22 listopada 2012

Kolejne debaty naukowe pedagogów i spór o sens badań oświatowych

Koniec kalendarzowego roku sprzyja organizacji konferencji naukowych. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN objął swoim patronatem dwie listopadowe debaty, z których jedna została zorganizowana przez Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego, a drugą przez Katedrę Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej na Wydziale Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Konferencja wrocławska, której naukowym opiekunem był dr hab. Wiktor Żłobicki, należy do cyklicznych, naukowych spotkań pedagogów z całego kraju. W tym roku był to już jej jubileusz - XXV-lecie Forum Pedagogów. Jak napisano w założeniach Forum:

Każdy okres charakteryzuje się specyficznymi dla niego wymiarami rzeczywistości edukacyjnej, a tempo i wielowątkowość nierównomiernie narastających zmian zglobalizowanego świata przyczynia się do istotnych przekształceń sposobu pojmowania przestrzeni edukacyjnej w jej psychospołecznym, a nie tylko zmaterializowanym wymiarze. Jeśli więc przyjmiemy, że w najogólniejszym znaczeniu w owej przestrzeni dokonują się procesy edukacyjne, to proponujemy spotkanie naukowe w celu wyjaśnienia i zrozumienia specyfiki współczesnej przestrzeni edukacyjnej, wykorzystując zarówno perspektywę klasyków nauk społecznych – na przykład Floriana Znanieckiego, Anthony’ego Giddensa, czy Pierre’a Bourdieu, jak i nowopowstałych kierunków współczesnej pedagogiki, do których należy pedagogika miejsca, a także typowo autorska koncepcja przestrzeni uczenia się Knuda Illerisa.

(fot.1. Sesja plakatowa w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego)

Wybór tematu tegorocznej konferencji ma swoje uzasadnienie w przemianach instytucji edukacyjnych i społecznych relacji wychowawczych. W przypadku naszego kraju możemy mówić nie tylko o osłabieniu wpływu administracji państwowej i elit władzy na proces kreowania przestrzeni edukacyjnej, ale także o pluralizmie celów, interesów, potrzeb i praktyk edukacyjnych oraz powstaniu nowych lub zyskujących na znaczeniu, a marginalizowanych wcześniej podmiotów edukacji. W codzienności rodziny, szkoły i innych placówek edukacyjnych pojawiły się nowe media i nowoczesne technologie. Oznacza to zarówno pozytywne zmiany, jak i nowe zagrożenia, niepokoje, obawy. Proponując poniżej przykładową (ale otwartą na nowe propozycje) listę zagadnień do podjęcia, poddano analizie i dyskusji szeroko rozumianą przestrzeń edukacyjną, w całej jej różnorodności:

- Historyczne i współczesne konotacje przestrzeni edukacyjnej;

- Transformacje przestrzeni edukacji formalnej i nieformalnej;

- Edukacyjne zjawiska w przestrzeni publicznej;



(fot. Kuluarowe rozmowy w czasie przerwy)


- Media w przestrzeni edukacyjnej;

- Szkoła jako przestrzeń praktyki edukacyjnej;

- Metodologiczne aspekty badań przestrzeni edukacyjnej.


Każdego dnia przenikały ze sobą treści zarówno historyczne, jak i współczesne, zaś ich wspólnym mianownikiem była pedagogika w systemie studiów uniwersyteckich, jej tożsamość i transdyscyplinarność w obliczu nieustannych zmian społecznych. Poruszano takie kwestie, jak rozumienie pedagogiki a dylematy wolności i inności, nauki pedagogiczne we współczesnej humanistyce i naukach społecznych, ale także te związane z praktyką pedagogiczną, a więc przejawami, zapobieganiem i terapią zachowań dewiacyjnych młodzieży czy estetyką, sztuką i mediami, w tym szczególnie ponowoczesnym kontekstem edukacji, jak: audiowizualność, cyberprzestrzeń, hipertekstualność.

(fot.2. prof. dr hab. Ewa Narkiewicz-Niedbalec - Dziekan Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego otwiera konferencję)

Drugą z wspomnianych tu konferencji otwierały referaty profesorów: Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie - Józefy Bałachowicz na temat kultury dydaktycznej w klasach niższych - dyskursy, bariery a możliwości zmiany, Małgorzaty Żytko z Uniwersytetu Warszawskiego o umiejętnościach szkolnych uczniów edukacji wczesnoszkolnej a jakości pracy nauczycieli i Ewy Ogrodzkiej-Mazur z Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie na temat wychowania międzykulturowego w kształceniu zintegrowanym – doświadczenia, problemy i perspektywy.

Ze względu na akredytację kierunku "pedagogika", musiałem wracać do Warszawy. Nie miałem zatem możliwości wysłuchania referatów i komunikatów z badań. Po moim wystąpieniu na temat sytuacji dziecka jako przedmiotu działań etatystycznej władzy oświatowej wywiązała się interesująca dyskusja. Pracownicy naukowi Uniwersytetu Zielonogórskiego komentowali niektóre z moich tez z perspektywy albo rodziców, albo nauczycieli akademickich. Pojawiły się w tej dyskusji następujące kwestie:

1. Co mogą zrobić rodzice, kiedy nie godzą się na patologiczne regulaminy oceny zachowania w szkole, do której uczęszcza ich dziecko?

2. Jak to jest możliwe, że akademicy organizując konferencję dla nauczycieli, która wieńczyła efekty pracy w środowisku i na rzecz środowiska, zostali zignorowani przez środowisko pedagogiczne? Przyszło zaledwie kilka osób. Nikogo nie obchodziły wyniki badań, jakie były prowadzone w danym województwie, a przecież diagnozą objęto znaczną część szkół.

3. W Polsce nie ma już analfabetów, toteż jedyną grupą e-wykluczonych mogą stać się osoby po ukończeniu 50-60 roku życia, które w ogóle nie korzystają z Internetu, nie prowadzą wymiany publikacji, teorii czy wyników własnych badań.

