12 grudnia 2012

Czy (-m) jest rozwój manualny dzieci i modzieży w ogólnokształcących szkołach?



To pytanie pojawiło się w trakcie referatu dr hab. Marty Uberman - profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego, która w trakcie wspomnianej przeze mnie w poprzednim wpisie - Międzynarodowej Konferencji: "EDUKACJA CZŁOWIEKA - PROBLEMY TEORII A WYZWANIA 21 WIEKU" w Preszowie (Słowacja) - mówiła o kryzysie wychowania praktycznego w szkołach naszego kontynentu.

Jej tezy były klarowne i bardzo dobrze udokumentowane. Najpierw wskazała nam na istotę i zalety wychowania praktycznego w kształtowaniu osobowości dzieci i młodzieży, by przejść niezwykle trafnie do krytyki stanu kształcenia dzieci już na poziomie edukacji przedszkolnej i w polskim szkolnictwie publicznym.

Zdaniem rzeszowskiej Profesor wejście dziecka w świat techniki powinno być poprzedzone wcześniejszym kształceniem jego ręki, umiejętności manipulowania nią i za jej pomocą wykonywania podstawowych dla codziennego życia czynności życiowych, w tym twórczych. Przed ponad stu laty prace ręczne tworzyły podstawę do rozumienia i korzystania z techniki. W krajach skandynawskich, w Niemczech, Austrii, ale i we Francji wysoko ceni się w toku kształcenia zajęcia pod nazwą "prace ręczne". Mowa tu jest nie o szkolnictwie zawodowym, gdzie zupełnie oczywiste są zajęcia warsztatowe, kompetencyjne, profesjonalne, ale o szkolnictwie ogólnokształcącym.


(od lewej profesorowie uniwersyteccy: Janusz Miąso -Rzeszów), Vladimir Frk - Preszow i Marta Uberman - Rzeszów)


Jeśli chcemy, by nasze dzieci były zaradne, potrafiły samodzielnie coś zrobić i usprawnić wokół siebie czy dla innych, naprawić to, co jest niezbędne w życiu codziennym, w gospodarstwie domowym, to musimy zdecydować się, czy mają być tzw. "złotymi rączkami" czy może "drewnianymi"? Rozwój manualny jest niezbędny dla rozwoju intelektualnego każdego człowieka. Ręka jest naszym narzędziem, którym posługując się wzmagamy zarazem procesy umysłowe, myślowe, wyobrażeniowe.

Istotą prac ręcznych w szkołach XX wieku było wywoływanie u uczniów operacji umysłowych, aktywizowanie ich. Dzięki zajęciom praktycznym rozwijały się także moralne kompetencje, bowiem w ich toku uczniowie doświadczali i wyrabiali w sobie sumienność, dokładność, upór, konsekwencję, planowanie i poczucie estetyki. Zręczność rąk - jak mówiła prof. M. Uberman - jest konieczna także w ponowoczesnym świecie, aby móc w nim pięknie funkcjonować. Homo creator staje się już w okresie dzieciństwa przez urzeczywistnianie przez małe dziecko własnych pomysłów. Tu łączy się edukacja artystyczna z pracami ręcznymi, gdyż wytwór ludzkiej ręki powinien wzbudzać poczucie piękna.

Jak jednak dziecko ma być twórcze, jeśli uczymy dzieci działać w oparciu o schematy, gotowe formy. Dziecko wyciska z arkusza zeszytu ćwiczeń gotowe naklejki, zamiast wycinać i wklejać brakujące w rysunku elementy. Jak dziecko ma mieć poczucie estetyki, jeśli każe mu się naklejać gotowe rysunki czy ich elementy, zamiast je uzupełniać, malować, rzeźbić itp.? Coraz mniej dzieci potrafi dzisiaj zawiązać sznurowadła, bo niemalże wszystkie buty są na rzepy.

Nic dziwnego, że kiedy nasze dzieci dorastają, to mamy z nimi same problemy a one z otaczającym je światem. Dzieci niewiele bowiem potrafią, bo wszystko podaje się im w gotowej formie i estetyce, do jednorazowego zastosowania, wklejenia. Nic dziwnego, że nie potrafią wycinać, malować, kleić, kreatywnie manipulować różnymi materiałami, skoro przewidziane dla nich zeszyty ćwiczeń nie sprzyjają doskonaleniu umiejętności posługiwania się ręką, lecz ją wyłączają z własnej aktywności.

