08 września 2016

Bezpieczny uczeń to uczeń świadomy zagrożeń ze strony własnej szkoły. Jego rodzic - też


Łódzka "Gazeta Wyborcza" opublikowała w swoim weekendowym wydaniu (4-5 września 2016) artykuł Agaty Kupracz pt. SZKOŁA BEZ UMÓW. Od dziesiątek lat zajmuję się szkolnictwem alternatywnym, ale jeszcze o takich placówkach nie słyszałem. Gdyby takowe miały utrzymać się na rynku, to tylko mocą bezradności naiwnych rodziców.

Jak się okazuje - nie tylko rodziców, ale i nauczycieli. Z końcem sierpnia rodzice dowiedzieli się, że połowa nauczycieli z tej szkoły odeszła, a zatem ich dzieci będą kształcić już inni nauczyciele. Jacy? A co im do tego? Po co się wtrącają? Mają zapisać dziecko do szkoły i regularnie płacić czesne. A jak im się nie podoba, to jest ich problem. Na tym polega upadek etosu części szkolnictwa prywatnego, bo przecież nie we wszystkich szkołach niepublicznych spotykamy się z takim podejściem do dzieci i ich rodziców-klientów.

Kilka lat temu pisałem w blogu o reaktywacji w Polsce szkoły Planu Daltońskiego, która przyjęła nazwę ABiS. Dzisiaj już wiem, że inicjatorka tego znakomitego projektu - znana w środowisku krajowym nauczycielka-nowatorka Anna Sowińska po kilku latach pionierskiej pracy dydaktycznej odeszła z WSIiU. Nie znam powodów, a i ta szkoła w Łodzi nie informowała o przyczynach zmiany dyrektora-lidera na innego. Teraz rodzice nie wiedzą, dlaczego ich dziecko będzie miało po raz kolejny innego nauczyciela. Oni w ogóle nie mają pojęcia o tym kto, na jakiej zasadzie, z jakim wykształceniem będzie edukował ich dzieci.

Zdumiewająca jest reakcja Kuratorium Oświaty, które na interwencję zaniepokojonych tą sytuacją rodziców, odpowiedziało, że jest bezradne, bo to prywatna placówka. Hola, hola, to, że jest prywatna, to nie zwalnia kuratora od przeprowadzenia kontroli. W końcu ta szkoła otrzymała uprawnienia szkoły publicznej, a tym samym musi spełniać wymagania kadrowe i programowe, jakie obowiązują w całym kraju. Czyżby kuratorium nie obchodziło to, kogo w tej szkole się zatrudnia, na jakich zasadach i w jakim stopniu rzutuje to na realizację podstawy programowej kształcenia ogólnego? To po co jest to gremium urzędników?

Z dniem 1 września absolwenci cyklu edukacji daltońskiej powinni trafić do utworzonego przy tej wyższej szkole prywatnej (tzw. WSP) gimnazjum, a nawet liceum. To zupełnie naturalne, że jak powołuje się do życia wyższą szkołę, a jej działalność nie gwarantuje bardzo wysokich zysków, spada liczba studentów, zbyt wysokie są koszty utrzymania kadry nauczycielskiej itp., to szuka się możliwości utrzymania tego biznesu uruchamiając inne firmy. Szkoła prywatna jest firmą, która musi zarobić na siebie i na jej właściciela. To jest brutalny RYNEK, a nie obszar KULTURY, ETYKI, EDUKACJI, HONORU itp.

Zasada właściciela "biznesu" jest prosta. Ciąć koszty personalne, infrastrukturalne. Zatrudnia się nauczycieli na umowy śmieciowe od 1 września do 3o czerwca, a potem niech się martwią, za co będą żyć w okresie wakacji i czy w ogóle zostaną ponownie zatrudnieni z dniem 1 września nowego roku szkolnego. Kogo obchodzi ciągłość, wiarygodność, rzetelność, misja, skoro tak tworzona szkoła nie jest de facto SZKOŁĄ. To całoroczna świetlica, przechowalnia dla dzieci nadmiernie opiekuńczych rodziców, tzw. "helikopterowych rodziców", którzy unoszą się nad swoimi "skarbami" czuwając, by miały zaspokojone wszystkie potrzeby.

