03 listopada 2015

Po co publikujemy artykuły w języku angielskim?



Ukazał się Nr 3/2015 kwartalnika "Edukacja", którego wydawca już na okładce zapowiada ciekawą problematykę: "Teoria odpowiedzi na pytanie testowe w praktyce badawczej". Zaglądam do środka, a tam pięć pierwszych artykułów jest w języku angielskim. Sądziłem, że zapewne rzucili się do publikowania w tym periodyku Amerykanie z Harvard albo Anglicy czy Australijczycy, ale gdzież tam. Autorami są sami Polacy.

Moje pytanie powinno zatem brzmieć jeszcze bardziej precyzyjnie, niż to zawarte w tytule postu. Zastanawiam się nad tym, po co początkujący pracownicy naukowo-badawczy czy b. wiceminister edukacji publikują zapewne ważne dla polskiej opinii publicznej artykuły w języku angielskim? Do kogo są one adresowane, skoro czasopismo ukazuje się w Polsce?

Chyba nie są kierowane do naukowców ze strefy anglojęzycznej, bo ci zapewne nie wiedzą, że taki periodyk w ogóle wychodzi? A jeśli nawet są tak świetnie zorientowani w polskim piśmiennictwie naukowym, to przecież druga część zawartych w nim artykułów została opublikowana w języku polskim? Czyżby były to teksty dla naszych studentów czy pracowników będących poza granicami kraju?

Może tu chodzi o poprawienie sobie dobrego samopoczucia, albo o sprawdzenie, czy dobrze przetłumaczyło się na język angielski własny tekst? A może powodem takiej publikacji jest zapewnienie sobie dwukrotnie większej liczby punktów, mimo że ukazała się w krajowym periodyku? Dlaczego autorzy nie skierowali swoich artykułów do czasopism brytyjskich czy amerykańskich? Czyżby tam ich nikt nie zrozumiał, czy może są na tak niskim poziomie merytorycznym?

A może trzeba było je gdziekolwiek w kraju opublikować, byle była podstawa do rozliczenia środków z badań w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego? Nie jest zatem ważne, kto z nich skorzysta, byle tylko się ukazały. W Ministerstwie Edukacji Narodowej i tak ich nikt nie przeczyta, bo tam w tej chwili pracują niszczarki i pakuje się w pudła dokumenty, by nie interesowała się nim kolejna ekipa rządząca. Ta też tych artykułów nie przeczyta, bo wyszły z "nieprawego łoża". W tym resorcie nie czyta się rozpraw i raportów nawet w języku polskim, chyba że zostały skrojone na potrzeby władzy.

Tak oto w naszym kraju publikuje się książki, czasopisma i sprawozdania z badan w języku, który uniemożliwia ich kontrolę publiczną. Jeśli jeszcze ich autorem czy współautorem jest beneficjent unijnych dotacji, a były urzędnik MEN, to być może zamierza za pośrednictwem publicznie finansowanego medium wzmocnić swoją kartę przetargową w staraniach o jakiś etat czy do potwierdzenia osiągnięć naukowych.

Ciekawie wypadają w takim periodyku teksty innych autorów, wśród których są pracownicy naukowi różnych instytutów uniwersyteckich, ale piszący i publikujący w tym samym czasopiśmie jedynie po polsku. Jak ktoś chce, to może sobie przetłumaczyć je na angielski, albo odwrotnie, te pierwsze przełożyć na język polski. Tak właśnie pozoruje się umiędzynarodowienie polskiej nauki. Coraz więcej książek polskich autorów ukazuje się w krajowych oficynach, w bardzo słabym, często karykaturalnym tłumaczeniu na język angielski. Pełen szpan.

Tylko moi przyjaciele z Niemiec czy Anglii nie chcą ich czytać. Ważne, że Polak odnotuje w swoim sprawozdaniu odpowiednią liczbę punktów. To, że ten tekst nikomu niczego nie wyjaśni, w niczym nie pomoże, nie ma żadnego znaczenia.

02 listopada 2015

Kolejna znakomita habilitacja z pedagogiki


Miniony tydzień owocował doniesieniami o kolejnych, znakomitych sukcesach pedagogów - nauczycieli akademickich, którzy reprezentują różne środowiska naukowo-badawcze. Tym większa to radość, że nasi akademicy potwierdzają wysokie kwalifikacje lub są laureatami ogólnokrajowych konkursów. Zacznę zatem od najwyższej półki:

W dn. 28 października 2015 r. Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie jednogłośnie podjęła uchwałę o nadaniu stopnia doktora habilitowanego w dyscyplinie pedagogika, w dziedzinie nauk społecznych adiunkt Katedry Teorii Wychowania Uniwersytetu Łódzkiego pani dr Alinie Wróbel. Znakomity dorobek naukowy, wysoce przekraczający ustawowe kryteria sprawił, że możemy być dumni z przekroczenia granicy ku samodzielności naukowej przedstawicielki łódzkiej pedagogiki ogólnej i teorii wychowania. której twórcza obecność w akademickim środowisku naszego kraju, jak i poza granicami została potwierdzona zarówno w recenzjach profesorów, jak i opiniach ekspertów - członków komisji habilitacyjnej pod przewodnictwem prof. dr hab. Marii Dudzikowej.

