29 maja 2012

Worldmapper


To jest nazwa internetowej kartografii europejskich zagrożeń i światowego ubóstwa (także edukacyjnego). Coraz częściej spotykamy w Internecie interaktywne mapy różnych zjawisk społecznych, które są tworzone w zależności od zainteresowań polityków, ale i specjalistów, ekspertów, ostrzegających społeczeństwo lub uczulających je na istotne sprawy. Medialnie najlepiej sprzedają się te, które dotyczą zjawisk patologicznych, a więc np. zagrożeń przestępczością. Jeśli zajrzymy na stronę tygodnika niemieckiego „Spiegel on-line” http://www.spiegel.de/flash/0,5532,14604,00.html, to przekonamy się, że wśród państw Unii Europejskiej nasz kraj na całe szczęście nie przoduje wśród tych, w których jego obywatele doświadczyli przemocy ze strony przestępców (napady, kradzieże, gwałty itp.). Ranking państw ze względu na nasilenie w nich przestępczości wygląda bowiem następująco: 1. Irlandia; 2. Wielka Brytania; 3. Estonia; 4. Holandia; 5. Dania; 6. Belgia; 7. Szwecja; 8. Polska; 9. Niemcy; 10. Finlandia i Luksemburg.

Pedagogów, nauczycieli i polityków oświatowych powinna jednak zainteresować inna strona internetowa http://www.worldmapper.org/ - a mianowicie strona nietypowego interaktywnego „Atlasu świata” (Worldmapper. The Human Anatomy of a Small Planet), którego autorami są Graham Allsopp, Anna Barford, Ben Wheeler i John Pritchard z Uniwersytetu w Sheffield oraz Mark Newman z Uniwersytetu w Michigan. Pojawił się on w Internecie jako efekt wieloletnich prac badawczych naukowców, którzy reprezentują nową orientację w naukach o Ziemi, jaką jest kartografia humanistyczna. Imponująco przedstawione są najbardziej bolesne sprawy tego świata – od analfabetyzmu, poprzez problemy demograficzne, zdrowotne, socjalne i kulturowe. Na kolorowych mapach zaprezentowane są wskaźniki powyższych zjawisk w 200 krajach świata, odkrywając w nich przestrzenie dobrobytu, nadwyżek aż po zakres największego i najgłębszego ubóstwa. Dane globalne są niezwykle interesujące, niektóre wręcz porażające, bo uświadamiają nam znacznie szerszy kontekst i wymiar istnienia pewnych zjawisk, niż byliśmy do tego przygotowani. Im bardziej zatapiamy się w beznadziejną, pozbawioną perspektyw i oparcia na rzetelnych danych naukowych politykę oświatową naszego resortu edukacji, tym bardziej izolujemy się od świata odwracając uwagę od spraw o charakterze globalnym, a prędzej czy później także docierających do naszego kraju.

Przykładowo, wystarczy sobie uświadomić, jak wygląda problem alfabetyzacji w świecie. W świetle powyższych badań obejmujących osoby między 15-24 rokiem życia okazuje się, że aż 88% stanowią osoby, które opanowały podstawowe umiejętności w zakresie czytania, pisania i liczenia. Ponad połowa osób z pozostałej grupy wiekowej, czyli analfabetów - żyje w Azji. Jeśli jednak przyjrzymy się tym wskaźnikom pod kątem płci to się okaże, że największa liczba analfabetów, a obejmująca aż 2,6 miliona populacji świata dotyczy dziewcząt, w tym w 24% dziewcząt w wieku 15-24 lat. Najwięcej analfabetek pochodzi z Jemenu (69% kobiet w stosunku do 28% mężczyzn), z Nepalu (62% w stosunku do 26%), z Mozambiku (62% w stosunku do 31%) czy środkowych republik Afryki (64% w stosunku do 34%). Do szkół ponadpodstawowych uczęszcza 73 mln. dzieci na świecie w stosunku do 122 mln. dzieci w tym wieku, przy czym w Chinach wskaźnik ten obejmuje 89% populacji a w północnej Afryce 45%, w południowo-wschodniej Afryce już tylko 25%, zaś w centralnej Afryce tylko 13%. Najmniejszy wskaźnik jest w Nigerii i wynosi 5%. Ok. 105 milionów młodzieży uczęszczało w 2002 r. do szkół średnich. Najwyższy odsetek odnotowano w Finlandii. Największe zainteresowanie tym poziomem kształcenia wśród kobiet odnotowuje się w Japonii, gdzie w szkołach średnich uczy się 46% dziewcząt, a w Korei Południowej już tylko 34%. Itd.

28 maja 2012

POL-on rejestruje i demistyfikuje akademickie nieprawidłowości

POL-on to nowa baza danych m.in. o kadrze akademickiej, jaką posługuje się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a która powoli zaczyna działać. Wprawdzie nie wiadomo, czy wypełniający elektronicznie formularz akademickiej bazy danych pracownicy wyższych szkół prywatnych ujawnili prawdę. Dla pracownika nadzoru w ministerstwie widoczne jest jednak to, kto jest zatrudniony w takiej szkole jako podstawowym dla niego miejscu pracy, a kto na drugim etacie. Jest to o tyle istotne, że w Polsce wiele takich "wsp" posiada uprawnienia do kształcenia na studiach II stopnia, a więc na tzw. studiach magisterskich, gdzie musi być spełniony tzw. minimalny stan samodzielnych pracowników naukowych, a więc doktorów habilitowanych lub profesorów i pracowników pomocniczych - ze stopniem doktora nauk. Właściwie, analiza danych tego systemu wystarczy, by skierować do władz tych szkół zawiadomienie o niespełnianiu przez nie minimum kadrowego, a tym samym o obowiązku zawieszenia rekrutacji na dany kierunek studiów.

