06 listopada 2024

Niekompetentni metarecenzenci

 



Coraz częściej doświadczamy sytuacji, w których osoba oceniana uważa, że ma kompetencje do oceniania swoich recenzentów. Jakoś dziwnym trafem, osoby takie nie podważają powołanych do oceny ich osiągnięć naukowych doktorów habilitowanych czy profesorów dopóty, dopóki nie okaże się, że ośmielili się oni napisać recenzję z konkluzją negatywną. Wówczas okazuje się, że oceniani przypisują sobie rolę recenzentów recenzentów, a więc metarecenzentów. 

To tak, jakby pacjent miał lepiej wiedzieć od doktora, jak ma być leczony, operowany itp., bo przecież on wie lepiej, niż ktoś, kto uzyskał nie tylko odpowiednie wykształcenie, ale jeszcze ma za sobą lata praktyki i - co także jest coraz częstsze - także stopień naukowy lub tytuł profesora.  Zastanawiam się nad tym, jak długo jeszcze będą w Polsce tolerowane - ignorancja, populizm, pseudonaukowe komentarze, wypowiedzi, opinie? 

Rozumiem, że ktoś musi wylać swoją frustrację, bo ktoś go wcześniej wprowadził w błąd, gdyż uznał, że wytwory jego pracy spełniają wymogi naukowe. Jednak, czy nie było lub nie jest tak, że ów kierujący do oceny wydawniczej własną pracę zatroszczył się o to, by uzyskała ona pozytywną rekomendację? Jeśli tak, to niech się nie dziwi, że wykształcony naukowo recenzent podważy czyjąś rzekomo naukową recenzję wydawniczą, na skutek której ukazała się rozprawa zawierająca fundamentalne błędy merytoryczne i/czy metodologiczne.

Od tego są gremia naukowe, by nawet w takich sytuacjach zająć odpowiednie stanowisko w postępowaniu na stopień naukowy czy tytuł profesora, niezależnie od czyichś pozanaukowych interesów, motywacji czy działań. Najważniejsza powinna być nauka a nie zasada "bliższa ciału koszula", by nie naruszyć nie tylko własnego imienia, ale także uczelni, którą się reprezentuje. Autorytet środowiska naukowego budowany jest przez lata, przez tych, którzy postępują zgodnie z najwyższymi standardami naukowymi. 

Traci się go jednak bardzo szybko wówczas, kiedy dopuszcza się do pseudo- czy pozanaukowych postaw, motywacji i lekceważy się ich potencjalne następstwa.              

  

 


05 listopada 2024

Kształcić każdy może

 






Problem kształcenia nauczycieli jest fundamentalny dla stworzenia dzieciom i młodzieży jak najlepszych warunków do edukacji i wychowania. Niestety, w Polsce przyjęła się formuła, którą najtrafniej można by określić parafrazując piosenkę w wykonaniu Jerzego Stuhra:

Kształcić każdy może,

trochę lepiej, lub trochę gorzej,

ale nie oto chodzi,

jak co komu wychodzi.

W uniwersytetach i akademiach pedagogicznych zniknęły podziały kierunków kształcenia na tzw. akademickie i nauczycielskie, a wraz z tym zlikwidowano większość zakładów dydaktyk szczegółowych. Tym samym niechciane dziecko wyższej edukacji, jakim jest kandydat do zawodu nauczycielskiego, uczestniczy w modułach zajęć, które są realizowane jak najmniejszym kosztem (liczne grupy i dominacja metod podających). 

Wprawdzie kandydatom oferuje się studia nauczycielskie w ramach specjalizacji na określonym kierunku studiów, ale obwarowuje się utworzenie takich grup minimalną liczbą osób do ich uruchomienia. Najczęściej więc one nie powstają, a zainteresowani muszą zdobywać minimalne kwalifikacje nauczycielskie na studiach podyplomowych. 

Punkt ciężkości przesuwa się do sfery kształcenia podyplomowego, gdyż kształcenie nauczycielskie jest dla uczelni kosztem, ciężarem. Ocena jakości kształcenia, jakiej dokonuje Państwowa Komisja Akredytacyjna, pomija kształcenie podyplomowe, które z formy doskonalenia zawodowego zamieniło się w kształcenie dochodowe. 

