31 grudnia 2010

Pedagogika w oczach studenta i MNiSW


Na początku grudnia napisał do mnie student jednego z uniwersytetów, który zgłębia właśnie tajniki pedagogiki. List był krótki, ale sympatyczny, bo potwierdzający sens komunikowania się z anonimowymi czytelnikami i zachęcania ich do refleksji nad pedagogiką jako nauką i praktyką. Podpisał się KING.

Wpadłem na Pana blog czysto przypadkowo, jestem "studentem" pedagogiki i niestety nie spodobały mi sie niektóre treści owej "pedagogiki", dlatego chciałem poczytać teksty na temat jej, w pewnym sensie pseudonaukowości. Ciekawy blog , na pewno będę wpadał częściej. Podoba mi sie, że potrafi Pan myśleć krytycznie i z wielu perspektyw.

Odpisałem na jego krótki komentarz, pytając zarazem, na jakiej specjalności studiuje i czy jest z tego zadowolony. Wciąż przecież ten kierunek studiów jest wybierany w większości przez kobiety, więc zastanawiałem się, co takiego wartościowego dostrzegł młody dorosły w tak sfeminizowanym kierunku studiów. Tomasz, bo tak ma na imię, odpisał:

Jestem studentem I roku pedagogiki resocjalizacyjnej a, jednak mam zamiar zmienić ja na opiekuńczo-wychowawczą. Dziękuje również za miłe słowa. Ze studiów zaocznych jestem bardzo zadowolony, bardzo specyficzny kierunek, liceum skończyłem z rozszerzoną matematyką i informatyką, a o dziwo trafiłem na pedagogikę. Studia bardzo ciekawe, wybrałem je w pewnym sensie egoistycznie, choć nie do końca. Uznałem te studia za niezwykle interesujące, jednak trzeba wybierać treści wartościowe, nie ukrywam wszakże, że chcę spróbować być Pedagogiem, a jak mi wyjdzie to już nie mnie oceniać. A może właśnie mnie?

Kierunki humanistyczne mają to do siebie, że uczą niejednoznacznego myślenia i oceniania sytuacji. Podoba mi się dobór przedmiotów. Nie robię sobie również złudnych nadziei i nie wiążę swojej przyszłości (finansowej niezależności) tylko z pedagogiką, bo niestety o pracę w tym kierunku może być ciężko, z drugiej jednak strony, tej ważniejszej, nauka zebrana na tych studiach daje wiele, wiele więcej niż "możliwość" materialnego dobrobytu, bo przecież nie to jest wyznacznikiem humanisty. Te studia według mnie są przede wszystkim dla ludzi, którzy maja inny świat wartości niż pieniądz, czyli jestem w domu :)


I tak wywiązała się między nami „rozmowa” na temat pedagogiki. Wysłałem mu kilka książek, jakie zostają z gratisów konferencyjnych, wyraziwszy nadzieję, że kiedyś jeszcze napisze o tym, czym jest dla niego pedagogika, po co ją studiować i co z niej wynika dla niego w życiu osobistym i społecznym, a może też zawodowym? Nie oczekiwałem natychmiastowej reakcji. A jednak, Tomek nie odpuścił tego wątku. Po kilku dniach napisał:

Spróbuję. Jeśli moje przemyślenia okażą się stekiem bzdur, może to wynikać z niezrozumienia lub też i tego, że rzeczywiście napisałem stek bzdur, nie jestem nieomylny, jestem młody i choć mam się za dojrzałego tam w środku, może to być fałszywe mniemanie. Czym jest dla mnie pedagogika? I po co ja studiować? Taka konstrukcja pytania pozwoli mi napisać tylko i wyłącznie moje osobiste odczucie, moje rozumienie pedagogiki, nie definicje książkowa, która obaj doskonale pewnie znamy.

Nauka o wychowaniu? - brzmi trochę ogólnikowo. Może napiszę trochę niechlujnie składniowo, jednak to przez to, że piszę owe słowa w bardzo trudnym dla siebie momencie, za co przepraszam.

