21 sierpnia 2010

Prof. zw. dr hab. Anna Przecławska - odeszła na wieczną wartę













Tak żegnają harcerze osoby, które uczestniczyły w tym ruchu, a do takich należy
zmarła nagle w dn. 19 sierpnia br.
prof. zw. dr hab. Anna Przecławska
(z d. Sadkowska - ur. 9.08.1929 w Warszawie). Zapisała swoją działalnością jedną z najpiękniejszych kart historii harcerstwa polskiego. Działała w nim od 1942 r. jako członek ruchu oporu. W Powstaniu Warszawskim pełniła rolę sanitariuszki i łączniczki Armii Krajowej w Kompanii Harcerskiej Batalionu „Gustaw”.

Z pedagogiką społeczną związała się nie tylko swoją harcerską służbą, ale także podejmując po II wojnie światowej studia pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim, które ukończyła w 1951 r. W macierzystej uczelni przeszła przez wszystkie szczeble awansu naukowego: w 1961 obroniła rozprawę doktorską, w 1968 habilitowała się i została docentem, zaś w 1978 otrzymała tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych. W latach 1979-81 była dyrektorem Instytutu Pedagogiki UW, zaś w latach 1981-87 pełniła funkcję dziekan Wydziału Pedagogicznego UW. W latach 1987-93 była prodziekanem tego Wydziału. Od 1981 r. kierowała Katedrą Pedagogiki Społecznej, a ostatnio była kierownikiem Katedry Animacji Kultury i Pracy Socjalno-Wychowawczej UW. Była wieloletnim członkiem Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów (zastępcą przewodniczącego Sekcji I Nauk Humanistycznych i Społecznych), członkiem Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego i wiceprzewodniczącą Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Przewodniczyła także Zarządowi Towarzystwa Przyjaciół UW. W Łódzkim Towarzystwie Naukowym była członkiem Kapituły Nagrody im. Ireny Lepalczyk.

To o Jej naukowej aktywności w okresie PRL tak pisała w swojej biograficznej książce nestorka pedagogiki społecznej prof. dr hab. Irena Lepalczyk: Jako następczyni (prof. Ryszarda Wroczyńskiego – dop. BŚ) – prof. Anna Przecławska, we wczesnych latach powojennych brała udział w badaniach czytelnictwa organizowanych [rzez ZNP, w których i ja uczestniczyłam. W Komitecie Naukowo-Dydaktycznym Ministerstwa Oświaty należała do najaktywniejszych członków, a później z powodzeniem prowadziła pracę zespołu. Jej niezmordowaną energię i umiejętności organizacyjne poznałam w tym właśnie czasie. Prof. Przecławska ma wielkie zasługi jako długoletni dziekan Wydziału Pedagogicznego UW. oraz uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Jej funkcje zawodowe i społeczne sprawiały, że w trudnych latach wielu pedagogów społecznych miało poczucie spokoju i pewności, że pedagogika społeczna będzie właściwie reprezentowana w kręgach politycznych. Prace A. Przecławskiej wskazują nie tylko na zainteresowania zagadnieniami kultury młodzieży, lecz przede wszystkim na umiejętność pogłębiania teorii pedagogicznej. (I. Lepalczyk, Wśród ludzi i książek, Łódź 2003, s. 188-189)

Istotnie, zaangażowanie eksperckie prof. A. Przecławskiej jako naukowca wyrażało się m.in. w Jej aktywności w latach 1982-1989 w Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego, gdzie była członkiem Prezydium Komitetu Wykonawczego Rady Krajowej PRON do 1986). Wchodziła także w skład Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa (1986-1989), stąd Jej udział w obradach Okrągłego Stołu.

Prof. Anna Przecławska prowadziła badania naukowe w zakresie pedagogiki społecznej, problematyki kultury i uczestnictwa w kulturze, nad czytelnictwem i literaturą dla dzieci i młodzieży oraz nad młodzieżą współczesną, jej postawami i systemami wartości.

