a kiedy potrzebowali pomocy nauczycieli, to ci byli do ich
dyspozycji. Zasady edukacji określane były w specjalnym kontrakcie, jaki zawierali uczniowie z nauczycielami.
Niestety, projekt realizowany był w szkole państwowej (wówczas
jeszcze nie podlegała ona powiatowi) przez zespół świetnych psychologów i część
nauczycieli, którzy w 1993 r. - po przegranej w wyborach parlamentarnych centroprawicy oraz postsolidarnościowego skrzydła polityków liberalnych - zostali poddani deprecjacji przez ich
politycznych następców.
Naciski na
zlikwidowanie tej szkoły szły z dwóch stron: lewicy (ta zawsze była za tym,
by wszyscy uczyli się tego samego i tak samo) i prawicy
(głównie przez osiedlowego proboszcza, który wolność uczenia się dyskwalifikował demagogiczną krytyką w stylu: "nie można płacić z
publicznych środków za szkołę Owsiaka, w której obowiązuje zasada „Róbta co
chceta”). Także niektórzy nauczyciele
nie radzili sobie z zasadą bezwzględnego przestrzegania ustalanych przez wspólnotę norm w tej szkole (m.in. poddawania się sądowi szkolnemu za łamanie reguł. Jak w Summerhill, ale także w Domu Sierot za życia Janusza Korczaka).
Tego typu szkoła, w tym
liczne publikacje Neilla i jego córki Zoë oraz naukowców i odwiedzających tę
placówkę pedagogów, filmy dokumentalne, reportaże największych telewizji światowych
pozwoliły na udokumentowanie, a tym samym i udowodnienie, że nie jest to
środowisko, o jakim pisał William Golding w książce „Władca much” dzieci pozostawionych samym sobie. Jest to bowiem autentyczna wspólnota
demokratyczna, swoista republika dzieci i dorosłych, tworząca wspólnie reguły życia i konsekwentnie egzekwująca ich przestrzeganie.
Jeśli ktoś chce
mówić o tym, że w szkołach antyautorytarnych dzieciom wolno czynić wszystko, co tylko im się
podoba, to powinien najpierw przeczytać książę Neilla – Summerhill. Za wyspowym podejściem do edukacji przemawiają pozytywne
biografie tysięcy już absolwentów tej szkoły, i to z różnych kontynentów.
ZOË NEILL READHEAD publikuje opinie o szkole (cytuję niektóre):
As
long as Summerhill exists I have hope for humanity.
I
was a pupil at Summerhill for 5 years. I couldn't imagine a childhood without
it. My memories within the school grounds are memories I will forever treasure.
Relationships built aren't just friends, they're family who I will undoubtedly
grow old with. A.S.Neill's philosophy taught me an invaluable amount about
myself. "The real world" was scary at first, but the techniques,
values and ideas Summerhill had will forever be a part of me.
I
was a pupil at Summerhill in the late 80s , early 90s and have so many good
memories of being there , I was about 14 when I started there and left at 18
I
recently retired after teaching public school for 42 years. Reading the book,
Summerhill, inspired me to become a teacher.
For
nearly one hundred years the Summerhill Woodwork/Metalwork have provided a
space where children of all ages can create, learn, listen, laugh, build or
just be...
I
worked at Summerhill as a houseparent in the late 1980s. The experience of
seeing how freedom and democracy worked for children changed my life and led to
a career working in democratic schools and then becoming a psychotherapist. I
am now working on a PhD in Social Justice Education that explores the idea of
decolonizing education in government schools in South Africa (where I am from)
through democratic schooling. I am looking forward to attending the 100th
birthday celebration next year.
My
dad went to Summerhill, I realise a little more every day how important this is
to me. Xxx
I
was a student back at Summerhill 8 years ago, if it wasn't for Henry I would
never have pursued my now 4 year career within the Music Industry which
developed into being an Events Photographer 2 years ago. I owe all of my
creativity achievements over the past few years to being at Summerhill. Hope to
go back one day.
