11 października 2021

Anna Radziwiłł o ideologii wychowawczej w totalitarnej Polsce





Nie może być znana młodej generacji publikacja dr nauk humanistycznych, nauczycielki - Anny Radziwiłł, którą wydała w okresie walki środowisk oświatowych z reżimem totalitarnego państwa. Swoją narrację historyczno-pedagogiczną poświęciła problematyce ideologii wychowawczej w Polsce w latach 1948-1956.  Rozprawa została wydana w ramach Zeszytów Towarzystwa Kursów Naukowych w 1981 r. w Warszawie, będąc znakomitym punktem wyjścia do uświadomienia sobie przez część społeczeństwa pseudonaukowych, bo stricte ideologicznych i politycznych uwarunkowań funkcjonowania systemu szkolnego.

Ówczesny system edukacji nie znosił (...) oglądu historycznego, gdyż zaprzeczał on jego naturze. Kiedy coś traktuje się jako doskonałe chociaż takim nie jest. To (…) system ustala i rozwija siły, jakby zewnętrzne wobec niego – społeczeństwo przez niego kształtowane, produkcję przez niego organizowaną – natomiast sam, w gruncie rzeczy, nie może siebie oglądnąć, gdyż jego istotą jest statyczność absolutu [s.1].

O ile w okresie stalinizmu 1948-1956 realizowany był przez władze model wychowania w wyniku ofensywy ideowo-propagandowej, jak i rozwiązań organizacyjnych – reforma systemu szkolnego, nowe programy nauczania, reorganizacja administracji szkolnej oraz uniformizacja ruchu młodzieżowego. Nie było tu mowy o przypadkowości, gdyż miał obowiązywać ściśle określony ideał wychowawczy, określona koncepcja procesu wychowawczego i dydaktycznego. 

Charakterystyczną cechą tamtego okresu był izomorficzny związek między modelem wychowania i kształcenia a modelem propagandy ideowo – politycznej. Przez kilkadziesiąt lat władze polityczne wmawiały Polakom, że konieczne jest wychowanie „nowego człowieka” w zupełnie nowym „systemie wychowawczym”. Ten zaś był determinowany instrukcjami i przekładami z języka rosyjskiego literatury psychologicznej, socjologicznej, ekonomicznej i pedagogicznej na język polski, by zapewnić pełny monopol wpływów radzieckiej władzy na stan świadomości młodych pokoleń.  

Każdy, kto się temu sprzeciwiał, traktowany był jak wróg państwa polskiego, rewizjonista, do którego dzieci i młodzież nie powinny mieć dostępu. W języku publicznego przekazu wzmacniano dychotomiczność obrazu świata, w którym tylko socjalistyczny zasługiwał na miano humanistycznego i godnego rozwoju, zaś kapitalistyczny oceniany był jako wrogi, antyludzki, niszczący godność człowieka. W całym oddziaływaniu na świadomość społeczną panował wielki skrót myślowy, kult sformułowań prostych i jasnych. Zjawiska rozpatrywano więc na zasadzie szukania jednej cechy wyróżniającej, umożliwiającej klasyfikację, a następnie można było prowadzić dalsze rozumowania sylogistyczne, które doprowadzały do pożądanych cech [s. 4].

 Na szczęście część obywateli podejmowała walkę polityczną z poglądami odmiennymi do jedynie słusznych i obowiązujących. Trzeba było uświadamiać społeczeństwu, że to, co nie jest socjalistyczne, wcale nie jest czymś złym, destrukcyjnym czy patologicznym. Jak pisała Radziwiłł: Ocena „słuszna” mogła być tylko jedna. Z dychotomii wynikało, że wszelka inność oznacza po prostu wrogość [s.5].  

         Autorka znakomicie zdemistyfikowała wdrażanie do procesu kształcenia i wychowania doktryny ideologicznej w taki sposób, żeby stało za nią naukowe uzasadnienie. Ta perfidna manipulacja znalazła wśród naukowców zwolenników, którzy chętnie przyjmowali stanowiska na uniwersytetach po usuniętych z nich profesorach tzw. „przedwojennej daty”, humanistach świadomych fałszowania przez władzę świadomości społecznej. Pedologia, naturalizm, formalizm, apolityczność, obiektywistyczność, eklektyzm, oportunizm to słowa – „straszaki” w opisywanym okresie. Każdy tekst czy wystąpienie, w których występowały, były z góry skazane na uznanie ich za wrogie. Czasem kolejność bywała odwrotna. Gdy chciano dane opracowanie zdyskwalifikować, wystarczyło doszukać się w nim któregoś z wymienionych elementów [s. 11-12].

