04 września 2012

Pedagogika jako kierunek kształcenia - niby jest, a jakoby jej nie było...


Dla niektórych kandydatów na studia pedagogiczne istotna jest oferta kształcenia wyższych szkół prywatnych (tzw. "wsp"). Są takie szkoły, których założyciele twierdzą, że mają całkowicie nową ofertę. Na czym polega ta nowość, nie wyjaśniają, skoro kształci się w szkole od lat, lepiej lub gorzej. Może chodzi tu o nowe specjalności? Tak, to jest dopiero pole do popisu dla kreatorów pseudo nowości. Zmieniamy opakowanie, czyli nazwę, ale dajemy w ofercie to samo?

Wyższe szkoły prywatne prześcigają się w tym, aby w ich ofercie było nie kilka, ale kilkanaście specjalności na kierunku pedagogika, bo to zapewne stworzy przeświadczenie wśród ewentualnych kandydatów, że potencjał kadrowy jest wielki, ogromny i udźwignie uruchomienie studiów na wszystkich oferowanych specjalnościach. Wprawdzie małym druczkiem jest informacja, jak w umowach parabankowych, że dana specjalność powstanie, jeśli grupa zainteresowanych nią będzie liczyć co najmniej 15, 20 czy 25 osób, ale kto to czyta? Ilość w takich "wsp" nie przechodzi w jakość, a zatem im mniej oferuje się specjalności, tym powinniśmy mieć większą pewność, że będziemy mogli ją realizować w toku studiów.

Poza tym, grupy specjalnościowe tworzone są najczęściej dla studentów II roku, a więc tych, którzy zawierzyli szkole wyższej, że będą w niej mogli na wybranej specjalności studiować. Kiedy jednak przebrną już przez I rok studiów, okazuje się, że zainteresowanych daną specjalnością było mniej, niż wspomniane minimum, i ona nie powstanie. Do kogo wówczas powinni mieć pretensje? Do rządu, do MNiSW, do władz uczelni? Nie. Powinni je mieć do siebie, bo dali się naiwnie wciągnąć na listę studiujących mimo, iż szkoła nie dysponuje kapitałem pozwalającym na organizację małych grup. Także uniwersytetów nie stać na to, więc nie ma się co dziwić.

Znakomite są zresztą nazwy nowych specjalności, jak np.:

pedagogika artystyczna typu: - pedagogika sztuki; pedagogika tańca (to dla zwolenników tańca z gwiazdami albo tańczących z wilkami), pedagogika malarstwa i rzeźby itp. W tym zakresie powinny powstać jeszcze równie artystyczne specjalności, jak: „Pedagogika idola”, „pedagogika X-factora”, „Pedagogika MasterChef, czyli kuchenna”, itp.

pedagogika rynkowo-administracyjna: np. jakaś tam "pedagogika z coachingiem", która może mieć też swoje modyfikacje np. „pedagogika X... z TAED”, „pedagogika Y z peelingiem”, "psychopedagogika" ("spychopedagogika"?), "pedagogika zarządzania", "europedagogika", "pedagogika samorządowa" itd. „



Jak szkoła prywatna informuje na swojej stronie, że jest jedyną, wiarygodną, bezpieczną, godną zaufania, działającą w oparciu o silne podstawy prawne i tworzącą perspektywy dla studiujących, a w dodatku zajmuje wysoką pozycję w jakimś rankingu, to znaczy, że informuje. Nic więcej. Ciekawe, która napisałaby, że działa w oparciu o słabe podstawy prawne? Nie ma wyjścia. Musi działać w oparciu o obowiązujące prawo, a czegoś takiego, jak prawo silne lub słabe, w ustawie prawo o szkolnictwie wyższym po prostu nie ma. Rankingi szkół prywatnych kształcących na pedagogice nic nie znaczą, gdyż przekazywane przez założycieli dane nie są sprawdzane przez organizatorów pseudorywalizacyjnych praktyk.

Podoba mi się również próba wyróżnienia własnej szkoły wyższej na tle innych, z wyraźnym zaznaczeniem w reklamie, że wie się lepiej od konkurencji, jakie są jej mocne czy słabe strony. Oto jedna ze szkół chwali się, że tym, co ją wyróżnia na tle innych, jest podmiotowe podejście do każdego studenta. Oczywiście, w pozostałych, wszystkich innych, podejście do studentów jest przedmiotowe, a to znaczy: w tych definiowanych jako gorsze wszyscy studiujący są niczym rzeczy, obiekty, przedmioty, w każdym razie nie ludzie, albo ludzie, ale zreifikowani.

Ważne jest też podkreślenie, że uczelnia ma europejskie standardy edukacyjne tak, jakby inne ich nie posiadały. Niektóre szkoły informują nawet, że ich celem jest kształcenie na najwyższym, europejskim poziomie. Jakoś tego poziomu nie widać, a już w Europie na pewno nie słychać o nim. Kto spośród ubiegających się o studia zna te standardy i zdaje sobie sprawę z tego, że od 2004 r. po wejściu Polski do Unii Europejskiej standardy muszą być europejskie, gdyż pilnuje tego Polska Komisja Akredytacyjna?

Niektóre uczelnie odwołują się do aspiracji zbuntowanej młodzieży, kiedy zachęcają ją do studiowania u siebie pedagogiki ofertą: „Jeśli chcesz zmieniać świat, to musisz być pedagogiem, by wpajać ludziom wartości”. Uff, już to kiedyś było w dziejach naszego kraju, kiedy to zobowiązywano do zmieniania świata wpajaniem wartości. Niekóre "wsp" mają promocje typu: jak przyprowadzisz jednego kandydata, to obniżymy ci czesne o x%, a jak dwóch to o jeszcze więcej itd. Szkoda, że nie podano, ilu trzeba przyprowadzić ze sobą kandydatów, żeby w ogóle nie płacić za studia? Są wreszcie takie szkoły prywatne, które mają w swojej ofercie kierunek pedagogika, ale … nie prowadzą naboru w swojej głównej siedzibie. Niby jest, ale jakoby go nie było.