Głównym osiągnięciem naukowym A. Wróbel była jej monografia pt. Problem intencjonalności działania wychowawczego. Studium teoretyczne Członkowie Komisji podkreślali wysoki poziom naukowy dysertacji habilitacyjnej, która uzyskała jednoznacznie pozytywne opinie. W swoich ocenach zgodnie uznali znaczący wkład tej monografii w rozwój pedagogiki. Zgodnie podkreślono przekrojowy charakter zamysłu pracy i jego sprawną realizację. W recenzjach i opiniach podkreślono, że o pozytywnej ocenie decydowała również erudycja Autorki i konsekwencja w realizacji zamysłów badawczych. Recenzenci podkreślali, że w kontekście wcześniejszego dorobku omawiane opracowanie stanowi świadectwo odkrywania nowych horyzontów i pogłębiania refleksji.

Jak zwróciła uwagę prof. dr hab. Danuta Gielarowska-Sznajder monografia A. Wróbel stanowi podstawę teoretyczną do analizowania działań wychowawczych. Autorka udziela w niej odpowiedzi na pytanie: Jak odwołanie się do kategorii intencjonalności zmienia strukturę teorii pedagogicznej i sens nadany działaniu wychowawczemu jako podstawowemu elementowi praktyki pedagogicznej? Jak pisze Recenzentka: "

Istotnym walorem jest włączenie do dyskursu szerokiego spektrum pojęć i problemów pedagogiki teoretycznej związanych nie tylko z tytułową intencjonalnością działania pedagogicznego, lecz również, przykładowo, z relacją teoria-praktyka, metanarracjami i paradygmatami w pedagogice, relacją wychowawczą , sensem i racjonalnością procesu wychowawczego , sposobami jego uświadomienia i ich typologią. Poziom "zagęszczenia" tekstu pojęciami i problemami pedagogicznymi jest bardzo wysoki. Świadczy to z pewnością o erudycji i oczytaniu Autorki.

Prof. dr hab. Józef Górniewicz wskazuje w swojej recenzji na szczególne walory części piątej monografii, która została poświęcona analizie wzajemnych związków między kategorią intencjonalności a wychowaniem traktowanym także instrumentalnie. Badaczka przedstawia trzy perspektywy ujmowania intencjonalności. Pierwsza, to kategoria opisowa traktowana jako ontyczna własność działającego podmiotu. Perspektywa druga ma wymiar aksjologiczny. Intencjonalność jest tutaj rozumiana jako wartościująca cecha działania wychowawczego. Zaś trzecia perspektywa dotyczy intencjonalności jako kategorii sensotwórczej oraz strukturotwórczej. Ten fragment rozważań dotyka nowych wymiarów pojmowania intencjonalności w teorii języka, hermeneutyki oraz kognitywistyki.

Habilitantka przywołuje nowe koncepcje filozoficzne oraz z zakresu nauk społecznych istotnie wzbogacając refleksję pedagogiczną o intencjonalności działania edukacyjnego. Zna główne podejścia badawcze, doktryny i stanowiska teoretyczne z zakresu współczesnej pedagogiki, także radykalnie humanistycznej, pedagogiki kultury oraz postmodernistycznej. Zna całą tradycję pedagogiki po drugiej wojnie światowej i umiejętnie włącza do własnych dywagacji nawet dzisiaj zapomniane już i znacznie przyblakłe teorie instrumentalnej pedagogiki „socjalistycznej“, rozwijanej niegdyś w różnych środowiskach akademickich Polski. Przyjmuje postawę krytyczną, ale także wskazuje interesujące propozycje, a nawet poszukuje w tekstach naukowych i biografiach poszczególnych badaczy motywów ich zainteresowania się tylko wybranymi aspektami rzeczywistości wychowawczej.

Na podejmowanie określonych problemów badawczych wpływały nie tylko władze polityczne, władze akademickie, ale także ewokowane przez naukowca skutki upowszechnienia wyników własnych badań w środowisku naukowym i ich ocena, która mogła mieć zasadniczy wpływ na dalszą karierę naukową pedagogów akademickich. Taką postawę badaczy nazywano w krytycznej psychologii i socjologii „orientacją radarową“. W części końcowej badaczka ujmuje ideę intencjonalności traktując ją jako istotny czynnik interpretacji współczesnej myśli pedagogicznej, a nawet idzie dalej i uważa, iż intencjonalność może być kluczem interpretacyjnym do odczytywania ukrytych sensów poszczególnych teorii i paradygmatycznych odniesień refleksji pedagogicznych. Uważa bowiem, że odwołanie się do kategorii intencjonalności może zmieniać strukturę i sens nadany działaniu pedagogicznemu jako podstawowemu elementowi praktyki pedagogicznej.


