08 kwietnia 2015

Praktyka edukacyjna w warunkach zmiany kulturowej (w poszukiwaniu logiki zmian)







Właśnie ukazała się najnowsza monografia naukowa prof. Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Są książki, na które warto czekać, gdyż ich autorzy nie spieszą się z ujawnieniem światu własnych odkryć. Dochodzą do nich latami żmudnej, często bardzo czasochłonnej i osamotnionej pracy badawczej. Naukowiec – pasjonat, miłośnik swojej dyscypliny wiedzy a spiralnie dociekający prawdy o edukacyjnym świecie nigdy nie wie, kiedy powstanie i wyda dzieło o ponadczasowym wymiarze. Takim jest niewątpliwie prof. Teresa Hejnicka-Bezwińska, której wcześniejsze rozprawy pochłaniałem z wielką satysfakcją intelektualną, duchową, ale i moralną, a teraz doświadczam szczególnego spotkania z wyjątkową, przenikliwą syntezą szeroko pojmowanej wiedzy pedagogicznej.

Trudno jest zrozumieć zachodzące w teraźniejszości zmiany polityczno-oświatowe bez uprzedniego odniesienia ich do minionej, chociaż wcale nie tak odległej od niej przeszłości, by zrozumieć szanse i zagrożenia, których skutki zostaną dotkliwie doznane w nieodległej przyszłości. Czymże bowiem jest teraźniejszość? Jest ona przeszłością, która staje się przyszłością. Złożoność procesów edukacyjnych możemy zrozumieć właśnie dzięki ich kolejnemu, oryginalnemu, interdyscyplinarnemu „uporządkowaniu”, metapoznawczemu spojrzeniu, które polega na ujawnieniu nowego znaczenia pewnego syndromu faktów, zjawisk, wydarzeń i procesów, przybliżającego do odkrycia logiki zmian edukacyjnych w warunkach radykalnych i traumatogennych zmian kulturowych, jakie miały miejsce w Polsce XX wieku. "Jest to praca o społecznej praktyce edukacyjnej, w której nie można oddzielić teorii od praktyki (a tym bardziej nie można przeciwstawiać sobie poznania i działania), obejmującej ogół oddziaływań służących formowaniu się zdolności życiowych człowieka (ale najważniejsze i z tego powodu najbardziej interesujące wydają się uwarunkowania i efekty działań świadomych i celowych, które są realizowane w instytucjach wszystkich szczebli systemu oświatowego). (s. 20)

Bydgoska uczona wpisuje historię zmian oświatowych w teraźniejszość, byśmy lepiej kreowali przyszłość reform edukacyjnych. Kieruje się przy tym baumanowską potrzebą naukowego odczytywania edukacyjnego świata w procesie „nieustannego zapominania i odzyskiwania” pamięci. Jak słusznie stwierdza we Wstępie: Dla zrozumienia i wzbudzenia woli zmiany konieczne wydaje mi się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o genezę zjawisk uznanych za szkodliwe oraz ich uwarunkowania, aby móc podjąć dzieło zmiany. Jestem przekonana, że tej zmiany nie uda przeprowadzić się pokoleniu o programie ahistorycznym, bez przeszłości, bez pamięci o tym, skąd jesteśmy, które przyjęło skróconą perspektywę czasową do „tu i teraz”.

Rozprawa ma znakomitą strukturę, klarowność narracji i źródłową rzetelność. Autorka prowadzi niejako wykład spraw trudnych, skomplikowanych, o zróżnicowanych uwarunkowaniach, poliwalentnych i wielowarstwowych w taki sposób, że stają się one zrozumiałe, czytelne i przekonywujące. Zachowuje przy tym naukowy dystans starając się nie narzucać własnych opinii czy ocen, a jeśli pojawiały się w toku pracy nad tą książką jakieś przedsądy, to je ujawnia i uzasadnia swoje wątpliwości, hipotezy czy rozczarowania. Takie rozprawy nie powstają w ramach projektów, wniosków o grant badawczy, gdyż wymagałyby redukcji własnego namysłu i studiów badacza do kryteriów zewnętrznych (temporalnych, strukturalnych, metodologicznych itp.).

Tymczasem – jak Autorka idealistycznie wyznaje we wstępie, napisała tę książkę nie dla jakiejkolwiek oceny parametrycznej, awansu czy gratyfikacji naukowych, ale po to, (...) aby bardziej racjonalnym uczynić twórczy wysiłek podmiotów zainteresowanych konstruowaniem świata przyszłego, w którym edukacja będzie pełniła ważniejszą rolę – jak dowodzą intelektualiści i eksperci – niż pełniła i pełni w świecie nam znanym. Tym samym otrzymujemy dzieło o zmianach dla zmiany, podtrzymujące ustawiczny proces rekonstruowania polityki oświatowej i zarządzania nią w sposób kompetentny. W ten sposób możemy lepiej dostrzec, jak daleko obecna polityka oświatowa została pozbawiona jakiejkolwiek wiedzy, naukowych racji, by zadowolić i zaspokoić partykularne interesy środowisk władzy politycznej.