Alfabetyzować nasze dzieci będą zatem także ci, którzy są przyuczeni do zawodu, wybierając go w wielu przypadkach z konieczności życiowej, gdyż w środowisku zamieszkania praca w szkolnictwie stanowi dla nich jedyną, gwarantowaną formę względnie stałego zatrudnienia.  Jak śpiewał Stuhr:

Czasami człowiek musi,

inaczej się udusi, ooo… 


`        Od większości zawodów w sferze publicznej wymagamy, by ich wykonawcy byli jak najwyższej klasy profesjonalistami, by znali się na swoim fachu i wykonywali go zgodnie z najwyższymi standardami. Te zaś są konstruowane nie tylko w oparciu o specjalistyczną i naukową wiedzę, ale także uwzględniają oczekiwania osób, którym mają pomóc w rozwiązywaniu ich problemów. Dotyczy to takich zawodów zaufania publicznego, jak lekarze, pielęgniarki, prawnicy, sędziowie, psycholodzy, pracownicy administracji publicznej i samorządowej, wojskowi, policjanci i prokuratorzy. 

Nauczycielem jednak może być każdy, o ile tylko spełni minimalne, a nie maksymalne wymogi, bo i płace są w tej profesji na minimalnym poziomie. Każdy komentarz na ten temat jest kwitowany w sieci repliką w stylu "przestańcie już tak biadolić, bo koleżanka w Warszawie pracuje na 1,5 etatu w dwóch szkołach i zarabia ponad 7 tys. zł." 

W czasie "Igrzysk Wolności" w Łodzi pytałem, jaka powinna być minimalna płaca nauczyciela? Oburzenie wywołało moje stwierdzenie, że pierwsza płaca w tym zawodzie powinna wynosić co najmniej 10-12 tys.zł., żeby inteligentni, kreatywni, młodzi ludzie chcieli wreszcie zmienić edukację adekwatnie do przemian zachodzących w świecie techniki, gospodarki, ale także do ich ambicji, aspiracji rozwojowych, a nie by podtrzymywać pod "kroplówką" minimalistycznych manipulacji związków nauczycielskich (ZNP i Solidarność) i ideokratycznego politycznie "betonu" szkołę, która zamiast kształcić - zniekształca, zamiast formować uczniów moralnie, to ich demoralizuje itd., itd.       

 

 

04 listopada 2024

Czy szkoły wyższe i uniwersytety dewaluują (wy-)kształcenie?

 



Czytelnicy bloga pytają mnie, jak mają traktować oferty uniwersytetów i (nie-)publicznych szkół wyższych dotyczące studiów podyplomowych, które można odbyć w 100 proc. w trybie zdalnym (online)? 

Marketingowcy szkół wyższych eksponują na web-stronach otwartą rekrutację na studia podyplomowe w formie online, dzięki którym eliminowane są bariery lokalizacyjne związane z koniecznością bezpośredniego udziału w zajęciach. Nie jest ważne, gdzie ktoś mieszka, bowiem można uniknąć tego wykluczenia a zarazem obniżyć koszty (wy-)kształcenia, byle tylko mieć dowolną liczbę studiujących. Im jest ich więcej, tym lepiej, bo kanclerz szkoły będzie zacierał dłonie z radości z tytułu wpływów z czesnego do uczelnianej kasy. 

To ciekawe, że w przypadku studiów podyplomowych nie obowiązuje na uczelniach państwowych tzw. "wskaźnik Gowina", czyli graniczna liczba przyjęć na studia, czyli ograniczenie przyjęć studentów, by na jednego nauczyciela przypadało maksymalnie 13 studentów. Jej przekroczenie skutkuje obniżeniem finansów publicznych na kształcenie młodzieży. 

Jednak w przypadku studiów podyplomowych walka o dusze, które wpłacą na konto uczelni czesne, trwa na całego. Nie ma znaczenia, ilu przyjmie się na nie studentów i kto będzie ich kształcił. Podyplomowy biznes przestaje liczyć się z jakością, bo tej nikt nie weryfikuje.  