4. Dlaczego w szkolnictwie publicznym nie są adaptowane sprawdzone na Zachodzie modele szkół alternatywnych?

Zielonogórscy pedagodzy chętnie organizują środowisku nauczycielskiemu różnego rodzaju sesje oświatowe, na które zapraszają znanych naukowców. Odbyły się w nim już wcześniej debaty na temat różnego rodzaju projektów edukacyjnych czy szkoły daltońskiej, co ważne - były one z udziałem osób o dużym doświadczeniu zawodowym, albo kierowników-opiekunów wielkich, często ogólnopolskich akcji np. "Szkoła z klasą" czy "Pochwal się swoim projektem".


Wróciłem do Łodzi, a tu informacja w łódzkiej prasie o tym, że Uniwersytet Łódzki ogłosił raport z badań na temat łódzkich ogólniaków". Ciekaw jestem, gdzie naukowcy ujawnili wyniki swoich badań, poza przedstawieniem dyrektorom szkół najważniejszych wniosków? Poprzednia dyrektor Wydziału Edukacji UMŁ ponoć zleciła prace badawcze na początku tego roku, gdyż chciała wiedzieć, jaką "ofertę edukacyjną" i "jakość kształcenia" oferują publiczne placówki? To zadziwiające, bo jej urzędnicy znają odpowiedzi na tak banalne kwestie bez badań zewnętrznych.

Nic dziwnego, że o wnioskach zespołu badawczego pisze Maciej Kałach w "Dzienniku Łódzkim" z poirytowaniem. Ponoć wynika z nich, że "najlepsze szkoły prowadzą najwięcej klas o profilu ścisłym, a oddziały z rozszerzonym językiem polskim otwierają głównie szkoły słabsze". Do tak banalnych wyliczeń potrzeba pracy zespołowej? A wnioski są istotnie "porażające": "Łódzkie licea ogólnokształcące mają bardzo bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych, które są nie tylko oferowane, ale i w znacznej mierze realizowane". Jak pisze red. M. Kałach: Pod koniec raportu znajdziemy m.in. tabelkę, z której dowiemy się, że wszystkie szkoły organizują dni otwarte. Grant, który magistrat przekazał uczelni na badanie, to 70 tysięcy złotych. Interesujące, czy sposób odczytania raportu jest wyrywkowy, ośmieszający jego autorów, czy może czytający nie odkrył w nim innych jego walorów, poza kosztem 70 tys. zł?

21 listopada 2012

Petycja do Unii Europejski​ej

Przekazuję apel w sprawie petycji do UE:

JM prof. dr hab. Wiesław Banyś, Rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i
Przewodniczący KRASP rozesłał apel do UE, z prośbą o podpisanie go przez jak największą liczbę naukowców polskich.

Tekst dotyczy niezmniejszania funduszy na cele naukowe, edukacyjne (Erasmus etc.). Władze UE będą o tej sprawie decydować w dn. 23-24 XI 2012, więc czasu jest mało. To ważne dla polskiej nauki, masowy protest - kilku tysięcy naukowców powinien odnieść skutek. Pomysł obcięcia funduszy na cele edukacyjne godzi w polską naukę i gospodarkę, jak argumentują sygnatariusze apelu.

Tekst Apelu w języku polskim i angielskim jest poniżej. Proszę przeczytać krótki tekst wyjaśniający sprawę - tu załączony, a następnie kliknąć 1 raz ten link:

http://no-cuts-on-research.eu/index.php?file=home.htm

Wtedy otworzy się prosty, krótki formularz w języku angielskim do podpisania petycji do UE. Podajemy: stopień/tytuł, imię (first name), nazwisko (last name), pozycję (predoc, postdoc, professor, director), afiliację (University etc.), miasto i wybieramy państwo z listy (Poland). Podajemy też adres e-mail (nie będzie publikowany).

Po wypełnieniu klikamy 1 raz (UWAGA: nie dwa razy!) w sign this petition i czekamy ok. 20 sekund, aż system przetworzy to.

Otrzymujemy informację na maila, potwierdzamy i już po wszystkim.

Prosimy o przesłanie tego tekstu i załączników do Państwa znajomych naukowców, uczonych.

Z wyrazami szacunku

dr Marek Mariusz TYTKO

Uniwersytet Jagielloński

marek.mariusz.tytko@uj.edu.pl

Kraków, dnia 20 XI 2012

20 listopada 2012

Pedagogiczny wierszyk o Januszku

Waldemar Pawlak zgłosił rezygnację z funkcji w rządzie po przegranych wyborach na prezesa PSL z kontrkandydatem Januszem Piechocińskim. Tuż po tej decyzji stwierdził:
- Jeżeli większość kandydatów na zjazd uznała, że Janusz Piechociński będzie lepszym robotnikiem, to niech się bierze do roboty.

Takie honorowe podejście do sprawy zainspirowało mnie do napisania ballady o Januszku. Jest ona tym bardziej na czasie, że jutro są imieniny Janusza, także mojego Przyjaciela, któremu ten wiersz dedykuję, by takich Januszków nie miał wokół siebie.
Janusz Moos – dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi jest totalnym zaprzeczeniem cech opisanej poniżej postaci.
Życzę mu z tego miejsca dużo zdrowia, kontynuowania pedagogicznej pasji i unikania cynicznych Januszków.



Wierszyk o cynicznym Januszku
--------------------------------------
Weź się Janusz do roboty
boś się woził do tej pory
Jesteś szefem, stąd kłopoty.
Pod oczami masz już wory?

Ktoś od ciebie wciąż chce czegoś,
Narzekają z każdej strony.
Do roboty idź kolego
Czasu będzie mniej dla żony.

Twój stoicki sposób bycia
Co pozwalał sycić ego
Zamknął pewien etap życia
Bierz do pracy się kolego

Firma pada, same straty
A ty wciąż udajesz Greka
Zewsząd wciąż dostajesz baty
Nic dobrego cię nie czeka

Blednie gwiazda twojej roli
Nic ci ciągle nie wychodzi
Weź do pracy się, powoli
Bo tak lenić się nie godzi.

Twa szefowa wkrótce wraca
I zobaczy, coś zawalił
Janusz! To jest twoja praca!
Po coś się do funkcji palił?