Z pełną treścią recenzji każdy będzie mógł wkrótce się zapoznać na stronie Centralnej Komisji. Serdecznie gratuluję pani dr hab. Alinie Wróbel, która - podobnie jak wcześniej tu przywołana nowa dr. hab. Ewa Bochno z Uniwersytetu Zielonogórskiego także uczestniczyła od szesnastu lat w posiedzeniach kierowanego przez wymagającą i wspomagającą zarazem młodych naukowców prof. dr hab. Marię Dudzikową Zespołu Samokształceniowego Doktorów. Pozostały dorobek naukowy łódzkiej pedagog jest bardzo bogaty. Jako jedna z nielicznych uzyskała grant badawczy, w ramach którego kierowała międzynarodowym zespołem naukowców, który dociekał, w jakim stopniu i zakresie nauczyciele krajów postsocjalistycznych są ofiarami, a w jakim - sprawcami przemocy. W Jej przypadku nikt niczego nie musi chować po szufladach i udawać, że jest filozofem wychowania.

Serdecznie gratuluję w pełni zasłużonego awansu naukowego.

01 listopada 2015

Tanatopedagog wobec nagłej śmierci dziecka


W październiku ukazała się książka Anny Bogny Jędrzejewskiej pt. Opuszczeni rodzice. Nagła śmierć dziecka. Jak dalej żyć? (Kraków, IMPULS 2015). Problematyka tej rozprawki boleśnie dotyka rodziców, którzy nagle utracili własne dziecko. Kwestia niespodziewanej śmierci dopiero przecież uczącego się życia potomka należy do coraz bardziej powszechnych granicznych wydarzeń w naszym życiu, a przecież nadal traktowanych jako swego rodzaju społeczne tabu. Nie ma dla rodziców nic gorszego niż doświadczenie śmierci własnego dziecka.

Dobrze zatem się stało, że Oficyna Wydawnicza IMPULS podjęła decyzję o wydaniu niewielkiego objętościowo studium absolwentki studiów pedagogicznych, które zostało poświęcone zarówno subiektywnemu uporaniu się z osobistą traumą, jak i próbą uwzględnienia w kilka lat później obiektywnego podejścia do niej, po uprzednio kończonych studiach na kierunku pedagogika. Podjęcie tego zagadnienia jest niezwykle ważne poznawczo i społecznie, a zarazem wpisuje się w nowy zakres badań, określany mianem tanatopedagogiki.

Autorka sama doświadczyła bolesnej straty, a podjęte przez siebie studia wykorzystała do nabycia wiedzy i umiejętności, dzięki którym można spróbować pomóc rodzicom znajdującym się w podobnie dramatycznej sytuacji. Po latach interesuje ją możliwość podejmowania działań pomocowych wobec osieroconych rodziców i następstw wynikających z braku wsparcia w zakresie poruszanej problematyki.

Pierwszy rozdział książeczki traktuje o nagłej śmierci dziecka. Jego treści dotyczą charakterystycznych wymiarów tego zjawiska, różnych jego rodzajów i etapów przeżywania żałoby, które występują u osieroconych rodziców. W drugim rozdziale poruszone zostały kwestie związane z potrzebami rodziców, zachowaniami ich najbliższego otoczenia oraz zagadnieniami religijnymi i filozoficznymi w kontekście nagłej śmierci dziecka.

Trzeci rozdział poświęcono możliwościom pomocowym różnych środowisk społecznych wobec cierpiących rodziców, poszukiwaniu oraz odrzucaniu przez nich wsparcia, a także znaczeniu procesów samopomocowych w życiu po stracie. Rozdział czwarty zawiera badania jakościowe przeprowadzone metodą indywidualnych przypadków, które odbywały się od stycznia do maja 2012 roku. Miały one na celu nie tylko poznanie skutecznych możliwości pomocowych wobec osieroconych na podstawie ich osobistych doświadczeń, ale także zgłębienie poglądów i przekonań z perspektywy czasu, który upłynął od tragicznego wydarzenia.

Autorka tej pracy utraciła przed laty własne dziecko. Podjęła studia, by móc pomagać innym, tak samo jak ona dramatycznie doświadczonym odejściem ukochanego dziecka. Swoje powołanie do bycia pedagogiem odkryła w swoistym dialogu wewnętrznym, z samą sobą. Swoją rozprawę napisała pod kierunkiem naukowym prof. PhDr. Anny Tokarova, CSc. z Uniwersytetu Preszowskiego na Słowacji i Uniwersytetu Rzeszowskiego. Zdążyła. Jej promotorka wkrótce sama przedwcześnie zmarła w wyniku nagle ujawnionej choroby nowotworowej.

Jak pisze A.B. Jędrzejewska we "Wstępie", tak bolesny KONIEC zapowiadał jednak jakiś POCZĄTEK:

Początek. Myślę, że jest to słowo, którego znaczenie powinno stać się najważniejsze w mojej pracy. To słowo-klucz. Słowo, które oznacza że najważniejszą moją intencją jest zwrócenie uwagi na rodziców, którzy stracili swoje dzieci. Oni zwykle określają swój stan inaczej- czują i mówią że.... to koniec. Koniec czego? Wszystkiego. Dlatego właśnie potrzebują pomocy. Pomocy ze strony bliskiej osoby, pomocy specjalistycznej, pomocy ze strony najbliższego otoczenia, pomocy odpowiedniego, wykwalifikowanego doradcy, pomocy w gronie rodziny, przyjaciół, pomocy sąsiadów, osób ze swojego środowiska zawodowego, instytucji pomocowych, grup wsparcia...

