17 czerwca 2012

Naukowcy też rozegrali mecz: interdyscyplinarni kontra intradyscyplinarni



do którego przygotowania trwały od czasów Augusta Comte'a. Dawniej co kilka dziesięcioleci, a współcześnie to już co kilka nawet lat odbywają się kolejne mistrzostwa EURO-NAUKOZNAWCÓW, w czasie których poszczególne ekipy tylko wymieniają zawodników swoich drużyn, mając nadzieję na wygraną. Właśnie otrzymaliśmy tom - relację z meczu, który może nie rozpalił tak wielkich emocji, jak wczorajszy Polska-Czechy we Wrocławiu, ale i ten odbył się w tym mieście kilka miesięcy temu. Wynik jest zresztą podobny. Natomiast niewatpliwie wywołane jego treścią emocje i myśli jeszcze długo będą wpisywać się w nasze badania naukowe. Wkrótce kolejny, wielki mecz w Toruniu, któremu patronuje Komitet Nauk Pedagogicznych PAN.

Pewnie ktoś zapyta - a w co grali i o co? Rywalizacja naukowców dotyczyła sporu między dwoma, umownie dającymi się tak określić, zespołami badaczy na boisku problemowym nauk humanistycznych i społecznych. Po raz kolejny spotkały się drużyny INTERDYSCYPLINARYSTÓW z INTRADYSCYPLINARYSTAMI. Zawodnicy "biegali" ze swoimi poglądami, teoriami, paradygmatami, dyskursami, a nawet metaforami za wspólną "piłką", jaką jest NAUKA, by strzelić przeciwnikowi gola.



Nie mogliśmy oglądać tego meczu, bo niestety, nie było bezpośredniej transmisji TVP1, ani TVP2. Nie zainteresowała się nim żadna telewizja, więc pozostała nam najpierw kablowa (jedna pani drugiej pani), aż wreszcie ukazała się książka, w której znajdziemy relację z jego przebiegu. Wprawdzie pięknie wydana przez Oficynę IMPULS rozprawa pod redakcją trzech profesorów: pedagog – prof. Marii Dudzikowej i dwóch filozofów – profesorów Adama Chmielewskiego i Adama Groblera pt. „Interdyscyplinarnie o interdyscyplinarności. Między ideą a praktyką” (Kraków 2012) nie może oddać temperatury toczącego się jesienią 2011 r. meczu, to jednak mamy możliwość przestudiowania taktyki obu drużyn, ich trenerów i zawodników. Nie jest bowiem bez znaczenia to, kto jest na "boisku" sporu, z jaką wiedzą, umiejętnościami i "strzelnością", a więc skutecznością przekonywania innych do swojej argumentacji, by ten mecz wygrać.

Przywołana tu relacja z "meczu" jest też przykładem na to, jak budować zespół na mistrzostwa nie tylko Euro 2012, ale i WORLD 2050. Myślenie kategoriami tożsamości narodowej zawodników, jak chciałby tego poseł Jan Tomaszewski, a co odpowiada poglądom zwolenników unifikacji naukowych dyscyplin, okopujących się w ramach własnych pojęć i przedmiotów badań, jest błędem z punktu widzenia potrzeby dążenia do pełniejszego poznawania świata (do wygrania meczu). Dzisiaj niektórzy naukowcy nie mają wątpliwości, że lepiej jest walczyć o sukces, dysponując w zespole zawodnikami z różnych klubów (nauk) i różnych paradygmatów (krajów, kultur, filozofii, teorii, narzędzi poznawczych itp.), niż gonić za "piłką" w zespole jedynie słusznej i godnej w sensie pozytywistycznym nauki wraz z „jej” metodologią badań.