Musisz wreszcie się postarać
Zrobić coś na konto swoje
Pracą się nie lubisz parać
Ty i Ego - jest was dwoje.

Odsłoniłeś swoje wady
Pełniąc funkcję kierowniczą
Czas na pracę. Nie ma rady
Bo klienci się nabzdyczą.

Już nie każdy chce z Januszem
współpracować dla kariery.
Chcesz? Zasuwaj. Ja nie muszę
Jestem wobec niego szczery.

O kim mowa jest, kolego?
Kto, do kogo tak się zwraca?
Pawlak do Pachocińskiego?
Jakie Ego, taka praca?

Powie wam to każda wróżka:
Nie ma takiej firmy w świecie,
by ktoś nie miał wad Januszka.
pełno bowiem ich na świecie.

19 listopada 2012

Marszałek Sejmu III RP ma zaszczyt zmniejszyć nauczycielom środki na doskonalenie zawodowe


Marszałek Sejmu III RP Ewa Kopacz w piśmie przewodnim skierowanym do Marszałka Senatu III RP Bogdana BORUSEWICZA pisze, że ma zaszczyt przesłać Panu Marszałkowi do rozpatrzenia przez Senat uchwaloną przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej na 25. posiedzeniu w dniu 9 listopada 2012 r. ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z realizacją ustawy budżetowej.

Mało kto czyta tego typu dokumenty, ale ... okazuje się, że środowisko Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), z którego wywodzi się obecna wiceminister edukacji narodowej Joanna Berdzik jest konsultantem dla MEN nowelizacji prawa oświatowego. To ono zorientowało się, że jego koleżanka, a była prezes, nie przyczyniła się do poprawy sytuacji zawodowej nauczycieli, skoro ma miejsce szkodliwe dla rozwoju jakościowego oświaty ograniczenie odpisu z subwencji oświatowej z dotychczasowego 1% na 0,5% na doskonalenie zawodowe nauczycieli.

Co gorsza, uchwalona przez Sejm Ustawa wprowadza cichcem, "tylnymi drzwiami" zmiany w prawie Ustawa Karta Nauczyciela, które wyeliminowały demokratyczne procedury, gdyż nie zostały poddane konsultacji społecznej. Jak to możliwe? I to nauczyciel nauczycielom zgotował taki los? Czyżby członkini OSKKO, a obecnie wiceministra zapomniała, jak to jeszcze kilkanaście miesięcy temu zabiegała o nauczycielskie sprawy z drugiej strony muru? To ma teraz w swoim b. środowisku silną opozycję, bowiem Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej, które zrzesza ok. 5 tys. dyrektorów szkół i urzędników oświatowych - członków rzeczywistych i ok. 15 tys. korespondentów, złożyło wniosek do Senatu RP o odrzucenie proponowanej w projekcie zmiany! Przytaczam tekst "Uzasadnienia", bo odsłania on manipulacje, jakie są od lat stosowane w tym urzędzie (chociaż zdaniem OSKKO ma to miejsce po raz pierwszy), bez względu na to, jakie stronnictwo polityczne jest u władzy (podkreśl. - BŚ):

Uzasadnienie.

Zapis ustawy mówi w nowym brzmieniu” wyodrębnia się w budżetach organów prowadzących szkoły w wysokości do 1% planowanych rocznych środków przeznaczonych na wynagrodzenia osobowe nauczycieli, jednak nie mniej niż 0,5% tych środków”

1. Stwierdziliśmy iż nie jest prawdą jedynie stworzenie możliwości „uelastycznienia” tych wydatków, ponieważ przewidujemy automatyczne ograniczenie ich do jedynie 0,5%.

Że tak się stanie, świadczy wypowiedź Ministra Edukacji Narodowej udzielona pismu samorządowemu „Wspólnota” (Wspólnota nr 43/44 z 31 października 2012r.):

Wspólnota: Jednak o kwotę prawię 300 mln, w stosunku do pierwszego wrześniowego projektu, zmniejszono projektowaną wysokość subwencji oświatowej na 2013 rok. Skąd ta zmiana?

Minister Edukacji Narodowej: […] We wstępnym projekcie budżetu nie wzięto także pod uwagę, że tzw. ustawa okołobudżetowa wygeneruje oszczędności. Zamraża ona wysokość kwoty bazowej do naliczania zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych na poziomie z 2012 r. i z tego tytułu subwencja również została skorygowana. Zmieni się sposób naliczania środków na doskonalenie zawodowe nauczycieli. Będzie to od 0,5 proc. do 1 proc. wynagrodzeń osobowych. Do tej pory był sztywny zapis o wydzielaniu na ten cel 1 proc.

2. Proponowana zmiana jest niezwykle szkodliwa dla rozwoju jakościowego szkół, ponieważ dotyka najlepiej ocenianej zmiany reformatorskiej w oświacie ostatnich lat, czyli zapewnienia wystarczających środków na najistotniejszy element zapewnienia jakości nauczania – tj. doskonalenie kadry pedagogicznej.

3. Z przeprowadzonych przez nas konsultacji wynika jednoznacznie, że wszystkie aktywne i rozwijające się szkoły wykorzystują te środki w pełni. Obniżenie tych wydatków będzie jakościową katastrofą. Nie dajemy wiary zapewnieniom, że stworzona możliwość cięć wydatków na doskonalenie nie będzie wykorzystywana. Jest pewnym że będzie i to powszechnie – ponieważ państwo nie zapewni samorządom tych środków.

4. Wszystkie strony dyskusji o oświacie: Posłowie, resort edukacji, specjaliści i naukowcy a także opinia publiczna twierdzą jednogłośnie – nauczyciele nie są wystarczająco dobrze przygotowani do pracy ze współczesnymi uczniami.

5. Ze względu na niż demograficzny, nauczycieli jest zbyt wielu i drastycznie spadła liczba absolwentów przyjmowanych do pracy w szkołach. Poprawa jakości kadry pedagogicznej jest prawie w 100% oparta na doskonaleniu tych nauczycieli, którzy są już zatrudnieni w szkołach. Stąd „oszczędność” właśnie na doskonaleniu jest zabiegiem jednoznacznie godzącym w jakość oświaty, wiodącym do jej degradacji.