Nie ma bowiem w ponad trzystu wyższych szkołach prywatnych z zatrudnieniem nauczycieli akademickich do prowadzenia studiów I stopnia, a więc studiów licencjackich, gdyż uczelnie publiczne wykształciły dużą liczbę doktorów, a samodzielni pracownicy naukowi mogą w nich pracować na drugim etacie. Paradoksalnie, im niższy jest szczebel kształcenia wyższego, tym większa wiarygodność szkół, gdyż zatrudnienie drugoetatowych pracowników nie stanowi dla nich szczególnej bariery. Spokojni zatem mogą być kandydaci np. na pedagogikę, którzy wybiorą studia w wyższej szkole prywatnej, która kształci jedynie na poziomie studiów I stopnia-licencjackich. Największe trzęsienie czeka te "wsp", które mają uprawnienia do prowadzenia studiów magisterskich, gdyż wiele z nich nie było od lat, a niektóre nie są od niedawna w stanie spełnić minimalnych wymogów kadrowych. Część z nich przeinwestowała lub ich właściciele roztrwonili nabyty majątek, a część nadal podchodzi do tego "biznesowo" na zasadzie, jak się nie uda, to nie szkodzi. Ważne jest, by jak najdłużej korzystać z napływu środków i możliwości konsumowania ich na cele sprzeczne z funkcjami szkoły. Te jednak znane są tylko nielicznym pracownikom z kręgu właścielsko-założycielskiego.

Rektorzy tego typu nierzetelnie prowadzonych uczelni powinni o tym sami informować ministerstwo, ale wielu tak nie czyniło i nie czyni, gdyż działaliby na własną niekorzyść lub pod presją założyciela (właściciela) wyższej szkoły prywatnej, od którego zależy ich (często dodatkowy) etat, a więc i płaca. Niektórzy uważają, że trzeba korzystać z bałaganu informacyjnego, z tego, że być może w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego nie połapią się w brakach kadrowych i będzie można naciągnąć kolejną grupę naiwnych kandydatów na studia, których zwabią informacje o rekrutacji na nowy rok akademicki 2012/2013. Oni przecież nie mają dostępu do żadnych baz danych ministerstwa. Skąd mogą wiedzieć, że taka "wsp", która nawet dość dobrze prezentuje się w internecie, w rzeczywistości jest "firmą" upadłościową, tylko skrywającą swój nędzny stan posiadania. Markowania uczą się w ramach studiów podyplomowych, a i władze pokazują, jak można odwracać uwagę społeczeństwa od istotnych braków, niespełnionych obietnic czy patologii we własnej strukturze.

Kandydaci na studia nie wiedzą, że do rektora takiej uczelni wpłynęło powiadomienie o braku w składzie tzw. kadry minimum czy o tym, że został jej właścicielowi wymówiony najem lokalu. W nowym roku akademickim nie spotkają w tej szkole - uwidocznionych na stronie internetowej – nauczycieli: profesorów czy doktorów, ani też nie będą mieć zajęć w budynku, który jeszcze teraz stanowi siedzibę szkoły. Niektórzy założyciele tych szkół zmienili swój status założycielski, by uciec od materialnej odpowiedzialności z tytułu bankructwa, niewypłacalności lub częściowego zajęcia ich majątku przez komornika czy wierzycieli. Piękne hasła zdobią ich oferty przyjęć na studia, które albo się nie rozpoczną, albo jeśli już, to na pewno nie w tym miejscu i nie z tymi "akademickimi wabikami".


Jak ktoś bardzo chce, to może przejrzeć opublikowane rankingi wyższych szkół w Polsce, aby przekonać się, że nie znajduje się w nich większość wyższych szkół prywatnych, gdyż ich założyciele unikają ujawnienia danych, w wyniku których szkoła wylądowałaby na dalekiej pozycji. Te zaś, które w poprzednich latach występowały na listach rankingowych, w tym roku zanotowały radykalny spadek, chociaż i tak są wysoko, skoro 2/3 takich "wsp" w ogóle nie zostało zgłoszonych do "rankingu". Jak pisze Rafał Pisera z tygodnika "WPROST" - "Podobnie jak w ubiegłym roku część uczelni nie zdecydowała się wziąć udziału w rankingu. Dla jednych wypełnienie kwestionariusza stanowiło zbyt duży wysiłek organizacyjny, inne uznały, że zastosowane przez nas kryteria nie pozwolą im w pełni zaprezentować swojego potencjału, jeszcze inne, że po prostu zajmą zbyt niską pozycję w zestawieniu". (Dwa światy nauki, WPROST, Nr 20,2012, s. 83)

Czekamy zatem, aż Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zacznie publikować informacje o tym, które wyższe szkoły prywatne nie spełniają na danym kierunku studiów minimalnych wymogów formalnych, żeby kandydaci wiedzieli, gdzie stracą zainwestowane w swoje marzenia o dyplomie (wykształceniu) pieniądze. Teraz niech poświęcą się rozmowom z już lub jeszcze studiującymi na danym kierunku studiów czy analizie rankingów, by zobaczyć, jak w ciągu jednego roku akademickiego wiele ubiegłorocznych, wysoko lokujących się "wsp" spadło w rankingu, potwierdzając tendencję, którą trudno im będzie odwrócić oraz niech zobaczą, kto na tej liście jest nieobecny.

Kandydaci na studia powinni zatem w pierwszej kolejności wybierać studia w uczelniach publicznych i akademickich wyższych szkołach niepublicznych (z uprawnieniami do nadawania stopni naukowych) lub w niepublicznych wyższych szkołach zawodowych, które prowadzą studia licencjackie, o ile mają informację zwrotną od już studiujących, czy, jak i przez kogo prowadzone są w nich zajęcia. Tegoroczny ranking "Wprost" wykazał, że na pierwszym miejscu wśród uczelni pedagogicznych jest podobnie jak w ubiegłym roku - Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, zaś na drugie awansowała z szóstego miejsca Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (opisywałem Jubileusz tej Uczelni). W następnej kolejności są: Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie, Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu, Akademia Pomorska w Słupsku i Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna “Ignatianum” w Krakowie. Pedagogika jako kierunek studiów jest także w innych akademiach publicznych i uniwersytetach, które dysponują nie tylko odpowiednią kadrą naukową, ale i godnymi warunkami do kształcenia studentów.