Tymczasem ręce powinny być symbolem zaradności i umiejętności działania. Należałoby zatem przywrócić w kształceniu ogólnym znaczenie i wartość wykonywania prac ręcznych.
Trzeba otworzyć dzieci na realne możliwości codziennego świata ich życia, a nie świata wirtualnego. To ma ogromne znaczenie także w procesie wychowania rodzinnego. Ręka jest głównym narzędziem człowieka. Zajęcia ręczne są kluczowe w rozwoju mózgu dziecka. Może ono dzięki nim odkrywać relacje społeczne, poznawać strukturę i znaczenie przedmiotów, narzędzi, funkcje rzeczy. Zajęcia praktyczne są doświadczaniem rzeczywistości materialnej, które prowadzi do świata rozwoju duchowego osoby.


(praca studentów pedagogiki prof. M. Uberman)


Codzienne czynności w zakresie prac domowych czy związanych z własnymi zainteresowaniami czynią człowieka bardziej zaradnym, pozwalają także na zrozumienie działania różnych urządzeń. Młode pokolenie, generacja Internetu staje się coraz bardziej bezradna, mało kto potrafi wbić gwoździa w ścianę.

Czy mamy czas na prace ręczne z własnym dzieckiem? Nie, bo kupujemy mu gotową grę, mimo, iż moglibyśmy ją wykonać razem z dzieckiem, korzystając z materiałów wtórnego użytku. Zdaniem prof. M. Uberman - dzieci muszą mieć możliwość zrozumienia mechanizmów funkcjonowania różnych przedmiotów, sprzętów. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W ilu domach wykonuje się wspólnie z dziećmi dekoracje na choinkę, stroiki, kartki świąteczne, czy nawet prezenty?


Przypomniały mi się w trakcie tej wypowiedzi lekcje w mojej szkole podstawowej w Łodzi (Nr 81), gdzie miałem najpierw zajęcia pod nazwą "prace ręczne", a w klasie VII i VIII - "wychowanie techniczne". Ilekroć wchodziłem do klasy, będącej klasycznym warsztatem do prac ręcznych (z drzewem, metalem), musiałem zetknąć się z widniejącym nad tablicą napisem: "Najpierw pomyśl, potem zrób". Do niego zresztą mój nauczyciel nawiązywał w czasie każdej lekcji. Każda aktywność musiała być poddana uprzedniej refleksji, namysłowi, zaplanowaniu, by na podstawie właściwej kalkulacji można było prosić nauczyciela o odpowiednią ilość i rodzaj materiałów, z których zamierzaliśmy coś wykonać. Nic nie mogło się zmarnować. Każda resztka musiała być odłożona do specjalnego pojemnika, bo zakładano, że może przydać się innemu uczniowi do realizacji jego projektu konstrukcyjnego.

Pamiętam, jak zajęcia praktyczne realizowane były w odrębnych ze względu na płeć klasach łączonych: osobno chłopcy i osobno dziewczęta, ale nie po to, by chłopcy zajmowali się modelarstwem, a dziewczęta gotowaniem, tylko by koedukacja nie rodziła konfliktów między nimi, nie obniżała motywacji do uczenia się. Chłopcy, podobnie jak dziewczęta, też mieli w ramach prac ręcznych cerowanie, szycie, krojenie materiału, robienie na drutach, szydełkowanie, ale i przygotowywanie sałatek, kanapek, zimnych dań czy gotowanie. A dzisiaj? Po co im to?


Jaką rolę odgrywają dzisiaj umiejętności manualne naszych dzieci? Czy i jakie umiejętności, sprawności rozwijamy, doskonalimy u dzieci i młodzieży? Może konieczność i radość ich funkcjonowania w świecie wirtualnym sprawia, że wystarczy im ćwiczenie klikania, esemesowania (najlepiej w czasie lekcji - pod ławką, jedną ręką lub w czasie odpowiedzi przy tablicy)? Po co mają uczyć się wbijania gwoździ w ścianę, rozkładania na części pierwsze odkurzacza, automatu do parzenia kawy, maszynki do golenia itp., skoro urządzenia są jednorazowego użytku, do pierwszego zepsucia się i wyrzucenia? Po co dzieciom ćwiczyć własną rękę?