Studia podyplomowe mają charakter praktyczny, w wielu przypadkach są to studia nadające kwalifikacje zawodowe. Strukturalne i jakościowe kłamstwo zapewnia Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki wraz z Polską Komisją Akredytacyjną, bo ich nie akredytuje.  Nic dziwnego, że prowadzący studia podyplomowe na odległość zapewniają: "Wszystkie nasze zajęcia prowadzimy w 100% zdalnie, w czasie rzeczywistym, w pełnej interakcji z wykładowcą".

Co na to Ministerstwo? Opublikowany przez resort komunikat nie odnosi się do studiów podyplomowych:  

"Komunikat Ministra Nauki w sprawie możliwości prowadzenia studiów z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (online)

10.05.2024

W związku z kierowanymi do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pytaniami dotyczącymi możliwości prowadzenia studiów z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (online), Minister Nauki przypomina, że przepisy ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2023 r. poz. 742, z późn. zm.), zwanej dalej dalej „pswn”, oraz aktów wykonawczych, wskazują na możliwość prowadzenia przez uczelnie studiów pierwszego i drugiego stopnia oraz jednolitych studiów magisterskich z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość (online) wyłącznie w ograniczonym zakresie".

Walka o kasę, a nie o jakość wykształcenia, polega na obiecywaniu ukończenia studiów dwuletnich w jeden rok. Brawo. Strategia "Collegium Tumanum" ma się całkiem dobrze. Kształcić każdy może. 

 

(foto: moje, Galeria prac dyplomowych studentów APS im. Marii Grzeogzrewskiej w Warszawie)   

03 listopada 2024

Cyniczni politycy i autorzy teorii

 


Dwa lata temu ukazała się monografia liberalnych publicystów - dziennikarki Helen Pluckrose oraz fizyka i  matematyka Jamesa Lindsay'a p.t. "Cyniczne teorie. O tym, jak aktywizm akademicki sprawił, że wszystko kręci się wokół rasy, płci i tożsamości - i dlaczego to szkodzi każdemu z nas" (Warszawa, 2022). Tytuł książki, o której przekładzie na język polski dowiedziałem się niedawno, jest atrakcyjny, zachęcający do lektury. Mimo to nie spotkałem się z jej recenzją czy promocją w pismach filozoficznych czy nauk społecznych.

Autorzy nie mają naukowego backgroundu, toteż mogłoby się wydawać, że nie mają wiele do powiedzenia. Jednak liczące 417 stron teoretyczne studium zostało napisane w oparciu o literaturę naukową i publicystyczną, a przy tym zostało podporządkowane klarownym założeniom metodologicznym. Tym też różni się od książek Zygmunta Baumana, w którego rozprawach przeważały źródła publicystyczne. 

Monografia anglo-amerykańskiego duetu zasługuje na uwagę w środowisku filozofii i socjologii polityki, psychologii  społecznej i pedagogiki ogólnej, bowiem jej autorzy konfrontują myśl polityczną świeckich oraz teokratycznych przedstawicieli współczesnych nurtów autorytarnych/totalitarnych, lewicowych i prawicowych z myślą neoliberalną jako przenikającymi do polityk publicznych. 

Jak piszą:

"Dotarliśmy jednak do punktu w historii, w którym liberalizm i nowoczesność w samym sercu zachodniej cywilizacji są poważnie zagrożone u jej ideowych fundamentów. Natura tego zagrożenia nie jest klarowna, ponieważ wypływa ona z co najmniej dwóch potężnych źródeł interesu - rewolucyjnego i reakcyjnego. Toczą one ze sobą wojnę o to, w którą nieliberalną stronę powinny podążać nasze społeczeństwa" (2022, s.12).

Co jest w tej pracy ciekawe i zgodne z treścią analiz, ich autorzy okazali się ekspertami demistyfikującymi cynizm postępowej lewicy, która w istocie odeszła od fundamentalnej dla tej formacji wartości, jaką jest sprawiedliwość społeczna. Moim zdaniem błędnie utożsamiają postmodernizm z lewicą, z którym ta ponoć sprzymierzyła się, odrzucając "(...) obiektywną prawdę jako fantazję stworzoną przez naiwnych lub arogancko bigoteryjnych myślicieli oświeceniowych, którzy nie doszacowali ubocznych konsekwencji postępu Nowoczesności"(s.12). Postmoderniści odwrócili uwagę od uporczywego nadawania przez polityków metarracjom o ideologicznych korzeniach znaczenia, które miało służyć wykluczaniu z przestrzeni publicznej, dyskursywnej i naukowej INNYCH - filozofii, socjologii, pychologii, ale i historii, ideologii, itd.    

