24 grudnia 2011

Jak myśli myślą

















Święta idą wolną wolą
na rozstaje nieba dróg
gdzie na sianie
cud się stanie
gdzie narodzi nam się Bóg

a pod jodłą noc zamiera
z pełnych koszy jadła krocie
wysypują się spod powiek
drzwi zamknięte dla człowieka (...)


Tym, jakże pięknym fragmentem wiersza z tomiku „Spowiedź myśli” (Bydgoszcz 2011, s. 43) poetki, a zarazem nauczycielki akademickiej - dr Danuty Muchy z Zakładu Literatury Polskiej Filii Uniwersytetu Humanistycznego Jana Kochanowskiego w Piotrkowie Trybunalskim, rozpoczynam wigilijny wpis. Dosłownie dwa dni temu ukazał się najnowszy tomik Jej poezji pt. "Myśli myślą" (Bydgoszcz 2011).

To wielcy filozofowie, klasycy niemieckiej pedagogiki kultury pisali, że nasze życie jest tekstem. Dzięki szeroko pojmowanej edukacji powinniśmy umieć interpretować to, czego doświadczamy na co dzień. Świat bowiem wokół nas i w nas "żyje w człowieku" i zarazem "żyje człowiekiem", będąc domeną jego wolności, która jest przez niektórych ujawniana w ich wytworach.

Każdy z humanistów ma swój obszar pracy twórczej. Niestety, ostatnimi laty nie tylko współczesna pedagogika odchodzi w świat pozoru, zachłanności, użyteczności, wymierności, pozornego obiektywizmu, redukcjonizmu człowieka i jego duchowości, instrumentalizmu itp. Wiersze Danuty Muchy są hermeneutyką poezji, dzięki której lepiej rozumiemy siebie i innych.

Wydany na początku tego roku wspomniany już tomik Danuty Muchy pt. Spowiedź myśli jest niezwykle pięknym, poetyckim zwrotem autorki ku dwóm wymiarom ludzkiego bytowania w świecie - transcendencji i własnej duchowości. Spowiedź jest aktem osobistym, wynikającym z mowy wewnętrznej osoby z samą sobą, z tym, jak postrzega i przeżywa otaczający ją świat, siebie i własne z nim relacje. To jest osobisty sposób wydobywania na powierzchnię świadomości tego, co jest nie tylko jej metaforycznym okiem, ale i symboliczną myślą, dotykiem, odczuciem, emocją czy wyobraźnią, ale także aktem osobistej potrzeby podzielenia się sobą z innymi. Wiersze Spowiedniczki są szczególnym darem w naszej kulturze, który wymaga, oprócz wyjątkowej wrażliwości, odnalezienia w sobie „siły woli i siebie”.

Nie postrzegam tego zbioru jako swoistego rodzaju pożegnania z czymś, co wpisywałoby się w osobisty akt przewinień, grzechów czy ludzkiej słabości, których sprawczyni upominałaby się o łaskę Boga. Autorka tak pięknie i subtelnie rozmawia z nami, dzieli się swoimi myślami i przeżyciami, że stajemy się dzięki tej formie wypowiedzi niejako zaproszonymi do uczestniczenia w jakże osobliwej transmisji świata nadziei i miłości, a zarazem zaistnienia w Jej pamięci o Najbliższych i tych Nieobecnych. Nie jestem znawcą poezji, ani też jej twórcą czy krytykiem. Nie potrafię jednak bez niej żyć, gdyż dopełnia ona sferę moich przeżyć, o które zapewne jestem uboższy.

Brakuje mi w rozpędzonym życiu czasu, by wsłuchać się w ciszę przyrody, wodzić wzrokiem po nieboskłonie, wsłuchać się w śpiew na gołym stawie czy dotykać muśnięć warg przemyśleń. Jakże jest nam na co dzień potrzebne powstrzymanie biegu myśli, by dostrzec, jak znad słońca mgły przybywa i pachnących szarych liści. Jeśli spowiedź myśli jest efektem wyrzutów sumienia, odczuwania braku Tych, którzy obdarowali nas życiem, a teraz, z końcem każdego dnia, w śnie lub marzeniach rodzą się nasze doznania, naznaczone znakiem krzyża, to warto skupić się na każdym słowie znaczącym także nasze myśli.

Przebiegają nam przed oczami obrazy wspomnień z Radziejowic, które, choć są wtopione w zimowa porę roku, ogrzewają nas ciepłem słów i upragnionego Światła. Na początku było słowo, ale, jak trafnie pisze Danuta Mucha - trzeba umieć się z nim uporać.

tyle ciszy tyle słów
tyle drobnych zdarzeń zła
by na później je zostawić
by przekonać o nich świat.