To prawda, że nie możemy oddzielić procesów edukacyjnych od polityki państwa w stosunku do kultury jako całości oraz poszczególnych jej dziedzin, ale okres dwudziestopięciolecia III RP wyraźnie dowodzi, że edukacja i polityka oświatowa niewiele już mają wspólnego z kulturą, gdyż determinują ją wąsko pragmatyczne interesy neoliberalnych rządów nawet, jeśli miały one ideologiczne fundamenty lewicy czy prawicy. To nie kultura jest punktem odniesienia dla rządzących, ale mechanizmy kapitalistycznego rynku i oczekiwania pracodawców, którzy rywalizują o jak najwyższe zyski przy ponoszeniu jak najmniejszych kosztów.

Wprowadzenie czytelników w politykę oświatową począwszy od II Rzeczypospolitej a skończywszy na czasach nam współczesnych, a raczej ponowoczesnych jest znakomitym zabiegiem nie tylko historycznym, ale właśnie kulturowym, jeśli chcemy jeszcze traktować edukację jako źródło inkulturacji, uczłowieczenia a nie dehumanizacji. Właśnie dlatego pedagog upomina się w swojej monografii o spełnianie przez naukowców powinności badacza, który będzie spełniał nie tylko reguły scjentyzmu, ale będzie zarazem obecny w przestrzeni publicznej.

Nawet tak szczegółowe kwestie praktyczne jak te, które w ostatnich latach wywołują niebywałe spory w naszym społeczeństwie a dotyczą kwestii obowiązku szkolnego, kierunków, profili i programów kształcenia czy pomiaru ich jakości, muszą być odczytywane w szerokim kontekście kulturowym. Ten jednak wymaga powrotu do pytań pierwszych, fundamentalnych dla procesu kształcenia i wychowywania młodych pokoleń. Tych jednak rządzący nie tylko nie chcą stawiać, przypominać, ale i skutecznie zagłuszają je technikami public relation. Ogromnie mnie zatem ucieszył fakt osadzenia przez T. Hejnicką – Bezwińską własnych badań w przestrzeni kulturowej, których redukcja do przestrzeni jedynie ekonomiczno-politycznej czyni edukację jej własnym zaprzeczeniem, pseudosem.

Idealizm Autorki jest widoczny w wielu oczekiwaniach, jakie adresuje także do swojego środowiska, uczonych-pedagogów, kiedy m.in. upomina się o to, by język narracji stał się ponownie spoiwem wspólnot, a nie antagonizowania czy podtrzymywania podziałów społeczeństwa. Nie jest to realny postulat, skoro rozwój może odbywać się także dzięki nieustannym podziałom, ambiwalencji postaw. Autorka dokonała świetnej syntezy wiedzy o faktach i wydarzeniach historycznych, które były kluczowe dla procesów edukacyjnych i polityk oświatowych w zmieniających się ustrojach i rządach wyprowadzając syntetyczne wnioski o także prospektywnym znaczeniu.

Po raz kolejny, bo już w jednej ze swoich wcześniejszych rozpraw tego dokonała, mamy do czynienia z wywabianiem białych plam w polskiej historii oświaty i wychowania. Ogromnie to cenię, gdyż najmłodsze pokolenie zostało - w wyniku rynkowych reform - pozbawione konieczności i wartości uczenia się historii własnego kraju i narodu. W tym przypadku jestem pewien, że adepci studiów nauczycielskich i pedagogicznych dostaną „soczysty owoc” prawdy o niszczeniu przez rządzących polskiej tożsamości, kultury, elit z wykorzystaniem także do tych celów systemu szkolnego i polityki oświatowej.

Profesor T. Hejnicka-Bezwińska sięga w swoich studiach do najnowszych badań historyków krajowych i zagranicznych, którzy mieli już częściowy dostęp do źródeł archiwalnych. Wspólnym mianownikiem w historycznej rekonstrukcji polskiej oświaty jest niewątpliwie kategoria: zniewolenia, totalitaryzmów, autorytarnego sprawowania władzy, odczłowieczania, a więc tych procesów, których istotą było i jest nadal niszczenie tradycji, struktur i kultur społecznych, wszechobejmująca kontrola i nadzór, ofensywa ideologiczna oraz zawłaszczanie świadomości indywidualnej i społecznej przez polityków /rządzących. Szczególnie dzisiaj, w obliczu toczącej się agresji Rosji wobec b. państw ZSRR, niezwykle cenne jest wyeksponowanie przez Autorkę fenomenu „sowietyzacji”, który wcale nie wygasł, nie został zniszczony w naszym kraju, w tym w mechanizmach i socjotechnice sprawowania władzy.