13 kwietnia 2012

Stręczycielstwo dyplomowe


Portali oferujących w Internecie gotowce jest mnóstwo. Można wybierać i przebierać w ofertach, nie wiedząc nawet, kto kryje się za wirtualnym murem pseudo edukacyjnej firmy. Nikt się nam nie podpisze, nie poda swojego numeru telefonu, dopóki nie zamówimy konkretnego tematu, nie określimy własnych oczekiwań, a raczej - naszego promotora pracy dyplomowej czy naukowej i nie wpłacimy koniecznej kwoty. Wszystko to dzieje się z przyzwoleniem prawa, a więc także władzy i polityków. Czyżby byli oni zainteresowani tym, by w polskim społeczeństwie jego oświecenie było efektem dokonanego zakupu w sieci? Już nie potrzebujemy wykwalifikowanych kadr, mądrych, samodzielnie myślących, kreatywnych i uczciwych Polaków? Godzimy się na to, by ktoś jak najszybciej dorobił się na czyjejś głupocie, lenistwie, braku motywacji, cwaniactwie, nieudolności?

Jak sądzicie, dlaczego władze polskiego państwa: od strony lewej przez centrum po prawą, od 20 lat nie przeciwstawiają się procederowi ewidentnego i coraz intensywniej rozwijającego się procederu wyłudzania świadectw określonego poziomu wykształcenia, a nawet i stopni naukowych przez własnych obywateli? Dlaczego przyzwala się na ten proceder udając, że nie ma w nim nic złego, niegodnego, chociaż dotyczy wytwarzania na zamówienie prac licencjackich, magisterskich, doktorskich, a ostatnio już nawet habilitacyjnych przez ukrytych usługodawców? Czym różni się ta przestępcza działalność od handlu kobietami, fałszywymi lekarstwami, od oszustw finansowych itp.? Czym?

Usługodawcy piszą już do swoich klientów bez ogródek. Zamówiłeś u mnie pracę licencjacką (magisterską) na taki a taki temat? Świetnie. Musisz dać nam na to jednak więcej czasu, bo firma jest przeciążona. Trzeba było rezerwować u nas wcześniej miejsce, jak stolik w dobrej restauracji. Nie jesteśmy w stanie w tak krótkim czasie wykonać Twojego zlecenia. Zamówiłem taką pracę, by zobaczyć, jak poradzi sobie z nim jedna z wirtualnych "firm". Oto odpowiedź:

Witam, W związku z zapytaniem informujemy, że niemożliwe jest przygotowanie profesjonalnego opracowania w proponowanym przez Pana terminie, w przypadku gdyby uległ on zmianie prosimy o kontakt telefoniczny lub mailowy. Sugerowany termin realizacji opracowania naukowego na około 50 stron to 05-06.05.2012. Informuję również, iż w takim terminie można jedynie zakupić w serwisie „gotowca” – tekst wielokrotnie sprzedawany, czyli plagiat. Nie można bowiem przygotować tekstu na indywidualne zamówienie w tak krótkim czasie. Decyzja należy do klienta i to on poniesie ewentualne konsekwencje, nie serwis sprzedający plagiaty.


Prawda, że ładne, zgrabne i bezpieczne? Serwis sprzeda nam "gotowca", ale na naszą odpowiedzialność. Poinformuje nas o tym, bo jego właściciele wiedzą, że klient znajdzie sposób na obejście prawa. Najważniejsze, że celem firmy jest rzetelność i uczciwość akademicka. W formularzu jednak należy podać ilość zamawianych stron dysertacji...

Prostytucja jest zakazana? Stręczycielstwo też? Nie, nie w szkolnictwie wyższym. Przecież padłyby wyższe szkoły prywatne, w których większość zatrudnionych na umowy śmieciowe opiekunów prac dyplomowych pracuje w nich dla kasy, a nie dla rozwoju młodych ludzi. Wielu założycieli tych szkół nie ma zamiaru nawet finansować porządnej dydaktyki, bo przecież to oni muszą na tym zarobić, dlatego zatrudniają ludzi z łapanki, byle tylko chcieli podpisać się pod przyjętą przez nich pracą dyplomową studentów. A jak przyjedzie Polska Komisja Akredytacyjna i stwierdzi, że to buble lub plagiaty, to powiedzą: "Ta pani u nas już nie pracuje. Myśmy z niej zrezygnowali". No pewnie. Ona nigdy nie pracowała, tylko realizowała zadanie na umowę zlecenie. Czy to też jest stręczycielstwem?

Komu nie przeszkadzają internetowi stręczyciele, którzy wyręczą założycieli takich "wsp" i doraźnych opiekunów prac dyplomowych w ich zawodowej roli? W tych szkółkach na korytarzach wiszą ogłoszenia o oferowanych usługach. Jak na poboczu drogi "machają" do studentów i kuszą swoją ofertą... Czyżbyśmy juz osiągnęli taki poziom degradacji, że przyzwolenie na stręczycielstwo i prostytucję akademicką może coraz pewniej wkraczać w obszary akademickiej codzienności i mrugać do społeczeństwa okiem, jak w sławetnej reklamie pewnej wódki? To niech politycy i rządzący wychylą kielicha tej akademickiej fikcji i prostytucji! Na zdrowie!


(http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/552339,w-sieci-kwitnie-handel-pracami-dyplomowymi,id,t.html)