I
have started my studies pedagogy in 2016. I am almost 50 🙂
Hi
there! I am the founder of a democratic school in Ukraine. I became acquainted
with the Neill's ideas in 2016. They've inspired me so much that we've opened
our own school soon, based on the principles of humanism and the principles of
Summerhill. I am glad to be in a wonderful community!
I'm
father of three girls and mentor in our democratic school "Droga
Wolna". A.S.Neill and Summerhill means for me "children equals
respect".
I
became a member of Summerhill School's community in the autumn of 2012. I have
been teaching English as an Additional Language (EAL) here ever since. I love
working here and I am always eager to get my teeth into new projects that
promote Summerhill values and A.S.Neill's educational philosophy, like the
Summerhill Experience event of 2019, the Summerhill Newsletter or this very
website. In my free time, I enjoy reading, cycling, basket weaving, sewing and
gardening.
Well
well well, what to say. I am Thomas, also known as the boy who broke a toilet
in the house, along with certain cheeky comrades, and flooded the beaston. We
were all fools once, fortunately I have not gotten any smarter :) Looking back
at Summerhill, I really know why it is one of the defining moments in my life.
Having lived in many countries, I have been privileged to see the many ways in
which human organise themselves, all with their own merits and drawbacks. But
Summerhill presents, subjectively, an ideal. TLDR; Summerhill presents a
collective ideal that has shaped its pupil's interactions with the real world.
I believe that humans very much want to identify with, and belong to ...
something, be it a nation, a religion, a socio-economic class or just a good
group of friends. And Summerhill takes this, in my opinion, as a base. We are a
collective of amazing individuals, but a collective nonetheless. All are important
and all must be heard, and even if their wish isnt't fulfilled by the community
meeting, they have been heard and understood. We also move as fast as the
slowest member, even as we try to bring them up to speed.
In my time, screening
laws changed very often. When an upward trend occured where too many were
sitting indoors gaming all day, as a community we decided to limit gaming
screen time, annoying those who had not abused but were now subject to the new
law. In time, a shift occurred and it was safe to remove the law as we were all
on the same level. A bit banal of an example, I know. This idea of collective
responsibility has very much affected me since then. Thanks to Summerhill, I
knew that I would not have to hurry to find my way of life, better a happy bum
than a regretful student. Finally, I decided on university. Herein I occupy
myself a lot with thoughts on how human should organise themselves. Much of my
views have been shaped by the way that Summerhill has socialised us. I now
study a course that deals very much with human interactions, both among one
another, but also with the bigger contentious politico-economic movements that
divide the visions we have in organising themselves. I love life, and I love
how I have grown as a person, and I will forever be grateful that Summerhill
helped build the base upon which this happiness has evolved.
Hi
my name is Tilly and I am a pupil at Summerhill and I love music and climbing
trees
After
finishing school in Germany in 2012, I did a 4 week internship at Summerhill in
early 2013. I studied to become a maths and german teacher afterwards and am
now in the last part of my teacher training at a new Montessori school in
Potsdam, Germany. My time at Summerhill has had a massive impact on my
pedagogical beliefs and my views regarding how school, learning and teaching
should be. I will never forget those 4 happy and exciting weeks in Leiston, the
pupils and teachers I've met, the school newspaper we produced and the circus
show we put on. Thank you for everything! :)
Hello!
I’m a special needs educator, therapist and a mum of two lovely girls who have
been at SH since 2016. For long SH was for us something too faraway, too
expensive, too unreachable, mainly just a dream.... And is it in good stories
ends, dreams come true! It had came to a point when we had to escape from our
education system and find the best place for our daughters. Summerhill has
changed our life! I would wish to have this experience to as much children as
much it is possible!
I
was a student,in the early 1970's for a year ( I was 12 / 13 at the time)..
Interviewed by Ena but I also remember I spoke with AS ( he was in a wheel
chair at the time ). I was accepted because I was the only person from NZ to
apply at the time. I remember the older boys lived in the carriages. I got to
hear a lot of music, the school meetings..going to & not going to classs ,
making banger rocketts, bike rides thru the countryside .......but I think the
greatest thing that I think I carry with me is that its ok to be & to think
differently. long before Apple Ads.