W interesujący sposób Pluckrose i Lindsay ujawniają u promotorów lewicowych quasi teorii ukryte w nich uprzedzenia, stereotypy i sprzeczności z wartością sprawiedliwości społecznej. Ideolodzy nowej lewicy podszywając się pod troskę o tę wartość wpisują się w dynamikę wiedzy-władzy, wykluczając w najbardziej cyniczny sposób prawdę naukową, byle tylko usunąć z dyskursu myśl konserwatywną czy liberalną oraz wyniki badań naukowych na temat płci, tożsamości, rasy,  gender, seksualności człowieka itp.

Autorzy książki odsłaniają język cynicznej lewicy (a nie teorii) oraz jego zakorzenienie w kreowaniu mitologii systemowej i instytucjonalnej. Pokazują, w jaki sposób odkodować ukryte władztwo w języku, komunikacji, prawie, którego celem jest osiągnięcie zwycięstwa w politycznej rywalizacji antagonistycznej z odmiennymi nurtami i teoriami społecznymi, a więc prowadząc z ich reprezentantami grę o sumie zerowej. 

"Coraz trudniej jest nie zauważyć wpływu Ruchu Sprawiedliwości Społecznej na społeczeństwo - zwłaszcza  w formie "polityki tożsamości" czy "politycznej poprawności". Prawie każdego dnia pojawia się historia o kimś, kto został zwolniony, "cancelowany" lub poddany publicznemu ośmieszeniu w mediach społecznościowych, często za to, że powiedział lub zrobił coś, co zostało zinterpretowane jako seksistowskie, rasistowskie lub homofobiczne" (s. 14). 

Tak oto metodą filozofii krytycznej neolewicy Szkoły Frankfurckiej autorzy demistyfikują u promotorów tzw. teorii feminizmu i gender studies, teorii queer i postkolonialnych obsesję ich autorów, artefakty kulturowe i cyniczną walkę o władzę. Stosują przy tym logiczne kryteria analizy, dekonstrukcji a nawet mutacji teorii, jak wpisane w ich narracje: zacieranie granic, potęgę języka, relatywizm kulturowy a za nim zanikanie  indywidualiów i uniwersaliów.


02 listopada 2024

Tanatopedagogika

 



Coraz częściej pedagodzy społeczni i absolwenci kierunku studiów w zakresie pracy socjalnej profesjonalnie wspierają rodziny w towarzyszeniu ich bliskim, którzy są dotknięci chorobą terminalną lub potrzebują wsparcia z racji wieku i związanej z nim nieuchronności śmierci. Od co najmniej dwóch dekad rozwija się w pedagogice jej specjalność, która określana jest mianem tanatopedagogiki. 

Jak pisze Grzegorz Godawa w jednej ze swoich rozpraw tanatopedagogicznych ("Funkcjonowanie rodziny dziecka objętego  domową opieką hospicyjną"):   

"Tanatopedagogika to w pewnym sensie ars moriendi, która może być rozumiana jako sztuka akceptacji przemijalności, sztuka bycia i dzielenia się z innymi, a także sztuka własnego rozwoju. Wpływa ona na kształtowanie się tożsamości człowieka, która jest osadzona w kontekście życia, umierania i śmierci" (Toruń, 2016, s.20). 

Podwaliny pod ten nurt badań dał Józef Binnebesel, który wydał znaczące w nauce, a przecież adresowane także do praktyków monografie autorskie: 

"Opieka nad dzieckiem z chorobą nowotworową – aspekt pozamedyczny" (Toruń, 2000);  

"Opieka nad dziećmi i młodzieżą z chorobą nowotworową - w oczach pacjenta¸ Toruń, 2003), 

"Tanatopedagogika w doświadczaniu wielowymiarowości człowieka i śmierci" (2013)  

Tanatopedagogika jest - w ujęciu J. Binnebesela: „(...) nauką o wychowaniu ze świadomością śmiertelności, wpisaną w naturę bytu ludzkiego, opartą na fun damentalnej zasadzie poszanowania godności każdej istoty ludzkiej oraz nie naruszalności i apriorycznej wartości życia ludzkiego” (2013, s. 251)

oraz rozprawy współautorskie: 