Jak widzimy, zmierza ku końcowi okres ochronny dla oszustów, wyłudzaczy, manipulatorów z tych "wsp", które wprowadzały i/lub wprowadzają w błąd co do realizowanych przez siebie założonych funkcji tak władze właściwego resortu, Polską Komisję Akredytacyjna, jak i przede wszystkim swoich klientów, czyli płacących za własne studia studentów. Ministerstwo już weryfikuje zawiadomienia tzw. "wsp" i stwierdza braki czy nieprawidłowości, zwracając dokument jednostce do poprawy drogą elektroniczną. Mamy nadzieję, że wyegzekwuje także zmiany kadrowe lub wyeliminuje z rynku nierzetelne placówki.

27 maja 2012

Parametryzacja osiągnięć naukowych w naukach humanistycznych i społecznych

Wydział I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN zajął stanowisko w sprawie parametryzacji osiągnięć naukowych przedstawicieli nauk humanistycznych i społecznych, kierując je na ręce minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Przedstawione w projekcie Rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 27 10 2011 roku w sprawie kryterium i trybu przyznawania kategorii naukowej jednostkom naukowym propozycje częściowo wychodzą naprzeciw oczekiwaniom badaczy i nauczycieli akademickich reprezentujących nauki humanistyczne i społeczne. Dotyczy to przede wszystkim oddzielnej oceny jednostek naukowych dla grupy nauk humanistycznych i społecznych, nadania wyższej rangi czasopismom z listy ERIH oraz przypisu 4. o równoważnych do monografii form dorobku naukowego (choć równoważność niektórych form jest wielce wątpliwa).
Jednak szczegółowe propozycje dotyczące oceny dorobku naukowego dla grupy nauk humanistycznych i społecznych świadczą o nieznajomości lub ignorancji specyfiki tych obszarów badawczych. Stąd wyrażamy swój sprzeciw i to z kilku następujących powodów:

• Traktowanie za monografię opracowania o objętości 6 arkuszy jest w naukach humanistyczno-społecznych nie do przyjęcia – przypomina ono w istocie skrypt czy broszurę. Monografia w naukach humanistyczno-społecznych, opatrzona w szczegółową dokumentację i bibliografię to z reguły opracowanie co najmniej kilkunastu-arkuszowe. Wymagana nie większa niż 6-arkuszowa monografia grozi temu, że solidne opracowania monograficzne znikną z rynku wydawniczego lub też, w celu uzyskania dużej liczby punktów parametrycznych, będą dzielone na okaleczone części nie przyczyniające się do rozwoju nauki.

• Ocena monografii, nad którą badacz pracuje z reguły przez okres kilku lat na równi z punktacją za najniżej oceniane czasopismo z listy JCR (20 punktów) to deprecjacja osiągnięć badawczych humanistyki.

• Autorstwo za rozdział w monografiach (2 punkty) i ich redakcję naukową (3 punkty) to także przejaw ignorancji dla osiągnięć naukowych humanistów. W większości przypadków redagowane monografie pokazują nowe trendy badawcze, tworzenie nowych Szkół itp w określonym obszarze humanistyki.

• Dla humanistyki i nauk społecznych jest niedopuszczalne, aby podręczniki akademickie nie podlegały punktacji parametrycznej. Podręcznik jest owocem wieloletniej działalności akademickiej, udokumentowanej własnymi badaniami i to w nim w sposób spektakularny uwidacznia się związek nauki z dydaktyką wyrażany często w stwierdzeniu, że „istotą kształcenia akademickiego jest jego ścisłe powiązanie z nauką”. Specyfiką podręczników w dyscyplinach humanistyczno-społecznych jest to, że nie przedstawiają one jednoznacznej i nie podlegającej często dyskusji wiedzy. Ich autorzy z gąszczu niekiedy sprzecznych danych i konkurujących ze sobą teorii stanowiących podstawę interpretacji tych danych, a także na podstawie wyników własnych badań, dokonują niezbędnych syntez i integrują występującą w danej dyscyplinie wiedzę, odwołując się przy tym do bogatych źródeł bibliograficznych. Na tym polega specyfika badawcza autorów podręczników akademickich reprezentujących te dwa obszary nauki.

• Niepokój środowisk humanistyczno-społecznych budzi ocena parametryczna czasopism, szczególnie w kontekście proponowanych przez MNiSzW kryteriów oceny, które nie przylegają do specyfiki czasopism (szczególnie polskojęzycznych) do tego obszaru badań. Pozwalamy sobie zachować dyskrecję jeżeli chodzi o nazwiska niektórych naszych wybitnych badaczy w zakresie humanistyki, których indeks cytowań jest zerowy lub bliski zera! To podważa celowość oceny czasopism w tym obszarze nauki z tego punktu widzenia. To samo dotyczy takich kryteriów jak: zagraniczna afiliacja autorów publikacji naukowych, umiędzynarodowienie recenzentów, redaktor językowy, redaktor statystyczny, redaktor tematyczny. Są to kryteria być może oczywiste dla nauk ścisłych i przyrodniczych – dla humanistów brzmią one niekiedy wręcz humorystycznie.

• Tak skonstruowany system ocen spowoduje (i już powoduje) bardzo utrudniony dostęp do środków na badania, ponieważ uczeni reprezentujący nauki humanistyczne i społeczne przegrywają w starciu z przedstawicielami innych dyscyplin. Jaskrawym tego przykładem są wyniki konkursu MAESTRO na granty Narodowego Centrum Nauki.