Mam tu na myśli pomoc kompleksową, dotyczącą wielu aspektów funkcjonowania człowieka. Może ją stanowić udzielanie cierpiącym rodzicom informacji na temat postępowania w określonej sytuacji która ich dotyczy (na przykład w zakresie obowiązujących norm prawnych związanych z odejściem dziecka nienarodzonego); ułatwianie im fizycznego, codziennego funkcjonowania; pomoc w sferze emocjonalnej, duchowej. Wówczas pojawić się może realna szansa, że doświadczą swojego niezbędnego początku. Ponieważ nigdy już nie będą tymi samymi ludźmi, co przed tragicznym wydarzeniem. Osobom, które doznały straty dziecka potrzebna jest pomoc zewnętrzna, która wspierałaby ich własne mechanizmy samopomocowe. Aby mogli w konstruktywny sposób przebyć proces żałoby i móc udzielić sobie autentycznej odpowiedzi na pytanie „jak dalej żyć?”.


Profesor Uniwersytetu Łódzkiego Sergiusz Hessen, który był profesorem filozofii wychowania jako podstawy dla rozwoju pedagogiki ogólnej mówił swoim studentom, że jeśli czegoś nie rozumieją lub odczuwają potrzebę rozwikłania istotnego dla nich problemu, to niech napiszą na ten temat książkę. Myślę że ta praca powstała w takim właśnie klimacie, bez szczególnego uzurpowania sobie przez autorkę prawa czy potrzeby do wpisywania się w rozwój tanatopedagogiki. Szczera, osobista intencja zaowocowała małą rozprawką o wielkim problemie egzystencjalnym.

31 października 2015

Analfabetyzm funkcjonalny dorosłych








"Analfabetyzm funkcjonalny dorosłych jako problem społeczny, egzystencjalny i pedagogiczny" (Toruń: 2014, ss.405) to tytuł rozprawy monograficznej warszawsko-toruńskiej andragog - pani dr hab. Ewy Przybylskiej

Nie mieliśmy jeszcze w literaturze pedagogicznej tak szerokiego i interdyscyplinarnego studium porównawczego na temat analfabetyzmu funkcjonalnego. Jego autorka – uczona specjalizująca się od lat w problematyce edukacji osób dorosłych, poszerzyła krąg swoich zainteresowań badawczych w sposób imponujący zasięgiem, co do wykorzystanych źródeł i sposobu prowadzonych analiz. Problem podnoszenia standardów umiejętności czytania i pisania zarówno dzieci, jak i osób dorosłych leży we wspólnym interesie nie tylko państw członkowskich Unii Europejskiej, ale całego Świata, bowiem globalizacja zachęca wielu z nas do dokonywania międzynarodowych porównań poziomów wykształcenia ludzi, które nie są w pełni uzasadnione. Wybitni specjaliści w dziedzinie ekonomii gospodarczej ostrzegają, że Polsce grozi poważne załamanie cywilizacyjne, a nawet powrót analfabetyzmu.

Właśnie dlatego trzeba dobrze poznać i zrozumieć różnice ustrojowe, kulturowe, gospodarcze, społeczne, ale i oświatowe, by nie konstruować wobec własnego narodu nieuzasadnionego poczucia wyższości czy degradacji. Trzeba umieć dostrzegać miarą naukowej wiedzy to, co wydaje się porównywalne w warunkach ku temu jednak nieporównywalnych. Prof. UMK Ewa Przybylska wykonała imponującą pracę badawczą, by nadając jej właściwą dla pedagoga argumentację, uczulić nas na procesy, konteksty, czynniki, które wymagają permanentnej troski władz państwowych (szczególnie resortów odpowiedzialnych za kulturę, edukację, naukę i rozwój społeczeństwa wiedzy) o jak najwyższy poziom kształcenia Polaków i wdrażania ich do ustawicznego samokształcenia.

Książka Ewy Przybylskiej jest zatem przydatna nie tylko w instytucjach akademickich, ale w szeroko pojmowanym środowisku społeczno-kulturowym i naukowo-badawczym do prowadzenia badań glokalnych, a więc uwzględniających w warunkach lokalnych procesy globalne, do animowania różnego rodzaju ofert kształcenia i aktualizowania wiedzy, szczególnie osób dorosłych i w starszym wieku. Analfabetyzm ma bowiem wiele postaci, odmian i zakresów zarówno wznoszących rozwój jednostek ku szczytom, jak i uniemożliwiających im zaspokajanie nawet podstawowych potrzeb psychicznych. Powiększające się nasilenie digitalizacji naszego życia zmienia jego charakter, ale też wymusza umiejętności sprawnego pisania, czytania ze zrozumieniem, liczenia, by nie być wykluczanym społecznie, ekonomicznie czy nawet zdrowotnie.

Tak, jak wracają pewne, wydawałoby się, że już wyeliminowane choroby zakaźne, tak też i na naszym kontynencie zwiększa się z każdym rokiem liczba analfabetów, a jeszcze bardziej - w niewidocznym dla nas zakresie - liczba analfabetów funkcjonalnych. Brak podstawowych umiejętności czytania i pisania, kontrolowania własnych dochodów czy regulowania płatności, korzystania z informacji publicznej, administracyjnej itp. utrudnia nie tylko codzienne życie, ale także znalezienie pracy i zwiększa ryzyko ubóstwa oraz wykluczenia społecznego.

