11 lutego 2018

Czy profilaktyka to nauka?





Napisała do mnie zaangażowana w profilaktykę pedagogiczną adiunkt, która od lat zajmuje się profilaktyką zachowań ryzykownych dzieci i młodzieży. Jak stwierdza, jej zainteresowania mają w większym stopniu wymiar praktyczny niż naukowy. Zastanawia się nad przyczynami, dla których nie znajduje wśród pedagogów poparcie dla działań naukowych w obszarze tzw. profilaktyki społecznej.

Profesorowie, z którymi rozmawiała na temat „naukowych podstaw” profilaktyki twierdzili albo, że nie ma czegoś takiego jak profilaktyka, albo, że nie jest ona nauką, albo, że nie można tworzyć substytutu dla wychowania.

Porusza zatem ciekawy problem, nad którym - przyznaję - sam specjalnie się dotychczas nie zastanawiałem. Z mojego doświadczenia akademickiego wynika, że profilaktyką zawsze zajmowali się albo specjaliści od pedagogiki społecznej, albo /i pedagogiki resocjalizacyjnej. W gruncie rzeczy jednak profilaktyka jest następstwem natężenia w określonym środowisku błędów wychowania, których rozprzestrzenianiu się pedagodzy usiłują zapobiec. Tam, gdzie odziaływania pedagogiczne (dydaktyczne, wychowawcze, opiekuńcze itp.) nie spełniają swoich funkcji, pojawiają się u wychowanków zaburzenia w ich relacjach inter-czy intrapersonalnych. Wówczas konieczna wydaje się socjo-lub psychoterapia albo resocjalizacja.

Specjalistka od profilaktyki społecznej pisze co następuje:

Oczywiście rozumiem te wszystkie argumenty, ale ze strony praktycznej jest OGROMNA potrzeba zajęcia się profilaktyką w aspekcie naukowych podstaw właśnie i uczynienia z niej obszaru dla poważnych badań. Nie tylko „w ramach” pedagogiki społecznej czy resocjalizacyjnej, ale jako odrębnej dziedziny wiedzy, na pograniczu pedagogiki, psychologii, socjologii i medycyny (promocji zdrowia).

Od 1992 roku samorządy wykorzystując fundusz tzw. korkowy mają obowiązek tworzyć i realizować strategie profilaktyczne m.in. w szkołach. Od 2002 każda szkoła miała obowiązek tworzenia i realizowania szkolnego programu profilaktyki. Od 1 września 2017 każda szkoła ma obowiązek realizacji szkolnego programu wychowawczo-profilaktycznego. Czyli od 26 już lat profilaktyka w obszarze praktyki funkcjonuje świetnie. Z jakim skutkiem- to już inna sprawa, bo wiele złego dzieje się w tym obszarze.

Zamiast programów opartych na naukowych podstawach organizuje się konkursy, festyny, spektakle, eventy, pogadanki i tym podobne nic nie wznoszące, nic nie zmieniające, działające na emocjach, czasem szkodliwe i w ogóle nie ewaluowane działania. Na przykład w zeszłych latach (...) większość szkół była zobligowana do brania udziału w akcji „Dopal dopalaczom”. W podstawówkach wisiały brzydkie plakaty ze smutnymi twarzami narkomanów a decydenci miejscy i dyrektorzy szkół mieli poczucie, że „robią profilaktykę”.



Refleksyjna pedagog nie narzeka na tę sytuację, gdyż sama od kilku lat zajmuje się w jednej z gminnych komisji rozwiązywaniem problemów alkoholowych, prowadzi w szkołach spotkania profilaktyczne dla rodziców i nauczycieli, realizuje programy profilaktyczne, który poddawane są ewaluacji. Jednak odczuwa bardzo wyraźnie brakuje oparcia w środowisku pedagogów, gdyż w naszym kraju całe „lobby profilaktyczne” przejęli psycholodzy i przedstawiciele innych profesji wchodząc do szkół i „robiąc profilaktykę”.

Być może ma rację, że ta sytuacja powinna się zmienić, a środowisko pedagogiczne w Polsce powinno zająć się pracą na rzecz tworzenia naukowych podstaw do programów zapobiegawczych (nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale też dla dorosłych - od czego mamy andragogikę?) (...) nie ma w Polsce ośrodków naukowych zajmujących się profilaktyką. Jedynym jest zespół pani prof. Marii Deptuły w Bydgoszczy. W Lublinie działa prof. Gaś, ale to jest środowisko psychologiczne. Paradoksalnie to on ciągle pisze o pedagogicznych podstawach profilaktyki. Nie pedagog….Potrzebna jest konsolidacja środowiska pedagogów wokół profilaktyki, potrzebne jest pedagogiczne lobby przekonujące decydentów, polityków o wadze profilaktyki. Potrzebna jest w końcu grupa pedagogów dbających o badania naukowe nad działaniami profilaktycznymi.

Dzielę się z czytelnikami bloga tą refleksją i oczekiwaniami naszej Koleżanki. Nie spotkałem się dotychczas z zainteresowaniem czy potrzebą tworzenia odrębnej a heterogenicznej dyscypliny naukowej, która łączyłaby wiedzę na temat przeciwdziałania możliwym w życiu osób niedostosowanych społecznie czy nieradzącym sobie z sytuacjami problemowymi, kryzysowymi a zagrażającymi ich zdrowiu czy nawet życiu. Wiele artykułów pojawia się na ten temat na łamach toruńskiego dwumiesięcznika, który znakomicie redaguje pedagog dr Jan A. Malinowski z Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK - "Wychowanie Na Co Dzień".


Moim zdaniem programy profilaktyczne powstają najczęściej post factum jako swoistego rodzaju próba ochrony tych, którzy jeszcze nie doznali niepożądanych zagrożeń w swoim rozwoju. We współczesnym świecie uciekamy już od atomizacji nauk, by w wyniku integracji, transgresji wiedzy itp. lepiej rozpoznawać świat i wzbogacać go o nowe impulsy. Być może warto prowadzić badania w powyższym zakresie i przekonać do powyższej racji. Nie spotkałem się w Niemczech z profilaktyką pedagogiczną jako dyscypliną naukową, gdyż tam ma ona charakter praktycznej pedagogiki (tak ją też określa Andrzej Janowski).