Dla mnie pedagogika oznacza zrozumienie, tak - zrozumienie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Również może brzmi ogólnikowo, jednak być może dlatego, że większość ludzi nie wie, co to słowo znaczy, Pan natomiast wie.

Wychowanie nie tylko innych, ale i siebie. I od tego powinien każdy pedagog zacząć. Poznanie samego siebie, swojego wnętrza, własnego prawdziwego "ja", własnej tożsamości, swoich osobistych i prawdziwych celów. Pedagogika według mnie to nie tylko nauka o wychowaniu innych, ale głównie nauka o tym, jak traktować drugiego człowieka (jak na razie bliska filozofii). I tu również wyłania się odpowiedź na drugą część pytania, po co studiować pedagogikę? Aby być lepszym człowiekiem, albo można ująć to nawet bardziej - aby być człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu, człowiekiem świadomym, tolerancyjnym, wzorem moralnym, człowiekiem żyjącym w zgodzie z innymi i przede wszystkim w zgodzie z sobą i swoimi ideałami. Gdzie więc widzę różnice miedzy Pedagogiką a Filozofią?

Pewien mądry człowiek na studiach powiedział, że pedagogika to filozofia stosowana. Podzielam te opinie jednak wysnuwam kolejne wnioski, moje własne. Filozofem jest każdy, pedagogiem nie. Filozof może mieć tę samą wiedzę, co pedagog, jednak nie potrafi użyć jej do właściwych celów, do tworzenia wielkich rzeczy. Wielkie rzeczy to rzeczy dobre, moralne, każdy z nas wie, co to moralność, uważam, że "JA" każdego z nas to niestety i dobre i złe rzeczy. Z tego wynika według mnie, że dobro i zło znamy a priori. Pedagogika pozwala nie tylko znaleźć drogę dobra, ale również pokazuje, jak nią podążać, prowadzi nas po ścieżce prawości.

Dlaczego warto studiować ten przedmiot? Postaram udzielić odpowiedzi na moim przykładzie, nie zmieniając jednak znacząco kontekstu pytania. Jeśli mogę powiedzieć co o sobie na 100% to zapewne to, że od zawsze jestem bardzo wrażliwym człowiekiem, mama zawsze powtarzała mi, że mam dobre serce. Wiele doświadczeń w życiu mnie spotkało, w większość pewnie Pan by nie uwierzył, choć mam 19 lat widziałem naprawdę wiele rożnych rzeczy, a na drodze doświadczenia doszedłem do wniosku, co niszczy ten świat. Człowiek. Człowiek człowiekowi jest największą krzywdą, a narzędziem tego para dwóch wstrętnych rzeczy: nieświadomość i niezrozumienie.

Pedagogika to nauka o wychowaniu. Dla mnie jednak największym aspektem wychowania jest MIŁOŚĆ do drugiego człowieka, równe traktowanie każdego z nas, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Niestety nie każdy wychodzi z podobnego założenia, są ludzie, którzy uważają, że oni mają wyłączność na prawdę, a tak nigdy nie jest. Jeśli bowiem utracimy wątpienie, staniemy sie zadufani w sobie, staniemy sie pseudomistrzami, mistrzem bowiem nie jest ten, kto sam siebie uznaje mistrzem, a ten, który ma zaszczyt posiadania szacunku wielu.

Pedagogikę warto studiować, aby zrozumieć niejednoznaczności tego świata. Mogłem nie iść na pedagogikę, mogłem iść na studia techniczne, na politechnikę, zadałem jednak sam sobie pytanie: Po co? Czy chcę?. Nie, nie chciałem. Jedni uważają, że studiuje się po to, by mieć lepszą pracę, ja uważam inaczej. Właśnie doszedłem do pewnego wniosku, może paradoksalnego! Studia pedagogiki muszą być swego rodzaju syntezą egoizmu i altruizmu (egoizm według mnie nie powinien mieć tak pejoratywnego znaczenia, jakie ma w języku potocznym). Błędem zatem jest studiowanie pedagogiki tylko dla siebie, tak samo bledem jest studiowanie pedagogiki tylko dla innych.