6. Niedemokratyczny jest zastosowany tryb uchwalania prawa oświatowego. Zmieniono Kartę Nauczyciela bez konsultacji z partnerami społecznymi, aktem prawnym pozornie niezwiązanym z oświatą. Po raz pierwszy środowisko oświatowe nie zostało zaproszone do konsultacji nad zmianą Karty Nauczyciela.





18 listopada 2012

Akademicki totolotek




Zdumiewające, ale tak, jak się domyślałem na podstawie dość skąpych relacji, proces oceny czasopism naukowych miał charakter nieprofesjonalny, pozamerytoryczny. Wykonawcom tego zadania nie dziwię się w żadnej mierze, chociaż sam nie uczestniczyłbym w takim procesie. Być może niektórzy zostali postawieni pod ścianą. Każdy ma jakiś interes. Być może jeden się bał, drugiemu nie wypadało odmówić, a trzeci był z władzą w stosunkach zależności służbowych. Był jeszcze czwarty i piąty... Zabrakło tylko racjonalności krytycznej i oświeceniowej. Pozostała na scenie publicznej jedynie racjonalność techniczna, biurokratyczna. Tak miało być, jak wymyślił to sobie ktoś, kto w algorytmie dostrzega narzędzie rzetelnej i sprawiedliwej oceny. Nic dziwnego, że wyszedł z tego bubel. W naszym państwie, a w szkolnictwie wyższym w szczególności, oszczędza się nie tam, gdzie trzeba i nie zawsze wydaje się pieniądze publiczne na to, co jest tego godne.

Rzecz dotyczy opublikowanej we wrześniu przez MNiSW listy B czasopism naukowych - w przeważającej mierze krajowych, ogólnopolskich. Niektórzy profesorowie zastanawiali się nad tym, czy punkty przyznawano "z kapelusza" czy może w wyniku losowania, bo wynik tego procesu - powołanego przez minister B. Kudrycką zespołu - okazał się bulwersujący. Zapewne nie byłoby rozczarowania tą listą, gdyby wszyscy wiedzieli, że postępowanie miało charakter losowy, jak w totalizatorze sportowym. Wystarczyłoby wrzucić do bębna prawie 2 tysiące kul z numerami ISSN czasopism, a następnie losować kolejno te, które będą miały 10 pkt., następnie 9, 8, itd. aż po pisma wykluczone z dostępu do wykazu B.

Losowanie niczym nie różni się od tego, co wykonał zespół ministerstwa, który nie tylko, że nie miał w swoim składzie ekspertów reprezentujących dyscypliny naukowe, w ramach których wydawane są ich czasopisma, ale i nie raczył nawet zweryfikować empirycznie tego, co zostało wpisane przez aplikujących o punkty redaktorów naczelnych periodyków czy ich wydawców.

Po raz kolejny okazało się, że nie są ważne treść, jakość, proces, osoby, instytucje, ale wypełnione przez kogoś rubryki, które przyjmowały wszystko, co im się "wklepało". Oburzenie środowiska akademickiego jest tym większe, że przecież od liczby przyznanych punktów zależeć będzie poziom oceny parametrycznej jednostek naukowych, które będą podlegać temu procesowi w 2013 r. Opublikowanie artykułu w określonym periodyku rzutować będzie także na ocenę indywidualnego dorobku każdego naukowca, który będzie ubiegał się o awans w szkolnictwie wyższym.

W związku z będącym w obiegu akademickim stwierdzeniem, że ocena czasopism nie miała umocowania prawnego podaję, że MNiSW wydało komunikat w dniu 14 września 2012 r. w sprawie kryteriów i trybu oceny czasopism naukowych. Wynikało z niego, że:

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zwany dalej „ministrem”, powołuje na podstawie art. 52 ust. 4 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki (Dz. U. Nr 96, poz. 615, z późn. zm.) zespół specjalistyczny do oceny czasopism naukowych dla potrzeb przyszłej oceny parametrycznej i sporządzenia wykazu wybranych czasopism naukowych, zwany dalej „zespołem”. Zespół nadzoruje i prowadzi ocenę czasopism naukowych oraz przedstawia ministrowi propozycję liczby punktów przyznawanych za publikacje umieszczone w czasopismach objętych wykazem."


Jakie były kryteria oceny czasopism naukowych nieposiadających współczynnika wpływu Impact Factor (IF)? W powyższym komunikacie stwierdza się:

Część B wykazu czasopism naukowych:

1) czasopisma naukowe są oceniane na podstawie informacji przedstawionych w złożonych
ankietach w trzech obszarach nauki: grupa nauk humanistycznych, grupa nauk społecznych oraz grupa nauk ścisłych, technicznych, medycznych i przyrodniczych;

2) podstawę zaliczenia czasopisma naukowego do jednego z trzech obszarów nauki stanowi obszar nauki wskazany przez wnioskodawcę w złożonej ankiecie czasopisma naukowego. Zespół może przypisać czasopismo do innego obszaru nauki w przypadku wątpliwości co
do prawidłowości obszaru nauki wskazanego przez wnioskodawcę; przy zmianie zespół
kieruje się dominującą w danym czasopiśmie naukowym problematyką publikowanych
artykułów naukowych oraz obszarami wiedzy określonymi w rozporządzeniu Ministra
Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 8 sierpnia 2011 r. w sprawie obszarów wiedzy,
dziedzin nauki i sztuki oraz dyscyplin naukowych i artystycznych (Dz. U. Nr 179, poz.
1065);

3) czasopisma naukowe znajdujące się na listach SCIexp (Science Citation Index Expanded) lub Social Sciences Citation Index lub Arts & Humanities Citation Index, a niewskazane w części A lub C wykazu, są umieszczone w części B wykazu; za publikacje w tych czasopismach przyznaje się 10 pkt;

4) do oceny czasopism naukowych niespełniających warunku, o którym mowa w pkt 3,
stosuje się dwuetapową procedurę oceny;

