Jak informuje MEN, trwają prace nad nowym rozporządzeniem w sprawie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli i trybu postępowania dyscyplinarnego. Ucieszą się z planowanych w nim rozwiązań wszyscy ci rodzice, którzy dotychczas nie mogli dojść sprawiedliwości w wyniku potwierdzenia niegodnego zachowania nauczyciela wobec ich dziecka. Ponoć radość nie będzie jednak zbyt wielka, gdyż u nas tak konstruuje się prawo, by były w nim furtki do możliwej ewakuacji czy też wyślizgnięcia się toksycznego sprawcy spod rąk oświatowej Temidy. MEN z rozbrajająca szczerością wyjawia, ze nie chodzi w tej nowej wersji regulacji o to, by komisje dyscyplinarne działały bardziej skutecznie, tylko czyni to pod wpływem konieczności dostosowania przepisów wykonawczych do obecnych regulacji ustawy Karta Nauczyciela.
Pojawiają się jednak pierwsze opinie na temat projektu rozporządzenia. Na portalu eduinfo prawnik z KUL stwierdza m.in.:, że MEN (…) rozszerza grupę nauczycieli podległych odpowiedzialności przed komisjami o nauczycieli szkół niepublicznych. To dobrze, bo wprawdzie nie korzystają oni z wielu dobrodziejstw owej Karty, ale za to można będzie – w przypadkach nagannych – skierować przeciwko nim pozew. Szkoda, że nie uwzględnia się w tym projekcie poszerzenia podmiotów o właścicieli szkół niepublicznych, gdyż w istocie to ich nieodpowiedzialna polityka kadrowa niektórych spośród nich powoduje niegodne postawy nauczycieli, którzy nagle, ni stąd ni zowąd, w ciągu trwającego semestru oświadczają, że już następnego dnia nie przyjdą do pracy. Prawdopodobnie na skutek jakiegoś konfliktu czy sporu z właścicielem takiej niepublicznej szkoły, ale dlaczego mają z tego powodu tracić na tym dzieci-uczniowie? Inna rzecz, że w szkolnictwie niepublicznym rodzice mogą skierować sprawę przeciwko takiemu właścicielowi z powództwa cywilnego, więc może i nie są im potrzebne komisje dyscyplinarne.
Ponoć (…) Przepisy projektu nie przewidują również możliwości wnoszenia rewizji od prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego. Wynika to z przepisów Karty Nauczyciela, która taką ewentualność wykluczyła. Jeśli tak, to może trzeba też zmienić Kartę, aniżeli poprzestawać na konstatacji, że niczego się z tym więcej zrobić już nie da? Projekt rozporządzenia określa, że obwinionym staje się nauczyciel (…) z chwilą doręczenia mu postanowienia o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego.
Jak stwierdza komentujący ten projekt prawnik KUL dr Adam Balicki - Projekt rozporządzenia dopuszcza przesłuchanie świadka, który nie ukończył 15 lat w przypadku, gdy jego zeznania mogą mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Będzie to możliwe w obecności psychologa lub rodzica, ewentualnie prawnego opiekuna. Przesłuchanie takie może odbyć się tylko raz, chyba, że wyjdą na jaw okoliczności, których wyjaśnienie wymaga ponownego przesłuchania. Pojawia się w związku z tym pytanie, skąd będzie wiadomo, czy zeznania pokrzywdzonego ucznia mogą mieć istotne znaczenie dla toczącego się postępowania, skoro nie musi on być w swojej sprawie przesłuchany?
Sprawa jest poważana, toteż głos zabrał w niej ZNP. Już na samym wstępie Prezes ZNP punktuje MEN za brak wydania znowelizowanego aktu wykonawczego po upływie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy z dnia 18 lutego 2000 r. o zmianie ustawy - Karta Nauczyciela oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Wydane bowiem przepisy rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 22 stycznia 1998 r. w sprawie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli i trybu postępowania dyscyplinarnego utraciły swoją moc i zapanował stan ANOMII, czyli bezprawia.