Reasumując, uważamy, że zaproponowane kryteria oceny parametrycznej i ocen czasopism dla nauk humanistycznych i społecznych wymagają radykalnej rewizji. Są one nieadekwatne do specyfiki wspomnianych nauk. Ich zastosowanie w postaci zaproponowanej w Rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wbrew oczekiwaniu, nie wpłynie na rozwój tych nauk – wręcz odwrotnie, może ten rozwój zahamować.


26 maja 2012

Esencja człowieczeństwa pedagogów podwójnej tożsamości


Święto Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, najstarszej w Polsce uczelni pedagogicznej, ukoronowało nadanie doktoratu honorowego emerytowanemu profesorowi nauk politycznych Szewachowi Weissowi z Izraela. Był to już czwarty doktorat honorowy, jaki został przyznany temu wybitnemu politykowi, b. ambasadorowi Izraela w Polsce w latach 2001-2004. Akademię uprzedziły takie uczelnie, jak: Uniwersytet Wrocławski (2006), Uniwersytet Medyczny w Łodzi (2011) i Uniwersytet Warszawski (2011). To, co wydarzyło się 25 maja 2012 r. w APS w Warszawie, było niewątpliwie dopełnieniem powyższych godności i szczególnego rodzaju podkreśleniem zasług tego humanisty dla budowania mostów między obu naszymi narodami. Obchodzimy w kraju nie tylko symbolicznie - Rok Janusza Korczaka – mistrza międzykulturowego dialogu. To o nim Szewach Weiss powiedział w poruszającym przemówieniu, że był esencją człowieczeństwa.


Laudację wygłosił prof. dr hab. Adam Frączek – kierownik Katedry Psychologii Społecznej i Katedry UNESCO im. Janusza Korczaka APS w Warszawie, którego jednostka wnioskowała o wszczęcie w tym roku akademickim procedury i powołanie recenzentów, profesorów Włodzimierza Lengauera – Prorektora Uniwersytetu Warszawskiego, Tomasza Nałęcza – aktualnie doradcy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Janusza Gęsickiego – Dziekana Wydziału Nauk Pedagogicznych APS. Senat tej Uczelni w dn. 18 kwietnia 2012 r. podjął uchwałę o nadaniu Profesorowi Szewachowi Weissowi zaszczytnego tytułu doktora honoris causa Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.


Prof. Adam Frączek wskazał w swojej laudacji na złożoność i bogactwo życiowych, w tym społeczno-politycznych doświadczeń Szewacha Weissa, jego dokonań naukowych i w zakresie kształcenia także polskiej młodzieży. Był on bowiem w 2007 r. profesorem wizytującym w APS, a obecnie kształci studentów Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Jak odnotował w swojej recenzji prof. T. Nałęcz – „ (…) zaliczenie Profesora Szewacha Weissa w znakomity poczet doktorów honoris causa APS będzie miało szczególne znaczenie. Misją Akademii jest m.in. przygotowanie pedagogów do wyjątkowo odpowiedzialnych i trudnych powinności nauczycielskich. Jej absolwenci przywracają radość życia i wiarę w siebie dzieciom i młodzieży najbardziej boleśnie dotkniętej przez los. A właśnie ta kwestia Profesorowi Szewachowi Weissowi leży szczególnie na sercu.

Także prof. APS Janusz Gęsicki stwierdził w swojej recenzji, że Szewach Weiss zaliczany jest do „lekarzy dusz ludzkich”, dopisującym się swoją misją i politycznymi dokonaniami do spadkobierców spuścizny także założycielki i patronki APS – Marii Grzegorzewskiej, której idea „Nie ma kaleki - jest człowiek” odnajduje się w nich w zupełnie nowym wymiarze. Każdą odmienność (religijną, narodową, polityczną) należy uczłowieczyć. Bo każdy zasługuje na wysłuchanie. Jeżeli ktoś, tak jak Szewach Weiss, ma ucho wyczulone na tego rodzaju wyzwania, to jest pedagogiem. Co więcej pedagogika jest nauką interdyscyplinarną. Przyjmuje pod swoje skrzydła różnych specjalistów. Powinna więc przyjąć również Szewacha Weissa (…), który jest pielgrzymem zmierzającym (…) do lepszego świata tolerancji, pokoju i wzajemnego zrozumienia. Pokazuje, że nawet w ponowoczesnych czasach można być pielgrzymem.

Historyk Uniwersytetu Warszawskiego – prof. Włodzimierz Lengauer – podkreślił w swojej recenzji, że wyróżniony Doktor Honorowy jest (…) nie tylko wielką indywidualnością i osobowością znaną szeroko w świecie, ale przede wszystkim człowiekiem
symbolem, ważnym tak dla kultury polskiej i żydowskiej, jak i całej europejskiej, a przez to światowej.(…) Jego polskość jest równie niewątpliwa jak jego żydowski los. Opuściwszy ziemie polskie jako dziecko, o dziś włada piękną polszczyzną z lekkim akcentem nazywanym u nas „kresowym”. Przeszedł piekło Holokaustu i został obywatelem Izraela, który potrafił służyć swojemu krajowi z bronią w ręku, ale także budując kraj , współtworząc jego unormowane życie polityczne i społeczne, przyczyniając się do rozwoju ośrodków akademickich i w końcu pełniąc najwyższe funkcje państwowe. Służąc swojemu krajowi oddał nieocenione zasługi Polsce, swojej pierwszej ojczyźnie, tak jako ambasador Izraela w Polsce, jak i profesor polskiej uczelni
.

