02 lutego 2012

Odeszła terapeutka "mówienia bez słów"


Codzienność wtopiona w zglobalizowany przekaz informacji nie pozwala na uchwycenie wszystkiego, co się toczy, rozwija, pozytywnie wpływa na nasze życie, a co w niej zostało zaniechane, powstrzymane, wykluczone czy zaniedbane. Na bieżąco jednak wymieniamy się w korespondencji refleksją, myślami czy nawet wspomnieniami, które wywołują w nas różne sprawy i wydarzenia. Być może dla niektórych osób - jak napisała W. Szymborska w jednym z ostatnich swoich wierszy - życie z pamięcią jest bardzo trudne, a być może nawet nie chcemy być publicznością dla swojej pamięci, bo czasem łatwiej jest coś pominąć, czegoś niedostrzec, wyprzeć ze swojej świadomości, usiłować coś "przespać" dla większego komfortu psychicznego.

Ucieszyłem się jednak, kiedy otrzymałem list z prośbą, by wspomnieć w blogu Osobę, pedagoga specjalnego, terapeutkę, której życie i dokonania być może nie są powszechnie znane, ale zapadła nimi w sercach i pamięci swoich podopiecznych i uczniów własnej szkoły komunikowania się z niepełnosprawnymi osobami bez słów. Wczoraj zmarla bowiem dr Anna Lechowicz Człowiek Wielkiego Serca i znakomity Pedagog, nauczycielka, terapeutka, mistrzyni wspomagania komunikację uczniów z poważnymi problemami w porozumiewaniu się, a przy tym - jakże symbolicznie to zabrzmi w Roku Janusza Korczaka - zaangażowana na rzecz budowania kultury szacunku wobec osób niepełnosprawnych.

Jak piszą Jej przyjeciele ze "Stowarzyszenia na rzecz Propagowania Wspomagających Sposobów Porozumiewania się „Mówić bez Słów”: "Była dla nas niedoścignionym wzorem i mistrzem oraz serdeczną, lojalną koleżanką i niezwykle życzliwą osobą." Jej przedwczesna śmierć jest kolejną, wielką stratą, nie tylko dla pedagogiki specjalnej.

Istotnie, dzisiejszy dzień zdominowała wieść o śmierci Wisławy Szymborskiej, ale warto pamiętać też o tych, ktorych niezwykłe dzieło życia, wpisane w prozę codziennej walki o wspieranie osób szczególnie potrzebujących naszej obecności, zasługuje na społeczną pamięć. Trudno jest porównać je do jakichkolwiek osiągnięć pedagogicznych - programów dydaktycznych, projektów czy badań naukowych innych pedagogów specjalnych.
Przypomnijmy jednak: w 1987 r. A. Lechowicz stworzyła Centrum Rozwoju Komunikacji przy Zarządzie Głównym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, którym kierowała, gdzie tłumaczyła i opracowywała autorskie materiały szkoleniowe. Przygotowywała do pracy z osobami niepełnosprawnymi zespoły instruktorów na ternie całego kraju. Zdobyła uprawnienia międzynarodowe - certyfikat Senior Presentor Blissymbolics Communication International - Toronto-Kanada w 1994 do stosowania metod komunikacji niewerbalnej, które wdrażała w swojej codziennej pracy z dziećmi, mającymi poważne zaburzenia mowy.

Dzięki temu dzieci, które dotychczas nie miały żadnego kontaktu z otoczeniem zaczynają w sposób skuteczny porozumiewać się z rodziną, rówieśnikami oraz światem osób dorosłych. Z całkowicie biernych i zależnych od otoczenia rozwijają się w kierunku niezależnego myślenia i zdobywają umiejętności kierowania własnym życiem. Sprowadzając i upowszechniając metody komunikacji symbolicznej Blissa do Polski (a także inne metody komunikacji wspomagającej i alternatywnej) dr Anna Lechowicz była zatem jej niewątpliwą prekursorką w naszym kraju. Najskuteczniej włączyła do naszego społeczeństwa setki tych, którzy skazani byli na milczenie, niezrozumienie, a przez to - wegetację. Uczyła tej metody rodziców, opiekunów dzieci niepełnosprawnych i nauczycieli.