Odnosząc się do treści projektu rozporządzenia uważa między innymi, że:
1) Treść § 5 ust. 2 należy uzupełnić dookreślające przesłanki wyłączenia jawności rozprawy. W szczególności należy wskazać jako podstawę: zakłócenie spokoju publicznego, obrazę dobrych obyczajów, naruszenie ważnego interesu prywatnego. W obecnym brzmieniu przepis nie wskazuje przyczyn wyłączenia jawności rozprawy w sposób wystarczający.
2) Treść § 18 ust. 1 projektu rozporządzenia należy przeredagować w celu wskazania czyje zażalenie lub odwołanie podlega zatwierdzeniu przez organ, który wyznaczył rzecznika dyscyplinarnego w sprawie. Ponadto należy wskazać od jakiego rodzaju spraw wnoszone są te zażalenia lub odwołania.
3) Regulacja zawarta w treści § 21 ust. 12 projektu rozporządzenia nie jest prawidłowa. Zasada notoryjności powinna dotyczyć wyłącznie spraw karnych, prawomocnie skazujących obwinionego nauczyciela, ponieważ tylko takie potwierdzają jego winę. Jedynie prawomocne stwierdzenie winy nauczyciela w postępowaniu sądowym powinno stanowić podstawę zaniechania przeprowadzenia postępowania dowodowego w dyscyplinarnym postępowaniu wyjaśniającym.
Toczące się postępowania karne przeciwko obwinionemu w żadnym stopniu nie przesądzają jeszcze o winie nauczyciela. W związku z tym nie można z charakteru zarzutów z karnego postępowania przygotowawczego wywodzić apriorycznie tezy o winie nauczyciela i braku konieczności przeprowadzania postępowania dowodowego na tę okoliczność.
4) Treść § 30 projektu rozporządzenia powinna zostać zmieniona w kierunku ustanowienia ogólnego prawa dostępu do akt dla stron postępowania. Nie można ograniczać tego prawa tylko do czasu rozpoczęcia rozprawy, ponieważ prawo to powinno przysługiwać stronom przez całe postępowanie. Podstawowym problemem jest brak możliwości dokonania kopii dokumentów zgromadzonych dotychczas w postępowaniu dyscyplinarnym.
Oczywiście odmowa skopiowania tych dokumentów jest bezprawna, gdyż ze względu np. na obszerność akt, przy jednoczesnym szybkim wyznaczeniu terminu rozprawy, występuje przesłanka braku możliwości należytego i starannego przygotowania skutecznej obrony – a więc naruszenie samego prawa do obrony, które przysługuje obwinionemu. W związku z tym treść § 30 projektu rozporządzenia powinna zostać rozszerzona także o wskazanie, że obwiniony i jego obrońca ma prawo do sporządzania wypisów, odpisów, notatek i kserokopii akt sprawy.
Ci rodzice, którzy już mają doświadczenie w dociekaniu sprawiedliwości, jak opisywany przeze mnie w blogu przypadek ojca Alana – ucznia renomowanego LO w Warszawie, który opuścił je w wyniku szykan ze strony kilku nauczycieli, by kontynuować edukację w niepublicznej szkole, wskazują na dużo poważniejsze niedociągnięcia w redakcji omawianego tu rozporządzenia.
Otóż pan Witold Szwajkowski pisze, co następuje:
Rozporządzenie bardzo szczegółowo reguluje wiele kwestii związanych z samym postępowaniem dyscyplinarnym i odwoławczym przed komisjami dyscyplinarnymi, jak tryb i zasady pracy komisji, terminy, dostęp do dokumentacji czy sposób przesłuchiwania uczniów. Należy jednak zauważyć, że postępowanie dyscyplinarne nie może się w ogóle rozpocząć, jeżeli do komisji dyscyplinarnej nie wpłynie wniosek rzecznika dyscyplinarnego o jego wszczęcie. Niestety, ta część rozporządzenia, która dotyczy tego, co warunkuje złożenie takiego wniosku, zawiera poważną lukę prawną. Zarówno stare, jak i nowe rozporządzenie zawiera w paragrafie 21 ust. 1 zapis:
„Organ, przy którym działa komisja, po otrzymaniu wiadomości o uchybieniu godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela, albo o toczącym się przeciw niemu lub zakończonym postępowaniu karnym, niezwłocznie poleca rzecznikowi dyscyplinarnemu przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego”.