W opublikowanej na tę okoliczność wypowiedzi Doktor Honoris Causa dzieli się motywacją podjęcia się służby dyplomatycznej w Warszawie po zakończeniu swojej misji przewodniczącego Knesetu:

Jadąc do Polski, czułem, że jestem ambasadorem nie tylko narodu żydowskiego i Izraela, ale także moich nieżyjących braci, sióstr, babć i dziadków. Przyjechałem Do Warszawy, do Pałacu Prezydenckiego, i złożyłem listy uwierzytelniające, aby służyć tu mojemu państwu, rozwijać kontakty z rządem, Senatem, Sejmem, samorządami, z polską elitą, polskim narodem nawet w najbardziej odległych miasteczkach i wioskach. Przyjechałem tu na cmentarze żydowskie, do pomnika Rapaporta w getcie warszawskim, do Umschlagplatzu. By usiąść przy pomniku Artura Rubinsteina w Łodzi i wsłuchać się w dźwięki jego muzyki. Także po to, żeby przy pomniku Juliana Tuwima jeszcze raz usłyszeć jego poezję. Przyjechałem jako wciąż wędrujący ambasador, by spotkać się z ostatnimi żyjącymi w Polsce Żydami, porozmawiać z Markiem Edelmanem po polsku lub w jidysz, odwiedzić miasta i miasteczka pełne żydowskiej architektury, wąskich uliczek. Zobaczyć zburzone synagogi i zaniedbane cmentarze. Przyjechałem do Polski również po to, żeby spotkać wspaniałą Wisławę Szymborską, drogiego Czesława Miłosza, by być blisko Władysława Bartoszewskiego i Ireny Sendlerowej która z takim oddaniem ratowała żydowskie dzieci. Jestem tutaj także dlatego, że chciałbym abyśmy wspólnie pokonali antysemityzm, ksenofobię i rasizm. Przyjechałem do Polski, żeby spotykać się z polską młodzieżą, z młodym i odważnym pokoleniem, które śmiało spogląda w lustro historii i otwarcie mówi o patologiach, jakie zdarzyły się wśród Polaków w czasie II wojny światowej. (...) Te wszystkie symbole i zdarzenia, których na co dzień w Polsce doświadczam, dają mi pewną nadzieję, że choć trochę udało mi się zbliżyć nasze narody. wierzę, że proces gojenia ran, który wspólnymi siłami udało nam się rozpocząć, szybko znajdzie zakończenie..(…)

W poruszającej mowie Szewach Weiss pytał nas-pedagogów: Jak to zrobić, by pamięć o Holokauście przeszła pewną metamorfozę na dobro, na tolerancję, na lepszy świat, na never again, nigdy więcej, ale i by następne pokolenia miały już lepsze życie?!
Wspomniał jeszcze na koniec, jak to miał szczęście w swoim życiu, bo został uratowany przed zagładą, a kiedy jechał na pół roku przed powstaniem państwa Izraela, jako małe dziecko uratowane z Holokaustu, to przecież pierwszy premier Dawid Ben Gurion był z Polski. W pierwszym rządzie Izraela na dwanaście osób, wszystkie mówiły po polsku. Wszyscy Żydzi rozproszeni po świecie pochodzą z Polski. To jest nadzwyczajna sprawa. To w Polsce było najwięcej "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata". Na Polskę się patrzy, ponieważ tu naród żydowski żył ponad 800 lat. Mój naród nie ma pojęcia, czym jest Polska dla nas. Dlatego jak ja spotykam się tutaj ze zjawiskiem antysemityzmu, to to jest strasznie bolesne. To jest zatem nasze wspólne wyzwanie. Warto uczyć się w cieniu i świetle przepięknej, cudnej duszy Janusza Korczaka. Warto wierzyć w takie wyzwania, by w życiu narodu nie było przesadnego patriotyzmu, bo w swoim ekstremum wszystko zepsuje. Nawet jak ludzie podchodzą do tego z pełnym przekonaniem, to nie mają racji. Pamiętajmy, nie warto mieć za dużo racji! Warto mieć za to dużo humoru wobec siebie i wobec innych!

Opublikowany właśnie wywiad-rzeka Anny Jarmusiewicz z Szewachem Weissem, rozpoczyna się od pedagogicznego wspomnienia zasad, jakimi był on obdarzony przez swoją matkę, a które rzutowały na jego sposób życia. Ujmuje je w formie następujących haseł, najpierw w jidysz, a następnie po polsku:


Un a mechszel: żeby ci się wszystko udało bez przeszkód

Koaine hore: żebyś nie miał „złego oka”, czyli nieżyczliwych ludzi koło siebie

Oto gezugt: a niech sobie mówią, co chcą – a ty rób swoje

Takie buty z cholewami – czyli: jest źle, ale nie wolno tracić nadziei, trzeba walczyć dalej.

(Szewach Weiss w rozmowie z Anną Jarmusiewicz, Takie buty z cholewami, Kraków: Wydawnictwo m 2012, s.7)






25 maja 2012

Najstarsza uczelnia pedagogiczna w Polsce


obchodzi swoje 90-lecie. Święto tej jedynej swego rodzaju Akademii nie tylko w Polsce, ale i w Europie, bo w nazwie i swojej misji wyraźnie określającej przygotowywanie nauczycieli i wychowawców do pracy w zakresie wszystkich specjalności pedagogiki specjalnej, ale także szeroko rozumianych pedagogów, pracowników służb socjalnych/społecznych i edukatorów jest nasycone tym, co ma w edukacji akademickiej przyszłych pedagogów najwyższą wartość, a mianowicie - radość służenia INNYM, pasja i zaangażowanie mistrzów wyjątkowej profesji czy roli społeczno-zawodowej. Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie jest kontynuatorką działalności Państwowego Instytutu Pedagogiki Specjalnej powstałego w 1922 roku z połączenia Państwowego Seminarium Pedagogiki Specjalnej i Państwowego Instytutu Fonematycznego. Założycielką i patronką Uczelni jest Profesor Maria Grzegorzewska. W Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej kształcenie pedagogów specjalnych odbywało się na poziomie: półwyższym (w latach 1922 - 1970) oraz wyższych studiów zawodowych (w latach 1970 - 1973). W 1973 r. Uczelnia przyjęła nazwę Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej. W 1976 r. uzyskała uprawnienia uczelni akademickiej kształcącej na poziomie magisterskim.