5) w pierwszym etapie czasopisma naukowe są oceniane według następujących kryteriów:

a) udostępnianie listy recenzentów zgłaszanych do druku publikacji nie rzadziej niż
raz w roku na stronie internetowej czasopisma lub w numerze wydrukowanym,

b) udostępnienie na stronie internetowej czasopisma procedury recenzowania,
uwzględniającej poniższe zasady:

- do oceny każdej publikacji powołuje się, co najmniej dwóch niezależnych recenzentów spoza jednostki naukowej afiliowanej przez autora publikacji,

- w przypadku publikacji w języku obcym, co najmniej jeden z recenzentów jest afiliowany w instytucji zagranicznej mającej siedzibę w innym państwie niż państwo pochodzenia autora publikacji,

- autor lub autorzy publikacji i recenzenci nie znają swoich tożsamości (tzw. „double-blind review proces”); w innych rozwiązaniach recenzent musi podpisać deklarację o niewystępowaniu konfliktu interesów, przy czym za konflikt interesów uznaje się zachodzące między recenzentem a autorem bezpośrednie relacje osobiste (pokrewieństwo do drugiego stopnia, związki prawne, związek małżeński), relacje podległości zawodowej lub bezpośrednią współpracę naukową w ciągu ostatnich dwóch lat poprzedzających rok przygotowania recenzji,

- recenzja ma formę pisemną i zawiera jednoznaczny wniosek recenzenta dotyczący dopuszczenia artykułu do publikacji lub jego odrzucenia,

- kryteria kwalifikowania lub odrzucenia publikacji i ewentualny formularz recenzji są podane do publicznej wiadomości na stronie internetowej czasopisma lub w każdym numerze czasopisma,

- nazwiska recenzentów poszczególnych publikacji lub numerów wydań czasopisma nie są ujawniane; raz w roku czasopismo podaje do publicznej wiadomości listę współpracujących recenzentów;

c) posiadanie przez czasopismo naukowe czynnej strony internetowej,

d) co najmniej 75% recenzentów zgłoszonych publikacji stanowią recenzenci zewnętrzni, czyli osoby niebędące członkami rady naukowej czasopisma, niezatrudnione w redakcji czasopisma lub w podmiocie, w którym afiliowany jest redaktor naczelny czasopisma,

e) naukowy charakter czasopisma potwierdzony opublikowaniem w każdym wydanym numerze czasopisma w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku przynajmniej dwóch artykułów naukowych,

f) posiadanie w każdym artykule naukowym opublikowanym w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku, co najmniej tytułu i streszczenia w języku
angielskim,

g) stabilność wydawnicza w okresie dwóch lat poprzedzających rok złożenia wniosku,
potwierdzona ciągłością wydawania czasopisma (brak numerów łączonych, brak opóźnień większych niż 6 miesięcy),

h) wdrożenie procedury zabezpieczającej oryginalność publikacji naukowych (zapora
ghostwriting) lub rozpoczęcie prac związanych z implementacją takich zabezpieczeń,

i) deklaracja o wersji pierwotnej; każdy numer czasopisma zawiera deklarację redakcji o wyborze wersji wydawanego czasopisma naukowego (wersja papierowa lub inny wymieniony z nazwy nośnik informacji) jako wersji pierwotnej (referencyjnej);

6) do drugiego etapu oceny kwalifikują się czasopisma naukowe, które spełniają kryterium, o którym mowa w pkt 5 lit. e, oraz co najmniej 4 kryteria spośród wymienionych w pkt 5 lit. a – d i lit. f - i;

7) punkty za publikację w czasopismach objętych częścią B wykazu ustala się zgodnie
z algorytmem przedstawionym w pkt 13 oraz zasadami określonymi w pkt 8 - 12, przy
czym punktacja zawiera się w przedziale od 1 do 10 pkt;

8) do ustalenia liczby punktów przyznawanych za publikację w czasopismach naukowych
objętych częścią B wykazu uwzględnia się 12 szczegółowych paramentów przedstawionych w tabelach nr I - III, gdzie:

- Predicted Impact Factor (PIF) obliczany jako iloraz liczby cytowań publikacji danego
czasopisma w bazie Web of Science z roku 2011 i liczby wszystkich artykułów naukowych opublikowanych w czasopiśmie w roku 2011,

- zagraniczna afiliacja autorów publikacji naukowych oznacza określony procentowo udział autorów publikacji zatrudnionych w jednostkach naukowych w krajach innych
niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby autorów publikacji,

- indeksacja w bazach danych oznacza sklasyfikowanie czasopisma w poniższych bazach
referencyjnych:

- Agro,
- Astrophisics Data System (ADS),
- BazTech,
- Biological Abstracts,
- BIOSIS Preview/BIOSIS,
- Cambridge Scientific Abstracts (CSA, Proquest),
- CEEOL (Central and Eastern European Online Library),
- CEJSH,
- Chemical Abstracts (CAS),
- EMBASE,
- Index Copernicus Journal Master List,
- INSPEC,
- ISI Web of Science (WoS),
- JSTOR,
- Medline/Pubmed,
- SCOPUS,
- Zoological Rekord,

- umiędzynarodowienie recenzentów oznacza określony procentowo udział recenzentów
zatrudnionych w jednostkach naukowych w krajach innych niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby recenzentów,

- częstotliwość wydawania oznacza cykl wydawniczy czasopisma, w tym cykl on-line
oraz wydania nieregularne,

- język publikacji oznacza procent artykułów naukowych publikowanych w pełnej wersji
w języku angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim lub rosyjskim,

- umiędzynarodowienie rady naukowej oznacza wyrażony procentowo udział członków rady naukowej czasopisma zatrudnionych w jednostkach naukowych lub dydaktycznych w krajach innych niż kraj wydawania czasopisma w stosunku do całkowitej liczby członków rady naukowej,

- wersja on-line oznacza, że wszystkie artykuły naukowe dostępne są poprzez strony
internetowe czasopisma;

- redaktorzy językowi – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli teksty publikacji są
weryfikowane przez osobę, która w przypadku czasopisma wydawanego w języku lokalnym posiada wykształcenie kierunkowe w zakresie filologii danego języka lokalnego, a w przypadku czasopisma publikującego artykuły w języku innym niż lokalny osobę, dla której jest to język rodzimy - native speaker;