Druga część tego zdania nie budzi wątpliwości. Wydaje się oczywiste, że nauczyciel, który narusza prawo, jednocześnie narusza godność zawodu nauczyciela. Jak jednak należy interpretować pierwszą część tego zdania? Co to znaczy „po otrzymaniu wiadomości o uchybieniu godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela…” ? Kto jest uprawniony do przekazania takiej wiadomości? W jakiej formie powinna być przekazana? Kto i na podstawie jakich kryteriów ma zdecydować, czy jest to wiadomość o uchybieniu godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela? Dlaczego użyto tak enigmatycznego sformułowania? Dlaczego nie można było użyć sformułowania, np. „ …po otrzymaniu pisemnej i podpisanej skargi na postępowanie nauczyciela…”?
Zgodnie z paragrafem 2 ust. 1 nowego rozporządzenia „Do orzekania w sprawach dyscyplinarnych nauczycieli właściwe są komisje dyscyplinarne…”. Zgodnie zaś z paragrafem 4 ust. 1 pkt. 2 tylko komisja może orzec, że czyn nauczyciela zawiera znamiona uchybienia godności lub obowiązkom nauczyciela, a zgodnie z paragrafem 23 ust. 1, to dopiero rzecznik dyscyplinarny, do którego sprawa powinna trafić, może ocenić czy „dowody zgromadzone w postępowaniu wyjaśniającym uprawdopodobnią uchybienie godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela”.
Na jakiej więc podstawie organ, np. wojewoda, ma zdecydować czy właśnie otrzymał „wiadomość o uchybieniu godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela”? Czy to tylko niezręczne sformułowanie, czy sposób na umożliwienie „organowi” niepodejmowania żadnych działań i niekierowania skargi na nauczyciela do rzecznika dyscyplinarnego, jeżeli z jakiegoś powodu uzna takie działanie za niewskazane, niewygodne lub zagrażające czyimś interesom?
Z dużym prawdopodobieństwem można bowiem przyjąć, że np. przeciętny rodzic składający skargę na działanie nauczyciela, nie użyje w niej
sformułowania „uchybienie godności zawodu nauczyciela”, tym bardziej go nie uzasadni, tylko opisze konkretną sytuację jakiej doświadczyło jego dziecko, którą uznał za nieprawidłową i wymagającą interwencji. Wojewoda, który nie podejmie żadnego działania w sprawie skargi będzie mógł się wtedy tłumaczyć, że nie „otrzymał informacji”, która zobowiązuje go do skierowania sprawy do rzecznika. Czy nie chodzi więc o celowe stworzenie luki prawnej pozwalającej na oddalanie skarg na nauczycieli, bez ich rozpatrywania i niekierowanie ich do rzecznika dyscyplinarnego? Czy dostępne są gdzieś informacje, jak wielu skarżących, po złożeniu jednej bezskutecznej skargi do wojewody, nie podejmie już żadnych innych działań nie wierząc w ich celowość?
Sprawa warta jest zbadania, ponieważ dotyczy bezpieczeństwa wszystkich dzieci w wieku szkolnym. Czy cytowany wcześniej zapis nie stanowi więc zachęty dla wojewodów do nierozpatrywania lub odwlekania rozpatrywania skarg na nauczycieli, a przynajmniej przyzwoleniem ministerstwa na taką politykę?
Kolejną przesłanką uzasadniającą powyższą wątpliwość jest pozorna zmiana, którą wprowadza projekt nowego rozporządzenia. Jest nią możliwość zaskarżenia decyzji rzecznika dyscyplinarnego o umorzeniu postępowania wyjaśniającego. W uzasadnieniu MEN na str. 3 można przeczytać:
„Ponadto w projekcie rozporządzenia uwzględnione zostały postulaty Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczące konieczności uregulowania uczestnictwa uczniów w postępowaniu oraz wprowadzenia środka odwoławczego od postanowienia rzecznika dyscyplinarnego o umorzeniu postępowania wyjaśniającego.”