Monografia Ewy Przybylskiej jest zatem nie tylko głęboką rekonstrukcją organizacji światowych i kontynentalnych na ten temat, ale także starannym studium historyczno-problemowym, próbą kompleksowego spojrzenia na fenomen społeczny i (auto-)edukacyjny, jakich dotychczas nie mieliśmy w literaturze z nauk o wychowaniu. Gorąco polecam ją wszystkim badaczom uczenia się i jakości życia osób dorosłych.

30 października 2015

Do świata nauki tylnymi drzwiami



Minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lenie Kolarskiej-Bobińskiej i wiceminister od niezałatwiania spraw patologicznych a b. członkini egzekutywy PO PZPR z Instytutu Badań Literackich - prof. dr hab. Darii Nałęcz polecam teksty z historią:


W dn. 3 września 2008 r. ukazał się w wydawanym wówczas "Dzienniku" artykuł Klary Klinger pt. "Słowacka fabryka polskich profesorów", którego autorka pisała: "(...) - tak polscy wykładowcy akademiccy określają wysyp naukowców, którzy obronili pracę habilitacyjną na którejś z uczelni na Słowacji. Bo choć proceder jest całkiem legalny, to jednak zdobyty w ten sposób tytuł naukowy budzi spore wątpliwości..."

Zastanawia mnie, czym kierowali się następcy pierwszych szesnastu Polaków z wyższych szkół zawodowych i uniwersytetów, że pomimo wszczętego alarmu postanowili iść tą samą drogą, już przetartym szlakiem po docenturę w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberoku? Wiedzieli, że nie jest to właściwa i porównywalna z polską procedura habilitacyjna, a co gorsza, byli świadomi także tego, że jest ona w środowisku akademickim postrzegana bardzo negatywnie.

Jak komentowała to 7 lat temu prof. UW Barbara Smolińska-Theiss: "Tylko od października 2007 r. do czerwca tego roku (2008 - dop. BŚ) na uniwersytecie w Rużomberku habilitowało się 16 Polaków, w większości z dziedziny pedagogiki. To bardzo dużo, zwłaszcza w porównaniu z liczbą habilitacji z zakresu pedagogiki w całej Polsce. Rocznie mamy najwyżej kilkunastu habilitantów. A profesorów pedagogiki, łącznie z emerytowanymi, jest w naszym kraju zaledwie trzystu".

Podobnie krytycznie wypowiadał się o tym zjawisku ówczesny Przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN - prof. dr hab. Stefan M. Kwiatkowski, który uważał, że "(...) cały proceder jest mało etyczny. Nie powinno być tak, że jeden profesor kilkanaście lat ciężko pracuje na swój status, a inny szybko załatwia sprawę na Słowacji".

Przypomnę wypowiedzi trzech wybitnych socjologów:

Prof. Jadwiga Staniszkis w tym samym wydaniu "Dziennika" stwierdziła: Częste habilitacje Polaków na Uniwersytecie w Rużomberku byłyby uzasadnione tylko wtedy, gdyby istniała tam jakaś rzadka specjalizacja, której nie ma w Polsce, a zatem tylko tam można byłoby znaleźć kompetentnych recenzentów. Jednak jeżeli owe praktyki są podyktowane jedynie chęcią ułatwienia sobie zadania, rodzajem drogi na skróty - a wiele na to wskazuje - mamy do czynienia ze zjawiskiem demoralizującym i świadczącym o lekkomyślności.

Ludzie, którzy w ten sposób bronią znacznie słabszych niż w Polsce habilitacji, odnoszą co prawda sukces, ale jest on bardzo złudny. Oczywiście, mogą go kapitalizować - również w sensie dosłownym - na gorszych uczelniach, które zawsze potrzebują pracowników ze stopniem doktora habilitowanego. Ale nie ma to nic wspólnego z nauką, która jest przygodą mającą sens, tylko jeśli potrafimy dokonać nowego odkrycia. Sądzę, że Centralna Komisja Kwalifikacyjna do spraw Kadr Naukowych powinna zająć w tej sprawie zdecydowane stanowisko."


Socjolog z Polskiej Akademii Nauk - dr hab. Anna Giza-Poleszczuk prof. UW stwierdziła: "Rużomberk to kuriozalne zwieńczenie procesu, który w Polsce obserwujemy od bardzo dawna. To, co się tam dzieje, to proces bardzo negatywny, jednak musimy mieć świadomość, że słabą habilitację równie dobrze zrobić w Polsce. Najgorsze jest to, że sami obniżamy rangę tego tytułu. Sama habilitacja oraz standardy i kryteria, jakie się z nią wiążą, robią się coraz bardziej pozorne.

Znany z nieustannej obecności w mediach, znakomity socjolog idei i myśli socjologicznej dr hab. Paweł Śpiewak prof. UW dodał: "Przypadki otwierania przewodów habilitacyjnych w różnych dziwnych miejscach to moim zdaniem postkomunistyczne dziedzictwo. Sam znam taką sytuację na Ukrainie. Jednak to swoiste "kupowanie" habilitacji nie obciąża negatywnie polskiego środowiska naukowego. Bo trzeba rozróżnić środowisko naukowe od naukowo-biznesowego.