Nie chodzi tu o żadne „zmącenie gatunków” poznania w humanistyce i naukach społecznych, ale o wypracowanie w różnych wspólnotach myślowych, nowych, często biegnących w poprzek celów i problemów badawczych. Raz jest się na prawym skrzydle, ale za chwilę może warto zagrać na lewym i zobaczyć, jak z tej perspektywy można podawać piłkę czy strzelać bramki. Tak, jak język każdej dyscypliny inaczej profiluje przedmiot swoich badań, to jednak wszyscy zawodnicy z danej drużyny, chcąc strzelić przeciwnikowi (niewiedzy) gola, muszą strzelać do tej samej bramki, a więc zbudować sobie jej obraz, burząc granice poznania jakie istnieją między reprezentowanymi przez nich dyscyplinami, by stworzyć nową strategię walki o poznanie istoty zjawisk (prawdę).

Wystarczyło popatrzeć na wczorajszy mecz Polska-Czechy, by dostrzec, że nie grały w rywalizujących ze sobą zespołach jednorodne tożsamościowo osoby, ale właśnie składy międzynarodowe, międzykulturowe, co w nauce określane jest mianem – interdyscyplinarności. Żaden z zespołów nie zamknął się w "getcie" profesjonalnej specjalności, ale wręcz odwrotnie, włączył zawodników różnych kultur i kwalifikacji tak, jak w interdyscyplinarnych zespołach badawczych znajdują się psycholodzy, socjolodzy, genetycy, medycy czy pedagodzy itp.
(rys. Hani - 5 lat)


W otwartym świecie, w którym możliwe jest przekraczanie granic państwowych, administracyjnych, kulturowych, społecznych, ekonomicznych, oświatowych itp., wąskiej maści specjaliści stają się ignorantami tam, gdzie uważają się za znawców, zaś niechętni do konfrontowania własnych twierdzeń i teorii z wynikami uzyskiwanymi na gruncie „dyscyplin pokrewnych” (s. 56) - przejawiają postawę sekciarską, a więc obcą otwartej i krytycznej postawy naukowej. Mądry trener nie tworzy swojej drużyny zgodnie z jednym kryterium – np. tożsamości narodowej, plemiennej, gdyż w ten sposób prowadziłby do klęski - banałów, truizmów,, fikcji, pozorów czy iluzji.

Tak jak umiędzynarodowienie drużyn narodowych jest specyfiką współczesnych przedsięwzięć sportowych, tak komplementarność badań wielu specjalistów (zawodników) pracujących nad wspólnie określonym celem pozwala na jego osiągnięcie. Wśród buszujących na pograniczach nauk zmobilizowane zostały siły na rzecz lepszego rozumienia i rozróżniania poglądów, teorii, założeń, koncepcji i paradygmatów innych nauk, by wiedzieć, komu „podawać piłkę”. Nic dziwnego, że coraz silniej rozwijają się modele socjologii czy pedagogiki otwartej na różnorodność i inne dyscypliny. W drużynie interdyscyplinarnej dobrze określony problem badawczy wymaga rozwiązania go przez zawodników reprezentujących różne dyscypliny naukowe, ale zarazem sięgających do korzeni człowieczeństwa.

Kto wszedł do uczestniczącej w tych mistrzostwach drużyny - teamu trenerskiego: Dudzikowa, Grobler, Chmielewski? – Proszę bardzo, tak znakomici zawodnicy, jak:

Napastnicy:
Jadwiga Mizińska upominająca się o duszę (Kore) jako czynnik scalający (uduchowiający) współczesne nauki.

Krzysztof Kułakowski – przemieszczający się między socjologią a fizyką;

oraz

Elżbieta Tarkowska, która potrafi zaskoczyć każdego pozytywistę przykładami interdyscyplinarności dystrybutywnej i tej w słabszym sensie w polskiej socjologii.

Z lewej flanki mamy rozgrywającą tekstem o sytuacji problematycznej interdyscyplinarności w naukach społecznych i humanistycznych - Marię Dudzikową, zaś na prawym skrzydle - Adama Groblera metodologiczne aspekty interdyscyplinarności na przykładzie filozofii eksperymentalnej.

Środkiem znakomicie, błyskotliwie i erudycyjnie atakuje Joanna Rutkowiak wędrując po naukach pomocnych pedagogice.

