09 września 2014

Wybierz studia, ale nie z wybierzstudia.pl





Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego testuje stronę, którą utworzyło - tak naprawdę - nie wiadomo po co. Kicz nad kicze, banał nad banały. Zapowiedź jest dęta: Wybierz Studia z głową!
Chcesz studiować informatykę, historię albo budownictwo? Sprawdź, jaka uczelnia oferuje te studia i jak oceniają je eksperci. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego uruchamia portal Wybierz Studia. To pierwsza w Polsce interaktywna baza prezentująca ofertę wszystkich 435 uczelni.

– Młodzi ludzie coraz rozważniej podejmują decyzje o ich dalszej edukacji. Zastanawiają się, która uczelnia zagwarantuje im najwyższą jakość kształcenia zgodnie z ich zainteresowaniami, po jakich studiach mają szansę znaleźć wymarzoną pracę. Wierzę, że zawarte na naszym portalu informacje ułatwią maturzystom dokonywanie słusznych wyborów, które zaważą na ich przyszłości – mówi minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska.

Dziś minister nauki zaprezentowała wersję testową portalu wybierzstudia.nauka.gov.pl, który pomoże przyszłym studentom w wyborze uczelni i kierunku. – Chcemy, by portal był jak najbardziej użyteczny, pełen informacji, a jednocześnie łatwy w obsłudze. Dlatego zaczynamy konsultacje z uczelniami i zbieramy uwagi od użytkowników. Oficjalnie portal wystartuje 30 września. Będzie on integrować informacje z różnych źródeł, tak aby młodzi ludzie wybierając studia mogli dowiedzieć się jak najwięcej o wybranym kierunku – zapowiada minister nauki prof. Lena Kolarska-Bobińska.


Rozumiem, że jest to faza testowania, a więc portal może być nędzny, ubogi. Nie rozumiem jednak sensu jego tworzenia, skoro każda z publicznych instytucji akademickich (MNiSW, PKA, CK), która nadaje określone prawa lub weryfikuje stan i zakres korzystania z nich zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, miałaby być osłaniana czymś, co nie tylko nie pomoże w wyborze studiów, ale wprost to utrudni.

Wystarczy spojrzeć na strukturę danych, jakie są przypisane poszczególnym uczelniom:

O UCZELNI - w tym:

Dane podstawowe:
Rodzaj: Uczelnia publiczna/niepubliczna
Adres: Miejscowość; Ulica; Kod pocztowy; Telefon; Email; Strona www; Strona rekrutacji.

UCZELNIA W LICZBACH, w tym:

Liczba kandydatów w roku akademickim 2013/14
Liczba kandydatów przyjętych w roku akademickim 2013/14
Liczba kandydatów nieprzyjętych w roku akademickim 2013/14

KIERUNKI STUDIÓW - tu nazwy i hiperłącza z danymi typu:

Formy kształcenia: Studia zaoczne (niestacjonarne)/ Studia dzienne (stacjonarne)
Poziomy kształcenia: I/ II stopień; Język wykładowy; Dyscyplina/Dziedzina/Zakres
Oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej
Poziom kształcenia; Data; Ocena - (najczęstszy komunikat brzmi: "Nie przeprowadzono oceny od 1 października 2011 r.")

W przypadku nielicznych wyższych szkół niepublicznych (prywatnych) pojawiają się w tej kategorii informacje typu: - Ocena Polskiej Komisji Akredytacyjnej: poziom II stopnia 2014-03-06 Negatywna II stopnia 2012-02-23 Warunkowa. Co z tego wynika? Studiować w nich mimo to, czy nie? Uciekać z nich, ale dlaczego? Kto zwróci za stracone pieniądze? Co z tego, że jest powyższa informacja, skoro nie wiemy, jakie są powody tej oceny i czym one skutkują?

Tu powinno być hiperłącze do raportu PKA, w którym każdy zainteresowany może przeczytać odpowiednie wyjaśnienia powyższego stanu rzeczy oraz odwołanie do prawnych powikłań.

ERASMUS - w tym:

Liczba wyjeżdżających na studia i Liczba wyjeżdżających na praktyki.

Co z tego wynika? Nic.

UCZELNIA O SOBIE - tu jest przekierowanie na strony uczelni, które mogą "lać propagandową wodę", ile tylko popadnie. Po co zatem taka kategoria, która uzyskuje upełnomocnienie MNiSW, a nie jest przecież ani monitorowana jej treść, ani też weryfikowana rzetelność danych i informacji?

<< powrót do wyników wyszukiwania. Szkoda czasu i atłasu. Co gorsza, po działaniach obu resortów edukacyjnych widać, że wydaje się środki unijne na nonsensowne rozwiązania, które być może dobrze służą znajomym królika, ale na pewno nie sprzyjają wyższej jakości edukacji czy świadomości o jej rzeczywistym stanie. Lepiej było przeznaczyć miliony złotych na jakiś konkretny projekt badawczy czy na uczniów zdolnych, a być może pozbawionych we własnym środowisku szans na optymalizację własnego rozwoju. Tymczasem mamy konsumpcję publicznych środków na kolejny portal. Przewodniczący PKA - prof. Marek Rocki - nie tłumaczy, jak to jest możliwe, że wiele wyższych szkół prywatnych oszukuje studentów i kandydatów, ani jak to jest możliwe, że kierowana przez niego PKA nie jest w stanie zapanować nad tym bałaganem i nieuczciwością. Jak to jest możliwe, że po ocenie PKA "wsp" otrzymuje po raz drugi ocenę warunkową za niespełnianie standardów? Jak to jest, że zespół oceniający wnioskuje o ocenę negatywną, a na prezydium PKA ulega ona dziwnej transformacji na ocenę... pozytywną z zaleceniami? Przewodniczący PKA stwierdza: – Niektóre uczelnie starają się budować swój prestiż na profesorskich autorytetach w danej dziedzinie. Sugerują, że studenci będą mieli z nimi zajęcia. Zdarza się jednak, że są to tylko goście, którzy może poprowadzą jeden wykład. (...) Zawsze podkreślam rolę samorządów studenckich. To one powinny być najbardziej zainteresowane tym, aby uczelnia wypełniła złożone przez siebie obietnice. Mam jednak wrażenie, że paradoksalnie to właśnie studentom nie zależy na wysokim poziomie nauczania. Czasem wprost przyznają, że chcą szybko uzyskać dyplom.

Pytajcie studenci i kandydaci tych, którzy to wam zarzucają cwaniactwo, niechęć do studiowania, krytykanctwo, niewłaściwe wybory, bycie oszukanymi, itp. Zdaje się, że MNiSW oraz PKA nie widzą belki we własnym oku.