26 stycznia 2012

Nowa perspektywa dla AHE z niestosowną polemiką w tle


Nowy prorektor ds. organizacyjnych Akademii Humanistyczno- Ekonomicznej w Łodzi - dr Makary Stasiak (założyciel tej Uczelni, do niedawna jej b. prezydent) zaprosił mnie do "dyskusji na żywo" w formie dość dziwnej, bo "na martwo", nawet o tym nie informując. Trafiłem na zaproszenie przypadkowo, wchodząc na jego stronę internetową, kiedy na skutek dzisiejszych, kolejnych już doniesień prasowych w Łodzi o zakupieniu jej przez Jarosława Podolskiego, przedstawiciela Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego "Kopernik", usiłowałem poznać powody owej zmiany. Gdzie ich miałem szukać, jak nie u samego źródła, a tu... nieświeży pasztet.

Jak się dowiadujemy, AHE ma być centralną uczelnią niepubliczną, wokół której będą skupiać się - zakupione już wcześniej przez w/w właściciela - mniejsze potencjałowo, wyższe szkoły prywatne, jak: Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna w Warszawie, Zachodnia Wyższa Szkoła Handlu i Finansów Międzynarodowych w Zielonej Górze oraz Wyższa Szkoła Mechatroniki w Katowicach. To chyba nie przypadek, że jednym z "satelitów akademickich" jest warszawska uczelnia, która miała kolosalne problemy z uzyskaniem akredytacji PKA na kierunku pedagogika.

Nie znam jej obecnych losów, ale pamiętam publikowane na łamach - także wydawanego przez jej ówczesnego założyciela, lidera socjalistycznej pedagogiki Wojciecha Pomykało - czasopiśmie WSSE polemiki z władzami PKA na ten właśnie temat. Uczelnia ta od lat 90. XX w. dysponuje własnym programem w telewizji satelitarnej "EDUSAT", który był i chyba nadal jest wykorzystywany do kształcenia na kierunkach ekonomicznych oraz na pedagogice.

Już wczorajsza Rzeczpospolita informowała o tym, że Copernicus Capital TFI uruchomiło fundusz inwestujący w szkolnictwo wyższe, dążąc do wypracowania nowej jego formuły opartej na ścisłej współpracy pomiędzy biznesem a właścicielami wyższych szkół prywatnych, którzy zachowują dla siebie jako ich założyciele możliwości dalszego czerpania dochodów. To oczywiste, ale zarazem potwierdza to, o czym piszą autorzy wielu rozpraw w „Forum Akademickim” czy publikacji poświęconych temu sektorowi edukacji w Polsce. Odnoszę wrażenie, że kierunki humanistyczne i z nauk społecznych, jako najtańsze do prowadzenia, a zarazem sprzyjające jeszcze pozyskiwaniu dochodów z czesnego, mogą być potraktowane jedynie w tej roli jako źródło dochodów dla rozwoju innych nauk. Zapewne i tak jest też w szkolnictwie publicznym, gdzie nadal kierunki techniczne, przyrodnicze, matematyczno-fizyczne nie cieszą się taką popularnością, jak komunikacja, dziennikarstwo, filologie, nauki o zarządzaniu, praca socjalna, pedagogika czy psychologia.

Jak zdradzają założyciele tego funduszu, zależy im na tym, by te uczelnie na siebie zarabiały, a więc nie zamierzają się ich pozbywać, chociaż teraz mogą z nimi uczynić, co chcą, zlikwidować je i sprzedać np. ich nieruchomości, infrastrukturę lub przekształcić w inny biznes. W grze rynkowej tego typu zapewnienia możemy włożyć między bajki. Można jednak życzyć nowym właścicielom, by jednak zainwestowali w edukację na tym poziomie i pozwolili na jej rozwój na wzór tego, co ma miejsce w uniwersytetach amerykańskich. Wprawdzie standardy etyczne i kapitałowe nie są w naszym kraju jeszcze na porównywalnym poziomie, ale marzyć i tworzyć warto.

Nie życzę sobie jednak tego, by obecny prorektor AHE posługiwał się w swojej wizji dalszego zaangażowania informacjami, które są zadziwiająco niezgodne z rzeczywistością, i lokował w niej moją osobę, bez pytania i zgody na wykorzystywanie mojego wizerunku. Uczelnia ta miała swoje liczne jubileusze, akademie i możliwości zatroszczenia się o własny, rzetelny wizerunek, ale akurat w przypadku mojej osoby, jak dotychczas on do niego nie pasował.


