23 marca 2012

Akademicka wersja prostytucji "w białym kołnierzyku"


To już jest plaga. W ostatniej "Polityce" Joanna Cieśla publikuje wywiad z kompilatorem- "autorem"rozpraw z nauk wszelkich, u którego można zamówić usługę ("Polityka" 2012 nr 12). Tak jak wśród prostytutek są "Tirówki", "Rasówki", "Gwardzistki”, "Ksiutówki", "Agentki", "Hotelówki" czy „Mewki", tak i w akademickim biznesie rozwija się inna forma prostytucji, określanej jako dyplomowa. Osoby piszące prace dyplomowe dowolnego typu na zamówienie, można określić jako "Dyplomówki".

Okazuje się, że i w tej branży panuje hierarchia: plebs, czyli piszący prace na zaliczenie, recenzje, eseje, prace zaliczeniowe dla gimnazjalistów, uczniów szkół ponadgimnazjalnych i ewentualnie dla studiujących na studiach I stopnia oraz arystokracja, do której zalicza się osoby piszące prace magisterskie, doktorskie a nawet habilitacyjne.

Jeśli jednak prawdą jest, że w tym zawodzie prym wiodą mężczyźni, to jak ich nazwać? Tych z plebsu pismaczego może "Dyplomanci"? A tych z arystokracji piszącej prace dla studentów studiów II, III stopnia i dla "naukawców"? Może "Magisterki"/"Magistraci", "Doktorki"/"Doktoraci", "Habilitaczki"/"Habilitaci"?

Piszą dla pieniędzy, nie tylko dla uczniów czy studentów. Zlecenia przyjmują prywatnie lub za pośrednictwem agencji portalowej. Ci pierwsi należą do arystokracji, ci drudzy do plebsu. Tak jedni, jak i drudzy starają się świadczyć usługi dla ludności, która nie potrafi zaspokoić swoich umysłowych trosk. Najwięcej zleceń jest z wyższych szkół prywatnych. To namacalny efekt reform ministerstwa szkolnictwa wyższego ostatniego 20-lecia.

Niektórzy są już tak rozbestwieni swoją intelektualną nędzą, że piszą do naukowców, wynajdując ich adresy w internecie. A nuż się któryś skusi? Niedawno pisałem o tym sądząc, że jest to jakaś prowokacja, ale czytelnicy bloga potwierdzają występowanie takich osób w naszym środowisku. Jest rynek, jest popyt, to i rodzi się podaż. Może nawet nudzący się redaktorzy wydawnictw wyższych szkół prywatnych, którzy zostali zatrudnieni, a nie mają nawet co składać i co wydawać, podejmują się takich zleceń? Coś muszą robić. Jakoś muszą uzasadnić swoje wizytówki. A może wieczni doktorzy na uniwersytetatch, chronieni etatami starszych wykładowców? A może puszczają swoje prace tfuuurcze sfrustrowani doktorzy habilitowani poza granicami kraju?

Dzisiaj pisze do mnie dwukrotnie kolejna taka ofiara "wsp" albo uczelni publicznej. Być może jest to nawet ta sama, co sprzed miesiąca, tylko tym razem nadaje z innej skrzynki pocztowej:

Sent: Friday, March 23, 2012 3:54 PM

Dzień dobry, czy byłaby możliwość aby Pan napisał pracę zaliczeniową na 10 stron czcionką standardową 12 w programie word na temat Pedagogika
porównawcza jako dyscyplina opisująca i wyjaśniająca edukację w
świecie współczesnym: między ortodoksją a heterogenicznością a także
Zbyszko Melosik Ponowoczesność: między globalizmem, amerykanizacją
i fundamentalizmem oraz między globalizacją a lokalnością. Na podstawie książki Edukacja w świecie współczesnym, wybór tekstów z pedagogiki porównawczej wraz z przewodnikiem bibliograficznym i przewodnikiem internetowym" pod redakcją Romana Lepperta. Oficyna wydawnicza "Impuls", Kraków 2000. Jaki byłby koszt? proszę o odpowiedź.- Justyna. dziękuję


"Sent: Friday, March 23, 2012 12:53 PM
oj jeszcze przepraszam koleżanka też szuka kogoś kto napisałby także i jej pracę więc proszę o odpowiedź. a temat na jaki ma napisać Marta to: Zbyszko Melosik Ponowoczesność: między globalizmem, amerykanizacją i fundamentalizmem oraz między globalizacją a lokalnością."


Pani Justyno! Musi sobie Pani poszukać gdzie indziej jakiejś męskiej lub żeńskiej prostytutki i negocjować dobrą cenę. Ja piszę tylko i wyłącznie pod własnym nazwiskiem, chociaż w PRL zdarzało się, że ze wzgledu na cenzurę, ukrywałem się pod pseudonimem. Tropienie tego pozostawiam historykom i słowackim docentom pracy socjalnej.