- redaktor statystyczny – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli na rzecz redakcji pracuje osoba posiadająca wykształcenie kierunkowe;

- redaktorzy tematyczni – czasopismo spełnia kryterium, jeżeli na rzecz redakcji pracuje osoba o udokumentowanym dorobku naukowym w danej dyscyplinie naukowej lub
w dyscyplinach pokrewnych, do zadań której należy kwalifikowanie publikacji na etapie wyznaczania recenzentów oraz formułowanie wniosków i propozycji dla redaktora naczelnego;

9) czasopisma naukowe szereguje się w obszarach nauki, o których mowa w pkt 1, według
malejącej wartości PIF (lista rankingowa);

10) stosuje się zróżnicowaną maksymalną punktację z tytułu spełnienia parametru
dotyczącego obliczonego PIF:

- dla grupy nauk ścisłych, przyrodniczych, medycznych i technicznych - maksymalnie
0,35 pkt,

- dla grupy nauk społecznych - maksymalnie 0,10 pkt,

- dla grupy nauk humanistycznych - maksymalnie 0,05 pkt;

11) podstawę do ustalenia liczby punktów stanowi suma punktów za poszczególne parametry;

12) czasopismo otrzymuje za dany parametr liczbę punktów określoną w tabeli nr I, II lub III, jeżeli spełnia kryterium zgodnie z równaniem wartości progu granicznego;

13) ostateczną liczbę punktów przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym określa
się zgodnie z poniższym algorytmem:

a) liczbę punktów uzyskanych przez czasopismo naukowe za poszczególne parametry zgodnie z pkt 12, mnoży się przez liczbę 10, określając wstępny wynik punktowy
(P1),

b) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) wynosi 0, czasopisma nie umieszcza się w części B wykazu,

c) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) spełnia zależność: 0 < P1 < 1, to liczbę P1 zaokrągla się do liczby 1, d) jeżeli wstępny wynik punktowy (P1) > 1, liczbę P1 zaokrągla się do najbliższej liczby całkowitej,

e) całkowity wynik punktowy Pc określa się zgodnie z zależnością:

Pc = (1-c) * P1 + c* P2,

gdzie:

c – stała przeniesienia (współczynnik) wynoszący 0,4;

Pc – całkowity wynik punktowy czasopisma naukowego zaokrąglony do najbliższej liczby całkowitej;

P1 – wstępny wynik punktowy czasopisma naukowego określony zgodnie z zasadami określonymi w lit. a - d;

P2 – wartość liczbowa punktów przyznawanych za publikację w danym czasopiśmie naukowym, zgodnie z wykazem czasopism naukowych, opublikowanym w formie komunikatu przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego na podstawie § 4 ust. 4 pkt 2 rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 17 października 2007 r. w sprawie kryteriów i trybu przyznawania oraz rozliczania środków finansowych na działalność statutową (Dz. U. Nr 205, poz. 1489, z 2009 r. Nr 126, poz. 1044 oraz z 2010 r. Nr 93, poz. 599),

f) ostateczną liczbę punktów (P) przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym
dla czasopism z wyznaczonym wskaźnikiem Predicted Impact Factor (PIF) określa
się wg formuły: P = max[Pc;P1],

g) ostateczną liczbę punktów (P) przyznawaną za publikację w czasopiśmie naukowym
dla czasopism bez wyznaczonego wskaźnika Predicted Impact Factor (PIF) określa
się wg formuły: P = Pc.

Prawda, że proste, łatwe i bezdyskusyjne?

17 listopada 2012

Kompromitująca CKE i MEN promocja "swoich" w oświacie

musi skutkować tym, że także ten obszar sfery publicznej, który jest finansowany z budżetu państwa, a zatem z naszych podatków, powinien być profesjonalnie zarządzany tzn. tak, by zaplanowane środki były wydatkowane właściwie, poprawnie, efektywnie, zgodnie z najwyższymi standardami i gospodarnością. Tak nie było, nie ma i obawiam się, że - jak długo szkolnictwo będzie bez nadzoru społecznego (bo przecież kontrola Sejmu jest pseudospołeczną, jako że dzieli się tu oświatowe szaty pod dyktando interesów partii politycznych) - nie będzie.

Tym samym nie ma co się dziwić, że każdy egzamin państwowy, a także wydatkowane środki na tzw. egzaminy próbne, był, jest i będzie obciążony błędami merytorycznymi i strukturalnymi, których sprawcami są dla nas bezimienni, a dla MEN i CKE chronieni -"swoi tfórcy" testów, którym trzeba dać zarobić. Co z tego, że każdego roku specjaliści alarmują, dziennikarze wyciągają przykłady niechlujstwa, niestaranności, niekompetencji na jaw, skoro i tak nie ma to znaczenia, gdyż mechanizmy funkcjonowania centralistycznie sterowanych instytucji od lat mają wkomponowany brak samokontroli. Tu każdy jest mędrkiem sam dla siebie. Ważne, by ktoś ważny stał za jego plecami, podpisał umowę o dzieło czy o pracę, a jak coś nie wypali, to przecież już przyzwyczailiśmy się do tego, że tak być może, a nawet musi. Nawet b. kurator Jerzy Lackowski przyznaje, że CKE powinno być instytucją działającą niezależnie od MEN, niepodlegającą żadnym naciskom administracyjnym.

Tegoroczną "wpadkę" CKE ujawnił jeden z nauczycieli gimnazjum, a sprawę opisała lokalna prasa. Już mu współczuję, bo wprawdzie stał się bohaterem obywateli, rodziców i ich dzieci, ale zarazem jest wrogiem numer 1 na liście tropicieli niekompetencji, ignorancji, a tym samym braku odpowiedzialności tych, którzy w ramach swoich obowiązków służbowych powinni wykonywać je z pieczołowitością. To jednak jest niemożliwe, bo zatrudnia się w centralnych instytucjach oświaty właśnie "swoich", znajomych i krewnych królika, byle tylko mieli kasę i legitymację służbową. Chroni ich powaga urzędu, którego status kompromitują tak jego zwierzchnicy, jak i zatrudnbiani w nim psuedospecjaliści. Tu trzeba mieć albo legitymację partyjną - obecnie w modzie jest PO i PSL, albo legitymację prorządowych związków zawodowych, albo rodzinne, przyjacielskie czy towarzyskie koneksje. I o tym mówi prof. Krzysztof Konarzewski, były dyrektor CKE: - "Testy przygotowywane są w sposób amatorski i brakuje nadzoru nad pracą osób, które to robią".