Ważniejsze publikacje prof. dr hab. A. Przecławskiej, to:

* Książka w życiu młodzieży współczesnej 1961,
* Młody czytelnik i współczesność 1966,
* Książka, młodzież i przeobrażenia kultury 1967,
* Zróżnicowanie kulturalne młodzieży a problemy wychowania 1976,
* Reakcje między ludźmi jako przedmiot badań pedagogicznych red. i współautor, 1993.

Wydała też redagowane lub współredagowane przez siebie książki:

* Absolwent pedagogiki dziś. (Perspektywa teorii i praktyki pedagogiki społecznej,2006 (współred. E. Kozdrowicz);

* Pedagogika społeczna w perspektywie europejskiej. Przeszłość – teraźniejszość – przyszłość 2003 (współred. S. Kawula, E. Marynowicz-Hetka);

* Młodzi Polacy u progu nadchodzącego wieku, 1997;

* Pedagogika społeczna – kręgi poszukiwań, 1996.

W wywiadzie udzielonym Biuletynowi Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego „Sprawy Nauki” w dn. 17 marca 2004 r. na pytanie o to: Jak w świetle prowadzonych badań ocenia dzisiejszą młodzież? mówiła m.in.:

– Nie oceniam jej najgorzej. Jeśli o czymś myślę z niepokojem i dezaprobatą, to o warunkach socjalizacyjnych, w jakich ci młodzi ludzie się kształtowali. To nie ich należy obarczać winą za to, że są tacy jacy są. My kształtowaliśmy warunki, w jakich przyszło im wzrastać, a skutki naszych działań nie zawsze zgodne były z naszymi zamiarami i oczekiwaniami. A młodzi? Oni są przedmiotem mojej troski, tym bardziej, że nieprawdziwe bywają stereotypy, jakie wokół nich krążą. (http://www.sprawynauki.waw.pl/?section=article&art_id=652)

Zapamiętam prof. Annę Przecławską jako osobę o niezwykłym cieple w relacjach międzyludzkich, troskliwą i serdeczną dla innych, otwartą na odmienne podejścia teoretyczne w naukach o wychowaniu, a zarazem upominającą się o wysokie standardy pracy naukowo-badawczej i wspomagającą młodych pracowników nauki w ich własnym rozwoju. Jestem przekonany, że wyniki Jej wieloletnich badań naukowych i wydane publikacje będą służyć kolejnym pokoleniom w rozumieniu złożoności świata wychowania i jego uwarunkowań.

(źródło fot.: http://www.sprawynauki.waw.pl/?section=article&art_id=652)

Frontem do edukującego się klienta

W kwietniu br. skierowałem do jednej z redakcji podręczników akademickich z pedagogiki i psychologii Wydawnictwa Naukowego PWN list następującej treści:

Szanowna Pani,
znalazłem stronę http://chomikuj.pl/pati8700?fid=166717248 z której ludzie ściągają zeskanowane książki, m.in. podręcznik „Pedagogika” wydany w PWN. Czy to jest zgodne z prawem? Czy mają Państwo tego świadomość? Właściciele tego portalu pobierają opłaty od zainteresowanych za zeskanowane książki. Z poważaniem - B. Śliwerski (współred. podręcznika). Po sześciu tygodniach otrzymałem odpowiedź:

Szanowny Panie Profesorze
Mamy świadomość poruszonego przez Pana problemu i intensywnie nad nim pracujemy. Są u nas osoby, które się tym na co dzień profesjonalnie zajmują, ponieważ sytuacja ta dotyczy wielu książek przez nas wydanych. Oczywiście ma Pan rację, działania te są absolutnie nielegalne, ale przeciwdziałanie im niestety nie jest łatwe. Gdy spowodujemy, że ktoś usunie pliki z sieci, zaraz znajduje się ktoś inny, kto je tam umieszcza. W każdym razie nieustająco staramy się temu przeciwdziałać. Łączę wyrazy szacunku i pozdrowienia


Istotnie, granice tolerancji na rozwijający się proceder zostały już przekroczone. Wydawnictwo postanowiło wraz z innymi jeszcze oficynami złożyć pozew zbiorowy przeciw serwisowi portalu „Chomikuj.pl”, który zamieszczał pirackie pliki, zezwalając użytkownikom Internetu na ich ściąganie i pobierając za to opłaty. Tracili na tym procederze wydawcy i autorzy głównie akademickich książek. W kolejnym liście z WN PWN otrzymałem optymistyczną wiadomość:

Szanowny Panie Profesorze, w załączeniu dodatkowa informacja w sprawie portalu Chomikuj.pl.