Binnebesel J., Janowicz A., Krakowiak P., "Jak rozmawiać z uczniami o końcu życia i wolontariacie hospicyjnym, (Gdańsk, 2009);  

Binnebesel J., Krakowiak P., Paczkowska A.,"Pozamedyczne aspekty opieki paliatywno-hospicyjnej, (Gdańsk, 2010); 

Binnebesel J., Bohdan Z., Krakowiak P., Krzyżanowski D., Paczkowska A.,  Stolarczyk A., "Przewlekle chore dziecko w domu. Poradnik dla rodziny i opiekunów", (Gdańsk, 2012). 

Zainteresowanym tanatopedagogiką polecam rozprawy: 

Deręgowska J., "Dziecko z chorą nowotworową w rodzinie. Diagnoza-wsparcie", (Poznań, 2010); 

Godawa G., "Rodzina wobec nieuleczalnej choroby dziecka. Aspekty tanatopedagogiczne" (Kraków, 2018);

Kilian M. (red.) "Pedagogika specjalna osób w starszym wieku", (Kraków, 2022); 

Muszala A, Binnebesel J. Krakowiak P., Krobicki M., "Dolentium Hominum - Duchowni i świeccy wobec ludzkiego cierpienia", (Kraków, 2011);

Sękowski M., "Postawa wobec śmierci w cyklu życia człowieka" (Kraków, 2019).

 

01 listopada 2024

Pamiętamy o zmarłych kontynuując dzieło ich życia

 


Każdego roku w dniu 1 listopada sięgamy pamięcią do najtrudniejszych w służbie nauce i edukacji pożegnań akademickich przyjaciół/-ek, koleżanek i kolegów, współpracowników/-czek, znajomych, niezależnie od tego, że odwiedzamy groby członków rodziny i osobiście bliskich nam osób. Co roku myślimy w tak szczególnym dniu o tych, których już nie ma wśród nas, ale tak naprawdę są w jakimś zakresie z nami, w nas, dla nas i będą także dla innych, tych, którzy przyjdą po nas. Zapalimy świeczkę pamięci, może zajrzymy jeszcze raz do korespondencji, dedykacji, sięgniemy po album czy katalog z fotografiami... , by po raz kolejny upewnić się, że kiedyś byliśmy razem.

Dwanaście miesięcy od 1.11.2023 do 1.11.2024 zapisały się w kruchości ludzkiego życia odejściem tych, którzy mieli być zawsze z nami, a jednak stało się inaczej. Nic nie zmieni tej sytuacji, ale możemy jej nadać prospektywny charakter przenosząc do naszych dokonań to, czym zostaliśmy obdarzeni przez zmarłych a jednak dalej obecnych w naszych środowiskach, w relacjach międzyludzkich, na kartach czasopism, książek, w mediach.

Jak pisze ks. Adam Boniecki:

"JAK CO ROKU ZADUSZKI, PRZYPOMNIENIE o zmarłych.(...) Czas sprawia, że odchodzą bliscy i w końcu my sami odchodzimy. Normalne, ale trudne do przyjęcia. Niby o tym odchodzeniu wiemy. Myślimy, że poświecimy coraz więcej czasu bliskim, świadomi, że - powoli do nas dociera - sami odejdziemy lub oni odejdą. Teraz pytamy: kiedy? Czas poświęcamy, owszem, ludziom, ale nie tym, którym byśmy najbardziej chcieli. Błąd nie do naprawienia" (Poza  czasem i przestrzenią, TP, 2024, nr 44, s.3).