Dlaczego tak uważam? W pierwszym wypadku sprawa wydaje sie łatwiejsza do zrozumienia, celem Pedagoga bowiem nie jest wyłącznie kształcenie, rozwój samego siebie, ale także wpływ na innych ludzi(nie manipulacja), pomoc innym i okazanie dobrego serca, nieoceniona tu rola według mnie wrażliwości (którą uważam za najpiękniejszą z ludzkich cech). Drugi przypadek, nie mogę studiować pedagogiki tylko dla innych. Dlaczego? Bo kiedy uznam, że jestem bez wątpienia Pedagogiem i taki jest mój cel, utracę pierwiastek krytyki samego siebie.

Pedagog paradoksalnie wiec musi wątpić w swoje bycie pedagogiem. Życie to nieustanny rozwój, a edukacja i wychowanie nie mają końca. Samowychowanie i wychowanie nie mogą się kończyć, człowiek, każdy popełnia błędy, nie można być idealnym, to pojęcie wyidealizowane. Może natomiast zawsze być lepiej. Dlaczego studiować pedagogikę? Krotko: dla siebie, a poprzez siebie dla innych, z dobrego serca i miłości do naszych bliźnich.

Co wynika z pedagogiki w moim życiu osobistym, społecznym? Myślę, że odpowiedź na to pytanie została zawarta wyżej. Nie zapominajmy jednak, że pedagogika sama w sobie nie zmienia bezpośrednio, może tylko wskazać odpowiedni kierunek, powinniśmy za słowami Sokratesa wychodzić z założenia, że wiedza ma wartość tylko wtedy, gdy sami do niej dojdziemy.

Co wynika w życiu zawodowym? Hmm, to najtrudniejsze pytanie dla mnie, jestem bezrobotny, raczej nie mam życia zawodowego jak na razie (chyba że uznać, że nauka w szkole to też życie zawodowe - jeśli tak, to na pewno zmienił sie mój stosunek do nauki, nie przeczę że miedzy innymi za Pana sprawą - doceniam rolę nauki, wszelkiej). Chciałem napisać, że według mnie ważniejsze jest to, kim jest wychowawca, jakim jest człowiekiem, niż sama metoda wychowawcza. Respekt u podopiecznych to pierwszy krok do zrozumienia, tym samym do wywierania wpływu, do bycia słuchanym.



Wrażliwą i myślącą mamy młodzież, a tak wielu na nią narzeka. Zastanawiam się nad tym, czy tego typu postrzeganie pedagogiki może zmieniać stosunek innych do tej dyscypliny wiedzy i umiejętności praktycznych, zawodowych? Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyjęło z dniem 8 października 2010 r. program pn. „Narodowy Program Rozwoju Humanistyki”, którego jednym z celów (…) jest wsparcie działań mających na celu upowszechnienie wyników polskich badań humanistycznych i polskiej myśli humanistycznej w świecie. Pojęcie „humanistyka” używane w programie obejmuje następujące dyscypliny naukowe: historię i archeologię, językoznawstwo i literaturoznawstwo, filozofię i religioznawstwo, historię sztuki, bibliologię, archiwistykę, etnologię, antropologię kultury, muzykologię oraz te dziedziny, badania i projekty, które zawierają humanistyczne treści i posługują się humanistycznymi metodami.

Tym samym nie raczono dostrzec, że pedagogika jest nauką humanistyczną. Nie słyszę głosów oburzenia z tego tytułu w naszym środowisku, więc pytam, czy nie nadszedł już czas, by zacząć upominać się o obecność naszej dyscypliny w świadomości humanistów, polityków i polskiego społeczeństwa? Jak długo jeszcze nauki o wychowaniu będą marginalizowane, traktowane z przymrużeniem oka czy przejmowane przez przedstawicieli tzw. nauk wyższego rzędu jako jedynie uprawnionych do wypowiadania się w sprawach socjalizacji, kształcenia i wychowania? Kto i kiedy ustanowił tę hierarchię, w świetle której pedagogika miałaby mieścić się na samym jej końcu, a może i na obrzeżach? A może my źle kształcimy naszą młodzież? Może nie powinniśmy zaczynać zajęć od odpowiedzi na pytanie, czym jest pedagogika?