Na początku lat 80. XX w. wprowadzono dla pedagogiki specjalnej pięcioletni tok studiów i otwarto nowe kierunki kształcenia. W 1989 r. Wydział Rewalidacji i Resocjalizacji WSPS im. Marii Grzegorzewskiej uzyskał uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. W 2000 r. Wyższa Szkoła Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej otrzymała nazwę Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. W 2003 r. Wydział Rewalidacji i Resocjalizacji zmienił nazwę na Wydział Nauk Pedagogicznych, co bardziej adekwatnie oddawało zakres aktywności dydaktycznej i naukowej środowiska. Od roku akademickiego 2005/2006 APS realizuje założenia Procesu Bolońskiego, kształcąc w trybie studiów dwustopniowych. W roku akademickiego 2006/2007 w APS powołano obok Wydziału Nauk Pedagogicznych drugi Wydział - Stosowanych Nauk Społecznych, który w rok później uruchomił studia na socjologii, a także poszerzono studia o dwa nowe kierunki, tj. edukację artystyczną w zakresie sztuk plastycznych (na Wydziale Nauk Pedagogicznych) oraz pracę socjalną (na Wydziale Stosowanych Nauk Społecznych). W tym samym roku Wydział Nauk Pedagogicznych APS otrzymał pełne uprawnienia akademickie do nadawania stopnia naukowego doktora habilitowanego nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika. Dzięki dalszemu rozwojowi możliwe było otwarcie od roku akademickiego 2008/2009 psychologii jako nowego kierunku studiów. Od roku akademickiego 2009/2010 Wydział Nauk Pedagogicznych APS prowadzi także studia doktoranckie, co zgodnie z wytycznymi Procesu Bolońskiego oznacza realizację pełnego cyklu kształcenia akademickiego.



Piszę o tym dlatego, że Ogólnopolską Konferencję Naukową pt. Dziecko w koncepcjach pedagogicznych Marii Grzegorzewskiej i Janusza Korczaka" poprzedziło odsłonięcie przez dwóch ostatnich rektorów APS - obecnego Rektora prof. APS, dr hab. Jana Łaszczyka i jego poprzednika - prof. dr hab. Adama Frączka (2002-2008) odsłonięcie tablicy nadającej pięknej auli wykładowej - imię Janusza Korczaka. Obrady otworzył występ młodzieży, która przygotowała inscenizację pt. Korczak oczami Grzegorzewskiej oraz referat pierwszego Rektora APS (lata 2000-2002) - prof. dr hab. Karola Poznańskiego, wybitnego historyka oświaty pt. Co z perspektywy lat, zachowaliśmy w systemie kształcenia nauczycieli z koncepcji Marii Grzegorzewskiej. To wystąpienie było o tyle ważne, że łączyło w sobie nie tylko najważniejsze fakty i wydarzenia historyczne związane z powstaniem i rozwojem tej Uczelni, ale także interesujące i głęboko poruszające losy twórczyni pierwszej instytucji kształcącej nauczycieli specjalistów i wychowawców dla wszystkich typów szkół, placówek i zakładów dla 6 wyodrębnionych wówczas grup dzieci anormalnych, tj. dzieci: głuchych, niewidomych, upośledzonych umysłowo, upośledzonych moralnie oraz przewlekle chorych i kalekich, a więc kształcącej pedagogów specjalnych.

Profesor K. Poznański przypomniał nam niezwykle przykry (także ze względu na skutki zdrowotne) epizod z życia Marii Grzegorzewskiej, a związany z odwołaniem jej w trybie natychmiastowym ze stanowiska dyrektora Instytutu Kształcenia Nauczycieli za rzekome, antysanacyjne sympatie. Chyba od tego momentu zaczęła się Jej choroba. (W liście do przyjaciółki Stefci Chmielak 29 kwietnia 1935 r. tak pisała M. Grzegorzewska o tym wydarzeniu: Pan Minister (był nim wtedy Wacław Jędrzejewicz) "(...) nawet nie pozwolił dokończyć roku szkolnego. Zakomunikował tylko 26 kwietnia, że od 1 maja - p. Makuch będzie dyrektorem i tyle. Bolesna to dla mnie sprawa, nie z osobistych względów, ale żal mi szalenie słuchaczy tej instytucji". Nic dziwnego, że w czasie przerwy kawowej uczestnicy konferencji żywo komentowali ingerencje polityków i władzy w proces kształcenia kadr nauczycielskich bez uwzględniania strat, jakie powodował on zawsze, gdy nie miał charakteru merytorycznego, ale polityczny.




Program obchodów 90-lecia Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w dniach 24-26 maja 2012 obejmuje między innymi liczne sesje i seminaria naukowe a także wiele wydarzeń kulturalnych, jak:

- WYSTAWA PROFESORÓW INSTYTUTU EDUKACJI ARTYSTYCZNEJ w Centrum Promocji Sztuki Praga – Południe, ul. Podskarbińska 2, gdzie będzie można poznać prace poszczególnych autorów oraz prezentacja APS. Kuratorem wystawy jest profesor Stanisław Trzeszczkowski;

- MIĘDZYNARODOWY PROJEKT NAUKOWO-ARTYSTYCZNY „FOBIE NARODOWE” realizowany w Galerii APS przez Instytut Edukacji Artystycznej APS, w ramach którego można uczestniczyć w cyklu warsztatów plakatu zatytułowanych „Fobie narodowe”. Inicjatorem przedsięwzięcia jest artysta malarz i grafik, gość zagraniczny IEA, profesor wizytujący Bruno Koper, zaś projektem objęci są profesorowie i studenci uczelni z Czech, Francji, Słowenii oraz Polski. Tak intrygujący tytuł tego projektu jest pretekstem do pobudzenia refleksji i graficznej interpretacji celów, obaw i niepokojów, które nurtują młodych twórców.