Powodem zainteresowania moją osobą stał się ponoć mój wpis z dnia 7 stycznia br. Do niego odnosi się po 2 tygodniach następujący fragment wypowiedzi dra M. Stasiaka:
"Z ciekawością, ale także dużym zdziwieniem przeczytałem ostatni wpis (7 stycznia) na blogu prof. Bogusława Śliwerskiego. Niezwykle cenię sobie Pana Profesora: jego dorobek naukowy, postawę moralną, dbałość o wysoki poziom kształcenia i uwagę, jaką poświęca on sprawom studenckim. Znam profesora osobiście, gdyż wiele lat temu, jako jeden z pierwszych współtworzył Akademię Humanistyczno-Ekonomiczną w Łodzi – wówczas WSHE. Profesor Śliwerski był założycielem i pierwszym dziekanem kierunku pedagogika na Uczelni. Zatrudniał kadrę dydaktyczną, współtworzył programy i inicjował powstanie specjalizacji. Dlatego też dziwi mnie, że na swoim blogu - posługując się doniesieniami prasowymi - bardzo mocno dyskredytuje uczelnię, którą niegdyś współtworzył i firmował własnym nazwiskiem. Zatrudniana na uczelniach niepublicznych „marna kadra”, o której pisze pan Profesor to wykładowcy, którzy uzyskali swoje tytuły profesorskie i doktorskie na uczelniach państwowych. Wykładowcy na kierunku pedagogika AHE, a także jej obecny dziekan swoje prace doktorskie obronili właśnie pod kierunkiem prof. Śliwerskiego!"


Otóż nie jest dobrze, kiedy „Nową perspektywę Akademii” jej prorektor zamierza budować na nadinterpretacji faktów, które chciałby, aby były dla niego i uczelni korzystne, a przemilcza niedostępne dla szerszej społeczności fakty. Tak więc w mojej polemice czynię sprostowanie.

Istotnie tworzyłem w WSHE kierunek studiów pedagogika, ale po niespełna roku pracy, na własną prośbę, zrezygnowałem z dalszej współpracy. Ciekawe, że dr M. Stasiak nie wspomina o powodach tego stanu rzeczy. Gdybym miał tak wielkie zasługi w zakresie współtworzenia WSHE, to zapewne moje nazwisko znalazłoby się na stronie AHE w odpowiedniej zakładce, a tego nie było i nie ma, nawet w odniesieniu do historii tego kierunku studiów.

Nie zaprzeczam stwierdzeniu dr M. Stasiaka, że jest zatrudniana na uczelniach niepublicznych także „marna kadra”, o której często piszę także w swoim blogu. Są to wykładowcy, którzy uzyskali swoje tytuły profesorskie i stopnie doktorskie na uczelniach państwowych, bo na prywatnych nie było to możliwe. To oczywiste, tak samo jak i to, że niektórzy z nich uzyskiwali awans także poza granicami kraju, wyłudzając stopnie naukowe m.in. na Słowacji.

Próba zasugerowania, że tę ocenę przypisałem obecnemu dziekanowi w AHE, którego nie znam, czy prodziekan Wydziału Humanistycznego – dr Elżbiecie Woźnickiej - jest nadużyciem i obrazą dla tej osoby. Nie wiem, kto był promotorem pracy doktorskiej dziekana (ja na pewno nie), ale w odróżnieniu od dra M. Stasiaka wiem, że w przypadku wspomnianej pani prodziekan jest nim wybitna i zacna andragog - prof. dr hab. Olga Czerniawska, także moja wieloletnia Mistrzyni akademickiej kultury i metodologii badań humanistycznych. Szkoda, że jako pracodawca obecnej prodziekan - prorektor ds. organizacyjnych AHE, nawet o tym nie wie.

Nie wiem zatem, czym i z kim chce polemizować dr Makary Stasiak, skoro tak bardzo rozmija się z faktami i ich interpretacją. Warto jednak zaczynać nowe życie Akademii w klimacie prawdy i etycznej odpowiedzialności, czego mu życzę w tym miejscu. Niech buduje nową perspektywę - już nie swojej uczelni - na trosce o jak najwyższą jej jakość.


Sam zaś czekam na wypowiedzi prorektorów innych wyższych szkół prywatnych, którzy zapewne też uważają, że pisałem o ich pracownikach, samemu ich zapewne źle kształcąc w uniwersytecie. Zabawne. Uderz w stół...


(http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/497965,lodzka-ahe-zmienila-wlasciciela,3,id,t,sg.html#galeria-material; http://www.makary-stasiak.pl/index.php?id=blog&bid=25; Uczelnie dadzą zarobić 7-8 proc. w skali roku? "Rzeczpospolita" z dn. 25.01.2012, s. B9)