Dalej, na stronie 6 czytamy:
„Na skutek zgłoszonych postulatów wprowadzono również możliwość zaskarżenia postanowienia rzecznika dyscyplinarnego o umorzeniu postępowania wyjaśniającego. Zażalenie do komisji pierwszej instancji na niniejsze postanowienie będzie przysługiwało wszystkim uczestnikom postępowania wyjaśniającego. Powyższe rozwiązanie powinno zapewnić rzetelność prowadzonego postępowania wyjaśniającego i wyeliminować przypadki nieuzasadnionego jego umorzenia.
Obecnie w sytuacji, gdy postanowienie o umorzeniu postępowania wyjaśniającego jest sprzeczne ze stanem faktycznym i niczym nie uzasadnione, nie ma możliwości jego wzruszenia.” Trzeba przyznać, że uzasadnienie brzmi bardzo przekonywująco. Wygląda na to, że MEN wyszło naprzeciw słusznym postulatom, ale jest to iluzja. Wystarczy przeczytać paragraf 24 projektu rozporządzenia, żeby dowiedzieć się, że zażalenie takie przysługuje tylko: osobie, której dotyczy postępowanie, dyrektorowi szkoły, w której osoba ta jest zatrudniona oraz organowi prowadzącemu szkołę.
Zapis ten razi brakiem logiki. Jaki bowiem interes ma obwiniony nauczyciel, żeby zaskarżać decyzję rzecznika o umorzeniu postępowania wyjaśniającego wobec siebie? Kiedy zaskarżeniem decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego wobec swojego nauczyciela może być zainteresowany dyrektor szkoły? Czy nie tylko wtedy, jeżeli sam skierował skargę na nauczyciela szukając pretekstu do jego zwolnienia, a nie chciał lub nie mógł wykorzystać innych środków, którymi dysponuje w celu jego zdyscyplinowania? Jeżeli to nie dyrektor był autorem skargi, to z dużym prawdopodobieństwem można domniemywać, że obwiniony nauczyciel działał za jego czynnym lub biernym przyzwoleniem.
To samo dotyczy organu prowadzącego szkołę. Jaki sens ma zaskarżanie decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego wobec dyrektora przez organ, który może po prostu go zwolnić? Postępowanie dyscyplinarne kosztuje i to dużo, a finansowane jest wyłącznie z pieniędzy podatników! Czy takie ograniczenie kręgu osób uprawnionych do zaskarżenia decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego nie jest wskazówką dla rzecznika, co do kierunku polityki resortu w tym względzie? Czy nie będzie rodziło poczucia bezkarności wśród tych nauczycieli, którzy mają tendencję do naruszania prawa?
Powyższe wątpliwości prowadzą wprost do pytania, jaki jest sens i cel prawidłowego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli? Czy nie jest nim możliwość dyscyplinowania, a w skrajnych przypadkach eliminowania z tego środowiska ludzi nie rozumiejących misji i naruszających godność zawodu nauczyciela? Jeżeli jest, to czy działanie takie nie jest w pierwszej kolejności zadaniem dyrektorów szkół, nadzoru pedagogicznego i właśnie organów prowadzących szkołę? Jeżeli jest, to czy system odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli nie powinien być z założenia mechanizmem używanym dopiero wtedy, kiedy wymienione wyżej organy dopuszczą, lub co gorsza, zaakceptują naruszanie godności zawodu przez nauczyciela, w tym łamanie przez niego prawa?
Wydaje się, że tak, skoro MEN uznało w nowym projekcie za celowe fizyczne, a nie tylko formalno-prawne, oddzielenie rzecznika dyscyplinarnego od struktury nadzoru pedagogicznego, czyli kuratorium, o czym będzie dalej. Kto więc może być naprawdę zainteresowany wykorzystaniem systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli? Są dwa takie środowiska: uczniowie i rodzice uczniów, wobec których nauczyciele dopuszczają się łamania prawa lub czynów naruszających godność ich zawodu, oraz nauczyciele kierujący się poczuciem odpowiedzialności za swoje środowisko i jego społeczną ocenę, którzy chcieliby wyeliminować ze swojego grona osoby, które to środowisko kompromitują.