- WYSTAWA w APS poświęcona MARII GRZEGORZEWSKIEJ I JANUSZOWI KORCZAKOWI została dopełniona w dn. 24 maja Ogólnopolską Konferencją Naukową .

- WIELKI PIKNIK RODZINNY – DZIEŃ MATKI, który będzie ostatnim już dniem Obchodów 90-lecia APS a odbędzie się na warszawskich Jelonkach. Impreza rozpocznie się w godzinach porannych i potrwa do późnych godzin wieczornych. W trakcie pikniku będzie miał miejsce Ogólnopolski Przegląd Kapel Studenckich Wysypisko 2012, Teatr Studentów APS wystawi Bajkę Muzyczną. Tego dnia zorganizowany będzie również Zjazd Absolwentów APS. w związku z tym, ze tego dnia świętujemy Dzień Matki, to zostały przygotowane atrakcje dla całych rodzin. Intencją organizatorów jest bowiem zachęcenie do udziału w imprezie nie tylko studentów, absolwentów i pracowników APS, ale także mieszkańców Warszawy. W trakcie pikniku można będzie uzyskać porady dotyczące wychowania dzieci, najmłodsi będą mogli przygotować prezenty dla swoich matek z okazji ich święta. Wystawione zostaną namioty, w których każdy znajdzie coś dla siebie.

Nic dziwnego, że do Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej ściągają na studia z całego kraju , a w ostatnich latach także z innych państw, kolejne pokolenia kandydatów do pracy nie tylko z osobami niepełnosprawnymi. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się tu studia doktoranckie na Wydziale Nauk Pedagogicznych, gdyż pasjonaci badań naukowych i osobistego rozwoju mogą odnaleźć w tej Uczelni swoich mistrzów, by pod ich kierunkiem realizować ważne poznawczo i społecznie projekty naukowo-badawcze.

24 maja 2012

Laboratorium Twórczego Nauczyciela

to cykliczne przedsięwzięcie naukowców z Zakładu Psychopedagogiki Kreatywności w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie (kieruje nim dr hab. Maciej Karwowski, prof. APS), które adresowane jest do nauczycieli, pedagogów i psychologów zainteresowanych wspomaganiem potencjału rozwojowego dzieci w wieku wczesnoszkolnym z różnych środowisk wychowawczych. Wczoraj odbyło się już II Laboratorium Twórczego Nauczyciela w obchodzącej swój Jubileusz 90-lecia najstarszej uczelni pedagogicznej w Polsce, jaką jest właśnie APS. Jest to znakomity pomysł na poznanie przez przyszłych kandydatów na studia pedagogiczne kadry naukowej i dydaktycznej tej uczelni oraz współpracujących z nią naukowców.

Uczestnicy mieli w ofercie - poza serią wykładów z pedagogiki twórczości - warsztaty z zakresu komunikacji, konstruowania przez dzieci historii (Storyline), prowadzenia z nimi eksperymentów przyrodniczych z zastosowaniem łatwo dostępnych materiałów recyklingowych, przyspieszony kurs malowania dziecięcych buziek czy ćwiczenia grafomotoryczne z wyobraźnią. Mnie najbardziej podobały się eksperymenty przyrodnicze dla dzieci, gdyż zgodnie z hasłem tego warsztatu - "Naukowa logika (prawie) ze śmietnika)" można było nauczyć się tego, jak stworzyć dzieciom okazję do tego, by mogły w czasie zajęć szkolnych badać, mierzyć, liczyć, sprawdzać, zbierać, porządkować, układać, porównywać, łączyć w zbiory i szeregować poznawane w toku ćwiczeń zjawiska i procesy przyrodnicze, by lepiej mogły poznawać świat w sobie i świat wokół nich.

Oto przykład takiego ćwiczenia:

Jak zrobić płuca?

Materiały: butelka, plastelina, dwie słomki, dwa baloniki, szeroka i wąska taśma, lateksowa rękawiczka i nóż.
Kolejne czynności w tym eksperymencie:

1. Obcinamy butelkę na wysokości 3-5 cm od dna (denka nie wyrzucamy, bo może przydać się jako ... element do innego ćwiczenia). Wykorzystujemy w tym eksperymencie tylko górną część butelki.

2. Pozbawiamy butelkę etykiety.

3. Do każdej z dwóch słomek mocujemy po jednym balonie.

4. Słomki wkładamy od dołu do butelki. Wylot butelki zatykamy plasteliną.

5. Zabezpieczamy odcięte krawędzie taśmą.

6. Nakładamy rękawiczkę i oklejamy taśmą.

Na załączonej ilustracji widać jak można zrobić płuca, by zobaczyć symulację ich pracy.


Zapraszam na stronę: www.ltn.edu.pl i www.aps.edu.pl

(źródło: Zdolności. Magazyn Aktywnych Rodziców, wydanie specjalne, 23 maja 2012, s. 21)

23 maja 2012

Jaki los czeka akademickie biblioteki?

Miałem okazję zobaczyć Bibliotekę Główną im. Andrzeja Bartnickiego Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, jednej z nielicznych uczelni niepublicznych w kraju, które mogą poszczycić się tak znakomitą placówką oświatową. Po jej zwiedzeniu i odbyciu rozmów z pracownikami byłem pod wrażeniem, gdyż rzadko się zdarza, żeby właściciel szkoły prywatnej inwestował tak duże środki rocznie na zakup książek i czasopism(ok. 100 tys.). Nie ma się co dziwić, że w ciągu kilkunastu lat uczelniana biblioteka stała się czołową w grupie tego typu placówek wyższych szkół prywatnych. Posiada bowiem największe spośród nich zbiory biblioteczne. Księgozbiór Biblioteki tej Akademii liczy ok. 140 tys. jednostek bibliotecznych, w tym prenumeruje się aż 167 tytułów czasopism polskich oraz 19 tytułów czasopism zagranicznych.