To drugie rządzi się zupełnie innymi wartościami. Z punktu widzenia tego środowiska takie praktyki są bardzo opłacalne, bo ułatwiają poszczególnym osobom nabycie uprawnień do nauczania w małej szkole prywatnej, żywotnie zainteresowanej, by mieć w swym gronie doktorów habilitowanych."


Prof. dr hab. Andrzej Mencwel - historyk kultury także wyraził swoją opinię w tej kwestii: "Jeśli obrony słabych prac habilitacyjnych na Uniwersytecie Katolickim w Rużomberku odbywają się zgodnie z przepisami prawnymi, to widać, że są to przepisy złe i należy je zmienić."

Gorąco polecam anonimowym sukcesorom uzyskanej na Słowacji docentury (habilitacji) skierowanie do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz do Prezesa Polskiej Akademii Nauk skargi na powyższych Uczonych jako tych, którzy ośmielali się krytykować turystykę habilitacyjną. Gdyby potrzebowali nazwiska wraz z cytatami jeszcze innych naukowców (włącznie z moją osobą), którzy wypowiadali się krytycznie na ten temat, to służę źródłowymi tekstami.


29 października 2015

Kolejne habilitacje z pedagogiki w dziedzinie nauk społecznych


We wrześniu br. obradowała na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Komisja (powołana przez Centralną Komisję ds. Stopni
i Tytułów) celem przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego pani dr Ewy Bochno - adiunkt z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Rada Wydziału w czasie październikowego posiedzenia poparła wniosek Komisji i podjęła uchwałę o nadaniu stopnia dr. hab. Ewie Bochno.

Sylwetki młodej, samodzielnej naukowo adiunkt nie muszę przybliżać naszemu środowisku, gdyż od lat jest ona niezwykle silnie z nim związana i wspiera je swoją pracą organizacyjną, wydawniczą i naukowo-badawczą. Należy do grona współzałożycieli nowego czasopisma naukowego młodych naukowców pt. 'PAREZJA", który jest półrocznikiem ukazującym się pod patronatem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Periodyk wydaje Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku, a jest on redagowany przez Zespół pracowników naukowo – dydaktycznych z różnych ośrodków naukowych.

Podstawą habilitacji pani dr Ewy Bochno, a zatem jej podstawowym osiągnięciem naukowym był monograficzny cykl rozpraw naukowych, jakie były realizowane przez nią w zespole badawczym pod kierunkiem wiceprzewodniczącej KNP PAN prof. dr hab. Marii Dudzikowej. W tym zespole, prowadzącym bardzo trudne badania longitudinalne na temat doświadczeń szkolnych pierwszego rocznika reformy edukacji, pani dr Ewa Bochno doskonaliła swoje kompetencje teoretyczne, metodologiczne i badawcze, uczestnicząc we wszystkich etapach badań, a więc w budowaniu koncepcji, założeń teoretycznych i metodologicznych, tworzeniu narzędzia badawczego, prowadzeniu badań pilotażowych, opracowaniu zebranego materiału oraz interpretacji wyników badań.








Cykl publikacji, które złożyły się na projekt habilitacyjny pt. „Zespołowość w środowisku uczniowskim i akademickim . Stan i perspektywy” tworzą 23 rozprawy naukowe. Jest on egzemplifikacją projektu diagnostycznego, który wyraża się w opisie, interpretacji specyfiki i możliwości działań zespołowych uczniów w szkołach trzech szczebli kształcenia oraz studentów i młodych pracowników nauki na uniwersytecie. Istotne jest w sytuacji przedłożenia do oceny dorobku naukowego w postępowaniu habilitacyjnym wyraźne zaznaczenie autorstwa prac sygnowanych w monografiach zbiorowych imieniem i nazwiskiem.


Ewa Bochno współpracowała z ośrodkami z zagranicznymi, brała udział w komisjach eksperckich, a większości młodych pedagogów znana jest z współtworzenia i współorganizowania prac dwóch zespołów problemowych przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN, którymi kieruje prof. Maria Dudzikowa - Zespół Samokształceniowy Doktorów oraz Zespół Pedagogiki Szkolnej. W mijającej kadencji KNP PAN oba zespoły prowadziły niezwykle aktywną działalność na rzecz wspierania młodych naukowców i badaczy środowiska szkolnego w zakresie ich własnych awansów naukowych, jak i projektowania nowych badań edukacyjnych. Jej wysoką aktywność potwierdza nie tylko corocznym zaangażowaniem organizacyjnym na rzecz współtworzenia Letnich Szkół Młodych Pedagogów KNP PAN, ale także to, że jest członkinią Komisji ds. Polityki Szkolnictwa Wyższego pod patronatem Komitetu. Pełni ponadto funkcję Przewodniczącej Prezydium Zespołu Samokształceniowego i Samopomocy Koleżeńskiej oraz jest członkinią Zespołu Zadaniowego Pedagogiki Szkolnej pod patronatem KNP PAN.