Pięknie. Społeczeństwo utrzymuje tych pseudospecjalistów, ale także tych, którzy im powierzają zadania publiczne. Anonimowość ma chronić przed odpowiedzialnością tak ich, jak i ich protektorów. To czekamy na kolejne błędy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która sama nie zdaje egzaminów od początku swojego istnienia. Zapomina się o tym, że za błędy najwyższą cenę płacą uczniowie. Nic dziwnego, że w naturalny sposób tracą zaufanie do władz oświatowych, a tym samym do instytucji państwowych, które zaprzeczają swoim ustawowym funkcjom.

To zaśpiewajmy, jak po EURO 2012 - "Nic się nie stało, w CKE - nic się nie stało, nic się nie stało, w CKE nic się nie stało..."

16 listopada 2012

Odeszła dr Beata Kozieł - pedagog, adiunkt Uniwersytetu Śląskiego


Jak informują Koledzy z Międzyszkolnika: tragicznie zmarła dr Beata Kozieł (1975 - 2012), nauczyciel akademicki, adiunkt w Zakładzie Pedagogiki Społecznej i Edukacji Międzykulturowej Instytutu Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie.

Przedmiotem jej zainteresowań badawczych były: niepowodzenia szkolne, miejsce i rola mężczyzn w edukacji, współczesne tendencje w opiece nad dzieckiem i instytucje opiekuńczo-wychowawcze, a także zagadnienia związane z edukacją wielo- i międzykulturową.

Wydała trzy monografie naukowe, w tym najnowszą p.t. Spostrzeganie niepowodzeń szkolnych przez nauczycieli, uczniów i ich rodziców (2011). We wstępie do niej napisała:

Pięknym odwiecznym marzeniem uczniów a także nauczycieli i rodziców jest szkoła w której panuje radosna atmosfera poznawania świata która jest miejscem wspólnej przygody zdobywania wiedzy nawiązywania kontaktów społecznych dociekania sensu życia i dochodzenia do własnych wizji godnych czerpania wartości nabywania wielu potrzebnych umiejętności. Bywa że marzenie to spełnia się - przynajmniej w jakiejś mierze.


Dr Beata Kozieł ma w swoim dorobku kilkadziesiąt artykułów w pracach zbiorowych i czasopismach pedagogicznych. Należała do Stowarzyszenia Wspierania Edukacji Międzykulturowej.

Z głębokim żalem i smutkiem pracownicy Wydziału Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie przyjęli wiadomość o nagłej śmierci dr Beaty Kozieł. Jak piszą:

Nasza Koleżanka była wspaniałą Matką dwóch synów oraz Żoną, a przede wszystkim ciepłym i życzliwym człowiekiem. Zapamiętamy Ją jako skromną, pogodną, pełną energii, niezwykle zaangażowaną we wszystko, co czyniła, skorą do pomocy Koleżankę i Przyjaciółkę. Wierzymy, że dr Beata Kozieł pozostanie obecna nie tylko w pamięci rodziny i przyjaciół, ale również w sercach wszystkich, którzy mieli okazję Ją poznać.
Śmierć boli nie tych, którzy odchodzą,
lecz tych, co wśród żywych pozostają.


W opisie dysertacji doktorskiej, któą napisała pod kierunkiem prof. zw. dr hab. Tadeusza Lewowickiego dla baz MNiSW zaznaczyła:

W pracy podjęłam próbę zbadania i ukazania społecznego spostrzegania - przez nauczycieli, uczniów i ich rodziców - niepowodzeń szkolnych, uwarunkowań tych niepowodzeń oraz sposobów przezwyciężania. Uwzględniłam przede wszystkim, społeczne spostrzeganie tego zjawiska, albowiem to głównie od rozumienia niepowodzeń szkolnych przez nauczycieli, uczniów i ich rodziców zależy, w jaki sposób będą funkcjonowały osoby doznające niepowodzeń szkolnych w klasie, w szkole i w domu rodzinnym, a także, w jaki sposób (jeśli w ogóle) inni będą starali się im pomóc.

Głównym celem podjętych badań było ukazanie oddziaływania klasycznych koncepcji dotyczących niepowodzeń szkolnych na spostrzeganie tego zjawiska. Cele szczegółowe natomiast to: przedstawienie typowych sposobów spostrzegania powodzeń i niepowodzeń szkolnych, poznanie i przedstawienie typowych stereotypów w spostrzeganiu powodzeń/niepowodzeń szkolnych, próba poznania, czy model atrybucji B. Weinera tłumaczy uczniowskie interpretacje sukcesu i/lub porażki, próba poznania i przedstawienia związków pomiędzy stratyfikacją społeczną (zróżnicowaniem społecznym) a niepowodzeniami szkolnymi, ukazanie selekcyjnych funkcji szkolnictwa, poznanie i przedstawienie przyczyn, które - zdaniem uczestników procesów edukacyjnych - powodują powstawanie niepowodzeń szkolnych, sprawdzenie i wskazanie, jakie nauczyciele deklarują, a jakie stosują sposoby zapobiegania i przeciwdziałania niepowodzeniom szkolnym.

Do interpretacji wyników przyjęłam: klasyczne koncepcje dotyczące niepowodzeń szkolnych: J. Konopnickiego, Cz. Kupisiewicza i W. Okonia; teorię habitusu P. Bourdieu; teorię B. Bersteina dotyczącą kodów językowych; koncepcję samospełniających się przepowiedni (efekt Pigmaliona); atrybucyjny model wyjaśniania osiągnięć według B. Weinera; koncepcję zapobiegania niepowodzeniom szkolnym Cz. Kupisiewicza. Powodzenia jak i niepowodzenia szkolne uczestnicy procesów edukacyjnych odnoszą przede wszystkim do osiągnięć szkolnych ucznia. Dlatego też zgadzają się z autorami klasycznych koncepcji niepowodzeń szkolnych (Cz. Kupisiewiczem, J. Konopnickim i W. Okoniem). Nauczyciele wskazują na dwa obszary (środowiskowy i biopsychiczny) jako te, które w sposób dominujący przyczyniają się do powstawania niepowodzeń szkolnych.