Księgozbiór Biblioteki Głównej pochodzi z własnych zakupów oraz z darowizn instytucji i osób prywatnych. Biblioteka zgromadziła książki, czasopisma i zbiory specjalne dzięki m.in. darowi Polskiej Akademii Nauk, która likwidowała swoją bibliotekę w Pałacu Kultury i Nauki. Są tu zatem unikalne tytuły, „białe kruki”, które ucieszą każdego naukowca, poszukującego właściwych źródeł do swoich badań. Oprócz wydawnictw na tradycyjnych nośnikach znajdują się tutaj również „książki” elektroniczne oraz publikacje obcojęzyczne, głównie w języku angielskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim.

Wszystkie prace związane z opracowaniem zbiorów i obsługą użytkowników są prowadzone w systemie MAK. Kompleksowa rejestracja wypożyczeni umożliwia sprawną obsługę użytkowników, włącznie z automatycznym drukowaniem rewersów, informacją na temat dostępności egzemplarza czy planowanego terminu zwrotu książki. Katalog automatyczny – dostępny w sieci lokalnej oraz w Internecie (http://katalogbiblioteczny.ah.edu.pl) Biblioteka Główna posiada pięknie urządzoną czytelnię ogólną z 82 miejscami i 20 stanowiskami komputerowymi z dostępem do Internetu i baz danych. Jest tez odrębne pomieszczenie, określane mianem czytelni profesorskiej, w którym jest 5 miejsc i 4 stanowiska komputerowe z dostępem do Internetu i baz danych.

Biblioteka Główna prowadzi wymianę wydawnictw z wieloma bibliotekami uczelni publicznych i niepublicznych. W bibliotekach Akademii można korzystać z naukowych baz danych (Elsevier, Springer, Web of Knowledge, Ebsco, Scopus, Wiley&Blackwell), udostępnionych uczelniom na podstawie krajowej licencji akademickiej. Z pakietu 14 baz Ebsco – pełnotekstowych i bibliograficznych, studenci i pracownicy naukowi Akademii mogą korzystać również z komputerów domowych. Biblioteka Główna jest członkiem Konsorcjum Oxford University Press. Posiada dostęp do pełnotekstowych baz czasopism wydawanych przez Oxford University Press oraz RSC Publishing. Jest tu również uruchomiony dostęp do czytelni on-line podręczników akademickich i książek naukowych w języku polskim – ibuk (277 tytułów, w tym z samej pedagogiki ok. 90 tytułów). Studenci mogą z niej korzystać także z komputerów domowych, gdyż otrzymują kod dostępu do tych baz i ibuków.



Na stanowiskach komputerowych w czytelniach bibliotek dostępne są także: System Informacji Prawnej Lex Omega, Prawo Oświatowe oraz Czytelnia Czasopism Prawniczych. Istnieje możliwość korzystania z bezprzewodowego dostępu do Internetu. Biblioteka wprowadziła formę komunikacji internetowej z użytkownikami poprzez formularze „Zapytaj bibliotekarza” i „Zaproponuj książkę do zbiorów”, dostępne na stronie internetowej. Pozwala to czytelnikowi na szybkie uzyskanie odpowiedzi oraz daje możliwość oddziaływania na kształt księgozbioru. Budynek Biblioteki Głównej jest dostosowany do potrzeb studentów niepełnosprawnych ruchowo. Znajduje się tu odpowiedni podjazd, winda, toaleta i stanowisko komputerowe.


Każdy, kto mieszka w Warszawie czy w województwie mazowieckim może podjechać do Pułtuska i na miejscu skorzystać z dostępu do wyjątkowych zbiorów naukowych. Tak pięknie

W weekendy biblioteka tętni życiem, jest pełna. Studenci niestacjonarni korzystają z jej usług i zbiorów, przygotowując się do egzaminów czy pisząc prace dyplomowe. W dni powszednie, w godzinach przedpołudniowych, jest tu raczej pusto, gdyż odczuwalna jest także w tej uczelni nieliczna grupa studentów stacjonarnych. Pracownicy udostępniają zatem tę przestrzeń oświatową nauczycielom i uczniom szkolnictwa powszechnego, organizując w bibliotece spotkania z autorami książek, prowadząc warsztaty pisarskie i redakcyjne dla młodzieży czy spotkania literackie. Wkrótce będą też organizowane tematyczne wystawy i prezentacje zbiorów archiwalnych.

Tymczasem zanika czytelnictwo, korzystanie w naszym społeczeństwie z bibliotek w ogóle. Coraz częściej dostrzegam wśród doktorantów bardzo słabą kwerendę literatury specjalistycznej. Nie wiem, czy nie chce im się szukać, nie wiedzą, jak to czynić, czy może po prostu nie mają na to czasu? Dla kogo są zatem tak bogato wyposażone biblioteki, skoro coraz mniej osób korzysta z ich usług? Czy funkcjonujące w wyższych szkołach biblioteki mogą stać się - jak pisze o tym Umberto Eco - "modelem wszechświata na miarę człowieka", a więc czy mogą być miejscami radosnymi, zapewniającymi możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniającymi również to, iż para studentów usiądzie sobie po południu na kanapie - nie mam bynajmniej na myśłi nieprzystojnego obłapiania - cząstkę flirtu dopełni w bibliotece, biorąc z półki i odstawiając książki naukowe"? Czy nasze biblioteki będą stopniowo przeobrażać się - jak niektóre księgarnie - w wielką machinę spędzania wolnego czasu?

(U. Eco, O bibliotece, Świat Książki, Warszawa 2007, s.47)