Ewa Bochno jest badaczem niezwykle wszechstronnym o zróżnicowanym tematycznie dorobku i co zasługuje na szczególne podkreślenie, niezwykle pracowitym, silnie identyfikującym się ze środowiskiem akademickim, zaangażowanym w kształcenie kadr naukowych i to w okresie kiedy jeszcze doświadcza bycia młodszym pracownikiem nauki. Oznacza to zdaniem Profesora, umiejętność budowania więzi międzyludzkich.
Pozostały dorobek naukowy został oceniony przez Komisję jako bardzo spójny i wartościowy w naukach pedagogicznych. Jak trafnie wskazywali w swoich recenzja eksperci - w dokonaniach naukowych Ewy Bochno są dwa znaczące obszary: pierwszy z nich jest związany z pedagogiką szkoły wyższej, w tym ukazaniem zróżnicowania jakościowego grup studenckich oraz drugi odnoszący się do badania relacji uczeń-nauczyciel. W całym dorobku naukowym młodej uczonej wyraźnie zaznacza się wpływ jej Mistrza i przewodnika - prof. Marii Dudzikowej, co jest zarazem niezwykle ważnym dowodem na wyjątkową wartość uniwersyteckich "szkół naukowych". To dzięki uczestniczeniu w naukowym środowisku, systematycznie aktualizującym stan nauki o wychowaniu, dociekającym rozwiązań w naukach pogranicza, możliwe jest rozwijanie krytycznego myślenia wśród członków

W dorobku Ewy Bochno odczytujemy poprawne osadzenie jej projektów badawczych w teorii oraz wielopodmiotowe podejście do procesu kształcenia. Jak stwierdził recenzent - prof. dr hab. Stanisław Dylak - (...) w osobie dr Ewy Bochno mamy do czynienia z kompletnym uczonym, dostrzegamy pracownika naukowego o czytelnych zainteresowaniach naukowych.. Także prof. zw. dr hab. Agnieszka Cybal-Michalska podkreśliła, że dr Ewa Bochno jest osobą otwartą intelektualnie, zainteresowaną i zaangażowaną w rozwój swojego potencjału naukowo-badawczego. Jej zaangażowanie w działalność konferencyjną, badawczą oraz proces organizacyjno-dydaktyczny jest jak podniosła Profesor, przejawem Jej aktywnej partycypacji w życiu naukowym i współuczestnictwa w humanistycznym i społecznym dyskursie. Członkini Komisji podkreśliła, iż w podejmowanej przez Kandydatkę aktywności dostrzega zaufanie jakim obdarza ją środowisko naukowe. Przejawia się to w powierzaniu jej promotorstwa pomocniczego w przewodzie doktorskim, redakcji czasopism, kształceniu młodych naukowców w ramach Letnich Szkół Pedagogów, czy działalności w organizacjach przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN.

Drugą z zatwierdzonych habilitacji przez Radę Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu był dorobek naukowy pani dr Beaty Szczepańskiej z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego. W tym przypadku podstawowym osiągnięciem była rozprawa habilitacyjna, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Łódzkiego pt. Higiena szkolna w szkolnictwie ogólnokształcącym w Drugiej Rzeczypospolitej (Łódź 2014, s. 291). Jest to monografia historyczno-problemowa, której autorka podjęła się badań z zakresu edukacji i kultury zdrowotnej. Jako przedstawicielka ośrodka łódzkiego, którego badacze (przede wszystkim dr hab. Iwonna Michalska oraz dr hab. Grzegorz Michalski), prowadzą diagnozy na podstawie analizy treści czasopism, konsekwentnie kontynuuje szkołę swojego Mistrza śp. prof. Tadeusza Jałmużnego.
Zdaniem jednego z recenzentów - prof. Romana Grzybowskiego przyjęta przez B. Szczepańską koncepcja badawcza jest zwarta, a co ważne - odkrywcza. Podkreślił też wskazaną w książce rolę lekarzy higienistów, rozwój dzieci sześcioletnich, zagadnienie zmęczenia, egzaminy dla gimnazjalistów itp. Wszystko to jest w tej monografii właściwie zrekonstruowane w konwencji społecznej historii wychowania. Zdaniem tego recenzenta B. Szczepańska wspaniale odtworzyła tzw. żywą tkankę tego, co działo się w okresie międzywojennym w zakresie higieny szkolnej. W recenzji wydawniczej prof. zw. dr hab. Eleonory Sapii-Drewniak czytamy: Chociaż podjęta przez Beatę Szczepańską problematyka ma charakter interdyscyplinarny, to przygotowując ją Autorka mocno osadziła ją w nurcie rozważań pedagogiki i historii wychowania. Praca jest wartościowym przedsięwzięciem badawczym dotyczącym problematyki higieny szkolnej (…) i będzie (…) stanowić ważną lekturę nie tylko dla historyków wychowania, pedagogów, ale i dla osób zajmujących się zagadnieniami kultury fizycznej”.

Obszar badawczy, którym zajmuje się łódzka historyk oświaty, jest niewątpliwie z pogranicza historii wychowania i historii medycyny. Pani dr hab. B. Szczepańska wykazuje w swojej aktywności akademickiej zaangażowanie badawcze na rzecz historii medycyny, który jest jej bliższy. Jest tez członkinią Towarzystwa Historii Medycyny i Farmacji. Warto przy tej okazji wspomnieć, że pani dr hab. J. Majchrzyk-Mikuła wydała rozprawę badawczą pt. „Higiena szkolna na Lubelszczyźnie”, która powinna zainteresować historyków jej ciekawą metodologią i innymi źródłami wiedzy na temat regionalnego kontekstu edukacji w powyższym zakresie.