A propos pomocy, to mamy w tym zespole:

Marię Czerepaniak-Walczak, która znakomicie odsłania w dialogu z córką (biofizykiem) osobliwość badań interdyscyplinarnych przez konfrontację podejść w naukach ścisłych i przyrodniczych z naukami humanistycznymi;

Na obronie zostali usytuowani: Michał Wierzchoń, Jarosław Orzechowski i Jakub Barbasz, którzy piszą o interdyscyplinarności w naukach kognitywnych.

W bramce godności drużyny bronił Robert Poczobut z tekstem o interdyscyplinarności i pojęciach pokrewnych. Rezerwowym bramkarzem został Adam F. Kola, który opisuje przygody młodych akademików z interdyscyplinarnością.

Na ławce rezerwowej znaleźli się:
Katarzyna Budzyńska, Kamila Dębowska-Kozłowska, Magdalena Kacprzak i Maria Załęska, które potrafią rozgrywać naukowy dyskurs badaniami nad argumentacją i perswazją; Piotr Bukowski z analizą interdyscyplinarnych aspektów przekładoznawstwa; Ewa Miczka pisząc o interdyscyplinarnych aspektach w tworzeniu reprezentacji dyskursu oraz Joanna Golonka przedstawiająca doświadczenia interdyscyplinarności w nauce badaczy-pedagogów.


W drużynie przeciwnej, wśród zawodników są zwolennicy intradyscyplinarności, monodyscyplinarności, unifikacji – „geodezyjności” nauki, jej bezduszności – odduchowienia poszczególnych dyscyplin.

W ataku trener wystawił środkowego napastnika - Włodzimierza Galewicza, który tłumaczy powody abstrakcyjności interdyscyplinarności i konieczności filozofów w komisjach bioetycznych;

Prawym, ofensywnym pomocnikiem został Adam Chmielewskirozpraszając uwagę przeciwników scjentyzmu płodnością badań w naukach o człowieku. Odwraca zatem uwagę od mody na interdyscyplinarność trzema faulami minionego stulecia, a mianowicie ciosem od Mikołaja Kopernika, nakładką zadaną przez Darwina i uświadomioną nieświadomością za Freudem;
(fot. z transmisji TVP1 meczu Polska-Czechy)


Lewym, ale defensywnym pomocnikiem okazała się Karolina Konopczak z „iluzją-euro” jako problemem społecznym;

Środkowym pomocnikiem był Michał Konopczak, który pisze o badaniach nad rozwojem systemu finansowego.

W obronie znaleźli się Karolina Charewicz-Jakubowska, która rekonstruuje debatę wokół pojęcia obrazu i wizualności, Dominik Antonowicz analizujący instytucjonalizację badań nad szkolnictwem wyższym oraz Aleksander Kobylarek piszący o (nie)możliwej zmianie pokoleniowej w polskiej nauce.

W bramce zaś został obsadzony: Krzysztof Ratajczak z tekstem pt. Czy nie jest możliwe uprawianie badań historycznych bez interdyscyplinarności?

Na ławce rezerwowej znaleźli się: Agata Kozak i Jacek Gulanowski, którzy zdają sprawozdanie z działalności Interdyscyplinarnego Koła Naukowego Variograf oraz Ogólnopolskiej Studenckiej Konferencji Naukowej Talenty.



Mimo tak znakomitego zespołu "INTERDYSCYPLINARNYCH" wynik tego meczu jest taki, jak Polska-Czechy, czyli 0:1. Trener "pedagogiczna smuta" będzie musiał przeanalizować, dlaczego jego zespół interdyscyplinarności badań naukowych nadal przegrywa z neopozytywistami. Wcześniej ukazała się przecież książka z debaty, którą zarejestrowali Witkor Żłobicki i Rafał Włodarczyk - też z Wrocławia. Czy ktoś w tym meczu uczestniczył? Kto tam wygrał? Zdaje się, że wynik był jak Rosja-Grecja, czyli też 0:1.Czekamy zatem na kolejne mistrzostwa.