02 stycznia 2010

O bezprawnym podwyższaniu sobie statusu naukowego przez niektórych naukowców


Okazuje się, że nie tylko studenci mają problem z rozróżnieniem tego, kto jest kim w ich uczelni. Nawet ci, którzy pełnią w uczelniach publicznych lub niepublicznych funkcje dziekanów czy prodziekanów, jak i ci, którzy organizują różnego rodzaju konferencje naukowe czy wydają publikacje naukowe przypisują sobie tytuł naukowy, choć go w rzeczywistości nie posiadają.

Nie ma problemu, gdy ktoś ma tytuł zawodowy licencjata, magistra czy inżyniera lub tytuł im równorzędny. Nie ma go także wówczas, kiedy ktoś posiada pierwszy stopień naukowy, jakim jest doktor określonej dyscypliny naukowej.

Problem pojawia się jednak wówczas, kiedy osoba ze stopniem naukowym doktora została zatrudniona w szkole wyższej na stanowisku profesora nadzwyczajnego. Zapis przy nazwisku takiego naukowca wygląda następująco:

prof. nadzw. dr Jan K…….

albo

dr Jan K……. prof. nadzw.

Niektórzy podają przed lub po nazwisku zamiast skrótu „nadzw. (od stanowiska profesora nadzwyczajnego) nazwę swojej uczelni np.

dr Jan K…….. prof. WSP lub prof. WSP dr Jan K…….

Na mocy Ustawy prawo o szkolnictwie wyższym (2005) na stanowisku profesora nadzwyczajnego może być zatrudniona osoba, która nie posiada stopnia naukowego doktora habilitowanego lub tytułu naukowego profesora, jeżeli posiada ona stopień naukowy doktora oraz znaczne i twórcze osiągnięcia w pracy naukowej, zawodowej lub artystycznej, potwierdzone w trybie określonym w statucie uczelni i która uzyskała pozytywną opinię Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów.

Zapis poziomu wykształcenia danego naukowca przed jego nazwiskiem jest nieco dłuższy, kiedy legitymuje się on stopniem doktora habilitowanego (skrót dr hab.). Wówczas, jeśli jest on zatrudniony w uczelni na stanowisku adiunkta, w zapisie jego godności pozostaje formuła:

dr hab. Jan K...... .

Jeśli w danej uczelni ów naukowiec uzyskuje wyższe stanowisko pracy, jakim jest stanowisko profesora nadzwyczajnego, to wówczas zapis jego godności wygląda następująco:

prof. nadzw. dr hab. Jan K…….

albo

dr hab. Jan K……. prof. nadzw. UJ

albo jeszcze krócej

dr hab. Jan K…….. prof. UJ

Osoby spoza środowiska naukowego najczęściej nie rozróżniają między stanowiskiem profesora nadzwyczajnego a tytułem naukowym profesora. Skoro ktoś jest profesorem nadzwyczajnym, to wydaje się, że dysponuje najwyższą godnością profesorską w nauce. Tymczasem taką posiada jedynie ta osoba, która uzyskała tytuł naukowy profesora w określonej dziedzinie nauki.

Uzyskiwanie powyższych godności naukowych jest odmienne i wymaga spełnienia coraz wyższych wymagań począwszy od stopnia naukowego doktora (dr), poprzez stopień naukowy doktora habilitowanego (dr hab.) aż po tytuł naukowy profesora. Podobnie jest ze stanowiskami pracy w każdej uczelni, bowiem Ustawa oprawo o szkolnictwie wyższym oraz senaty uczelni określają kryteria, jakie musi spełnić kandydat, który ubiega się o dane stanowisko (podaję w kolejności hierarchicznej awansu pionowego):

- adiunkta (kandydat musi mieć stopień naukowy doktora, ale też może być na tym stanowisku osoba ze stopniem naukowym doktora habilitowanego),

- profesora nadzwyczajnego (musi mieć stopień naukowy doktora lub doktora habilitowanego, ale także może być na tym stanowisku osoba posiadająca tytuł naukowy profesora)

- profesora zwyczajnego (tylko osoba posiadająca tytuł naukowy profesora).

Sprawa zatem komplikuje się wówczas, kiedy osoba mająca tytuł naukowy profesora jest zatrudniona w uczelni na stanowisku albo profesora nadzwyczajnego albo na stanowisku profesora zwyczajnego. Tego bowiem nie rozpoznają osoby, które nie znają norm prawnych w tym zakresie. Wykorzystują ten stan szumu informacyjnego ci, którzy nie posiadają odpowiedniego wykształcenia, a mimo to eksponują przed swoim nazwiskiem zapis, z którego by wynikało, że mają wyższy status akademicki, niż im przysługuje. Wystarczy zajrzeć na strony internetowe uniwersytetów, akademii, politechnik czy innych szkół wyższych lub zajrzeć do opublikowanych materiałów pokonferencyjnych czy ich programów, by się przekonać, że zdarzają się przed nazwiskami niektórych naukowców, a nawet pełniących odpowiedzialne funkcje kierownicze w szkolnictwie wyższym zapisy, które są sprzeczne z przysługującą im rzeczywiście godnością naukową.

Czynią tak z niewiedzy? Wydaje się, że nie. Niektórzy spośród posiadających stopień naukowy doktora habilitowanego, a więc nielegitymujący się tytułem naukowym profesora, podwyższają sobie swój status akademicki zapisem, który im absolutnie nie przysługuje, a mianowicie piszą:
prof. dr hab. Jan K...... .

Można zatem powiedzieć, że takie osoby naruszają prawo, ale nikt z tego powodu nie wyciąga w stosunku do nich żadnych konsekwencji.