Swoją rozprawę doktorską napisała w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie pod kierunkiem obecnego Rektora APS - dr. hab. Jana Łaszczyka, prof. APS na temat: Komputerowe wspomaganie procesu komunikacji niewerbalnej dzieci z wieloraką niepełnosprawnością
Było to dopelnieniem Jej wieloletnich doświadczeń zawodowych i twórczym wkładem w dalszy rozwój tej sfery badań i praktyk terapeutycznych. Po obronie dysertacji doktorskiej nadal pracowała w szkole dla uczniów z niepełnosprawnością ruchową przy ul. Radomskiej w Warszawie ze "swoimi" dziećmi,szkoliła innych, dzieliła się wiedzą ze swojego tak bardzo specyficznego obszaru praktyki pedagogicznej.

Jak napisano na stronie szkoły:
Na początku lat 90-tych dr Anna Lechowicz tworzy w szkole pierwszą tego rodzaju w Polsce pracownię komputerową, w której każde dziecko niepełnosprawne może pracować na komputerze bez wykorzystania standardowej klawiatury. Gromadzi liczne peryferia komputerowe (hardware) oraz specjalistyczne programy (software) pozyskując sponsorów i środki na zakup sprzętu. Przez kolejnych 15 lat rozwija pracownię komputerową, testuje urządzenia wspierając w sposób wysoce zindywidualizowany rozwój uczniów szkoły, szczególnie tych najciężej niepełnosprawnych. Jej dorobek nauczycielski dotyczy także szkolenia studentów oraz czynnych nauczycieli z terenu całej Polski.

Nazwisko Lechowicz znane jest doskonale w środowiskach osób pracujących na rzecz dzieci niepełnosprawnych. Kojarzy się z komunikacją pozawerbalną oraz osobą Hani, zawsze uśmiechniętą, życzliwą, pełną pasji zawodowej, dzielącą się własną wiedzą z każdym, kto szuka pomocy dla dziecka ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi
."

W uznaniu Jej ogromnego dorobku zawodowego otrzymała w 2009 r. honorowy tytuł Profesora Oświaty.

Dr Anna Lechowicz jest autorką ważnych w pedagogice specjalnej książek, które wydało WSiP:

* Komputer w ksztalceniu specjalnym (1998),

* Dziecko niepełnosprawne ruchowo - nauczanie i wychowanie (1998);

* Komputerowe wspomaganie komunikacji niewerbalnej dzieci z wieloraką niepełnosprawnością (2005).

Warto o Niej pamiętać, by kontynuować rozpoczęte, a przerwane chorobą - dzieło życia dla życia.




(fotografia ze strony: http://www.aac.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=177:zmara-hania-lechowicz&catid=71:2012&Itemid=109; źródła: http://www.bobek.darekolszewski.cal.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=79&Itemid=25; http://www.rozumiejanas.edu.pl/web/guest/anna-lechowicz;jsessionid=43FC3D8B75FE0749E12ABDFAD794700D)

Autorytety odchodzą i przychodzą

W dniu, w którym dowiedzieliśmy się o śmierci polskiej Noblistki - poetki Wisławy Szymborskiej, otrzymałem z Krakowa informację o wyniku plebiscytu Oficyny Wydawniczej "Impuls" na najlepszą książkę pedagogiczną minionego roku. Tytuł ten uzyskała rozprawa Lecha Witkowskiego pt. "Historie autorytetu wobec kultury i edukacji", której obecność w pedagogice zasygnalizowałem już wcześniej w swoim blogu.