Niestety, ani jedni, ani drudzy nie mają i nie będą mieli prawa do zaskarżenia decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego przez rzecznika. Ponadto, w myśl zarówno starego, jak i nowego rozporządzenia, jeżeli ktoś z tych dwóch grup złoży do wojewody skargę na postępowanie nauczyciela, to nie jest nawet uprawniony do otrzymania informacji o fakcie jego umorzenia, nie mówiąc już o uzasadnieniu. Zgodnie z cytowanym wyżej paragrafem 24, postanowienie o umorzeniu postępowania wyjaśniającego rzecznik przesyła osobom i organom, które zostały powiadomione o jego wszczęciu, a w myśl paragrafu 21 pkt. 2 są to: osoba obwiniona, dyrektor szkoły, organ prowadzący szkołę i organ, przy którym działa komisja.
Mazowiecki Kurator Oświaty w piśmie do rodzica, który złożył skargę do wojewody na działanie dyrektora szkoły napisał:
„Wyjaśniam, że z chwilą wniesienia przez skarżącego wniosku o wszczęcie postępowania wobec nauczyciela i podjęcia decyzji przez organ, Rzecznik Dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjaśniające i stroną w sprawie stał się oskarżony nauczyciel i rzecznik.
Przypominam, że podczas spotkania z Panem, a następnie w rozmowie telefonicznej Rzecznik Dyscyplinarny udzielił wyjaśnień na postawione w tym temacie pytania odnośnie procedury postępowania wyjaśniającego. Zwracam uwagę, że pismo skierowane do Rzecznika przez Pana nie jest skargą, tylko wnioskiem o wszczęcie postępowania wyjaśniającego na podstawie przepisów Karta Nauczyciela.
Zatem informuję, że nie jest Pan stroną w postępowaniu. Z tego względu nie przysługuje Panu prawo do uzyskania informacji o sprawie, o których mowa w § 21 ust. 2 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 22 stycznia 1998r. w sprawie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli i trybu postępowania dyscyplinarnego (Dz. U. z 1998r. Nr 15, poz. 64 z późn. zm.).” (Zachowano dosłowne brzmienie cytatu).
Kurator zajmujący stanowisko w imieniu wojewody, czyli organu, przy których działa rzecznik (!) zauważył, że skarżący faktycznie nie jest stroną w postępowaniu wyjaśniającym, prowadzonym przez rzecznika, ale nie zauważył już, że – w myśl kodeksu postępowania administracyjnego – skarżący nie przestał być stroną w sprawie swojej skargi wniesionej do wojewody i nikt go tego statusu nie może pozbawić. Prawo do informacji o sposobie jej załatwienia zapewnia mu kodeks postępowania administracyjnego, a rozporządzenie MEN nic do tego nie ma.
Interpretacja kuratora została zaakceptowana przez MEN, a więc należy ją przyjąć za obowiązującą w resorcie wykładnię. Nowe rozporządzenie niczego w tej kwestii nie zmienia, a więc ani rodzic, wobec dziecka którego nauczyciel zachował się w sposób niewłaściwy, ani nauczyciel, któremu zależy na tym, żeby jego koledzy nie naruszali godności zawodu nauczyciela, nie tylko nie będą mogli zaskarżyć decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego wszczętego w wyniku ich skargi, ponieważ nie będą znali uzasadnienia tej decyzji, ale nawet się o tej decyzji nie dowiedzą. Czy nie o to właśnie chodziło, żeby stworzyć wrażenie możliwości zaskarżenia decyzji o umorzeniu postępowania wyjaśniającego, ale żeby faktycznie decyzje takie pozostawały nadal poza wszelką społeczną kontrolą?
Oczywiście, zapis ten nie powstrzyma zdeterminowanych rodziców krzywdzonych dzieci przed składaniem skarg, ale trudno wyobrazić sobie nauczyciela, który w takiej sytuacji podjąłby ryzyko wystąpienia „przeciwko swoim kolegom” w imię zdyscyplinowania tych, którzy zachowują się nagannie i niegodnie. Czy nie doszło więc do zablokowanie mechanizmu samooczyszczania się środowiska nauczycielskiego z nauczycieli, którzy je kompromitują?