Od 1 listopada 2023 roku odeszli tak znaczący dla polskiej pedagogiki i nauk z nią współdziałających uczeni, jak: 

listopad 2023 

MARIAN LELONEK - Uniwersytet Łódzki; pedagogika wczesnoszkolna  

 


 grudzień 2023 

ELŻBIETA MARIA PUTKIEWICZ - Uniwersytet Warszawski, pedagogika porównawcza, polityka oświatowa 

 


 

GRAŻYNA IRENA PORAJ Uniwersytet Łódzki, psychologia wychowania  



luty 2024 

 

HENRYKA KWIATKOWSKA - Uniwersytet Warszawski; pedeutologia 

 




ZBIGNIEW JAN MAREK, SJ - Uniwersytet Ignatianum w Krakowie, teoretyczne podstawy wychowania religijno-moralnego, teologia  

 




 marzec 2024 

WACŁAW STRYKOWSKI - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; dydaktyka 

 


 

JERZY NIEMIEC - Uniwersytet w Białymstoku; dydaktyka, pedagogika porównawcza 




kwiecień 2024  

JADWIGA STANISZKIS - Uniwersytet Warszawski, socjologia polityki 

 


 

KRYSTYNA BARANOWICZ - Uniwersytet Łódzki, pedagogika szkolna i specjalna 

 



maj 2024

MARIA BURTOWY - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; pedagogika wczesnoszkolna 

 




EDWARD WIECZOREK, ks. - Uniwersytet Łódzki, historia oświaty, biografistyka pedagogiczna  





 sierpień 2024

WOJCIECH ANDRZEJ  SKRZYDLEWSKI - Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; dydaktyka, pedagogika mediów 

 

 





 

PAWEŁ KAŹMIERCZAK - Uniwersytet Ignatianum; filozofia wychowania, pedagogika ogólna 

 




TADEUSZ LEWOWICKI - Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Śląski - pedeutologia, pedagogika szkolna, dydaktyka ogólna 

 


 

 

KAZIMIERZ ZBIGNIEW KWIECIŃSKI - Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, pedagogika społeczna, socjologia oświaty, studia kulturowe i edukacyjne 

 

 



 wrzesień 2024 

EUGENIUSZ ŁAPIŃSKI - Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie; psychologia pedagogiczna 

 


 

 

EWA  DANUTA KUBIAK-SZYMBORSKA - Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy; teoria wychowania, pedeutologia   




 październik

WIESŁAW ŁUKASZEWSKI, Uniwersytet SWPS, psycholog.









31 października 2024

Dzięki naszej pomocy dzieci w przyfrontowych miejscowościach Ukrainy mogą bezpiecznie sę uczyć

Dzięki pomocy finansowej darczyńców dzieci w Ukrainie mogą są względnie bezpiecznie uczyć się, bowiem prowadzone są pod tym kątem remonty w schronach przeciwbombowych. Jak piszą do mnie przedstawiciele Fundacji "Stand with Ukraine":

"Dzięki Twojemu wsparciu i hojności udało nam się zakończyć niezwykle ważny projekt we współpracy z Fundacją Rozwoju Grunskiej Hromady. Razem stworzyliśmy bezpieczne miejsce dla dzieci ze strefy przyfrontowej Ukrainy – schron przeciwbombowy „Barvinok” w obwodzie sumskim.


Schron teraz zapewnia bezpieczeństwo i komfort dla 80 dzieci, w tym przesiedleńców, dzieci ukraińskich żołnierzy oraz dzieci z niepełnosprawnościami. Projekt polegał na kompleksowym wyposażeniu schronu, aby zapewnić dzieciom bezpieczne i przyjazne warunki w czasie nalotów".

Jestem pełen podziwu i szacunku dla obywateli Ukrainy, którzy każdą otrzymaną pomoc finansową wykorzystują do stworzenia dzieciom wojny możliwości kontynuowania nauki nawet w tak dramatycznych warunkach ludzkich strat i zniszczeń infrastruktury oświatowej. Misja Fundacji trwa nadal.


Zrealizowany został jeden z projektów programu „Bezpieczna Edukacja” w Ukrainie, toteż cieszę się, że kontynuowana jest zbiórka pieniężna na poprawę warunków życia dzieci wojny na kolejnych terenach przyfrontowych.  Załączone w blogu fotografie, które otrzymałem z Fundacji potwierdzają właściwe wykorzystanie każdej złotówki darowizny. Dlatego serdecznie proszę o dalsze wsparcie działań w tym zakresie, bo każda złotówka jest tu na wagę złota dziecięcych serc i umysłów.

 


 



       


Dzięki Darczyńcom możemy realnie zmieniać życie dzieci w tych trudnych czasach o czym zaświadczają Wolontariusze Fundacji “Stand with Ukraine” - najdłużej działającej na rzecz pomocy ofiarom wojny w Ukrainie, bo od 2014 roku.