Nie tylko ta szkoła, o której lokalna prasa pisze, że zawiodła zaufanie nie tylko rodziców, ale także nauczycieli. Jest jeszcze kolejna, o której prasa nie napisała, ale już rodzice dopytują się, jak to jest możliwe, że tzw. WSP nie ma zgody Kuratorium Oświaty na prowadzenie niepublicznej szkoły, a ogłasza do niej nabór? Jak widać łózki biznesik akademicki po raz kolejny narusza normy społeczno-moralne, nie wspominając już o prawnych.

Ciekawe, czy studenci tej tych szkół mają uczyć się na przykładzie, jak nie należy organizować przedszkola czy szkoły oraz jak nie należy traktować nauczycieli? Zapewne potrafią zrealizować jedno z przesłań, jakie zostało ujęte w charakterystyce tej szkoły prywatnej:"Bezpieczny uczeń to uczeń świadomy zagrożeń!"

W tym samym tygodniu otrzymałem list, którego treść publikuję, by zwrócić uwagę na to, jak niektórzy kreują rzekomo oświatową rzeczywistość:

Szanowny Panie Profesorze,
(...) przeczytałem (na blogu, który prowadzi partnerka nowego właściciela WSP), że w budynku uczelni prowadzony jest nabór do placówki szkolnej (szkoła podstawowa) i przedszkolnej na bieżący rok. Kuriozalny i niezgodny z prawem wydaje się pomysł, aby nabór trwał do połowy września br., tak jednak w istocie głosi informacja na tej stronie: http://mhphilosophy.com/edukacyjna-misja-kids-manii/.

A jeszcze bardziej oburzający jest fakt, że placówek tych nie ma na liście Kuratorium Oświaty! Czyżby nowi właściciele aż tak dalece ignorowali obowiązujące w Polsce przepisy, że odważyli się prowadzić nabór do nieistniejącej szkoły i przedszkola?

Na stronie, do której odsyłam, po raz kolejny (pisałem o tym w poprzednim mailu) spotykamy się z pseudopedagogicznym bełkotem, który uprawomocnić ma taka informacja dla naiwnych:

Przedszkole oraz szkoła podstawowa będą działały pod skrzydłami i patronatem Wyższej Szkoły Pedagogicznej, dzięki czemu będziemy mogli zagwarantować najwyższy poziom realizowanych przez nas projektów.
Nieco więcej o owych „projektach” można przeczytać tutaj: http://mhphilosophy.com/instytut-wszechstronnego-talentu-dziecka/ -

Polecam te treści uwadze Pana Profesora – jako kuriozum i dowód na to, że w dzisiejszym odrealnionym świecie, w którym rządzą media społecznościowe i wirtualna rzeczywistość – wszystko jest możliwe. Niestety dotyczy to także sfery edukacji najmłodszych.

(...)

Wiem też, że w planach jest powołanie placówki przedszkolnej w tym miejscu - również pod zarządem wspominanej pary nowych właścicieli. Z tego też powodu chciałabym Panu przybliżyć nagranie (dostępne m.in. tutaj:

http://telewizjastk.pl/odslowadoslowa,4394,od-slowa-do-slowa), w którym nowa właścicielka wypowiada się na temat swojej pedagogicznej misji. Włos się jeży na głowie od niekompetencji i pomylenia pojęć.

Cieszę się, że za pośrednictwem bloga mogłem podzielić się z Panem Profesorem swoimi wątpliwościami. Niestety moim zdaniem pachnie to na kilometr szarlatanerią. I choć jestem całym sercem po stronie placówek realizujących model pedagogiki alternatywnej - szczerze obawiam się o los dzieci, które trafią być może do przedszkola prowadzonego przy WSP.

Z wyrazami szacunku,


Podobno Kuratorium Oświaty nie zarejestrowało przedszkola i szkoły przy tej WSP. To byłoby dzisiaj na tyle.