Z logiką wyżej omawianych zapisów współgra kolejna zmiana dotycząca samego rzecznika dyscyplinarnego, do którego należy m.in. przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego i podjęcie decyzji czy postępowanie umorzyć, czy złożyć wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec obwinionego nauczyciela. W myśl obecnego rozporządzenia, rzecznik dyscyplinarny dla komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli, działającej przy wojewodzie, powoływany był przez wojewodę jako jego organ, ale spośród pracowników kuratorium. Intencja takiej regulacji wydaje się czytelna. Chodziło o to, żeby rzecznik miał odpowiednie przygotowanie merytoryczne i doświadczenie, aby móc podejmować decyzje w sprawach związanych z interpretacją zachowań nauczycieli.
Wadą takiego rozwiązania było to, że osoba pełniąca funkcję rzecznika dyscyplinarnego, jako rzecznik podlegała wojewodzie, a jako pracownik kuratorium – kuratorowi, co w pewnych okolicznościach mogło powodować konflikt interesów i związany z nim dyskomfort przy podejmowaniu decyzji. W myśl proponowanego rozwiązania, rzecznik dyscyplinarny przy wojewodzie oraz jego zastępcy będą powoływani spośród pracowników urzędu wojewódzkiego, spełniających kryteria określone w rozporządzeniu. Oddzielenie funkcji rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców od kuratorium i zlikwidowanie sytuacji, w której rzecznik ma dwóch szefów, teoretycznie może i powinno poprawić komfort jego pracy i ułatwić podejmowanie obiektywnych decyzji, ale do rozstrzygnięcia pozostają bardzo ważne kwestie organizacyjne.
Wejście w życie rozporządzenia może wiązać się z koniecznością zatrudnienia przez urzędy wojewódzkie odpowiedniej ilości nowych, odpowiednio wykwalifikowanych urzędników. Trudno ocenić jakie będą skutki organizacyjne takiej decyzji, gdyż np. zarządzeniem z dn. 26 lutego 2010 r. Wojewoda Mazowiecki ustanowił dwudziestu jeden (!) zastępców rzecznika dyscyplinarnego, którzy pełnili jednocześnie funkcje starszych wizytatorów lub wizytatorów w kuratorium. Taka ilość zastępców, nawet wykonujących tę funkcję w ograniczonym zakresie, świadczy o tym, że w urzędach wojewódzkich trzeba będzie utworzyć kilka dodatkowych etatów dla rzeczników i ich zastępców.
Skąd wezmą się chętni do pełnienia niewdzięcznej funkcji rzecznika i jego zastępców na pełen etat, skoro – zgodnie z zapisem rozporządzenia – organ może w każdej chwili rzecznika odwołać? Wcześniej, odwołany rzecznik miał zapewnioną posadę w kuratorium, którego był pracownikiem, a gdzie znajdzie pracę teraz, jeżeli jego decyzje nie spodobają się organowi? Czy wojewoda zatrudni na innym stanowisku w urzędzie wojewódzkim rzecznika, którego decyzje mu się nie podobały do tego stopnia, że musiał go odwołać? Czy nie jest to więc nowe narzędzie wywierania skutecznego nacisku przez organ na decyzje rzecznika? Co prawda zarówno poprzednie, jak i nowe rozporządzenie przewiduje, że każda decyzja rzecznika musi być zatwierdzona przez organ, ale zwykle organom wygodniej jest zatwierdzać takie decyzje, z którymi się zgadzają.
Powyższe wątpliwości wskazują na możliwość celowego konstruowania regulacji prawnych dotyczących systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli, tak aby pozwalały na jego wybiórcze i uznaniowe stosowanie oraz możliwość pozamerytorycznej ingerencji w ten proces.
(Źródła: Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 10 lutego 2011 r. w sprawie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli i trybu postępowania dyscyplinarnego; http://www.eduinfo.pl/art/kontrowersyjny-projekt-rozporzadzenia-w-sprawie-komisji-dyscyplinarnych/4419/21; http://www.znp.edu.pl/element/860/Proj._rozp._MEN_w_sprawie_komisji_dyscyplinarnych_dla_nauczycieli_i_trybu_postepowania_dyscyplinarnego_10.02.11)