Gratuluję mianowanym na samodzielnych pracowników naukowych Paniom i życzę dalszych sukcesów zarówno w macierzystych ośrodkach akademickich, jak i w skali kraju i międzynarodowej.


28 października 2015

Prawie gotowy skład Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk

Jesteśmy po wyborach do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.


Przewodniczący Komisji Wyborczej do Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk na kadencję 2015-2018 prof. zw. dr hab. Marek Konopczyński przekazał Dziekanowi Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN prof. Stanisławowi Filipowiczowi wykaz osób, które uzyskały największe poparcie w czasie trwających od września br. wyborów. Głosować mogli jedynie samodzielni pracownicy naukowi, którzy uzyskali habilitację w dziedzinie nauk społecznych (do 2011 r. w dziedzinie nauk humanistycznych) w dyscyplinie naukowej – pedagogika.

Po raz pierwszy Komisja Wyborcza dokonała bardzo wszechstronnej analizy baz kadrowych w polskich uczelniach akademickich i wyższych szkołach zawodowych obu sektorów - państwowego i prywatnego. Wyniki tych ustaleń opublikowano na stronie KNP PAN. Po raz pierwszy w dziejach tego Komitetu mieliśmy do czynienia z niezwykle wysokim zainteresowaniem biernym i aktywnym uczestniczeniem w tych wyborach, co przekładało się nie tylko na intensywną wymianę korespondencji Komisji Wyborczej z naukowcami mającymi wątpliwości co do prawa w tym zakresie, jak i w ostatecznej liczbie osób kierujących kartę wyborczą do Komisji.

O wyborach do mijającej właśnie kadencji oraz powołaniu członków KNP PAN na kadencję 2012-2015 pisałem w blogu:

http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2015/09/wybory-do-komitetu-nauk-pedagogicznych.html
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2011/09/wybory-do-knp-pan-rodza-pytania-i.html
http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2011/12/komitet-nauk-pedagogicznych-polskiej.html

Jeszcze w niepełnym składzie, bo o nim rozstrzygną władze Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN, znajdą się następujący profesorowie (układ alfabetyczny – podkreślenie nazwiska oznacza, że dotyczy profesorów, którzy będą po raz pierwszy lub po przerwie członkami KNP PAN):

1. Krystyna Ablewicz – Uniwersytet Jagielloński w Krakowie

2. Wiesław Ambrozik – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

3. Ryszard Bera – Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie

4. Maria Czerepaniak-Walczak – Uniwersytet Szczeciński

5. Agnieszka Cybal-Michalska – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

6. Zenon Gajdzica – Uniwersytet Śląski

7. Ryszard Gerlach – Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

8. Agnieszka Gromkowska-Melosik – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

9. Krzysztof Jakubiak – Uniwersytet Gdański

10. Wiesław Jamrożek – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

11. Dorota Klus-Stańska – Uniwersytet Gdański

12. Marek Konopczyński – Wyższa Szkoła Nauk Społecznych PEDAGOGIUM w Warszawie

13. Mirosław Kowalski – Uniwersytet Zielonogórski

14. Amadeusz Krause – Uniwersytet Gdański

15. Barbara Kromolicka – Uniwersytet Szczeciński

... Czesław Kupisiewicz - czł. rzeczywisty PAN

16. Henryka Kwiatkowska – Wyższa Szkoła Nauk Społecznych PEDAGOGIUM w Warszawie

17. Stefan M. Kwiatkowski – Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie

.. Zbigniew Kwieciński - czł. rzeczywisty PAN

18. Roman Leppert – Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

19. Zbyszko Melosik – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

20. Jerzy Nikitorowicz – Uniwersytet w Białymstoku

21. Ks. Marian Nowak – Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II w Lublinie

22. Tadeusz Pilch – Wyższa Szkoła Informatyki i Ekonomii TWP w Olsztynie

23. Andrzej Radziewicz-Winnicki - Uniwersytet Zielonogórski

24. Mirosław Sobecki – Uniwersytet w Białymstoku

25. Władysława Szulakiewicz – Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

26. Mirosław J. Szymański – Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie

27. Bogusław Śliwerski – Uniwersytet Łódzki/Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie

28. Wiesław Theiss – Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie

29. Marzenna E. Zaorska – Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie

30. …………………………………………………………………………..


Wszystkim Profesorom wybranym w skład Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN na kadencję 2015-2018 serdecznie gratuluję. Składam zarazem podziękowania tym osobom, które oddały na mnie głos. Jest to darem i zobowiązaniem zarazem do dalszej aktywności w Komitecie Nauk Pedagogicznych.

Dziekan Wydziału I zwoła pierwsze posiedzenie KNP PAN nowej kadencji, które wyłoni przewodniczącego Komitetu wraz z Prezydium KNP PAN. To będzie także okazja do wprowadzenia noweli w Regulaminie KNP PAN czy w określeniu struktury zespołów problemowych do przygotowywania koniecznych ekspertyz, opinii, wydawania stanowisk oraz prowadzenia działań na rzecz wspierania rozwoju naukowego naszych kadr akademickich.