         Świadoma potencjalnego oporu w środowisku władza oświatowa postanowiła rozszerzyć kontrolę nad szkołą jako wrogą jej twierdzą przez czynniki społeczne i polityczne. Szkoła miała stać się instytucją agitacji ideologicznej i dyspozycyjna dla władzy jako instrument transmisji jedynie słusznej i „prawdziwej” ideologii do społeczeństwa, a zarazem ingerującą w sferę prywatności uczniów i ich rodziny. Szkoła miała zawłaszczać coraz większy zakres czasu i zainteresowań dzieci i młodzieży, jak i stawać się ośrodkiem kształtowania świadomości środowiska (…) Wszelkie akcje polityczne (wybory, dyskusja nad konstytucją, zjazdy partii) znajdują odzwierciedlenie w działaniach szkoły [s.13].

         Przechwytywanie młodzieży polegało na obdarzaniu jej przez polityków nowymi rolami, włączaniu do pozorujących zainteresowanie jej poglądami rad młodzieżowych, zaś jej rodziców poddawano tzw. pedagogizacji przy okazji wzywania ich na szkolne wywiadówki. Właściwe dla ówczesnej atmosfery wychowawczej charakterystyczne było przeciwstawianie sobie wszystkich uczestników procesu wychowawczego. Wszyscy musieli pilnować i trwać w nastroju ciągłej czujności. Nauczyciel kontrolował wychowanków, wychowywani czuwali nad prawomyślnością wychowawców i wzajemnie nad sobą. Dzieci i nauczyciele kontrolowali postawy rodziców, ci z kolei mieli dbać o właściwą linię ideowo-polityczną szkoły itp. [s.15].      

         Władza określała, co jest „racją stanu” także w polityce oświatowej, w ramach której wprowadzano do szkół „właściwą” wersję patriotyzmu, określanego mianem patriotyzmu socjalistycznego czy patriotyzmu ludowego w powiązaniu z internacjonalizmem socjalistycznym (zgodnie z podporządkowaniem sobie przez ZSRR państw socjalistycznych).  

Wszelkie innowacje mogły być wprowadzane jedynie odgórnie, zgodnie z interesem władz partyjno-oświatowych, których zadaniem było narzucenie Polakom sowieckiej ideologii, języka i kultury. Występowała tu dziwna mieszanina werbalizmu, sloganowości, szkolarstwa z próbą tworzenia atmosfery silnie rozbudzonych emocji, entuzjazmu, aury patosu i heroizmu. (…) Funkcjonowały pewne sformułowania – wytrychy, za pomocą których można było ustawić każde zjawisko „we właściwym świetle”. 

Nowomowa była łatwa do opanowania, zestawu pojęć i określeń można się było w krótkim czasie nauczyć i dosyć swobodnie nim operować. Równocześnie nie pozwalała ona na żadną spontaniczność [s. 18].

         Każda krytyka była postrzegana jako niedopuszczalna, wroga i szkodliwa dla państwa.  Władza była jedyną siłą, która miała prawo do wyrażania troski o lud i zapewnienie jemu naprawiania ewentualnych błędów, ułomności czy niedomagań, których sprawcami były jakieś tajemnicze i wrogie państwu siły. Rekonstruując ówczesny model polskiej edukacji A. Radziwiłł zwraca zarazem uwagę na jego skrywane oblicze obronne. Część uczniów, posiadających inne, pozaszkolne źródła informacji, być może demoralizowały przez zmuszanie do świadomego kłamstwa, jeżeli chcieli jakoś funkcjonować w szkole, ale jednocześnie ułatwiały dystans, broniły przed akceptacją modelu, ujawniając mimo intencji twórców, jego fałszywość [s. 45].   

         Każda władza polityczna usiłująca zmieniać szkolnictwo wbrew wiedzy naukowej z psychologii, pedagogiki i nauk o kulturze fizycznej prędzej czy później stanie się przedmiotem kompromitujących ją rozpraw i wyników badań oświatowych. Każdy okres w dziejach szkolnictwa pozbawiał monistycznie determinujących oświatę władców skuteczności własnego sprawstwa.