Paradoksalnie, odchodzi z naszego świata autorytet polskiej literatury, poetka, której wiersze znane są na wszystkich kontynentach, a na scenie wydawniczej eksponowana jest przez czytelników rozprawa poruszająca m.in. problem miejsca i roli autorytetów w dziejach kultury i edukacji.

Gratuluję Zwycięzcy tegorocznej edycji plebiscytu Oficyny Wydawniczej "Impuls" na Najlepszą Książkę z Pedagogiki 2011. To ciekawy pomysł na to, by w tej właśnie formie "testować" podziw i uznanie czytelników dla wybranych przez nich dzieł. Jak pisze wydawca: "Wszystkim głosującym serdecznie dziękujemy. Frekwencja bardzo dopisała, co jest wyrazem Waszego żywego zainteresowania oraz wspaniałych publikacji i Autorów, z którymi mamy zaszczyt wydawać najlepsze książki z pedagogiki! Pierwsze miejsce i zwycięzcą tego plebiscytu zostaje profesor Lech Witkowski i jego książka "Historie autorytetu wobec kultury i edukacji". Gratulujemy!"

Ogromnie cieszę się, że prof. Lech Witkowski jest tutaj podwójnym zwycięzcą, gdyż trzecią lokatę zajęła jego rozprawa z pedagogiki krytycznej, jaką wydał wspólnie z amerykańskim pedagogiem - Henry Giroux'em. Wygrała ten plebiscyt publikacja, która przez lata będzie inspirować kolejnych badaczy do namysłu i - mam także cichą nadzieję - zwiększenia troski o autorytety. Te bowiem są wśród nas, ale być może ich z różnych powodów nie chcemy dostrzegać i szanować. A może one same dają też ku temu powody, schodząc z pola zmagań z popkulturą, proceduralną demokracją, zachłannością rynku, drapieżnością postaw czy czyimiś kompleksami itp.? Może, jak geniusze, z nieznanych nam powodów nie są łatwymi partnerami do współtworzenia czegoś nowego? Różne sa typy geniuszy. Jak pisze Dean K. Simonton, możemy spotkać się z geniuszem zła, geniuszem z przypadku, geniuszem niedostrzeżonym, geniuszem na opak, geniuszem na niby czy geniuszem komputerowym. To ci, których twory są oryginalne, niepowtarzalne i nie są imitacją.

Właściwa recepcja tej rozprawy dopiero nastąpi, bo wymaga ona poważnego studiowania, nabrania dystansu i zadumania. Ma też w sobie nadmiar bolesnej krytyki otaczającej nas rzeczywistości, przenikających do akademickiego życia procesów i wydarzeń, których sami jesteśmy współsprawcami. Zarazem pozwala dostrzec słabości czy niemoc tych, którzy o miejsce dla autorytetu bezkrytycznie upominają się wprost lub niejako przy okazji. Tu musi jednak chodzić o coś więcej, o - jak pisał Bogdan Suchodolski - tworzenie imperium humanum, którego nie da się współtworzyć przez praktyki wykluczania czy samowykluczania się humanistów z koniecznych przemian w instytucjonalnej i publicznej przestrzeni ich akademickiego bytowania.

Warto upominać się o to, by nie nadużywano autorytetów do spraw niegodnych, choć być może - wykorzystującym ich nieświadomość - im samym także do czegoś wygodnych, jeśli miałoby to służyć wartościom czy interesom niszczącym owe autorytety. Zmarła poetka pisała o tym z wielkim poczuciem humoru:

Rzekł lew do lwic: "Stop, drogi panie,
wstrzymajcie swoje polowanie.
Dziś mamy wtorek, a we wtorki
nigdy nie zjadam profesorki.
To przysmak na niedzielne danie".

(W. Szymborska, Rymowanki dla dużych dzieci, Kraków: Wydawnictwo a5 2003, s.15; D. K. Simonton, Geniusz, Warszawa: Wydawnictwo APS 2010)