(...) Decyzja o tym, że wydawcy zrzeszeni w PIK wystąpią przeciwko Chomikuj.pl na drogę sądową zapadła 22 czerwca. Jednym z inicjatorów było Wydawnictwo Naukowe PWN, które już wytoczyło Chomikuj.pl sprawę o piractwo.(...)
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8086069,Pozew_zbiorowy_przeciwko_portalowi_Chomikuj_pl.html

Serwis się wystraszył i proponuje udostępnienie wydawcom nowego programu, który będzie służył do szybkiego i sprawnego zgłaszania pirackich plików na portalu. Pracownicy portalu nie chcą samodzielnie wyszukiwać pirackich plików, tylko przerzucają to na ofiary owego procederu. Nie jest to jedyny przypadek oświatowego biznesu, którego twórcy łamią czyjeś prawa. (Zob. Dziennik Gazeta Prawna 2010 nr 146, s. B9)

Podobnie działa część nieuczciwego biznesu akademickiego. Założyciele niektórych niepublicznych szkół wyższych wynajdują luki w prawie o szkolnictwie wyższym, by stwarzając pozór uczciwości, wysokiej jakości, zróżnicowanych ofert kształcenia zarabiać na naiwności swoich klientów, czyli spragnionych akademickich indeksów kandydatów na studia. Trudno, by sami tropili swoje oszustwa i rezygnowali z łatwego zarobku. Działają zatem metodą faktów dokonanych. Uzyskują formalne uprawnienia do prowadzenia studiów na danym kierunku, by w krótkim czasie szybko odstąpić od koniecznych wymogów, bo przecież czas gra na ich korzyść.

To ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego, PKA lub zawiedzeni studenci niech biedzą się nad tym, jak udowodnić im, że za „pięknym PR-owskim opakowaniem” krył się fałsz czy fikcja. Wykorzystuje się triki prawne, by odroczyć zawieszenie czy odebranie takiej uczelni uprawnień, z czego nie zdają sobie sprawy ani studenci, ani ich nauczyciele, gdyż „gra fałszywymi kartami” toczy się na zapleczu całego interesu. Ci, którzy zdają sobie z tego sprawę, albo muszą odejść, albo są zwalniani z pracy, albo partycypują w oszustwie.

Zagrożone spadkiem zainteresowania studiami uczelnie niepubliczne konkurują między sobą w konstruowaniu opakowań, by zakryć to, czego lepiej nie widzieć. Beata Igielska, Agata Listoś i Anna Sterczyńska piszą w tygodniku „Polityka” (2010 nr 32) o prześciganiu się uczelni w kuszeniu kandydatów, byle tylko złapać ich w swoje sidła. A że potem okażą się one dziurawe, zgniłe czy skradzione, to nie jest już ich zmartwienie. Czyż nie przypomina to czasów, kiedy to na przyjazd do miasta władz najwyższych czy znaczącej delegacji zagranicznej malowano kamienice od frontu, a w oficynie, na ich tyłach był smród, bród i ubóstwo?

W szkole podstawowej, w której pracowałem przed wielu laty, kiedy trwały przygotowania do instalowania w stołówce kabin dla potrzeb okręgowej komisji wyborczej, odnawiano lamperię na ścianach tylko na parterze i do połowy piętra, bo wiedziano, że wzrok wyborców wyżej już i tak nie sięgnie. Niech lud wie, jak w szkole jest czysto, świeżo i estetycznie. Coś jednak pozostało z tych lat. A przecież prawda jest tylko jedna …