Zło wymaga świadectwa, obecności tych, którzy wezwani do dzielności, powinni przerwać zdarzeń bieg, by pokonać własny strach. Jej wiersze chce się śpiewać, tańczyć z nimi w rytm wirującego wiatru. Jakże jest nam: (…)

tylko jedna dłoń potrzebna
Gdy na skraju bladej ciszy
Wiatr potrącił skrawek nieba
By się dom rodzinny przyśnił.


I oto pojawia się kolejny tom „Myśli myślą”, który paradoksalnie zwraca naszą uwagę na świat metapsychicznych doznań. Wydawałoby się, że jest w tym tytule jakaś ukryta dwoistość, ambiwalencja procesów, upominających się o dostrzeżenie dającego się wyrazić sensu, jak i ukrytych znaczeń naszego myślenia, owych myśli w myśli, ich otwartości oraz głębi.

Myślenie naturą jest jak myślenie sobą, zawsze czyjeś i zawsze dotyczące czegoś, a jednak nienamacalne, niewymierne, ulotne. Jest w tej poezji poruszające zmaganie się z sobą, słabościami woli, niepewnością, lękiem, zanikającą nadzieją, nad którymi można zapanować nie tyle umysłem, co sercem. Myśl jest w tej poezji efektem wyzwolonego w nas metaforycznie wiatru, i to wiatru od nieba i od ciszy. Pozwala nam ukryć się w zaciszu własnej duszy.

Myśl jest także jak taniec wirującego powietrza, gdy wymaga oddania się temu, co budzi w nas fascynację. Jeśli chcemy coś czynić po myśli, to musi to być w skupienia tak, jak chronimy się przed deszczem pod strzechą, by uniknąć niepożądanej straty. Rację ma Poetka, że własne myśli stają się też dla nas schronieniem, przed grozą burz własnych wrażeń. Bywa jednak i tak, że zamieć myśli pomaga zwykłe zacząć jutro.

Są też w nas takie doznania, które powracają w myśli i dzięki niej, by odrodzić w nas to, co przebywało gdzieś daleko. Tylko prawdziwa modlitwa wymaga wygaszenia myśli, zatrzymania na chwilę wirującego w nas świata doznań i ich pamięci, by możliwe stało się spełnienie w rozmodlonych rękach. Poruszające są myślące myśli, myśli odczuwające cichość wody, cichość fal, szum wiatru, spadających liści za oknami cichych spraw.

Myśli można zbierać i rozsiewać, można nimi oddychać i czuć się z ich powodu porażonym czy niepewnym, kiedy jakaś myśl omdlewa. Ich dotknięcie rezonuje w naszej duszy i psychice tym, co zapala nasze serce, tarmosi zmysły lub wycisza siłę słów. Myśl jest jak smyczek, który porusza struny naszej wrażliwości, doznań, zachęcając do działania lub je powstrzymując. Myśl wreszcie jest ulotna jak zapach. Możemy ją zamknąć w flakoniku własnych wspomnień lub rozpylać ją wśród tych, którzy dostrzegają jej niepowtarzalne walory.

Poetyckie przesłanie Danuty Muchy jest nasycone matczyną, małżeńską, religijną i pedagogiczną wiarą oraz optymizmem. Można je odczytać w jakże pięknych, a dedykowanych Córce strofach:

nic co przyjdzie i co będzie
nie oddali nas już więcej
zamiast blasku cienia marzeń
czeka okno dobrych zdarzeń.


Nic też bardziej nie jest nam, rodzicom, wychowawcom, katechetom czy edukatorom potrzebne, jak głęboko wtapiające się w tajemnice życia i historii, wiary i nadziei myślenie myślą, która nie pozwoli na rozproszenie wartości w nas i wokół nas, na zaprzepaszczenie tego, co powinno być budulcem naszego humanum. Być może dzięki myśli uda się rozmiękczyć zło-byt, by na skraju myśli zwierzeń budować dobro każdego bytu, dostrzegać obecność w nim życia i przeżycia. W kreowanych przez pedagogów relacjach wychowawczych myśl naprowadza je na nowe życie, nadaje mu sens i pozwala, by niejako po drodze sprzyjała ona słowom i czynom, intencjom i skutkom, oczekiwaniom i spełnieniom.

Możemy być wdzięczni Poetce, że obdarzyła nas naręczem własnych myśli, uruchamiając w nas powiew jeszcze przed chwilą nierozpoznawalnych, nieodczuwalnych, a przecież jakże głęboko osadzonych w zaciszu własnej duszy i umysłu myśli, które myślą myślą. Czyż nie mają racji ci filozofowie, którzy twierdzą, że wy-chowanie jest wydobywaniem z nas tego, co s-chowane? Danuta Mucha wydobywa z nas

nitkę zdjęć
za którą strach
wiatr rozgonił
słowo
za którym
myślą – myśl.


Dziękuję!