27 lutego 2013

Rtęciowa edukacja

Nie sposób nie odnotować tego, co ostatnio wydarza się w Łodzi, rzutując na procesy edukacyjne lub je lekceważąc. Najpierw PORAŻAJĄCA WIADOMOŚĆ, że z laboratorium Politechniki Łódzkiej skradziono już kilka miesięcy temu 700 gram azotanu rtęci, a więc śmiertelnie niebezpiecznej substancji, a władze uczelni raczyły o tym powiadomić policję dopiero w ubiegły piątek. Ciekawe, komu i do czego potrzebna była tak duża ilość rtęci?

Prawdopodobnie rtęć zaszkodziła radnym z Platformy Obywatelskiej, skoro 25 lutego Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Łodzi wydała pozytywną opinię o lokalizacji punktu sprzedaży alkoholu bezpośrednio przy placu zabaw - boisku dla dzieci do lat 12 (ul. Babickiego 6). Pismo wiceprezesa Spółdzielni Mieszkaniowej, która wybudowała kompleks sportowo-rekreacyjny z przeznaczeniem przede wszystkim dla dzieci i uczniów szkoły podstawowej, nie przekonało większości członków Komisji. w okresie od wiosny do jesieni z urządzeń i placu korzysta wiele dzieci. Zastępca prezesa Spółdzielni jednoznacznie wskazał w swoim piśmie, że sprzedaż alkoholu w pobliżu tego placu zabaw dla dzieci jest niewskazana. Lokalni politycy nie wiedzą, że obowiązuje uchwała Rady Miejskiej w Łodzi, która zabrania lokalizacji punktów sprzedaży alkoholu w takich właśnie miejscach.


Niektórzy członkowie Komisji uznali, że specjalnie urządzone boisko dla dzieci do lat 12 nie jest sensu stricte placem zabaw. Za pozytywną opinią głosowało 14 osób, przeciw były 4 osoby (Piotr Adamczyk, Henryka Rak z "Powrót z U", Marek Podlaszczuk ze Szpitala Babińskiego, Tomasz Bilicki). Wstrzymała się 1 osoba (policjant).

Jak pisze Tomasz Bilicki: "Obrady prowadziła Elżbieta Rosochacka, która nie dopuściła do dyskusji przed podjęciem uchwały, a plac zabaw nazwała "małym". Po uchwale rozpoczęła się półgodzinna bitwa - protestujący głos zabierał wyłącznie Piotr Adamczyk i
ja; reszta boi się, że nie zostanie członkami komisji w przyszłej kadencji (w marcu powinna być powołana nowa komisja). Najbardziej ZA byli radni PO: Paweł Bliźniuk i Andrzej Kaczorowski Wkrótce nie będzie już tego problemu, gdyż w nowej
propozycji uchwały place zabaw zostały wykreślone."


Wreszcie dotarł z Łodzi do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN list następującej treści:


Wielce Szanowny Panie Profesorze,


z wielkim żalem informuję Pana Profesora o zaskakującej i szkodliwej decyzji władz Uniwersytetu Medycznego w Łodzi odnośnie drastycznego ograniczenia nauczania historii medycyny oraz likwidacji istniejącego w strukturach uczelni od 1945 r. Zakładu Historii Medycyny i Farmacji (jego założycielem i pierwszym kierownikiem był wybitny laryngolog i historyk medycyny prof. Jan Szmurło). Jest to wypadek w wyższych uczelniach bezprecedensowy, bowiem do tej pory deprecjonowanie i likwidowanie nauczania historii miało miejsce w szkołach średnich. Likwidacja Zakładu Historii Medycyny i Farmacji w Uniwersytecie Medycznym w Łodzi budzi również negatywne skojarzenia z przeszłością, albowiem, jak Pan Profesor doskonale pamięta, historię medycyny wyeliminowano z programów nauczania w akademiach medycznych w okresie stalinowskim, spychając ten przedmiot w formalny niebyt.

Serdecznie pozdrawiam

Prof. Jerzy Supady


Ps. W łódzkiej uczelni medycznej istnieje, co prawda, na Wydziale Wojskowo-Lekarskim (dawny WAM), Zakład Historii Nauk i Medycyny Wojskowej, ale o zupełnie odmiennym i wielokierunkowym (socjologia, psychologia, filozofia medycyny itp.) profilu nauczania. Historia medycyny wojskowej jest tylko jednym z przedmiotów.

Łódź, 26 lutego 2013 r.


Rtęć przenika coraz bardziej... także do edukacyjnego podłoża.