30 lipca 2013

Edukacja ekologiczna polskiego spoleczeństwa



Mija miesiąc od wprowadzenia nowych przepisów o segregowaniu śmieci. Rozpoczęła się narodowa edukacja ekologiczna w naszych domach i z naszym udziałem. Jej wprowadzaniu towarzyszyły różne emocje, a to głównie dlatego, że zabrakło ... właśnie edukacji. Niestety, ale to właściwe ministerstwo nie zadbało o to, by w ciągu dwóch lat przygotować obywateli do nowego sposobu zatroszczenia się o czystość naszego środowiska. W lipcu okazało się, że co gmina, to inne rozwiązania. A ustawa jest jedna. Jak to możliwe, że w jednej gminie odpadki segreguje się według dwóch kategorii: to, co da się segregować (szkło, papier, plastik razem do jednego worka) i reszta odpadowego świata do drugiego, a w innej gminie podział obejmuje już trzy kategorie odpadów lub nawet cztery.

Radni z mojej gminy uchwalili coś, co powinno być ekologicznym mistrzostwem, bowiem mieszkańcy mają segregować odpady według siedmiu kategorii. Każdy otrzymał siedem kolorowych worków, w których mają znaleźć się odpowiednio selekcjonowane śmieci i odpady. Moim zdaniem jest to szczyt bezczelności i cwaniactwa właściciela firmy, która wygrała przetarg. Czyżby pod niego rozpisany był ten przetarg? Po co właściciel firmy ma ponosić koszty selekcjonowania odpadów, jak mogą to za niego i dla jego zysków uczynić mieszkańcy? Po co miałby zatrudniać ludzi, wyposażać firmę w odpowiedni sprzęt, skoro wystarczy zakupić worki plastikowe, "rozdać" je mieszkańcom, a oni niech w swoich domach organizują właściwą selekcję i przechowują w 8 różnokolorowych workach przez dwa tygodnie rozkładające się odpady?

To prawda, że każdy mieszkaniec otrzymał instrukcję na kolorowym papierze kredowym, by wiedział, w jaki sposób segregować odpady. Tyle tylko, że jak każda tego typu instrukcja nie przewiduje wszystkich możliwości, a firma oczyszczająca, która wygrała przetarg, wcale tym się nie przejmuje. Jak coś do czegoś nie pasuje, to trzeba mieć na to jeszcze dziewiąty worek.

Jak segregować odpady?

Niebieski worek: gazety, czasopisma, katalogi, prospekty, pudełka kartonowe, ale już nie wrzucamy tu opakowań np. rachunków, faktur, worków po cemencie czy jednorazowych pieluch;

Żółty worek: plastikowe butelki, reklamówki, koszyczki po owocach, opakowania po żywności, ale już nie p lekach, nie po artykułach z połączeń tworzyw sztucznych z innymi materiałami, nie na styropian, nie na zabawki i na pojemniki po wyrobach garmażeryjnych;

Zielony worek: szkło kolorowe - puste butelki po napojach i żywności, szklane opakowania po kosmetykach, puste słoiki, ale już nie - lustra, porcelana, ceramika, szkło okienne, szyby samochodowe, żarówki, mocno zabrudzone opakowania szklane, doniczki, szkło żaroodporne i okularowe, lampy neonowe, fluorescencyjne, rtęciowe;

Biały worek - szkło białe;

Czerwony worek: - puszki po napojach lub innych produktach spożywczych, metalowe nakrętki i kapsle, drobny złom żelazny, ale nie wrzucamy - pojemników po aerozolach i lekarstwach, puszek po farbach i lakierach, baterii.

Fioletowy worek: - wrzucamy opakowania po mlekach i sokach oraz zawierające zmieszane elementy materiałowe typu "Tetra Pak". W tym przypadku nie ma informacji. czego nie należy tu wrzucać.

Czarny worek: - jest na odpady biodegradowalne suche, a więc na skoszoną trawę, liście, trociny, pocięte gałęzie;

Pomarańczowy worek: - jest na odpady biodegradowalne mokre, a więc na odpady kuchenne, resztki jedzenia, rośliny i ziemię kwiatową, fusy z kawy i herbaty, resztki i obierki owoców i warzyw. mokre ręczniki papierowe i chusteczki higieniczne (przez dwa tygodnie leżenia w orku chyba mokre już nie będą?). W tym przypadku jest informacja, że możesz kompostować odpady zielone w przydomowym kompostowniku.

Warto śmiecić mniej. Ponoć statystyczny Polak produkuje 320 kg odpadów rocznie. Teraz wzrośnie produkcja worków na śmieci, kolorowych. W nich bowiem mają być składowane powyższe odpady. Jak dobrze mają ci, którzy mogą segregować śmieci według maksymalnie trzech ich rodzajów. Reszta bowiem należy już do specjalistów, do odpowiednich urządzeń, a więc także do pobudzania procesów gwarantujących ludziom pracę. W mojej gminie właściciel firmy wywozu odpadów komunalnych nie jest tym zainteresowany. To przecież on musi jak najszybciej wzbogacić się kosztem mieszkańców.

Radni przyjęli uchwałę, z której realizacją sami nie mogą sobie poradzić. W domu jednej z radnych w przedpokoju wisi siedem worków z odpadami, wydzielając śmierdzącą woń. Ekologiczne życie w domu? Cóż za przyjemność?



Z każdym dniem przemierzając spacerkiem okolice widzę, jak pojawia się coraz więcej śmieci, nie w workach, nie w pojemnikach, tyko przy drodze, na ulicy, na trawnikach, w lesie. Już wiem, kto to będzie zbierał dla tej firmy i bezpłatnie - uczniowie i przedszkolaki w Dniu Sprzątania Świata. My lubimy takie akcje, by wciskać młodym pokoleniom kit o czynieniu ekologicznego dobra.

Jestem w pełni przekonany, że segregacja jest słuszna, ale potrzebny jest do tego jeszcze sprawny mechanizm odbierania odpadów i ich recykling, a tego nadal nie ma, w każdym razie w większości gmin.

Zdaniem prezesa Polskiej Izby Gospodarowania Odpadami Dariusza Metlaka śmieci powinny być dzielone intuicyjnie, a nie z instrukcją w ręku i strachem w oczach. Radni z mojej gminy tego nie rozumieją? Poszli firmie "na rękę"?