Uczniowie wskazują na przyczyny biopsychiczne, jako główne źródło ich niepowodzeń szkolnych. Rodzice badanych uczniów wyrażają opinię (bez względu na wykształcenie), iż to przyczyny z obszaru biopsychicznego są głównym źródłem niepowodzeń szkolnych. Edukacja była (i moim zdaniem ciągle jest) ważnym czynnikiem przenoszącym międzypokoleniowe nierówności między ludźmi.

Wskazania nauczycieli potwierdzają, iż dzieci z uboższych środowisk, posługujące się ograniczonym kodem językowym, częściej doznają niepowodzeń, albowiem język odgrywa istotną rolę w przenoszeniu dziedzictwa kulturowego rodzin i stymulowaniu - bądź hamowaniu - rozwoju intelektualnego jednostki, co podkreślał między innymi - B. Bernstein. Uczniowie z habitusem pierwotnym niezgodnym z oferowanym przez edukację, już na wstępie swojej kariery szkolnej poddawani są selekcji doszkolonej (wstępnej). Uczniowie ci stawiani są poza nawiasem "kultury w ogóle". P. Bourdieu określa ten mechanizm mianem błędnego koła reprodukcji habitusów.

Chcę wskazać, iż w społecznym rozumieniu w szkole nie są podejmowane działania selekcyjne. Nie występuje również efekt Galatei - w rozumieniu - nagradzania przez szkołę uczniów za zgodność ich statusów (habitusów, kodu językowego) z oczekiwaniami kulturowymi szkoły, ani efekt Golema - przystosowywanie negatywnych ocen szkolnych do niskich statusów pochodzenia rodzinnego. Bardzo istotne dla prawidłowego rozwoju dziecka są kontakty z rówieśnikami, a proces sytuowania ucznia w grupie społecznej, w klasie szkolnej, w sposób znaczący oddziaływuje na jego powodzenia szkolne. Jednak każda klasa rządzi się swoimi prawami i wytwarza swój własny porządek socjometryczny.

Należy również podkreślić, iż osiągnięcia szkolne zależą od pozaszkolnych i osobistych doświadczeń ucznia oraz od oddziaływań równoległych z systematycznym kształceniem i wychowaniem szkolnym. Większość nauczycieli ogranicza rozumienie edukacji równoległej. Nauczyciele deklarują najczęściej, iż stosują w swojej pracy przede wszystkim działania terapeutyczne, na drugim miejscu deklarują stosowanie działań profilaktycznych, natomiast na trzecim miejscu deklarują stosowanie działań diagnostycznych.

Wśród uczniów i ich rodziców przeważał pogląd, iż nauczyciele stosują przede wszystkim działania terapeutyczne, a wśród nich najczęściej zajęcia wyrównawcze. Okazuje się, iż uczniowie przede wszystkim dostrzegają znaczenie profilaktyki w zapobieganiu niepowodzeniom szkolnym. Sądzę, iż istotna jest zmiana rozumienia zarówno powodzeń jak i niepowodzeń szkolnych przez nauczycieli, uczniów i ich rodziców - w celu modyfikacji utrwalonych stereotypów. Zmiany w systemie edukacji należałoby więc rozpocząć od pedagogizacji rodziców (w szerokim zakresie) i zdobycia wiedzy na temat świadomości sytuacji szkolnej ucznia oraz od zmiany modelu kształcenia nauczycieli.



Po ukazaniu się wspomnianej powyżej pracy podoktorskiej na temat niepowodzeń szkolnych uczniów red. Ewa Jurkiewicz przeprowadziła z Autorką wywiad, w którym B. Kozieł następująco odpowiedziała na dwa ostatnie pytania:

E.J.: Na koniec rozmowy chciałam zapytać o ogólne wnioski płynące z przeprowadzonych przez Panią badań.

B.K.: Ryzykując nadmierne uogólnienie chcę stwierdzić, iż niewiele dokonano zmian w praktyce szkolnej w kwestii niepowodzeń szkolnych. Pomimo upływu lat, powszechnej krytyki szkoły, wprowadzanych reform – nadal - można wskazać niejedną szkołę funkcjonującą w sposób bliski herbartyzmowi. Wynika to z konserwatyzmu środowiska nauczycielskiego, rozumienia zmiany jako kontynuacji, czyli ciągłości pedagogicznego doświadczenia i jest potwierdzeniem, jak trudno cokolwiek zmienić w praktyce edukacyjnej. Polskiej szkole potrzebna jest przede wszystkim – jak wskazuje Pan Profesor T. Lewowicki - „pedagogia powodzenia szkolnego”, czyli refleksja o edukacji, a zarazem praktyka oświatowa, ukierunkowane na dążenie do szkolnego sukcesu.

E.J.: Zmiany ukierunkowanej na sukces szkolny nie dokona się bez zmiany świadomości i nastawienia nauczycieli.

B.K.: Niestety można odnieść wrażenie, że mimo reformy oni stoją w miejscu. W Finlandii niepowodzenia szkolne uczniów traktowane są jako porażka nauczyciela. To jemu się nie udało. To on musi się zastanowić nad swoją pracą, to on musi coś zmienić w swoim warsztacie. Jak traktowane są niepowodzenia w polskich szkołach można zobaczyć na przykładzie moich badań. I wreszcie ostatnia moja refleksja. Nauczyciele zapytani, od czego zależy sukces i osiągnięcia szkolne uczniów, odpowiadają niemal natychmiast, że od kompetencji nauczyciela. O czym może świadczyć brak sukcesów i osiągnięć szkolnych?

Wielka to strata, że będąca u progu swojej kariery naukowej - doktor Beata Kozieł nie będzie już mogła udzielić nam odpowiedzi na postawione pytanie.