29 grudnia 2017

Komitet (częściowej) Dewaluacji Jednostek Naukowych?


Nie ma instytucji, organów, zespołów, których członkowie nie popełniają błędów. Jeśli jednak Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych (KEJN) przekazuje jednostkom akademickim informację zwrotną na temat tego, jak zostały (nied-)ocenione wykazane w ich raportach publikacje naukowców, to ktoś, kto to podpisuje, powinien najpierw dobrze zastanowić się, czy aby nie uczestniczy w działalności kompromitującej ów organ.

Podam tylko jeden przykład, chociaż jestem pewien, że każdy może z perspektywy własnej jednostki poddanej ocenie parametrycznej przywołać szereg innych przykładów, i oby to uczynił! Najwyższy czas przestać ukrywać manipulacje, jakich dokonali członkowie KEJN na zbiorze przekazanych im danych. To, że czynią to nietransparentnie, nie oznacza, że mogą czuć się usprawiedliwieni. Jestem oburzony tym, jak skandaliczne są niektóre z ich decyzji. Oto pierwszy z brzegu przykład:

Jednostka X wykazała rozprawy naukowe, które uznaje za wybitne. Za taką monografię w naukach społecznych mogłaby uzyskać 50 pkt. Jeden recenzent (tajny - rzecz jasna) przyznaje za daną publikację 50 pkt., drugi recenzent stwierdza, że nie jest to książka wybitna, tylko wyróżniająca się, a zatem należy się 25 pkt., natomiast ocena końcowa tej publikacji wynosi 0 pkt.

Pytanie brzmi - Czy to ZERO dotyczy decyzji czy kompetencji przewodniczącego KEJN (medyk) wobec opinii obu recenzentów KEJN (tajniacy), czy rzeczywiście wskazanej publikacji? Dlaczego KEJN nie przedkłada recenzji jakościowej? Na jakiej podstawie (zd-)ewaluowano wybitną publikację? Piszę o jednym z wielu takich przypadków! Dla uprzedzenia hejterów informuję, że rzecz nie dotyczy moich publikacji.

Pan dr hab. Emanuel Kulczycki prof. UAM, który jest m.in. członkiem KEJN - proponuje udoskonalenie prac w zakresie ewaluacji nauki. Moim zdaniem to bardzo dobrze świadczy o nim. Zdaje się, że ma świadomość niskiej jakości niektórych działań KEJN w procesie ewaluacji jednostek, także z jego udziałem.

Dobrze, że dzieli się potrzebą doskonalenia tego procesu. Każe nam jednak czekać do tzw. reformy nauki przejawiającej się m.in wprowadzeniem Ustawy 2.0. Zbyt wiele jednak w tym zakresie od siebie (tzn. od KEJN) - nie wymaga, ba, dość delikatnie podochodzi do czegoś, co obciążone jest poważnymi błędami, do których nie zamierza się przyznać, a szkoda.

Każda naprawa nauki w Rzeczypospolitej powinna zaczynać się od dobrej i rzetelnej diagnozy stanu dewiacji, patologii, które wymagają zmian na lepsze. Właściwie, to możemy z wpisu E. Kulczyckiego pośrednio odczytać te patologie, chociaż sam ich nie chce udokumentować, a są to:

1. Brak jasno zdefiniowanego celu oceny parametrycznej jednostek i naukowców.

2. Brak transparentności procesu i wyników ewaluacji.

3. Brak analizy zgromadzonych przez resort danych naukometrycznych.

4. Nierespektowanie różnorodności dyscyplinarnej.

5. Niezrównoważenie oceny eksperckiej z oceną parametryczną.

6. Ocenianie jednostek na podstawie osiągnięć ich liderów.

7. Nieodpowiedni dla nauk humanistycznych i społecznych sposób ewaluacji wpływu społecznego.

8. Niewłaściwa - bo oparta na kryteriach parametrycznych - ocena artykułów w czasopismach punktowanych vs niesparametryzowanych monografii naukowych.

Ciekaw jestem, jak ten parametryczny kicz rozwiąże Ustawa 2.0.